Pierwsze wrażenie:
Mamy dzisiaj Sylwester, szampańska zabawa, a ja siedzę i piszę ocenę - to się nazywa poświęcenie dla celów wyższych... W każdym razie nie chcę przedłużać i od razu przejdziemy do oceny bloga, jako że pragnę też napisać coś na prywatne blogi, a na razie nie ma takich szans.
Midori Kawashi Life - adres, niestety, dla mnie jest nie do przełknięcia. Zero w nim oryginalności i kreatywności. Wiemy od razu, że będziemy mieć do czynienia z życiem Midori Kawashi, a więc poczytamy sobie o jej perypetiach. Owszem, nie jest jakoś strasznie trudny w pisowni, ale na pewno mogłaś ruszyć bardziej mózgownicą i wymyślić bardziej ambitny adres, zwłaszcza że często adresy są tytułami powieści, jakie w sobie zawierają. A nie sądzę, byś chciała tak nazwać swoją powieść, bo taki tytuł jakoś nie zachęca do czytania. Okej, Japonia, a więc pewnie mamy do czynienia z jakąś mangą i anime. Sporo można się dowiedzieć z samego adresu, prawda? U Ciebie zdecydowanie za dużo, bo ja lubię tajemnicę, małą zachętę do zajrzenia, a nie zdradzenie większości zawartości bloga.
Ja jestem mordercą, on jest królem - ambitnie, choć nic mi to nie mówi. Przyzwyczajona jestem do górnolotnych cytatów, więc raczej stawiałam coś w ten deseń, a tutaj takie coś... Nawet nie sprawdzam czy są to Twoje słowa, bo bankowo są Twojego autorstwa. Kolejna zachęta tutaj powinna być - jakieś motto lub cytat, oddający klimat fabuły i treści. Bo co mi z tego? Wiem, że ona jest mordercą, a on królem. A więc romansidło. Och, zaczynają mi wychodzić bokiem, tyle tego ostatnimi czasy piszę i czytam.
No tak, autorka ma taki sam pseudonim jak główna bohaterka ma na imię. Typowe... Radzę ruszyć mózgownicą, wykazać się kreatywnością, a na pewno wymyślisz coś ciekawego. Ja posiedziałam z kolegą nad japońskim i znalazłam japoński odpowiednim polskiego słowa owsik - Sen Chu. Nie takie trudne, a wszyscy mnie od razu kojarzą i w ten sposób się do mnie zwracają, nawet w realu (jeśli któryś z czytelników zna moją twórczość i mnie, a mało jest takich osóbek...). To nie takie trudne, naprawdę.
5/10
Szata graficzna:
Tutaj to zaczynają się schody, rzekłabym... Bo szablon, który tu widzę, jest naprawdę kiepski. Już ja ze znikomą znajomością obsługi Photoshopa w kategorii grafiki zrobiłabym lepszy, naprawdę... Ale zacznijmy od początku.
Na pierwszy plan wysuwa nam się lawina postaci, które możemy znać zarówno z Naruto, jak i Shaman King. Jest ich tutaj tak naćkane, że wszystko zlewa się w jedno wielkie coś. Widzę też powielenie napisu z belki, zrobione jakąś brzydką czcionką. I jeszcze to wykrzyknienie - co oni mają ze sobą wspólnego! Nie wiem, Ty mi powiedz, bo podobieństwa na obrazkach nie widzę.
Mamy do czynienia z trzema kolumnami, choć myślę, że obędzie się z dwiema. Dlatego też przyjrzyjmy się im i zobaczmy, co możemy z tym fantem zrobić. A tak przy okazji - środkowa kolumna aż prosi się o poszerzenie. Taka wąska nie sprawi, że Twój rozdział stanie się dłuższy, naprawdę.
Mamy spis treści, ale to można jakoś scalić bliżej siebie, bo tak to mamy wszystko rozciągnięte na pół lewej kolumny. Albo wrzucić w szeroką listę, którą to można podziwiać na przykład u nas na ocenialni. Albo dać jako odnośnik do całego spisu w stronach. Można wybrać kilka opcji.
Followers i ten wielgachny, czerwony znaczek, który tutaj pasuje jak pięść do nosa, można spokojnie usunąć, bo są to rzeczy zbędne. Doskonale widzisz, ile masz obserwujących w panelu administracyjnym, a kolejna lista postów jest Ci nie potrzebna.
Strony wrzucone w prawą kolumnę to zły pomysł. Ledwo da się w nie wejść po najechaniu. Lepiej je już wrzucić do jakiegoś postu i zrobić odnośniki lub ustawić gdzieś na górze strony. Bo tutaj ciężko jest na cokolwiek kliknąć, bo się rozszerzają i nie da się normalnie kliknąć.
Informacje o szablonie są okej, choć być może lepiej by było po prostu wrzucić button szabloniarni i tyle. W dodatku przed "i" przecinka nie stawiamy, więc lepiej go skasuj...
Linki do muzyki wrzuciłabym w jakąś podstronę niż zajmowała kawałek kolumny - każdy, kto będzie chciał, to zajrzy. Groove Coverage... Szmat mojego dzieciństwa... Rany, poczułam się staro.
Całość szablonu prezentuje się marnie. Szablon zrobiony naprawdę kiepsko, bez jakiegoś większego pomysłu, nagłówek jest naćkany od obrazków, a wąziutka kolumna i dwie boczne sprawiają, że odechciewa mi się na niego patrzeć. Radziłabym zamówić u kogoś, kto naprawdę robi porządne, zachęcające do zostania na stronie szablony.
2/10
Treść:
Rozdział 5
„- Otóż, moja droga, jak zapewne wiesz, mój syn został
Królem Szamanów.- Zaczął
przywódca japońskiej mafii.”
„- Trudno nie wiedzieć
- Odparłam obrażonym tonem.”
„Mężczyzna zignorował
tą wypowiedź, i jakby nigdy nic, ciągnął
porywający wykład:”
„Więc, moja niebywała dobrotliwość postanowiła wyróżnić
właśnie ciebie. Jesteś silną szamanką, z tego,
co wiem, masz też trochę innych mocy.”
„Także, zdecydowałem, że zostaniesz Królową Szamanów.”
„- Keiko…- Wyszeptałam, otwierając szerzej oczy ze strachu.”
„- Taak, zdaje
się, że tak miała na imię. Żona wielkiej szychy w świecie szamaństwa, matka
widocznie nie największego szamana na świecie, i
byłego potencjalnego zwycięzcy Turnieju Szamanów.”
„To jest sprawa między
tobą, a mną!”
„Natomiast, jeśli będziesz stwarzać problemy…”
„Zarówno dla ciebie,
jak i dla twojej przyjaciółki. - Wyjaśnił En, obojętnym tonem.”
„Chociaż, z drugiej strony… Czy przestępca jej rangi, uknułby tak oczywisty podstęp?”
„Jednak, pozytywna strona była bardziej obiecująca, niż negatywna była niekorzystna.”
„Rozmyślania przerwało mu jakieś chrząknięcie.”
„- Będziesz jeszcze
długo tak myślał o niebieskich migdałach?- zapytałam zniecierpliwiona
dziewczyna.” – pierwszoosobowa i trzecioosobowa narracja? Takich kwiatków
jeszcze nie widziałam!
„Więc, przygotowania do wesela czas zacząć.”
„Następnie nakazała
udać się do łazienki, i ogarnąć.”
„- Po co mam się
ubierać w sukienkę?- zapytałam, stając przed
lustrem.”
Rozdział 6
„Oczywiście, przy tym całym cyrku nie omieszkała wytknąć mi wielu
niedoskonałości, oraz co pięć minut przypomnieć,
jaki to zaszczyt spotkał taką zwykłą dziewczynę jak ja.”
„Zadowolony niewiadomo, z czego Jukon,
spokojnie leżał pod ścianą, mrucząc cicho.” – nie wiadomo
„Widzę, że jesteś
bardzo zadowolony, w przeciwieństwie do mnie.-
Mój głos brzmiał bardziej jak warczenie, niż jak
ludzka mowa.”
„Mój Duch Stróż jakby
poweselał i już po chwili, leżał u mych stóp,
łasząc się.”
„Wzdychając, wstałam z łóżka, które dotychczas zajmowałam i
podeszłam do dużego lustra.”
„„Gdzie ta dziewczyna,
która nie bała się niczego, ze wszystkim
umiała sobie poradzić?” - Zapytałam siebie w
myślach.” – z reguły myśli bohaterów piszemy kursywą, nie w cudzysłowie, a
narrację piszemy po przecinku i kontynuujemy pisanie z małej litery.
„Westchnąwszy, znów zajęłam miejsce na brzegu posłania.”
„Jednak, moja obecność była dla przybyłej niemałym szokiem.”
„- Cześć.- Przywitałam się
kulturalnie, lekko się uśmiechając.”
„- Co?- Dziewczyna
wykrztusiła, po chwili otępienia.” – zły
szyk, powinno być „wykrztusiła dziewczyna”, inaczej musisz napisać, co
dokładnie dziewczyna wykrztusiła – flegmę?
„Ale w ramach
zadośćuczynienia za idiotyczne pomysły ojca - Ostatnie
słowo wymówiła z malującym się na jej twarzy niesmakiem - po ślubie
zabiorę cię na zakupy. „
„Po chwili, przestałam jej słuchać, a pogrążyłam się we własnych
myślach.”
„Dotychczas rozważałam
tylko sam negatywizm ślubu, zapominając o przyszłym małżonku.” –
negatywizm do tendencja do pewnego zachowania u dzieci i młodzieży. Nie używaj
słów, których znaczenia nie rozumiesz.
„Widziałam go tylko przelotnie,
podczas tego niezbyt fortunnego spotkania na ulicy. Było oczywiste, że jestem zaciekawiona mężczyzną, z którym prawdopodobnie
spędzi resztę życia.-… i ma gumową kaczuszkę, z, którą bierze kąpiel,
i gada do niej… Midori, czy ty mnie słuchasz?” – Hm… Żeś z tym teraz
wyskoczyła jak Filip z konopi. Nie, to piszesz od nowego akapitu, jeśli już. I,
kurde… Zdecyduj się w końcu, w jakiej narracji piszesz powieść! Albo
pierwszoosobowa, albo trzecio osobowa. Bo potrafisz w jednym zdaniu użyć obu
naraz, a to błąd. W ogóle błędem jest pisanie raz jednym, raz drugim.
„- Pytałam, czy mnie słuchasz.”
„Wróciłam myślami do mojego pierwszego morderstwa.”
„Do tego dnia, nie miałam pojęcia, kim jestem.”
„List traktował o moim
rzekomym szamaństwie, oraz pewnych
umiejętnościach ninja.”
Współ mieszkańcy –
współmieszkańcy
„Następnie moja szybka
reakcja, i krew.”
„Później, przez ponad rok żyłam z obawą, że ktoś dowie się o
tym.”
„I wreszcie, chociaż
wolałam to odwlekać w nieskończoność, wszedł
dumny, majestatyczny, z wysoko uniesioną głową
panicz Tao.”
„Kiwnąwszy głową, usiadł naprzeciwko siostry, która znów wzrokiem nakazała, bym uczyniła to samo, co on.”
„- Jak ci na imię?- Zapytał, sprawiając wrażenie, jakby nie wiedział.”
„Dokładnie to
Mikuadiro, ale tak jest krócej.- Dodałam po chwili, odważając się, by na niego spojrzeć.”
„Postanowiłam, chociaż trochę się zrehabilitować, by nie denerwować
Jun.”
„To, oraz wiele innych pytań tłucze się po mojej głowie,
utrudniając zaśnięcie.”
„Obecnie, nie wiem nawet czy żyje.”
„A jednak, każde wspomnienie o Nim boli.” – piszemy z
małej litery, tylko w dokumentach i listach piszemy zaimki z dużej litery.
„W noc swojej ucieczki, zostawił ją pod moją poduszką. Ocierając łzę i
chowając figurkę tam, skąd ją wyjęłam, kładę
się z powrotem. Tym razem, zasypiam.”
Rozdział 7
Masz źle zatytułowany
rozdział. „Akatsuki” jako link ma numerek siódmy, ale jak już klikniemy w
niego, to post ma numerek 6. Zmień numerację.
„Od pewnego czasu, spać mi nie daje wciąż identyczny sen.”
„Chociaż, nie chcę wiedzieć. Pozornie nieszkodliwe rzeczy, po poznaniu mogą okazać się zabójcze.”
Niedane – nie dane
„Oczywiście, przez jego zły humor nie miałam zamiaru być milsza.
Chyba, że on sam zmieniłby swoje zachowanie, co
jest bardzo wątpliwe.”
„Natomiast ja, zajęłam się swoją porcją, w myślach postanawiając
ignorować wszelkie humory panicza Tao.”
Ciemno szary – ciemnoszary
„Ich Lider to na serio
niezły przystojniak. – słysząc jej słowa, aż zakrztusiłam się sokiem.”
„W każdym bądź
razie, o dziewiątej przyjdzie do ciebie
Rukia.” – w każdym razie
„Nie to, że na o Nim zapomniałam, jednak codzienność skutecznie
spychała te wspomnienia na dalszy plan. Jednak,
często wracały wieczorami, przypominając mi o mojej samotności.”
„Tym razem kobieta
była milsza; zastanawiałam się, co Jun jej powiedziała.”
„Tak naprawdę, kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi.”
„Acha, kolejne spostrzeżenie. Coraz częściej, prowadzę wewnętrzne monologi.”
„No ale jak tu nie gadać sobie w myślach, skoro on tak
przynudza?”
„Chyba, że mają kanibala, bo mówił o dzielnicy Tokio.
Chociaż, nie zdziwiłabym się.
- A więc, jaką rangę posiada twoja przyszła
synowa?- zapytał rudowłosy, patrząc się na mnie.”
„W
tym momencie, poczułam się jak ślepa.”
„Mój
dawny przyjaciel pokiwał głową na słowa Uchihy, nie zwracając na mnie
najmniejszej uwagi, w przeciwieństwie do
towarzysza.”
Rozdział 8
„To
właśnie słowo, krążyło po mojej głowie, idealnie
oddając tragizm sytuacji.”
„I
nawet jeśli, potrafiłabym złożyć najprostszą
pieczęć, ten koleś z sharinganowymi oczami,
zabiłby mnie jednym ruchem ręki.”
„Czując
na sobie spojrzenia, co najmniej wszystkich,
powoli, starając się nie pokazać, jak bardzo się denerwuję, wstałam.”
„Unikałam
ich jak ognia, w końcu, nie miałam zamiaru
odwiedzać świata tego szaleńca.”
„W
tym momencie, widziałam tylko krwiste oczy
Itachiego. Po chwili, obraz ten zaczęły
zastępować inne. Pierwszy przedstawiał
dwójkę młodych ludzi, z zawiniątkiem na rękach.
Przez pierwsze kilka sekund, nie miałam pojęcia, kim mogliby być.”
„Mojego przyjaciela, który
zupełnie niepodobny do tego, którego znałam,
stoi i przypatruje się temu całemu cyrkowi.”
„Genjutsu użyte przez Uchihę,
podsunęło mi kolejny obraz. Ten, ukazał
sierociniec. Nagle, wszystko zniknęło.”
„Jednak, coś się zmieniło…”
„Nie miałam najmniejszego zamiaru poddać się; ostatnią rzeczą, jaką chcę ujrzeć to uśmiech
satysfakcji, na jego wiecznie ponurej twarzy.”
„A mało kto, potrafi
powstrzymać Ametaratsu. Jednak, gdyby ktoś ją
wyszkolił…”
„No co jak co, ale na pobyt w kolejnej organizacji morderców, wybitnie nie miałam ochoty.”
„Zwłaszcza, że już niedługo, ma zostać moją synową, co wiąże się z zamieszaniem
weselnym, oraz przygotowaniami do roli Królowej
Szamanów.”
„Postanowiłam mu nieco pomóc, w końcu, uratował mnie od samodzielnego poddania się.”
„Rudowłosy skinął głową i odwrócił się, by wyjść, a jego kompani ruszyli za nim.”
„Nagle, naszła mnie ochota by
podbiegnąć do Niego i wskoczyć Mu na plecy.”
„Oboje jesteśmy mordercami, a takie wskakiwanie Mu na plecy, wyglądałoby cokolwiek dziwnie. Cóż, z każdym dniem, nawiedzały mnie coraz dziecinniejesz myśli.”
Rozdział 9
„Cóż, nie zawadzało to ani mnie,
ani innym , więc czemu miałabym unikać tego odprężającego stanu?”
„Na kilka chwil odcinałam się od świata realnego,
przesiąkniętego na wskroś złem, bólem i cierpieniem, dryfując gdzieś daleko,
gdzie mam wstęp ja i tylko ja, oraz czasami, gdy
miałam lepszy humor, kolorowe kucyki.” – próbowałaś być zabawna? Bo chyba
nie wyszło…
„Szybko przeczytałam napisany wytwornym stylem pisma tekst i
zrozumiałam,
o co chodzi dziewczynie.”
Nie specjalnie – niespecjalnie
„Nie mam pojęcia dlaczego, w końcu,
chodziły słuchy, iż pan Tao ma zamiar wydać swoją jedyną córkę właśnie za
Paina.”
„Chociaż, całkiem możliwe, że
Jun czułaby się skrępowana, podrywając
lidera Akatsuki w obecności własnego ojca.”
„On sobie wyobraża, że Pain mnie wykorzysta, albo coś…”
„Przecież ty też
jesteś mordercą, a poza tym, on ma zasady i nie
krzywdzi kobiet…
W tym momencie, moje
wyobrażenia o jej inteligencji legły w gruzach…”
„Albo
mi się wydaje, albo oni kolekcjonują jakieś tam demony, które mieszkają w
ludziach i całkiem niedawno, zabili młodą
dziewczynę, właśnie z tego powodu!”
„Wspaniale, Midori, trzymaj tak dalej. Teraz, muszę przyznać rację Jun.”
„Podsumowując:
Rezydencja Tao prędzej czy później, doprowadzi mnie do szaleństwa.”
„Po
chwili wahania, wyciągnęłam rękę przed siebie i
zapukałam.”
„A
na cóż panience balkon? – służka uniosła wąskie
brwi, patrząc na mnie uważnie.”
„Chciałam
się przewietrzyć. – odparłam, niecierpliwie
bawiąc się palcami.”
„Rzeczywiście,
ku nam zbliżał się powolnym krokiem, sam
spadkobierca rodu Tao.”
„Witaj, Midori. – chłopak
przywitał się, podchodząc ku nam.”
„Witaj, paniczu. – Rukia lekko dygnęła przed
Renem. – Czy mógłbyś oprowadzić panienkę po balkonach,
oraz ogrodach? Myślę, że najwyższy czas, aby zobaczyła piękne rośliny, oraz cudowny widok.”
„Jednak, po chwili wyszliśmy
przez ciężkie wrota, wprost na świeże
powietrze.”
„Pięknie zielone liście, soczysta trawa, czerwone niczym
krew, róże…”
„Krystalicznie czysta woda, czasem
tylko drgała pod wpływem delikatnego wietrzyku.”
„Nie mam pojęcia, ile tak trwaliśmy, ale nagle, błękitne niebo przesłoniły ołowiane chmury. Po
chwili, spadły z nich ciężkie krople deszczu.”
Poczym – po czym
„Mina jej zmieniła się z wielkiej radochy, na minę ostatniego szczeniaczka w kosmosie.”
– znowu mało śmieszne…
„Ojciec rodzeństwa Tao, siedział
na ciężkim tronie.”
„Nie przerywaj mi – warknął En.
– Wracając do tematu. „
„Czyżby słowa jej ojca, o
małżeństwie, tak bardzo ją przestraszyły?”
„No bo w końcu, Jun jest moją
przyjaciółką.”
„Zaprowadził nas na zewnątrz,
gdzie stał czarny, drogi samochód. Nigdy nie interesowałam się motoryzacją,
więc nie potrafiłam stwierdzić, co za marka, czy
model.”
Podsumowanie treści:
Powiem szczerze, że było ciężko. Powiedziałabym nawet, że
bardzo ciężko. Co krok to natrafiałam na jakiś błąd, a to mnie bardzo
demotywowało do dalszego oceniania. Ale stwierdziłam, że mało jest tych
rozdziałów i jestem w stanie jakoś to wytrzymać, zwłaszcza że wszystkich tak
dokładnie nie oceniałam. Wypisałam sobie najważniejsze rzeczy na kartce, więc
po prostu zacznę pisać po kolei, co tam mam napisane.
Po pierwsze – nie widzę wyjustowanego tekstu. A to podstawa –
każda książka jest justowana, a teksty wyśrodkowane do prawej i lewej łatwiej
się czyta niż te, które są wyśrodkowane tylko do jednej strony.
Piszesz jednym ciągiem i nie oddzielasz nowych myśli
akapitami. A zasada głosi, że jak zaczynasz nowe zdanie, które nie jest w żaden
sposób związane z poprzednim, zaczynamy je pisać od nowego akapitu. Ty nie
zawsze tak robisz, przez co często męczyło mnie czytanie dłuższych akapitów na
Twoim blogu.
Piszesz liczby niesłownie, co jest spory błędem. W zwykłym
tekście liczby piszemy słownie, nie liczbowo, że tak to ujmę. A więc 18 piszemy
w tekście jako osiemnaście. Dopiero w jakichś listach czy dokumentach liczby
możemy napisać normalnie. Ewentualnie jakiś rok można napisać liczbowo, co
zauważyłam, że sporo robi, więc to jest jeszcze dopuszczalne.
Za dużo używasz w tekście szatynek, zielonookich,
złotookich, fioletowowłosych. To błąd, bo w pewnym momencie człowiek może się
pogubić – ja przynajmniej się zgubiłam i nie potrafiłam odnaleźć. Musisz to z
siebie wytępić – bardzo łatwo możesz użyć imienia bohatera, synonimów od
dziewczyny czy chłopaka. Ale nie takie – możesz, jednak bardzo rzadko, prawie
wcale. Czytelnik musi wiedzieć, o kogo dokładnie chodzi, bo postaci w jednym
pomieszczeniu może być całe mnóstwo i pisanie o nich w charakterze koloru
włosów czy oczu może się źle skończyć.
W którymś z początkowych rozdziałów pojawiło się rzadko już
spotykane zjawisko, które mnie wprawiło w osłupienie. Przypisy od autora. Nie
ma czegoś takiego, w dodatku Twoje były bardziej żenujące niż potrzebne. Coś w
stylu „to dla Ciebie, Li-chan!” No błagam, mogłabyś sobie darować tego typu
teksty, a nie dekoncentrujesz czytelnika i w dodatku rozwalasz go na łopatki
tym zbędnym tekstem. Nie robimy czegoś takiego. Jeśli chcesz już koniecznie coś
wyjaśnić, używaj przypisów.
Zauważyłam, że notorycznie zapominasz o wciśnięciu spacji po
przecinku czy jakimś myślniku. Jak widzisz, po każdym znaku interpunkcyjnym
powinna być spacja, dzięki temu tekst staje się o wiele przyjemniejszy w
odbiorze, bo jest czytelniejszy. Wyjątkiem jest myślnik, bo przy nim trzeba
postawić spację z dwóch stron, chyba że jest to myślnik rozdzielający jakieś
kolory, na przykład czarno-biały. Pamiętaj o tym, to bardzo ważna sprawa.
Jakiś rozdział ma kompletnie inną czcionkę niż pozostałe. Jak
już decydujesz się na jedną to trzymaj się jej, a nie prezentujesz czytelnikowi
całą gamę czcionek, dostępnych na blogspocie. Przy okazji mam tutaj też
zapisane, że nie ma u Ciebie wcięć w tekście, które towarzyszą każdemu nowemu
akapitowi. To też bardzo ważna sprawa, aby wyraźnie zaznaczyć, gdzie zaczyna
się nowa myśl. A robimy to w bardzo prosty sposób – przed rozpoczęciem pisania
notki w Wordzie, na linijce przesuwasz suwak nieco w prawo i gotowe – akapity zrobią
się same.
Okej, z czysto technicznych tyle, teraz zobaczymy, co można
powiedzieć o treści bardziej ogólnie. Hm… Totalny chaos. Nic się kupy nie
trzyma, w ogóle nie ogarniam tego wszystkiego, mimo że bardzo dobrze znam
zarówno Shaman King, jak i Naruto. Przede wszystkim rozdziały są
stanowczo za krótkie. Bardzo skąpe opisy, dialogi na niskim poziomie. Treść tak
naprawdę leży i kwiczy, dogorywając w rowie, mówiąc kolokwialnie i prosto. Nic
tutaj nie jest zrobione dobrze.
Przeskakujesz z wątku na wątek niczym pszczółka z kwiatka na
kwiatek. Nie starasz się go dociągnąć do końca, a już zaczynasz jakiś następny
i też go nie dokończasz. Przez to wiele rzeczy trzeba się domyślać. Strasznie
spieszysz się z treścią do przodu. Nie opiszesz na spokojnie niczego, tylko
zawrzesz to w pięciu zdaniach i lecisz z dialogiem, który także wzorem
idealności nie jest. Piszesz na szybko, na odwal się, aby było. Owszem, coś tam
łapiesz, ale jednak to jeszcze nie jest to. I jeszcze długo tym nie będzie. Nie
możesz zawrzeć w kilku zdaniach opisu walki czy jakiejś akcji. Musisz rozwinąć
temat, opisać bardzo dokładnie każdą rzecz, aby czytelnik bez przeszkód mógł to
sobie wyobrazić. Wtedy nawet nieznajomość tematyki przestaje mieć znaczenie, bo
autor tak umiejętnie potrafi wszystko wyjaśnić i opisać, że tego typu rzeczy
stają się zbędne. U Ciebie niestety wygląda to bardzo źle, bo z opisów niewiele
można wyciągnąć, są chaotyczne, nic nie trzyma się kupy i człowiek bardziej się
męczy niż to wszystko jest warte.
Jeśli chodzi o dialogi – niektóre są zbędne i nic dobrego do
treści nie wnoszą, niektóre są puste i bezsensowne. I większość nie jest
napisana poprawnie technicznie, ale o przecinkach i tego typu sprawach będziemy
mówić kawałek dalej. Nad tym też musisz bardzo mocno popracować – wczuć się w
sytuację, przeprowadzić najpierw rozmowę na sucho, żeby miała jakiś sens i
faktycznie coś wnosiła do treści, a dopiero potem ją pisała, ubarwiając
dodatkowo mnóstwem opisów.
Dzięki opisom i dialogom mamy treść, a raczej znaczącą
długość rozdziału. Trzy strony? To malutko, ja w przypadku fan fiction staram
się utrzymać poziom od siedmiu stron w górę. Fantasy – około piętnastu. Różnica
jest, prawda? I w jednym przypadku, i w drugim. Dlatego też trzy strony to
żaden sukces. To dopiero początek. Jeżeli mamy jednak dużą ilość treści,
brakuje najważniejszego, najistotniejszego czynnika – emocji. To one napędzają
całą treść, całą fabułę. Myślisz, że u Ciebie są? Nie, nie ma ich. Nie czułam
żadnych emocji podczas czytania – ani radości, ani złości – jedynie zażenowanie
i lekkie zmęczenie tym wszystkim. Musisz tak umiejętnie operować emocjami,
czyli tak układać zdania i opisywać wszystkie sytuacje, by czytelnik wczuł się
w historię, zżył się z bohaterami i przeżywał bardzo emocjonalnie całą lekturę.
Gdy już będziesz pisać kilka lat, doskonaląc swój styl i technikę, emocje w
treści będą nieodłącznym elementem, na który nawet nie będziesz zwracać uwagi.
Po prostu musisz zacząć od pierwszych dwóch rzeczy, jakie omawiamy w tym
akapicie – opisy i dialog. Bez tego emocji nie będzie. A bez emocji nie ma
treści. A bez treści nie ma czytelników. Ambitnych czytelników, chciałabym
dodatkowo nadmienić.
Często piszesz bardzo kolokwialnie, co nijak ma się do
całości i w ogóle się kupy nie trzyma. Kolokwializmy możesz używać w
wypowiedziach postaci, jeśli oczywiście typ i gatunek pasują do tego. U Ciebie
brakowało jedynie „słitaśnego gronofocia z rąsi”. Daruj sobie wszystkie
slangowe tekściki z gimnazjum i zacznij to poważnie traktować, pisząc
normalnie. Nie napiszesz chyba w ten sposób na wypracowaniu z polskiego,
prawda?
6 rozdział powalił mnie na łopatki pod względem błędów,
jakie mogłaś popełnić, pisząc jakąkolwiek treść. Piszesz sobie radośnie w
czasie przeszłym, by nagle zacząć pisać w czasie teraźniejszym. To ogromny
błąd! Pisze się cały tekst tylko w jednym czasie i jest to najczęściej
przeszły, bo nim operuje się o wiele prościej. Nie można tego w żaden sposób
mieszać, a Ty to zrobiłaś. Nie, takich rzeczy nie można dopuszczać do treści. Tylko
jeden czas.
Piszesz bardzo krótkie zdania, nie starając się nawet ich
rozbudować. A gdy już jednak zdecydujesz
się na dłuższe, jest długie na kilka linijek. Nie potrafisz odnaleźć tego
złotego środka. Musisz nad tym mocno popracować – nie bój się ich urozmaicać,
rozbudowywać, ale do tego potrzeba znajomości stawiania przecinków, prawda? Ale
o tym już za chwilkę.
Chciałabym, zanim przejdę do jednej z trudniejszych dziedzin
pisarstwa, wyjaśnić pewne zdanie, które rozwaliło mnie na łopatki i dodatkowo
rozbawiło do łez. „Spałam tak sobie i spałam” – chciałabym wiedzieć, co to w
ogóle jest. Okej, narracja pierwszoosobowa, zdanie znów krótkie, ale… Jak
postać może sobie radośnie pisać, że sobie tak spała i spała? Jak idzie spać to
jest koniec, czarna dziura – budzi się po kilku godzinach, nad ranem czy po
południu, ewentualnie ktoś tą postać budzi, ale nie można pisać w ten sposób! Trochę
logiki i zdrowego rozsądku w tym tekście chciałabym zobaczyć, nie radosnego
pisania kolokwializmami.
Gdy już sobie to wyjaśniłyśmy, przejdę może do przecinków,
czyli sedna sprawy i odwiecznego problemu każdego autora. U Ciebie występuje
pewien rozbrajający syndrom: stawiasz przecinki tam, gdzie nie powinno ich być,
a nie stawiasz ich tam, gdzie powinny się znaleźć. To taki lekki paradoks. Mimo
wszystko jednak przeważa fakt, iż nadmiernie stosujesz ten przecinek. Postaram
się wyjaśnić jakieś podstawy, ale to w Twoim interesie jest tego wszystkiego
przestrzegać, uczyć się, stosować te zasady i przede wszystkim poszerzać swoją
wiedzę na ten temat. Zwłaszcza że w linkach masz odnośniki do różnych ciekawych
artykułów z tym związanych. Czytałaś to, a mimo to nie umiesz tego zastosować?
Wiedz, że coś się dzieje, cytując słynne kazania księdza Natanka.
Najpierw może przyjrzymy się
technicznej budowie dialogu – a sporo takowych błędów Ci wypisałam, co pewnie
zdążyłaś zauważyć. Na prostym przykładzie wyjaśnię Ci podstawy podstaw.
- Zjedz to jabłko – powiedziała
kobieta stanowczym tonem, patrząc surowym wzrokiem na swą córkę.
Tutaj mamy do czynienia z brakiem
kropki na końcu wypowiedzi postaci, ponieważ słowo po myślniku określa nam, w
jaki sposób bohater wypowiedział to zdanie. Wszelakie „powiedziała, mruknęła,
warknęła, jęknęła, wycharczała, wyszeptała, itd.” Piszemy z małej litery.
Dotyczy to także wszystkich pozostałych znaków interpunkcyjnych, jakie mogą
wystąpić na końcu zdania.
- Zjedz to jabłko. – Kobieta
spojrzała surowym wzrokiem na swą córkę, podając nastolatce owoc do ręki.
Tutaj, jak widzisz, nie wystąpiło
słowo określające nam, w jaki sposób bohater wypowiedział swoją kwestię, więc
stawiamy kropkę, a słowo po myślniku rozpoczynamy od wielkiej litery.
I teraz rozpocznijmy wywód na temat przecinków. Może znasz te zasady, może
nie, ale ja wolę je napisać, aby wszystko było na swoim miejscu, poukładane… W
każdym razie na pewno na tym skorzystasz.
Cóż mogę napisać? Stawiamy przecinki przed a, że, iż, ale, czyli, co,
ponieważ, kiedy, gdy, gdzie. Przed zwrotami chyba że, dlatego że. Przed
słowami, zakańczającymi się na –ący, -ące, -ąca, -ąc, -ny, -ty, -wszy, -łszy.
Nie stawiamy przecinka przed „jak” tylko wtedy, gdy porównujesz coś do czegoś.
Stawiamy go przed i, albo, lub tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z celowym
powtórzeniem. Czyli na przykład : Wziąłem i to, i to. Co by tu jeszcze…
Wtrącenia! Gdy piszemy sobie zdanie i zwracamy się bezpośrednio do kogoś,
wymieniając przykładowo jego imię, opakowujemy je w przecinki. Pewnie
zauważyłaś, że kilka takich sytuacji przewinęło się przez listę błędów. Tak, to
jest wtrącenie. Gdy je wyciągniemy, zdanie bez niego nadal ma sens. Dlatego też
nie wystarczy jeden przecinek, a dwa i wtedy jest dobrze.
Tak naprawdę nie wiem, co mogłabym Ci jeszcze opowiedzieć o przecinkach –
to trudna sztuka, każdy uczy się jej praktycznie przez cały czas. Ja nadal nie
znam wielu zasad, operuję tak naprawdę podstawowymi, a żeby opanować wszystkie,
chyba potrzeba mi jeszcze kilku dobrych lat ciągłego pisania.
Nie wiem, co jeszcze mogłabym Ci napisać oprócz tego, że na
razie Twoje treść leży i kwiczy. Musisz nad nią popracować, jeśli to lubisz,
ba! – kochasz i wiążesz w jakikolwiek sposób swoją przyszłość z pisarstwem.
Niestety jednak na dzień dzisiejszy nie zostałabym na tym blogu ani chwili
dłużej, widząc takie błędy. Wiele pracy przed Tobą, a w dodatku to nie koniec.
Zostali nam jeszcze bohaterowie i pomysł. Kolorowo nie będzie…
5/40
Bohaterowie:
Nie mogę za wiele o nich powiedzieć, bo nie zostali oni
należycie nakreśleni i opisani. Owszem, postaci z anime i mangi znam, ale jesteś
autorem i to Ty musisz tchnąć w nich życie. Tutaj niestety wszyscy bohaterowie byli
papierowi, źle podkreśleni, mało było ich widać, wszystko się kręciło głównie
wokół Midori i jej problemów egzystencjalnych.
Żadna z postaci nie ruszyła mojego sumienia. Zero
jakichkolwiek emocji – wszystkie jednakowo irytowały, a zwłaszcza główna bohaterka.
O matko, jak ona działa mi na nerwy! Najlepsza, wszystko łatwo jej przychodzi –
to akurat też podlega pod pomysł, ale po prostu wszystko zbyt łatwo jej
przychodzi, naprawdę. Za dużo fantastyki w fantastyce, serio.
I to by było na tyle, co mogę powiedzieć o bohaterach. Zero
dobrych postaci, same źle stworzone. To nie wystarczy o kimś napisać – trzeba to
jeszcze opakować w emocje, charakter, typowe zachowanie. Tutaj tego zabrakło –
emocji, złych i dobrych charakterów. Można to porównać do kolorów – postacie dobrze
opisane, żywe, wzbudzające emocje, są opisane kolorowymi, jaskrawymi kolorami.
Twoje są jedynie w odcieniach szarości. Nie wychodzą z treści, nie żyją własnym
życiem. Po prostu jakiś tekst i tyle.
Emocje – wszystko kręci się wokół tego.
2/10
Pomysł:
Tutaj mam wiele do powiedzenia, bo znalazłam wiele rzeczy,
które po prostu muszę wspomnieć. Więc zaczynajmy, nie przedłużając bez
potrzeby.
W prologu bohaterka ma zaskakująco dużo szczęścia. Zero
przeszkód, żadnych trudności – ot, wszystko poszło jak z płatka. Zero
dreszczyku emocji – totalne nudy. Pierwszy minus na Twoją niekorzyść.
W pierwszym rozdziale laska warczy i ma chęć mordu w oczach,
bo listonosz śmiał zapukać do jej drzwi i przekazać listy, a kilkanaście minut
później jak gdyby nigdy nic umawia się z obcą dziewczyną na zakupy. To albo
jest obliczem zła, albo jednak ma jakieś rozdwojenie jaźni. Choć jest jeszcze
jedna opcja: ma jakiś problem z psychiką czy coś, ale wtedy polecam psychologa,
ewentualnie psychiatrę.
No tak, cholernie przewidywalne – główna bohaterka po
spotkaniu z tajemniczym Renem nie potrafi przestać o nim myśleć. Och, to takie…
Okej, nie będę dokańczać, bo słodkim tego na pewno nie nazwę.
Mamy do czynienia z połączeniem Shaman King oraz Naruto,
a główne bohaterki idą do H&M… Trzymajcie mnie, bo zaraz upadnę.
Midori szła sobie i szła, aż tu nagle odskoczyła w bok, bo
NA PEWNO wiedziała, że ktoś ją zaatakuje, strzelając z pistoletu. Serio, nie
rób z bohaterki jakiegoś boga czy coś, bo ja czuję jedynie niesmak. Mimo
wszystko zachowaj jakieś marne resztki realizmu. Albo opisuj to lepiej, bo ja
po prostu zaczęłam się śmiać w tym momencie.
Uzbrojona jedynie w nóż i naręcze toreb z zakupami, zdołała
pokonać członków gangu Yakuza, którzy byli uzbrojeni w pistolety. Ponownie –
REALIZM. Nie rób z niej nieustraszonego bożka, bo to wygląda komicznie, a nie
dobrze.
Dopiero w piątym rozdziale dowiadujemy się, że główna
bohaterka ma ducha stróża. No to fajnie wiedzieć, nie ma co. W dodatku nawet
nie wiemy, kim jest ten duch. Dowiadujemy się o tym dwa rozdziału później i
okazuje się, że to… pantera. O rany… Mimo wszystko przedstawienie tych głównych
bohaterów następuje w pierwszym rozdziale, a duch stróż głównej bohaterki
jednak jest dosyć ważną postacią, nie uważasz? Mogłaś chociaż wspomnieć… W
dodatku wyskakujesz z nim tak nagle, że ja z początku nie wiedziałam, o co chodzi
i kto to w ogóle jest.
Spotkała Jun raz lub dwa razy, ale jest już pewna, że na jej
widok nikt nie potrafiłby się nie uśmiechnąć. Serio, troszkę zdrowego rozsądku
i realizmu w treści, bo na tym kuleje wszystko.
Powiem tak: ucieszyłam się, gdy napisałaś do mnie z
zapytaniem czy ocenię Twojego bloga o tematyce Shaman King i Naruto.
Stwierdziłam, że pewnie ktoś wysoko i ambitnie mierzy, więc chętnie zgodziłam
się, bo i znam cały fandom, ale… Pomysł leży i kwiczy, tak samo jak cała treść.
Nie podołałaś, w ogóle nie widać tego, że tutaj jest połączenie tych dwóch
mang. Wspominać może każdy, dodać jakieś postaci może każdy – ale to trzeba
czuć! Chcę widzieć to, co działo się na Turnieju, chcę czuć magię chakry i walk
na jutsu… A tutaj mam do czynienia z jakimś harlequinem. Ta wyjdzie za mąż za
tego, ten się ożeni z tamtą – kurczę, w tym fandomach nie o to chodzi! Tutaj
widzi się walki, magię, rywalizację, a nie perypetie jakiejś pseudo morderczyni,
która ma problem, bo wychodzi za jakiegoś gogusia z bogatej rodzinki. Tak odebrałam
tą treść – harlequin i tyle.
Zawiodłam się. Bardzo się zawiodłam.
2/15
Podstrony:
Przejrzyjmy sobie podstrony. "Warto zajrzeć" podsyła nas pod zbiór ciekawych stron oraz pokazuje nam, na jakich ocenialniach blog czeka na oceny. No, ciekawie, ciekawie, choć oddzieliłabym akapitem odstępu każdą informację, dotyczącą danej ocenialni, bo wszystko zlało się w jedno i ciężko jest to wszystko ogarnąć.
"Czytam" to kolejna podstrona z linkami, gdzie możemy ujrzeć odnośniki do blogów,l które autorka czyta i bardzo sobie ceni. Niestety linku z autorką nie uda mi się otworzyć, więc spróbuję z innym... "Uwagi" udało mi się otworzyć - tam znajdziemy kilka informacji, które warto nadmienić. Okej, nie mam żadnych uwag do tego... "O blogu" to informacje o historii, więc powinnaś zmienić tytuł tego odnośnika. I bardzo skąpe są te informacje, rozbudowałabym to. I mamy też miejsce na SPAM.
Popraw te linki, bo nie da się w nie wejść.
4/5
Podsumowanie:
Niestety jest źle. Ale zawsze jest jakieś światełko w tunelu. Dlatego też warto wziąć sobie te rady do serca, docenić moją ciężką pracę i wynieść z tej lekcji jak najwięcej. Myślę, że za kilka lat coś z tego wyjdzie, ale na dzień dzisiejszy jest naprawdę kiepsko.
0/10
Razem: 21
Ocena: dopuszczająca (2)
***
Jeżeli komuś coś nie pasuje - nie trzymam na siłę - możecie zrezygnować z kolejki. Ale ja nie zamierzam tłumaczyć po tysiąc razy, że chcę najpierw ocenić te blogi, które mają mniej notek. Taka ocena zajmie mi mniej czasu niż blogi, które mają u mnie po 40 rozdziałów, 70 rozdziałów.
Zresztą wszystko wskazuje na to, że ocenialnia zostanie zamknięta. Ale o tym 1 stycznia.
Ocenialnia zostanie zamknięta? Czyli pół roku czekam, a i tak się nie doczekam, fajnie.
OdpowiedzUsuńPoza tym szkoda, bo to była jedna z lepszych ocenialni :(.
Dostaniesz ocene. Kolejki zostana zamkniete, nie bedzie mozliwosci zgloszenia sie do nas, a do czerwca wszystkie blogi z kolejki otrzymaja swojw oceny, zeby wilk byl syty i owca cala.
UsuńKurczę, miałam się nie odzywać już i nie poganiać, ale jak zobaczyłam wiadomość o zawieszeniu... Teraz dużo dobrych ocenialni upada, niestety :(.
UsuńPrzez kryzys. My niestety z tego kryzysu się nie podniesiemy. Szkoda, bo jestem bardzo związana z tą ocenialnią, ale nie widzę sensu w ciągnięciu tego dalej, skoro na miesiąc pojawia się ledwo 5 ocen, a kiedyś się wystawiało po 30.
UsuńCałkiem będziesz rezygnować z oceniania?
UsuńNie wiem jak reszta, ale ja tak. Będę jedynie betą dla znajomych autorek, ale już nie wrócę do oceniania. Ewentualnie będe mogła jakiś fragment tekstu ocenić, gdy ktoś mi podeśle, ale nic więcej. To zajmuje zbyt dużo czasu, przez co zaniedbałam fotografię i częściowo moje prywatne blogi.
UsuńI tak bym odeszła, bo zaczynam się powoli przygotowywać do matury. Nie miałabym czasu dla ocenialni.
Wielka szkoda, że Literacka zostaje zamknięta. Choć odeszłam już dawno, to ja również byłam bardzo związana z tą ocenialnią. Ale tak jak Sen Chu mówi, nie wiem czy jest sens dalej to ciągnąć. No, nie ode mnie to zależy :)
UsuńJa zrobiłam dokładnie to, co mówisz Sen. Betuję jak mnie ktoś poprosi. A tak mam więcej czasu dla swojej Licencji i do nauki :)
A więc to pewna decyzja, Sen Chu? To... koniec? :c
OdpowiedzUsuńNajpierw, dziękuję za ocenę. Piszę dopiero dzisiaj, bo kiedy opublikowałaś ocenę, byłam u koleżanki,a dzisiaj rano odsypiałam.
OdpowiedzUsuńNie mam zbyt wielu obiekcji. Z wieloma rzeczami się nie zgadzam - nie wydaje mi się, żeby była to kompletna katastrofa. Już nie raz i nie dwa słyszałam, że mam jakiś potencjał. W pisanie wkładam serce, staram się robić to jak najlepiej, ale nie zawsze się uda. Dla mnie ważne jest to, że pisanie sprawia mi przyjemność, że nie robię tego na siłę. Wierzę, że nie chciałaś mnie dobić, tylko napisałaś to, co uważałaś. Dziękuję.
Co do szablonu w ogóle się z Tobą nie zgadzam. Robiła to dla mnie zaufana szabloniarka, która swoimi pracami zagościła na wszystkich moich blogach. Obecny szablon bardzo mi się podoba i nie zamierzam go zmieniać.
Dziękuję po raz trzeci, za poświęcony czas. Twoje rady na pewno przydadzą mi się w dalszym tworzeniu.
Pozdrawiam, przykro mi, że Literacka zostaje zamknięta, ale cóż począć... Takie życie.