czwartek, 28 lutego 2013

[559] littlesweetpear.blogspot.com


Pierwsze wrażenie:

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym blogu, a w światku fandomu o One Direction jestem już prawie rok (kto by pomyślał...). W każdym razie jestem bardzo ciekawa, co ciekawego tutaj znajdę.
Adres bloga od razu mnie odrzucił - jestem mimo wszystko zwolenniczką myślników, dzięki którym nie wychodzi nam z adresu jakiś dziwny, nowy język. W dodatku sam adres po prostu powalił mnie na kolana. Małe słodkie gruszki? Are you fuckin' kiddin' me? A co to ma wspólnego z chłopakami? Jakkolwiek z tą historią? O gruszkach będziesz nam tu prawić? Rany, coś mi się zdaje, że ta powieść będzie niezłym wyzwaniem...
Cytat na belce... Nawet tego cytatem tego nie nazwę. Najczęściej spodziewam się jakiejś ciekawej sentencji, zwłaszcza w przypadku blogów o zespołach, bo wtedy można przebierać i wybierać w tekstach piosenek. A tutaj zwykłe zdanie i serduszko... Ja to widzę tak - znajdujesz ciekawy cytat, opakowujesz go w cudzysłów i podajesz, czyj to jest.
Cece - kojarzy mi się z tą laską, co brała udział w X Factor i Demi Lovato była jej opiekunką. Miała taki śmieszny tatuaż na japie... W każdym razie na pewno jest oryginalny i raczej nie mam tutaj do czego się przyczepić. 
Pierwsze wrażenie średnie, oby dalej było lepiej.
4/10

Szata graficzna:

Szablon utrzymany w kolorach szarości, co mnie już na samym początku zirytowało. Naprawdę, są inne kolory niż tylko czerń, biel i szarości - to już tak oklepane, że wręcz rzygam szablonami w takich kolorach. Liczyłam na coś lepszego, naprawdę, jeśli chodzi o kolorystykę. W dodatku nie współgrają ze sobą niektóre kolory, przez co szablon w odbiorze traci sporo punktów. Dlaczego? Na przykład linki w menu po lewej - jasnoszare zlewają się niemal z tłem, a ciemnoszare nie są lepsze - też jakoś specjalnie nie wyróżniają się z tłumu...
Na nagłówku mamy uśmiechniętego Zayna, co mnie nieco cieszy. Jednak nie widzę żadnego cytatu na nagłówku, jedynie stocki i brushe. Cóż, jest dobrze, ale mogłoby być nieco lepiej... W każdym razie szablon w ogóle mi nie pasuje do portalu blogspot. To typowy szablon na Onet, a przecież erę Onetu dawno mamy za sobą. Wolałabym podziwiać lepiej wykonane szablony - nie mówię, że ten jest zły, ale on sprawdziłby się na Onecie, tutaj nie zdaje egzaminu. 
Menu na pewno do poprawy - napis musi być większy, żeby rzucał się w oczy, te kropki mają zniknąć, bo to tytuły linków, a w tytułach kropki się nie pojawiają, co wytłumaczę też w treści. Lepiej też bym je wykonała, czyli na pewno zmniejszyła do minimum. O co mi chodzi? Wszystkie bzdety związane z blogiem wrzuciłam do jakiejś podstrony i dała odnośnik - tam czytelnik mógłby sobie wejść w zakładkę z bohaterami, ze zwiastunami, z Twoim opisem. A tutaj mamy wszystko na wierzchu, przez co psuje to wygląd całego szablonu.
Ramka po prawej stronie bloga także do poprawy - tytuł musi być większy, żeby bardziej rzucał się w oczy, a sam tekst należy zredagować, bo zawiera w sobie błędy.
Blog, może zawierać treści erotyczne i liczne wulgaryzmy. Czytasz na własną odpowiedzialność. Proszę również, o niereklamowanie swoich blogów pod rozdziałami. Od tego służy zakładka " Spamownik " Dziękuję :) x
 Archiwum bloga to zło, które znienawidziłam jeszcze bardziej po Twoim blogu, gdy musiałam sobie szukać wszystkich rozdziałów. Proponuję zastosowanie szerokiej listy, która znacząco poprawia jakość komfortu przebywania na stronie. Przynajmniej wszystkie linki wylądują tam, gdzie chcesz i nikt nie będzie musiał ich szukać i przeglądać wszystkich postów, żeby wybrać tylko te, w których jest treść powieści.
Wyśrodkowałabym i powiększyła jeszcze tytuły rozdziałów, żeby były lepiej widoczne. Dodatkowo zmieniłabym kolory, żeby lepiej współpracowały, zwłaszcza te pod treścią bloga. 
Szablon nie zachwyca i nie zachęca do pozostania na stronie. Coś bym zmieniła.
3/10

Treść:




Zwykle bywa tak, że znajduje się w treści wykaz błędów, jakie dany autor popełnia, a potem następuje podsumowanie treści, czyli długi wywód na temat pisarstwa. Ten blog będzie chyba jedynym wyjątkiem od tej reguły. Nie, nie ma się z czego cieszyć, bo chyba jeszcze nie spotkałam się z takim autorem, który by nie popełniał żadnych błędów. Odpowiedź na to jest zasadniczo prosta: musiałabym skopiować cały tekst, żeby pokazać wszystkie Twoje błędy, droga Autorko, tudzież Cece. Będąc na początku mojego wywodu i posiadając 5 stron formatu a4 pełnego uwag na temat treści, staram się obstawić, ile stron uda mi się zapełnić swoim wywodem na temat tego bloga. Pożyjemy, zobaczymy, prawda?

Byłam chętna, żeby ocenić tego bloga. Siedzę w tym fantomie (nadal nie wiem, jak to się w ogóle mogło stać) już naprawdę kawał czasu (jakiś rok niedługo będzie), czytam mnóstwo powieści autorek i stwierdziłam, że skoro znam się na temacie i mam chęci, to czemu nie? I już po prologu zaczęłam pluć sobie w brodę, że w ogóle chciało mi się pójść na taki układ. Szybko zrozumiałam, że ten blog będzie moją osobistą drogą krzyżową.

Dlaczego? Myślę, że możemy zaczynać. Będę lecieć po kolei punktami, żeby było prościej. Zbyt dużo kartek posiadam, żeby to wszystko pogrupować porządnie.

1)      Tytuły rozdziałów nie mogą mieć kropek na końcu – w Twoim prologu kropka się znalazła, co jest błędem. Wyjątkiem jest cytat, ale wtedy wstawiamy cudzysłów, więc to zrozumiałe. Dlatego kasujemy kropkę.

2)      Twój prolog praktycznie nie jest prologiem. Czytając go, odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z jakimś Twitlongerem z Twittera, naprawdę. Stanowczo za krótki, jakoś szczególnie do treści mnie nie wprowadza – dowiaduję się jedynie tyle, że główna bohaterka ma jakiś duży bul wers na swoją siostrę. I brzmi to jak wyrwany z kontekstu tweet lub krótka notka w pamiętniku. Rodzaje prologów, jakie mogą być i jakie najczęściej są używane, to: a) taki, który pokazuje jakąś sytuację z przeszłości, a która ma wpływ na zdarzenia opisywane w rozdziałach; b) taki, który pokazuje jakąś sytuację z przyszłości, a do której będą doprowadzać różne wątki opisane w rozdziałach; c) taki, który pokazuje jakąś szczególną sytuację z teraźniejszości, a która będzie mieć ogromny wpływ na wydarzenia w przyszłości. I tak dalej – tego typu najczęściej spotykamy. Z podpunktu b mogę za przykład podać panią Stephenie Meyer, a z podpunktu c pana Martina. Z podpunktu a nic mi w tym momencie go głowy nie przychodzi. W każdym razie prologi nie mogą zajmować pół strony, tylko co najmniej jedną, dwie, żeby w ogóle uznać go za prolog.

3)      Twój tekst to jeden wielki kolokwializm. A kolokwializmy to wyrazy potoczne używane w mowie codziennej, a nie w tekście pisanym, zwłaszcza w powieści. Zwroty typu „mniaaaaam” czy „jprdl” to raczej są na komunikator, a nie do treści, nieprawdaż? Jeżeli bierzesz się za pisanie, musisz się wyzbyć tej jawnej chęci wkładania tego w tekst, bo to błąd. Napiszesz tak na wypracowaniu w szkole? Takimi kolokwializmami? Polonistka chyba padnie na zawał, więc odradzam…

4)      „Nie będę się przejmować jakimś idiotom” – w tym momencie moje serce stanęło na kilka chwil, a oczy aż zapiekły. Idiotą – ą na końcu, nie om! Jakimś idiotą; tą książką, tą dziewczyną, tą giwerą, tą głupotą. Idiotom to określenie do liczby mnogiej – tym idiotom.

5)      Jakiekolwiek cyfry, które piszesz w normalnym tekście, który nie jest dokumentem, piszemy słownie, nie cyfrowo. To błąd, wyjątkiem jest jakiś rok, choć doradzane jest pisanie także i tego słownie. Dlatego żadnych 2 kanapek, tylko dwóch kanapek.

6)      Nie wciskasz alt, co po jakimś czasie człowieka zaczyna irytować. Jak to ktoś kiedyś powiedział: jest różnica czy robisz komuś łaskę, czy laske.

7)      Co idzie za punktem szóstym, nie sprawdzasz rozdziałów przed publikacją. Spotkałam się z mnóstwem błędów ortograficznych, braku wciskania przycisku alt, dublowaniem tekstu czy inne pierdoły, które mają ogromny wpływ na późniejszy odbiór danego tekstu. Wystarczy mieć przeglądarkę Mozilla Firefox lub pisać rozdziały w programie Word, żeby w bardzo łatwy sposób pozbyć się jakichś niedociągnięć powstałych w czasie pisania tekstu. To proste, a czytelnicy nie umrą od tego, że rozdział pokaże się godzinę czy dwie później.

8)      W którymś momencie wkradły Ci się spacje przed znakami interpunkcyjnymi. To błąd, bo one występując po znaku interpunkcyjnym, nie przed. Jeżeli nie postawisz spacji po znaku interpunkcyjnym, Word i przeglądarka od razu podkreślą ten fragment zdania jako błąd. Pilnuj tego, to ważne. Dzięki temu łatwiej czyta się dany tekst.

9)      Nie mieszaj czasu przeszłego z teraźniejszym. To ogromny błąd. Na początku pisania danej powieści decydujesz, w jakim czasie pragniesz pisać i potem się tego trzymasz. Nie może być tak, że w jednym zdaniu piszesz czasem przeszłym typu „kupiłam, pobiegłam”, aż tu nagle wpada mi „jest” czy „robi”. Nie, takich sytuacji nie może być, pamiętaj o tym i pilnuj się podczas pisania.

10)  Nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz lub nie znasz. Nowożeńcy to dopiero co świeżo upieczona para małżeńska. Często na samochodach wiesza się kartki z napisem nowożeńcy, by pokazać innym, że jedzie sobie radośnie nowe małżeństwo, które niedawno zawarło związek małżeński. A narzeczeństwo to para zaręczona przygotowująca się do ślubu i osiągnięcia tego stanu nowożeństwa. Więc, proszę, jeżeli nie znasz znaczenia danego słowa, sprawdź je lub go w ogóle nie używaj, bo potem może się okazać, że zostało bardzo niefortunnie użyte w zdaniu.

11)  Zajmijmy się teraz zapisem imion zagranicznych. O tym chyba tłuc będę do końca istnienia tego zespołu i każdego następnego, który posiadać będzie w sobie imiona ciężkie do ogarnięcia w zapisie. Harry – Harry’ego - Harrym. Louis – Louisa - Louisem. Zayn – Zayna – Zaynem. Liam – Liama – Liamem. Niall – Nialla – Niallem. Tak samo nazwiska: Styles – Stylesa – Stylesem. Tomlinson – Tomlinsona – Tomlinsonem. Malik – Malika – Malikiem. Payne – Payne’a – Payne’m. Horan – Horana – Horanem. Mam nadzieję, że dotarło i żadnych tego typu błędów już nigdy nie zobaczę. Naprawdę, to się zaczyna robić męczące, bo do mało której osoby dociera, że tak powinno być to napisane…

12)  Masz ogromny problem z akapitami. Totalnie nie wiesz, gdzie one powinny się w ogóle znajdować. Piszesz wszystko jednym ciągiem, co jest błędem, bo należy wiedzieć, gdzie nowy akapit być powinien, a gdzie nie. Istnieje taka zasada, której należy się trzymać: gdy zaczynasz nową myśl niezwiązaną w żaden sposób z poprzednim zdaniem, piszesz tą myśl od nowego akapitu. Więc nie może być tak, że cała strona tekstu jest zapisana ciągiem, a ja tam znajduję z tuzin akapitów, które powinny się znaleźć. Dialogi to nie wszystko, w opisach te akapity także muszą występować.

13)  Jeżeli dialogi to i część techniczna tekstu. Nie ma wcięć, nie ma wyjustowania. A to bardzo prosto osiągnąć. Wystarczy przed rozpoczęciem pisania rozdziału otworzyć Worda, ustawić wyrównanie do lewej i prawej (justowanie masz w narzędziach głównych Worda), a na linijce przesunąć podziałkę nieco w prawo i gotowe! – mamy zarówno wcięcia tekstu, jak i justowanie, co poprawia jakość odbioru tekstu.

14)  „Oglądaliśmy filmy, alkohol itd.” – Tutaj po prostu zaczęłam się śmiać, bo przecież jak można oglądać alkohol? On jest po to, żeby wypić i się przy tym dobrze bawić. Pomijając już fakt, że użyłaś skrótu, a w zwykłym tekście nie używamy skrótów typu „itd.”, „np.”, „itp.”.

15)  W 15 rozdziale mamy powielony fragment tekstu i dwa razy czytamy to samo. Gdybyś sprawdziła rozdział przed publikacją, uniknęłabyś takiej wpadki.

16)  Jak można wstawić w tekście odnośniki do ubrań? Rany, to jest na poziomie pisania w podstawówce, naprawdę! Jeżeli umiesz dobrze opisać, w co była ubrana dana postać, nie musisz pokazywać tego czytelnikom za pomocą zdjęć, oni sobie to wyobrażą i po sprawie. Więc jeśli naprawdę traktujesz pisarstwo poważnie, nie baw się w takie głupie zabawy, bo nikt nie weźmie Cię na poważnie.

17)  Teraz zajmijmy się zapisem różnych rzeczy, bo z tym też masz ogromny problem. Nie wiesz, jak się zapisuje dialogi, jak myśli, jak nazwy i tak dalej… To co, zaczynamy!



(a)    Zapis myśli pokażę na przykładzie z mojej fantastyki, ale najpierw troszkę teorii, co by się wiedza utrwaliła. Jeżeli chcesz zapisać, co dana postać w danym momencie sobie mówi w głowie, myśl piszemy kursywą, przecinek służy nam jako myślnik dialogu, a potem piszemy już normalnie dalszą część. Jak to wygląda w treści?

Coś cię trapi. To przez moje rozmiary?, smoczyca ziewnęła, ukazując rząd ostrych zębów. Althea postąpiła krok w tył, co smok natychmiast zauważył. Będę jeszcze większa.”



(b)   Dialogi leżą i kwiczą na dnie jakiegoś rowu, ale postaram się pokazać Ci jakieś podstawy, żebyś miała na czym się opierać podczas poprawiania pisarstwa. Użyję do tego starego przykładu, który napisałam chyba z rok temu  w jednej z ocen i posługuję się nim do dzisiaj.



- Zjedz to jabłko – powiedziała kobieta stanowczym tonem, patrząc surowym wzrokiem na swą córkę.

Tutaj mamy do czynienia z brakiem kropki na końcu wypowiedzi postaci, ponieważ słowo po myślniku określa nam, w jaki sposób bohater wypowiedział to zdanie. Wszelakie „powiedziała, mruknęła, warknęła, jęknęła, wycharczała, wyszeptała, itd.” Piszemy z małej litery. Dotyczy to także wszystkich pozostałych znaków interpunkcyjnych, jakie mogą wystąpić na końcu zdania.



- Zjedz to jabłko. – Kobieta spojrzała surowym wzrokiem na swą córkę, podając nastolatce owoc do ręki.

Tutaj, jak widzisz, nie wystąpiło słowo określające nam, w jaki sposób bohater wypowiedział swoją kwestię, więc stawiamy kropkę, a słowo po myślniku rozpoczynamy od wielkiej litery.



(c)    Wszelakie nazwy własne piszemy z wielkiej litery. Tobie zdarzało się zapominać. Czyli innymi słowy rzeczowniki, takie jak Twitter, Facebook, Tumblr i tym podobne. Z kolei przymiotniki podchodzące od nazw własnych piszemy z małej litery, jak na przykład polskie, angielskie, niemieckie, tweetowanie.

Okej, koniec z punktowaniem, teraz długi wywód na temat pisarstwa Twojego, jak i ogólnego – czyli co robisz źle, a jak wszystko powinno wyglądać dobrze. Bo, jak pewnie się już domyślasz od początku oceny treści, Twoja leży i kwiczy. Nie wiesz? To właśnie Cię o tym radośnie poinformowałam. Bo faktycznie nic tutaj nie trzyma się kupy, żaden element nie jest poprawny – wszystko jest do poprawy, a teraz moja w tym głowa, żeby słowami przekazać Ci moją wiedzę i jakoś pomóc w poprawie. Tyle że do tego potrzeba współpracy – ja sobie pogadam, a Ty obiecasz mi, że się do tego zastosujesz i zaczniesz poprawę, bo inaczej nici z pisania. Trening czyni mistrza, więc… Zaczynajmy już tą powieść o pisaniu.

Powieść opiera się na uczuciach. Bez uczuć nie ma powieści. To dzięki nim czytelnik lepiej poznaje historię, utożsamia się z bohaterem i wewnętrznie przeżywa wszystko wraz z postaciami, łaknąc coraz więcej i więcej. Od uczuć wszystko się zaczyna i to na nich opiera się każda powieść, powiastka, nowelka, jednopart, miniaturka – wszystko. Jak myślisz, u Ciebie te emocje i uczucia były? Nie, nie było żadnych. Wszystko opisywałaś sztywno, za pomocą kilku zdań zaledwie, przez co zabijałaś jakiekolwiek emocje. Jeżeli jest jakiś wypadek, nie opisujesz go w dwóch zdaniach (co zrobiłaś, zresztą niejednokrotnie ważne wydarzenia opisywałaś w kilku zdaniach, a błahostki rozciągałaś do rangi mega akapitów, jakby tylko o to w powieści chodziło), a rozciągasz na kilka akapitów, uwzględniając emocje, jakie przeżywają uczestnicy wypadku na przykład, przechodnie, jakie są ich reakcje. Nie zbywaj tematu – jeżeli o czymś wspominasz, rozwiń to, a nie zostawiasz niedokończony wątek i czytelnik potem zastanawia się, o co Ci w ogóle chodziło i po co o tym wspominałaś.

Powieść to zbiór modułów akcja-reakcja. O co w tym chodzi? Wykorzystajmy ten nieszczęsny wypadek. Coś się dzieje – samochód wpada w słup lub w drzewo, po drodze potrąca jakiegoś przechodnia, bo tył samochodu wleciał na chodnik. To jest akcja – długi opis czegoś, co się w danym momencie dzieje. Reakcja? Opis emocji ludzi widzących dane wydarzenie, ich uczucia i odpowiednią do sytuacji reakcję na widok takowego zdarzenia. I nie, nie da się tego opisać w kilku zdaniach.

U Ciebie problem jest taki, że wszystko kręci się wokół dialogów, a nie wokół opisów. Opisy są krótkie, skromne, nic praktycznie nie mówią czytelnikowi. Ale gdy przychodzi czas na ubranie postaci, Ty wpadasz w taką szczegółowość, że w pewnym momencie spodziewałam się nawet rozmiarów stanika czy kroju bielizny. A co ja na to?

Jeżeli dana sytuacja nie ma żadnego wpływu na naszą postać, czyli nie zmienia znacząco jej poglądów, charakteru, zapatrywania na świat – nie opisujemy tego. Myślisz, że czytelnicy umrą od tego, jeśli nie podasz im, w co dokładnie ubrana jest Twoja postać i za pomocą jakich kosmetyków zrobiła makijaż? To jest zbędne, do niczego nam niepotrzebne i nie wpływa na rozwój wydarzeń w powieści. Możesz o tym jedynie wspomnieć, a nie rozpisywać się na akapit czy dwa. Rozpisz się tak, gdy będziesz opisywać wypadek, wtedy będę zadowolona.

Wszystko opisujesz z prędkością światła, do niczego nie przykładasz wagi – po prostu piszesz, żeby pisać – co Ci myśl przyniesie. To bardzo błędne podejście, które okazuje się być zgubne. Jest to ciąg różnych scen, które przewijają się i zostają szybko zapomniane, bo przecież jakże błyskotliwy dialog najważniejszy! Nie, nie i jeszcze raz nie – musisz nauczyć się cierpliwości w pisarstwie. Nie możesz z niczym pędzić, akcja ma się toczyć sama, powoli i spokojnie, a nie na przestrzeni trzech akapitów starasz się opisać cały dzień – to praktycznie niemożliwe. Ale gdy chcesz opisać, jak dana postać wygląda, potrafisz wykrzesać z siebie kilka słów więcej – to dosyć śmieszne, muszę przyznać…

Jeżeli piszesz takim ciągiem i do niczego nie przykładasz wagi, nie dziw się, że nie ma w tym ni krzty emocji – bo gdzieżby miała być? Ten błąd przewija mi się przez wszystkie pięć kartek, jakie wypisałam w związku z oceną tego bloga. Musisz to zmienić, bo inaczej będzie kiepsko. Staraj się ćwiczyć opisywanie różnych przedmiotów, sytuacji z życia codziennego. W końcu powinno wejść Ci w krew, że dużo znaczy dobrze, jeśli chodzi o pisarstwo.

Czemu ciągle piszesz zdaniami pojedynczymi? Gdzie są zdania złożone? Pisz tekst cały czas zdaniami pojedynczymi, a czytelnicy padną i już nie wstaną. Da radę czytać taki tekst? „Poszłam do kuchni. Zaparzyłam herbatę. Zrobiłam sobie tosty. Usiadłam i zaczęłam jeść.” Rany, ja bym tak nie mogła! Złożone zdania to podstawa – nie bój się używać przecinków, średników, myślników. Kropka to nie wszystko.

Wychodzę z założenia, że jeżeli czegoś nie umiem robić, to się za to zwyczajnie nie zabieram. I tak samo radzę Tobie, gdy decydujesz się napisać jakiekolwiek sceny seksu. Nie jestem jakimś ekspertem, choć moja przyjaciółka pewnie zaczęłaby się tutaj spierać, ale kompletnie Ci to nie wychodzi. Jeszcze pół biedy, jakbyś to opisała z jakimkolwiek uczuciem. Ale nie dość, że opisujesz to w jednym akapicie, to w dodatku wszystko jest tak sztywne, że mnie aż mdli. Teksty w stylu „wystrzelił we mnie” są bardziej żenujące niż to wszystko warte. Ja na przykład się zaczęłam śmiać. Serio, stosunek seksualny jest udowodnieniem drugiej stronie, że to miłość, dowód zaufania, największe oddanie się drugiej osobie. W tym musi być uczucie, a nie pięć zdań i po krzyku. Tak krótko? Matko, nawet nie zdążyłam sobie wyobrazić nagiego Harolda…

Nie opisujesz wszystkiego, przez co potem czytelnik ma niezłe pranie mózgu. Przykład? Iza rozmawia sobie radośnie z Zaynem, aż tu nagle nic z gruchy, ni z Pietruchy wyskakujesz z pytaniem do Harolda. A skąd tam w ogóle wziął się Harry?! Nie było w żadnym z momentów o nim mowy, że przebywa z nimi w jednym pomieszczeniu! Albo pod koniec powieści nagle dowiadujemy się, że Louis jest z Emmą, Niall zakochał się w Amelii, a Liam od zawsze troszczył się o Izę – więc ja się pytam, gdzie rozwinęłaś wszystkie te wątki w treści? Bo ja tam widziałam tylko histeryczkę Izę i jej życiowe problemy pod tytułem: z którym z chłopaków przespać się tym razem. Ale o pomyśle innym razem, tutaj głównie chodzi mi o to, że nie rozwinęłaś w ogóle wątków, a o takowych dowiadujemy się pod koniec powieści. Nie, tak nie może być. My nie siedzimy w Twojej głowie i nie wiemy, kogo z kim połączysz i jak ta ich droga do osiągnięcia tego związku była, więc musisz nam pomóc poprzez opisanie wszystkiego. A nie robisz tego, więc jak mamy normalnie funkcjonować?

Jeżeli decydujesz się coś opisać, staraj się zrobić tak, żeby wszystko wydawało się być wiarygodne. Ty napisałaś o tym nieszczęsnym wypadku i że od razu tam znaleźli się lekarze. Przepraszam bardzo, ale na przyjazd karetki trzeba zawsze czekać kilka minut, więc gdzie w tej sytuacji jakakolwiek wiarygodność? Żadnej. Dlatego unikaj takiej wspaniałości w treści, bo życie nie jest tak proste, piękne i kolorowe.

Postanowiłaś zabawić się kosztem zdrowia psychicznego czytelniczek, jak i mojego pod względem jakości Twojego posunięcia, pisząc… sen. Ale w jaki sposób to napisałaś! Rozciągnęłaś to na kilka rozdziałów, a potem w ciągu dwóch zdań oględnie wytłumaczyłaś czytelnikom, że nie, to był tylko sen. W tym momencie miałam serdecznie dość i zechciałam oddać tego bloga komuś innemu. Ale potem zacisnęłam zęby i stwierdziłam, że tylko ja ocenię tego bloga, więc jesteś nadal skazana na mnie… Więc to, co zrobiłaś, było błędem. Jeżeli chcesz pokazać jakiś sen bardzo realistycznie, owszem, opisujesz go, ale tylko z perspektywy jednej osoby! I w dodatku robisz to w jednym rozdziale i w tym samym wyjaśniasz w jakiś o niebo lepszy sposób niż za pomocą kilku zdań, z czego większości dialogu, że to był jedynie sen. Więc nie wiem, skąd nagle w tym śnie znalazły się przemyślenia Harolda o tym, jakoby dziewczynę potrącił. Śnili o tym samym w tym samym czasie? Nieźle.

Na sam koniec porozmawiajmy o przecinkach, bo one leżą, kwiczą i chyba już dawno zdechły. Nic kompletnie o tym nie wiesz, co mnie smuci, ale mimo wszystko ciągle żywię nadzieję, że po moim małym wykładzie coś tam w Twojej głowie zostanie i będziesz ćwiczyć przecinki.

Stawiamy przecinki przed a, że, iż, ale, czyli, co, ponieważ, kiedy, gdy, gdzie. Przed zwrotami chyba że, dlatego że. Przed słowami, zakańczającymi się na –ący, -ące, -ąca, -ąc, -ny, -ty, -wszy, -łszy. Nie stawiamy przecinka przed „jak” tylko wtedy, gdy porównujesz coś do czegoś. Stawiamy go przed i, albo, lub tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z celowym powtórzeniem. Czyli na przykład : Wziąłem i to, i to. Co by tu jeszcze… Wtrącenia! Gdy piszemy sobie zdanie i zwracamy się bezpośrednio do kogoś, wymieniając przykładowo jego imię, opakowujemy je w przecinki. Gdy je wyciągniemy, zdanie bez niego nadal ma sens. Dlatego też nie wystarczy jeden przecinek, a dwa i wtedy jest dobrze.

Tak naprawdę nie wiem, co mogłabym Ci jeszcze opowiedzieć o przecinkach – to trudna sztuka, każdy uczy się jej praktycznie przez cały czas. Ja nadal nie znam wielu zasad, operuję tak naprawdę podstawowymi, a żeby opanować wszystkie, chyba potrzeba mi jeszcze kilku dobrych lat ciągłego pisania.



Wszystko przed Tobą. Jeżeli naprawdę lubisz pisać – pisz, ale z głową, racjonalnie i poważnie. Podchodź do tego na serio, staraj się zmieniać styl, poprawiać błędy, dbać o treść jak o własne dziecko. Na razie wszystko leży i kwiczy, zdychając w morderczej agonii, ale zawsze pozostaje nadzieja, nieprawdaż?



5/40



Bohaterowie:



Mamy do czynienia z piątką idiotów, których naprawdę bardzo kochamy, ale w tej powieści ich jednak nie lubimy. A dlaczego? Bo są papierowi, przerysowani… nierealni. Żeby dobrze przedstawić bohaterów, należy operować emocjami, odczuciami, reakcjami, które kształtują charakter bohatera i najlepiej pokazują nasze postaci. U Ciebie… to raczej nie funkcjonuje.



Izabela (przy okazji – dlaczego Izabela? To polskie imię, owszem, ale angielski odpowiednik, którego z pewnością chłopcy by użyli, to Isabel) to histeryczka – na każdym kroku płacze z byle powodu i jest tak iście wkurwiająca (przepraszam za dosłowne wyrażenie, ale inaczej tego nazwać nie można), że czasami miałam ochotę walić głową w stół, zwłaszcza że to moja imienniczka. W dodatku rozpieszczona jak mało kto, bo wszystko musiała mieć na już, a jeżeli coś nie szło po jej myśli to… warczała i, tak, zgadliście – płakała. To było tak głupie, że czasami aż śmieszne, bo w czasie lektury wymyśliłam sobie zabawę w zgadywanie, jak Iza tym razem zareaguje na daną sytuacją i najczęściej reagowała tym właśnie płaczem. Niech może zapisze się na jakieś leczenie czy coś? A nie, przepraszam, ona nie żyje.



Asia – tutaj się śmiałam, bo moja Best friend nazywa się Asia, tudzież znana w fantomie pisarskim jako Fierce. Ale, cholera, też ją uśmierciłaś. I bywała tak rzadko, że jakoś nie zapadła mi szczególnie w pamięć.



Teraz chłopcy. Harold chyba był najmniej wkurzający, choć sporo go było w tekście. Jednak fakt, iż zrobiłaś z niego geja… rozwalił mnie. Och, wiem, co mi w nim nie pasowało! Spojrzałam na kartkę ze ściągawką i już wiem! Harry Styles ot tak nie podszedłby do obcej dziewczyny w parku, porzucając swój jakże zajebisty, wielki samochód, potocznie zwany Stodołą. I nie odwiózłby jej swoją Stodołą do domu. Może gdyby nie był sławny, zrobiłby to, wszakże wielki z niego dżentelmen, ale nie wtedy, gdy jest się sławnym i praktycznie każda nastolatka go zna i najczęściej uwielbia. Więc to było bardzo przerysowane i przesadzone. Poza tym jak się jest gejem to się nie jest z dziewczyną. Wtedy jej się nie kocha, tak sądzę. To też było bardzo mocno naciągane.



Zayn… Jego też było sporo, ale on akurat był mi strasznie obojętny. Albo Ty go wykreowałaś w ten sposób, albo nie wiem… Po prostu totalna klapa, zero jakichkolwiek pozytywnych czy negatywnych odczuć. Tak tam sobie postać, co to była sobie z Izą.



Reszty postaci nie zarysowałaś tak dobrze. Raz byli, raz nie byli. Musisz popracować nad tymi emocjami, odczuciami, a wtedy i bohaterowie zostaną lepiej przedstawieni, jednak na dzień dzisiejszy mocno irytują, zamiast zaskarbiać sobie miłości.



2/10



Pomysł:



Tutaj to dopiero się rozpiszę… Mam tyle uwag na temat Twojego pomysłu, że pewnie sporo pójdzie Ci w pięty, ale… po to tutaj jestem – żeby pokazywać, jakie błędy popełniłaś. I potem powiem Ci, jak to wszystko ogarnąć.



Zaczynajmy z tymi uwagami, bo sporo ich jest!



1)      Harry zatrzymał się przy parku, zostawił samochód w pizdu (a Range mały nie jest), nie powiedziałaś, gdzie go zostawił, więc domyślam się, że pewnie na środku ulicy. I nagle okazuje się, że laska stoi na środku parku – zauważył ją między drzewami? Sorry, ale to bardzo naciągana sprawa, której nie wierzę, więc totalna klapa. Poza tym Harold nie zachowałby się tak w stosunku do obcej dziewczyny – ale o tym już wspominałam przy okazji omawiania jego jakże zacnej postaci.

2)      Harry powiedział do niej, że ma lepszy humor, a ona się automatycznie rozpłakała. Okej, to było totalnie dziwne, totalnie głupie i do tej pory zastanawiałam się, Co Ty chciałaś w ten sposób osiągnąć, bo mnie osobiście rozśmieszyłaś.

3)      Plaża w parku? I Harold trzymający obcą dziewczynę za rękę? ARE U FUCKIN’ KIDDIN’ ME?! Po pierwsze i najważniejsze – plaży w parku nie ma, plażę to masz nad morzem, a nie w parku. A po drugie – Harry nie zrobiłby takich rzeczy z zupełnie obcą dziewczyną! Trochę realizmu!

4)      A oto kwiatek, który bardzo mi się spodobał i rozbawił niemal do łez: wstała koło dziewiątej rano, musiała się oczywiście ubrać, umyć, wytapetować i dopiero wyszła z domu. Potem cała ta farsa z siostrą, aż tu nagle ona i Harry oglądają… wschód słońca. WSCHÓD. Uwierz mi, Anglia to nie Mars, u nich czas jest cofnięty jedynie o godzinę i nie istnieje możliwość wschodu słońca koło godziny dwunastej, jak mniemam. To byłoby naprawdę bardzo dziwne. Ale rozbawiło mnie to i tak, i tak.

5)      Wykorzystała Harolda, po czym poszła sobie w pizdu. Ani me, ani be, ani kukuryku. Brawo, to było mocne, naprawdę. A żeby tego było mało, gdy poszła sobie w pizdu, nagle zaczęła rozmawiać z kimś, kogo jeszcze nie znamy i chyba tylko raz było wspomniane, z kim ona w ogóle rozmawia. Zero mowy o tym, że w ogóle weszła do domu i kogoś tam zastała. Od razu z marszu walniemy dialog, po co się upierdzielać, nie? I na sam koniec, co by przystroić ten torcik nonsensu zacną wisienką, Harry „follownął” ją na Twitterze. Trzymajcie mnie, bo upadam…

6)      Kolejny zacny kąsek: Izz wypiła kilka drinków, zamroczyło ją i wylądowała w szpitalu – i gdzie tu logika? Gdzie tutaj sens? Jak głosi mój genialny komentarz na kartce: ja i moja przyjaciółka w takim razie już dawno powinnyśmy przekręcać się w grobie, skoro od kilku drinków ląduje się w szpitalu.

7)      Chłopaki mieszkają w willi, ale dzwonią do drzwi, żeby ktoś im otworzył. Okej, nie mam pytań… Najwidoczniej w Anglii kluczy własnych nie mają, ale co ja tam wiem… Och, znów genialny komentarz z kartki! Klucze Niall zjadł czy co? (Sorry, my lovely Nialler, it was stupid, I know, but I must to use it to tell her, how stupid was it…)

8)      Nie ma to jak genialna impreza w stylu One Direction – wszyscy ze wszystkimi! Fuckin’ Harlem Shake Or somethin’… To było niesmaczne, muszę przyznać.

9)      Matka XXI wieku: ona chce tylko kasę, nic innego jej nie obchodzi. Mogli dzieciaka nie majstrować, to by nie było żadnego problemu…

10)  Wiesz… Ta Twoja Iza to musi być totalna noga z prawa jazdy, skoro nie wie, do czego służą hamulce oraz klakson. Dzieciak nagle wyrósł jej przed maską, to wpieprzyła się w drzewo. I tak, zgadliście, moi drodzy czytelnicy – wylądowała w szpitalu. To nawet częściej niż ja, a szpital to niemalże mój drugi dom. Choć w sumie nie dziwię się, że ona jest lewa z tego prawa – w Anglii egzamin jest banalnie prosty.

11)  Kolejna perełka oraz dowód na to, jak bardzo histeryczna jest histeryczka Iza: Harold ją pocałował, a ona w płacz. Jak to zgrabnie określiłam na kartce: ja to bym na jej miejscu zgwałciła… (Harry, it was stupid, honey, I know, but… c’mon, let’s have hard, wild sex, baby!)

12)  Harry całuje Izę, a ona mówi mu, że prawdziwy z niego przyjaciel. Hm, a od czego jest ten przyjaciel? Od całowania się, pieszczenia i… dobra, nie dokończę lepiej. I że Harry tylko przyjacielem? Och, ja bym tak nie umiała…

13)  Ano, śnieg jest rzadkością w Londynie, więc lepiej to zapisywać w kalendarzu, że w ogóle spadł. Więc nie jest to rzeczą naturalną, że jest tam śnieg. Owszem, zdarza się, ale nie jest to na porządku dziennym jak u nas, w Polsce.

14)  Och, Iza znów spotyka sławną osobę, a ona bez wahania odwozi ją do domu. Kurna, też bym tak chciała – paradise normalnie.

15)  Miała nocować u Hazzy, ale wyszła bez słowa z domu w jego ciuchach i poszła do swojej chałupy – WHAT THE FUCK?!

16)  To nagle przyjaciółka Asia jest z Zaynem? Jakoś chyba musiałam przysnąć ten moment, w którym rozwinęłaś ten wątek i dokładnie nam przedstawiłaś, jak to się stało. Ale zaraz, chwila moment… Nie zrobiłaś tego. Więc o co chodzi?

17)  Bardzo nierzeczywista i niska rzecz – bogate nastolatki, które radośnie idą do centrum handlowego i wychodzą stamtąd z naręczem toreb. Nie rób na siłę z nich osób idealnych, zwłaszcza że są to poniekąd studentki, a studenci z reguły pieniędzy za dużo nie mają.

18)  Za każdym razem, gdy Iza zamierza wyjść z domu, musi zrobić sobie najpierw makijaż. Ciągle o tym piszesz, co po drugim rozdziale robi się naprawdę irytujące, nie wspominając już o tym, jak ja się czułam po lekturze dwudziestu takich rozdziałów… Skoro ona nie potrafi wyjść z domu bez makijażu, ja powinna chodzić z torbą na głowie. Serio, mam dziewiętnaście lat, a tapetę na mordzie miałam może z pięć razy w życiu.

19)  Prawie spadłam z krzesła, gdy napisałaś w treści, że eyeliner odmówił posłuszeństwa. Serio? Musiałaś? Czy od tego Twoja postać diametralnie się zmienia? Czy czytelnikowi taka informacja jest w ogóle potrzebna do szczęścia? Chyba nie, więc błagam, na następny raz nie pisz takich bzdetów.

20)  Usłyszeli szepty zaraz po wyjściu z domu – co to jest, Paranormal Activity czy co? Sorki, ale zaraz po wyjściu z domu nie mogą słyszeć szeptów, bo na pewno fanki nie mogą szeptać aż tak głośno, żeby to usłyszeli, a po drugie fanki nie podeszłyby aż tak blisko, żeby oni mogli to usłyszeć.

21)  Liczę na jakąś fajnie opisaną hot scene, ale nie, oczywiście musiał im przeszkodzić Niall, bo jakżeby inaczej, a żeby tego było mało, bohaterka pyta się o coś… Zayna. Seks grupowy? Rany, tego jeszcze chyba nie grali w fantomie One Direction…

22)  Śmierć Asi bardzo mnie rozśmieszyła, nie wiedzieć czemu. Chyba po prostu w ten sposób to opisałaś i przez to zamiast dramy był niezły śmiech. W każdym razie Zayn rozmawiała z tymi ludźmi przez dziesięć minut, ale nie dowiedział się, jak zginęła. I gdzie tu logika, gdzie tutaj sens? Lekarze mogą przekazywać przez telefon, w jaki sposób dana osoba zmarła.

23)  I kolejna perełka, która sprawiła, że płakałam ze śmiechu: policjanci trzymali martwe ciało Asi na komisariacie… w szafie! O kurna, w tym momencie to parsknęłam takim śmiechem, że aż rodzice wpadli do pokoju zobaczyć, co się ze mną dzieje. Nie mów mi, że nie wiesz, iż ciała zmarłych trzyma się w kostnicy. A tam na pewno nie ma szaf tylko są… chłodnie, gdzie ciało czeka na rozpoznanie przez najbliższą rodzinę, a potem jest przygotowane do pogrzebu.

24)  Iza wszędzie lata zapłakana, aż tu nagle postanawia ze sobą skończyć. Rany, ona naprawdę potrzebuje wizyty u specjalisty…

25)  Iza dzwoni do rodziców Asi i informuje ich, że córka nie żyje, po czym rozłącza się, nic im nie wyjaśniając. Moja matka w tym momencie padłaby na zawał, gdyby na przykład Asia zadzwoniła do moich i wywinęła taki numer bez słowa wyjaśnienia, co się stało.

26)  „Tak, wiem, byłam szmatą, ale już nie jestem.” – ten tekst powalił mnie na kolana, dosłownie! To było głupie, naprawdę. Nawet nie wiem, jak to odpowiednio skomentować, bo, serio, tego typu teksty są żałosne. Żeby bohaterka tak o sobie mówiła – brawo, nie ma co.

27)  Nie można stwierdzić ot tak, że dostała pigułkę gwałtu. Aby to udowodnić, należy przeprowadzić badania toksykologiczne, na których wyniki należy czekać też kawałek czasu. Nie da rady otrzymać wyników z dnia na dzień. W dodatku trzeba je przeprowadzić możliwie jak najszybciej, bo jak dobrze wiesz z lekcji przyrody, tudzież biologii, jeśli jesteś w gimnazjum, organizm ciągle pracuje, a krew ciągle się oczyszcza i krąży po całym ciele. Po kilku dniach po obcych substancjach nie ma żadnego śladu.

28)  Kolejna paranoja tego tekstu: najbliższy lot za pół godziny, a oni się pakują i zamierzają nim lecieć. Jak na odprawę trzeba być z dużym wyprzedzeniem, nawet godzinę wcześniej, a oni chcą zdążyć na ten lot – brawo, to było mocne.

29)  Dziewczyna była w domu chłopaków i skądś wytrzasnęła swoje ubrania. Wspaniale, może jeszcze mi powiesz, że ma tam swój własny pokój z łazienką i wielką garderobą?

30)  Sposób, w jaki Harold wyznał, że jest gejem, rozwalił mnie na łopatki i zmusił do głośnego westchnięcia. Och, gdyby Harry nie był gejem, nie byłoby zabawy i całej powieście, nie? Rany, jaki on jest biedny… W każdym razie to było głupie i zupełnie niepotrzebne, bo w żaden sposób nie rozwinęłaś potem tego wątku w dalszej części powieści.

31)  Diametralna zmiana Izy? Nie, z dnia na dzień jest to po prostu niemożliwe, więc ten wątek totalnie spieprzyłaś, mówiąc wprost. Człowiek zmienia się pod wpływem wielu czynników, ale to trwa tygodniami, miesiącami, ba! – nawet latami. Więc to niemożliwe, żeby jak za dotknięciem magicznej różdżki dziewczyna diametralnie się zmieniła.

32)  Iza gada z Zaynem, po czym nagle wychodzi z domu jak gdyby nigdy nic, po czym spotyka, oczywiście, kogoś sławnego – z The Wanted – a Zayn nawet nie kwapi się, żeby ją dogonić i wyjaśnić sprawę do końca. Gdzie tu sens, gdzie tu logika?

33)  „Harry ci zjadł marchewki” – biedny Lou, ten głupi żart będzie się za nim ciągnąć do końca życia… Tak to jest, jak się palnie głupotę, a dopiero potem pomyśli, ale to przecież piątka idiotów… Jednakże wykorzystywanie tego wszystkiego w treści jest już nudne, oklepane i przede wszystkim irytujące.

34)  Chłopaki wszędzie bez wahania zgadzają się lecieć? To oni w końcu są sławni i ciągle pracują, czy jednak nie są sławni? Bo jeżeli nie są to jeszcze bym się zgodziła, że mogą lecieć gdzieś, jednak będąc w zespole i mając swoje obowiązki, wylatywanie co pięć minut bez informowania o tym zarządu jest raczej niemożliwe.

35)  Iza płacze (nic nowego…), bo zraniła Zayna, ale o czym myśli? Że na całe szczęście nie zrobiła makijażu, bo by się rozmył! W tym momencie stwierdziłam, że chyba nic już mnie w tym blogu nie zaskoczy, a szczyty paradoksu i nonsensu osiągnęłaś chyba dawno temu.

36)  Skąd Malik się dowiedział, że Iza przyleciała do Londynu specjalnie dla niego, skoro nie odbierał żadnych telefonów, a ona cudem go znalazła i widziała jedynie z daleka? Czyżby był wszechwiedzący?

37)  No tak, nagle dowiadujemy się, że chłopcy zdążyli już wrócić do Londynu. Czego użyli? Mioteł czy sieci Fiuu? Wiem! – teleportacja.

38)  Jakoś w treści nie widać, żeby między Zaynem a Izą cokolwiek iskrzyło, więc nie rozumiem tego typu uwag w treści. Nie ma w ogóle rozwinięcia tego wątku.

39)  Żeby była większa drama w tym śnie, dziewczynę potrącił Harold, ale akurat na temat tego snu to już się wypowiedziałam przy okazji treści, więc akurat ten wątek też okazał się kompletną klapą.

40)  Louis ją pocałował?! No nie, zaraz się okaże, że prześpi się z każdym członkiem zespołu, zahaczając po drodze o kilka innych, bo przecież tam można spotkać ich co kilka ulic.

41)  Kolejna perełka, która zawsze będzie mnie bawić: zamiast ratować dziewczynę, on zaczął czytać liścik. Brawo, no to było epickie, serio!

42)  Końcówka liściku bawi zamiast zasmucić. Sorki, ale osoba chcąca popełnić samobójstwo nie napisałaby w ten sposób.

43)  Bezpodstawne naskoczenie na Paula, który przecież nie jest niczemu winien. Rany, nie rozumiem niektórych fanek, które uparcie twierdzą, że chłopcy są święci, a reszta ekipy to samo zło. Dorośnijcie wreszcie, bo to już się nudne robi.



Jak widać na załączonym obrazku, pomysł na tą powieść… Nawet nie wiem czy jakikolwiek był. Po prostu chyba pewnego razu stwierdziłaś, iż napiszesz coś i wyszło to, co wyszło. Czyli kompletna klapa. Odnośnie tego wszystkiego mam jedno zasadnicze pytanie: czy powieść niesie ze sobą jakieś przesłanie? Uczy czegoś samego czytelnika? Bo mnie chyba nauczyło jedynie anielskiej cierpliwości do oceniania takich blogów…



Jeżeli decydujesz się na pisanie jakiejś powieści, najpierw musisz być pewna, że wiesz, co chcesz za jej pomocą pokazać innym. Później opracowujesz wszystkie wątki, żeby wiedzieć, co dokładnie trzeba opisać i jak po kolei doprowadzać do różnych sytuacji. A gdy już to wszystko masz, zaczynasz pisać plany wydarzeń rozdziałów. Dzięki temu powieść będzie mieć ręce i nogi, a nie zaskakiwać i bawić czytelnika na każdym kroku, jednak nie w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dużo przed Tobą, więc musisz po prostu ćwiczyć i bardzo poważnie rozważać napisanie jakiejś powieści, bo to nie jest tak proste, jak się wydaje.



2/15



 Podstrony:

Zajmijmy się teraz podstronami, które nam przygotowałaś. Na pierwszy ogień lecą bohaterowie, choć jestem zwolenniczką poznawania postaci poprzez treść.  A tutaj mamy gify, które irytują (do tego lepiej nadają się zdjęcia), a przy okazji masa błędów w opisach oraz kolorowa tęcza opisów. Do poprawy albo całkowicie zrezygnuj. Asię też powinnaś dopisać, wszakże kawałek czasu była w treści i opuszczanie jej jest trochę niepoprawne.
Autorka... Zobaczmy, z kim mam do czynienia! Z pisarstwem wiążesz swoją przyszłość? To powiem Ci, że przed Tobą jeszcze kilka dobrych lat, zanim cokolwiek z tego wyjdzie... I znów widzę błędy w opisie, które powinny być poprawione... Ty naprawdę założyłaś ocenialnię i oceniasz blogi innych? Rany, chyba bym nie chciała znaleźć się w Twoich rękach, bo raczej ta ocena nie byłaby zbyt rzetelna... O nie, nie, nie, nie, Larry shipper! Trzymajcie mnie, bo zaraz padnę i już nie wstanę. Powiem tak, droga Marcelo... Przestań wierzyć w te głupoty, dorośnij i zacznij zachowywać się poważnie, bo żadnego Larry'ego nie ma. To dwóch najlepszych przyjaciół i doszukiwanie się w tym drugiego dna mija się z celem, a ich na pewno wkurwia, a przynajmniej Louisa, bo Harold nigdy nie kwapił się, żeby jakoś na to zareagować. Więc błagam, nie każ mi czytać tych głupot, że wierzysz, iż kiedyś w końcu się ujawnią. Ale niby co mają ujawniać? Coś, czego nie ma? Jeny, co za młodzież dzisiaj chodzi po ziemiach tego świata... Co jeszcze... Wkurzają Cię błędy ortograficzne? Najpierw wyeliminuj je w swoim pisarstwie, dopiero potem wytykaj innym błędy, bo Ty też je często popełniasz, zresztą Twoje pisarstwo na razie leży, więc ocenianie innych na razie nie powinno być Twoim priorytetem. Kontakt podałaś, więc to jest na plus.
Dalej mamy linki, skąd pochodzi szablon, jakie ocenialnie oceniają bloga i tyle... Jak już mówiłam - scal to menu i zrób je porządnie.
2/5

Podsumowanie:

Ten blog bardzo szybko stał się moją drogą krzyżową przez mękę pisarstwa. Praktycznie w każdym aspekcie poległaś, co mnie bardzo smuci, ale musisz też pamiętać, że nadzieja zawsze jest. Nie możesz się poddawać i codziennie ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Na pisanie trzeba poświęcić bardzo dużo czasu, żeby w ogóle coś zaczęło wychodzić, więc przed Tobą kilka ciężkich lat, jeżeli nadal w ogóle pragniesz mieć z tym coś wspólnego.
Ale na dzień dzisiejszy nic tego nie będzie. 
0/10

Razem: 18/100
Ocena: niedostateczna + (1+)



***

Mam nadzieję, że czas pozwoli mi oddać w marcu więcej niż jedną ocenę, inaczej będzie ciężko, naprawdę...

7 komentarzy:

  1. Płakałam czytając tą ocenę, naprawdę, aż mama spytała mnie co się stało. Zaczęłam pisać tego bloga we wakacje, bez jakiegokolwiek pomysłu na całą fabułę - masz rację. Wprost nie mogłam opanować śmiechu, czytając te wszystkie banalne błędy, które popełniałam. Uwierz mi na słowo, zmieniłam się bardzo przez ostatni czas, jeśli chodzi tutaj o język polski. Piszę nowego bloga i czytając ocenę mojego poprzedniego bloga, byłam z siebie dumna z tego jak bardzo mój styl pisania się zmienił. Co do odmiany imion : jak zauważyłaś " Harrego " pisałam tylko w kilku pierwszych rozdziałach. Wtedy nie byłam jeszcze tak bardzo napaloną fanką, nie wiedziałam jak odmienia się ich imiona, ale teraz ten błąd mnie po prostu irytuje. Przecinki - tak, miałam z nimi ogromny problem, natomiast moja koleżanka, która jest w liceum na profilu humanistycznym wyleczyła mnie z tego, teraz jest naprawdę o wiele wiele lepiej. Jeśli interesuje Cię to, jak bardzo zmieniłam się ( chodzi mi tutaj o pisarstwo ) to zapraszam na nowego bloga : http://everything-little-things.blogspot.com/. Jest tutaj dopiero kilka rozdziałów, ale blog rozwija się z każdym dniem. Chciałam go nawet zgłosić do oceny tutaj, ale wasza ocenialnia została zawieszona, a mój blog zawierał za mało rozdziałów, w dniu, w którym na to się zdecydowałam. Dziękuję bardzo za szczerą opinię, wiele to dla mnie znaczy. Pozdrawiam, Cece x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu płakałaś? O.O I'm so confused...
      Jeżeli piszesz powieść, ciągle ją ulepszasz, nawet jeśli już dawno się z nią pożegnałaś i piszesz nową. Ja tak robię ze swoimi - ciągle je odwiedzam, poprawiam błędy, żeby czytelnicy mogli poznać się z moimi początkami w tym światku - Tobie też to doradzam, choć ta powieść jest z gatunku tych, które w całości należałoby poprawić ;) Więc sporo pracy przed Tobą.
      Pytanie tylko, co dokładnie zmieniłaś w swoim pisarstwie, bo same przecinki to nie wszystko. W tej powieści leżał pomysł, fabuła, bohaterowie - nie masz pewności, że w tym nowym jest tak samo. A nie wszystkie ocenialnie ocenią Ci bloga rzetelnie i poprawnie.
      Cieszę się, że przyjęłaś te rady do serca. Również pozdrawiam!

      Usuń
    2. Płakałam ze śmiechu, te błędy były tak banalne, że aż śmieszne, naprawdę, nie wierzę w to, że pisałam coś takiego, a nikt z czytelników nie zwrócił uwagi na tak spore błędy.

      Usuń
  2. "Siedzę w tym fantomie"; "bohaterka ma jakiś duży bul wers"; "braku wciskania przycisku alt" - "brakiem" być powinno; "czy inne pierdoły" -> "innymi pierdołami"; "bo one występując po znaku" -> "występują"; "nazwy własne piszemy z wielkiej litery" -> "wielką literą".

    Tego jest więcej, ale ocena zdecydowanie za długa, żeby wymieniać w komciu. Niech pani poprawi, panno Sen Chu, bo to wstyd. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość błędów robi mi Word, nie ja sama - gdy piszę godzinę czy dwie bez przerwy i nie patrzę czy jest okej, Word postanawia pobawić się w moją betę i potem wychodzą dziwne kwiatki. Ale dziękuję za wyłapanie ich, przy pisaniu kolejnych ocen będę baczniej zwracać uwagę na mój program i jego wyskoki ;)

      Usuń
    2. Widać, że to sprawka autokorekty, ale takie niestety uroki Worda. Trzeba uważać, bo jeszcze trafi Ci się jakaś autorka, która niską ocenę weźmie za obrazę majestatu i "poprawiasz mnie, a sama pisać nie umiesz" będzie jej główną linią obrony.

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Ano niestety - ten Word kiedyś mnie wykończy, ale mimo wszystko to moje główne narzędzie pracy i dobrze, że w ogóle jest :D
      Ach, postaram się wyłapywać te błędy podczas pisania, ale to trudne, bo ja przelewam myśli do Worda i czasem można odnieść wrażenie, że to jeden wielki chaos i w sumie nietrudno o błędy w takich momentach :P

      Pozdrawiam! ;)

      Usuń