Blog zaczęłam oceniać zgodnie ze starymi kryteriami i tak też dokończę.
Pierwsze wrażenie
Jak tu biało. Jedyne co odcina się od tej wszechobecnej bieli to dwa
skromne obrazeczki w nagłówku, blog i skromne menu po prawej. Pierwsze co mi
przyszło na myśl, to że wszystko jest tu strasznie… malutkie. Zupełnie jakby te
wszystkie elementy chciały ukryć się przed wzrokiem czytelnika.
Chociaż przyznać Ci muszę, że mimo iż pierwsze wrażenie jest niekoniecznie
pozytywne, to po dłuższym pobycie na Twoim blogu, ten minimalizm przypadł mi do
gustu. Jest taki… oryginalny. Na niektórych
stronach, jakie odwiedzałam i odwiedzam, występują takie szablony, że
można oczopląsu dostać. Dlatego za szablon już masz u mnie plusa. Dodatkowo
napisy na nagłówku. Niby krótkie, ale niosą ze sobą przekaz. Pewnie każdy z nas
zadaje sobie to pytanie: „Jeśli nie teraz, to kiedy?”. A potem jak zwykle
oblatuje nas strach i tchórzymy. I tak cały czas. Błędne koło.
Na głównej stronie widnieje nawet wyjaśnienie, drobniutkim maczkiem
wypisane, kim jest ten pan z nagłówka. Tajemnicze „thecorations” to
ciekawie wyglądająca szablonarnia, u której, jak mniemam, zamówiłaś szatę
graficzną.
Litery są małe, co na pewno pasuje do wszechobecnego minimalizmu, ale
będzie trochę męczące dla moich oczu. Jednak z tego co widzę, notki długie nie
są, więc nie będzie źle. Poza tym wszystko mam czarno na białym, więc tym
bardziej nie mam co narzekać.
A Twojego nicku ni widu, ni słychu. Tudzież po przeszukaniu strony ze
zgłoszeniami, oznajmiam tryumfalnie, że znalazłam. Claudie, tak? Wzięte od
imienia, czy z niczym nie związane? (Jednak od imienia, jak się dowiedziałam).
8/10
Szata graficzna
Biało, bieluśko, bieluteńko…
Na nagłówku pan Brandon Boyd, z którym mam przyjemność się zapoznać, i
serce. Ale nie takie dziecięce, różowiutkie i słodziutkie, tylko takie
prawdziwe. Co prawda szare, ale to akurat nie robi różnicy. O szacie graficznej
nie można już zbyt wiele powiedzieć, bo nie ma jej tu za dużo. Jedyny kolorowy
akcent stanowią paski (chyba w kolorze musztardowym, ale ja tam nie wiem), na
których umieściłaś tytuły notek, napis „menu” i „thecoracja”.
No… I to chyba tyle. Ja osobiście nie mogłabym mieć na blogu takiego
szablonu, ale u Ciebie mi się to podoba. Miło jest od czasu do czasu popatrzeć
na coś oryginalnego.
7/10
Treść
Dużo tego, oj dużo. Ale wydaje mi się, że notki nie są powalająco długie,
przynajmniej teraz. Także przeczytam i ocenię prawdopodobnie wszystko z
ostatnich dwóch lat. Pod uwagę wezmę błędy z tych kilku najnowszych, bo i tak
nie ma sensu, żebyś poprawiała notki sprzed kilkunastu miesięcy.
Styczeń 2011 – 4 notki. Smutniejsza,
weselsza, smutniejsza, weselsza. Piszesz krótko. 4, może 6 zdań. A wiesz,
co jest w tym najlepsze? Że w tak krótkim tekście, zawierasz tak dużo przekazu.
Nie rzucasz słów na wiatr; piszesz krótko, zwięźle i na temat. I jest to coś,
czego Ci zazdroszczę, bo ja tak nie potrafię.
Luty 2011 – 2 notki. Podziwiam Cię, dziewczyno, naprawdę. Cztery
zdania, piętnaście słów, a ja jestem pod wrażeniem. Żadnych wykrzykników do
podkreślania emocji nie potrzebujesz. Umiejętnie operujesz słowami. Są Ci
bezapelacyjnie posłuszne. Magia, po prostu magia.
Marzec 2011 – 4 notki.
„Wkońcu przejde ten kilometr mojego życia w tą poprawną stronę.”
– Brak spacji, ogonka i te nieszczęsne końcówki.
O swoim życiu nie piszesz ani słowa. W Twoich notkach pojawiają się raczej
przemyślenia, być może będące efektem różnych wydarzeń z życia. Na podstawie
Twoich słów możemy się tylko domyślać, co się u Ciebie dzieje.
Kwiecień 2011 – 2 notki. Co do tej pierwszej: mówienie
o Bogu, o tym czy istnieje, czy nie, jest rzeczą ciężką i bardzo skomplikowaną.
Ludzie bez Boga mają swoje piekła, do których nie wejdziesz, chyba że sama
porzucisz wiarę. Zaś notka druga jest nieco chaotyczna i mama wrażenie, że
pisana na szybko, jakbyś chciała jak najszybciej wyrzucić z siebie te słowa.
Efekt wyszedł taki, że mam filozoficzny mętlik w głowie, a Ty zrobiłaś
kilka niewielkich błędów.
Maj 2011 – 1 notka. Uczucia, które tutaj
opisujesz, czyli brak motywacji, zwątpienie we własne możliwości, są mi
bliskie. Niestety, każdy miewa chwile słabości i nic nie możemy na to poradzić.
Czerwiec 2011 – 3 notki, pisane dzień po dniu. Łączy je
na pewno wspomnienie o Twoich urodzinach i kilka słów o tym, że ubiegły
rok nie był najlepszy i chciałabyś go zacząć od nowa. Każdy błąd, każde
popełnione przez nas głupstwo powinno nas czegoś uczyć. Mam nadzieję, że w
Twoim wypadku tak się stało.
Lipiec 2011 – 7 notek. Jak na razie rekordowa ich
ilość w tym roku. Opisujesz swoje uczucia, znów każesz się czytelnikowi
domyślać, co się u Ciebie dzieje na podstawie przemyśleń przelanych na bloga.
W jednej z notek poruszyłaś temat bardzo intymnych przeżyć. I znów pokazał
się Twój dar do idealnego dobierania słów. Ze zwykłych wyrazów utworzyłaś
niezwykłą opowieść. Co prawda krótką, ale perfekcyjnie odzwierciedlającą
targające Tobą emocje. Pewnie już wspominałam, że Cię podziwiam, ale na pewno
powtórzę to jeszcze nie raz.
Co jeszcze mi się podobało? Odwołanie do piosenek Linkin Park. Moim
skromnym zdaniem jest to zespół składający się z samych ideałów i gdzieś w
głębi duszy mi się marzy spotkanie z nimi. A piosenka Easier to run ma szczególne miejsce u mnie w sercu.
Sierpień 2011 – 5 notek. Im dłużej czytam, co piszesz,
tym bardziej się dziwię. Mam czasami wrażenie, jakbym czytała o sobie i
zastanawiam się, jakim cudem potrafisz wejść w mój umysł, wyciągnąć z niego to,
co tak skrycie tam ukrywam i w kilku prostych, ale dosadnych słowach, to
opisać. Ja często mam problem z dobieraniem odpowiednich wyrazów, wydają mi się
one niewłaściwe i banalnie proste. A Tobie przychodzi to z taką
łatwością, wręcz od niechcenia… Jak Ty to robisz?
Wrzesień 2011 – 3 notki. Kolejne zaskoczenia. Pierwszy
raz spotykam się z osobą, która prosto z mostu mówi, że prawda nic ją nie
obchodzi. Inni zazwyczaj chcą prawdy, nawet tej bolesnej, zamiast słodkich
kłamstw. Cechuje Cię bezpośredniość, bolesna wręcz szczerość i coś, co trudno
mi zdefiniować. Może jest to ta łatwość opisywania swoich emocji? Albo ta nuta
autoironii i sarkazmu, która pokazuje Twój dystans do życia i coś jakby
cień specyficznego poczucia humoru autorki.
Październik 2011 – 1 notka. Tylko jedna, bardzo krótka,
ale wiele mówiąca. Niełatwo jest okazywać uczucia komuś, kto zawsze trzymał
wszystkich na dystans i teraz też chce to robić, ale nie ma rzeczy
niemożliwych.
Listopad 2011 – 5 notek. Jednak są to wpisy najkrótsze
ze wszystkich dotychczasowych. Dwa zdania, może odrobinę więcej, ale na tym
koniec. I tutaj po raz kolejny widzimy, jak świetnie radzisz sobie z tak
krótkimi wypowiedziami. Być może ta długość spowodowana jest bijącym ze słów
zagubieniem, potrzebą odnalezienia się. Użyłaś kilku wyrazów, żeby opisać swoje
uczucia… I po raz kolejny opisałaś je po prostu perfekcyjnie.
Grudzień 2011 – 2 notki. Widać, że zaczęłaś podnosić
się z listopadowego upadku i wychodzisz na prostą. Jednak zastanawiam się,
gdzie Ty piszesz notki, że nie podkreśliło Ci się coś takiego jak „uobdoprniłam”.
Jest to pewnie efekt pośpiechu i nerwowego
uderzania palcami w klawiaturę, jednak powinnaś zauważyć coś tak kosmicznego,
jak stworzone przez Ciebie słowo. Druga notka ujawniła u Ciebie oblicze
geniusza zła, może na miarę doktora Dundersztyca. Dobra, zbijam się, ale każdy
potrzebuje trochę uśmiechu w taką pogodę (jest grudzień, a u mnie zielono jak
na wiosnę). Rzeczywiście, w tej drugiej notce pokazałaś się z tej
groźniejszej, bardziej nieobliczalnej strony. To dobrze wiedzieć, że nie
drzemie w Tobie coś takiego, bo na pewno Ci się to przyda.
Rok 2011 – Pokazałaś siebie, jako spokojną,
normalną dziewczynę; kochająca, mająca marzenia, czasem w lepszym
nastroju, czasem w gorszym, ale zawsze będącą sobą. Przedstawiłaś czytelnikom
bardzo ciekawą postać, która na pewno warta jest bliższego poznania, a mimo to
trzyma wszystkich na odpowiedni dystans. Sądzę, że kolejny rok będzie tym
ciekawszy w Twoim wydaniu. Pisząc, nie popełniasz zbyt wielu błędów, ale gdy
już to robisz, są to zazwyczaj literówki, spowodowane prawdopodobnie zbyt
szybkim uderzaniem w klawiaturę i zwykłym przeoczeniem. Jednak Twój specyficzny
styl zachęca do dalszego czytania, więc nie zwlekając, skaczę do roku 2012.
Styczeń 2012 – 8 notek. Czyli nowy rok rozpoczynasz z
grubej rury. Z każdej notki bije Twoja niepewność, strach przed tą poważną
rozmową z kimś dla Ciebie ważnym. Pierwsza rozmowa? Nieśmiałe rozeznanie się w
sytuacji, przyspieszone bicie serca, lęk i szczęście jednocześnie. To piękne
uczucie, choć wiąże się z wieloma trudnościami.
Owszem, sądzę, że Robert Bourdon to seksowny facet. Według mnie (nie mówcie
Mike’owi, Chesterowi, Phonixowi i Joe’mu) Rob jest najprzystojniejszy z nich
wszystkich. Ale to takie tam moje prywatne odczucia.
Luty 2012 – 12 notek. Wpisy znów przepełnione są
spokojnymi, zmuszającymi do myślenia refleksjami. Są one zaskakująco długie w
porównaniu do wcześniejszych. I kolejna niespodzianka: nieważne, ilu używasz
słów i czy piszesz krótko, czy długo, zawsze robisz to dobrze. Zawsze idealnie
operujesz słowami, zawsze precyzyjnie dobierasz wyrazy. Jesteś jak artystka, a
zdania to Twoje prywatne dzieła sztuki, którymi czytelnik może się pozachwycać.
Marzec 2012 – 14 notek. Piszesz coraz więcej i
więcej. Aż chce się czytać. Zaczęłam się zastanawiać, co czwartki mają w sobie
tak wyjątkowego, że są dla Ciebie czymś szczególnym… Hm… Mam nadzieję, że potem
uchylisz rąbka tajemnicy, bo strasznie mnie to zaintrygowało. Im dalej
zagłębiam się w czytanie, tym mnie rozumiem. To co piszesz, jest
zrozumiałe pewnie tylko dla Ciebie i tych kilku osób, które znają się
mniej-więcej w Twojej sytuacji. Jestem coraz bardziej ciekawa tego, co spotka
mnie dalej. Podziwiam Cię. Teraz jednak nie za to, jak piszesz, ale za niezachwianą
wiarę w Boga. Ja wierzę na swój własny sposób, jednak obawiam się, że Kościół
by tego nie zaakceptował. Nie potrafię znieść narzucanych przez nich zasad,
boli mnie to, że duchowni bezczeszczą to, co sami zaakceptowali. Ale odłóżmy to
na bok, bo sprawa mojej wiary jest zbyt skomplikowana, żeby się nad nią
rozwodzić w ocenie. Od takich rzeczy mam swój blogowy pamiętnik.
Kwiecień 2012 – 9 notek. Każda bardziej zagmatwana niż
poprzednia, zupełnie, jakbyś miała w głowie bałagan, którego nie potrafisz
ogarnąć. Wpisy z tego miesiąca odbieram jako szczególnie chaotyczne. Jest
smutek i cień szczęścia, chęć poddania się i silna wola walki. Mimo wielu
targających Tobą sprzeczności idziesz wciąż przed siebie, pokonujesz przeszkody
i, choć nie jest Ci łatwo, walczysz o swoje marzenia.
Maj 2012 – 4 notki i inny szablon. Fascynująca
sprawa. A we wpisach znów tajemniczość, która każe mi się domyślać, co się
takiego w Twoim życiu dzieje. Opisujesz to, kręcąc się wokół głównego tematu,
muskając delikatnie jego powierzchnię, ale nigdy się w niego nie zanurzając. To
też jest niezwykłym talentem. Zupełnie nieświadomie wzbudzasz w czytelniku chęć
bliższego poznania osoby, która tak pisze.
Czerwiec 2012 – 6 notek. Znów nastrój we wpisach nieco
melancholijny… Boru mój, jakże ja Ci zazdroszczę tego, że byłaś na koncercie
Linkin Park… Marzę o tym, marzę, marzę! Hm… O czym to mówiłyśmy? Ach tak, o
tym, że w Twoje notki znów wkradła się nuta smutku. Zazdrość… Tak… Ludzi,
którzy nie cieszą się ze szczęścia innych, jest więcej, niż mogłoby się nam
wydawać. Niektórzy potrafią świetnie odgrywać idealnego przyjaciela, będącego
dumnym z sukcesu znajomych. Tak to już bywa, nic na to nie możemy poradzić. Powerless… Jeden z najpiękniejszych
utworów z płyty Living Things.
Lipiec 2012 – 8 notek. Nie wiem, czy wspominałam, ale
zauważyłam, że od początku tego roku piszesz dłuższe notki. I to dobrze, bardzo
dobrze. Pierwszy wpis z tego miesiąca był tym, który do tej pory trafił do mnie
najlepiej. Może dlatego, że sama dobrze wiem, jak to jest? Każde nieszczęście,
każdy problem i przeciwność sprawiają, że nasza radość jest tym większa.
Człowiek to dziwna istota. Uczy się na błędach, uśmiechem pokonuje ból, a po
upadku podnosi się silniejszy niż był dotychczas. Potem mamy jedną biologiczną
notkę, z której pewnie niewiele osób coś zrozumie, a następnie znów wbijamy się
w Twój tajemniczy, refleksyjny ton…
Sierpień 2012 – 9 notek. Odniosłam wrażenie, że z
każdej z nich bije jakaś niezwykła determinacja w dążeniu do celu. Pod
słowami o ludzkim egoizmie, trudach życia, problemach i udawaniu odpornego
na ból, tchnie od Ciebie siła, moc, wola walki tym silniejsza, im więcej masz
na swej drodze do pokonania. Ale – jak już mówiłam – ludzie to nader
zadziwiające istoty. Może i niektóre z Twoich stwierdzeń brzmią dość
dziwnie i nader ekscentrycznie, ale tylko na pierwszy rzut oka. Po dogłębnym
przeanalizowaniu tych słów każdy odnajdzie w nich sens. Nie będą one jednakowe,
bo co człowiek, to inne spojrzenie na świat, ale jednak będą.
Wrzesień 2012 – 8 notek. Problemy ludzka rzecz…
Tajemnice rzecz stworzona przez ludzi… A terapeuci to chyba wymysł jakiegoś
wrednego demona. Dorosłość opisujesz jako coś trudnego i wymagającego
niezwykłych umiejętności dostosowania się… Ja na szczęście mogę się rozkoszować
młodzieżowymi latami (na tyle, na ile pozwala mi góra nauki w szkole). Na
dorastanie dla każdego przyjdzie pora.
Październik 2012 – 6 notek. I znów ta refleksyjna
melancholia… Jest to chyba nieodłączna część Twojej pisaniny, która nadaje jej
taki charakterystyczny ton. Chaos… Kilka wyrazów, na pierwszy rzut oka
dobranych na chybił trafił, a jednak tworzących razem spójną, logiczną
całość. Po raz setny zadaję sobie pytanie: „Jak ona to robi?”.
Listopad 2012 – 8 notek. Z tych kilku wpisów wnioskuję,
że to nie był dla Ciebie łatwy okres. Jednak mam pewność, że jak zawsze
znajdziesz w sobie siłę i już niedługo ruszysz z nową mocą, żeby pokonać
wszystkie przeciwności na Twojej drodze.
Grudzień 2012 – 1 notka. Co prawda grudzień nam się
jeszcze nie skończył, ale jeśli byś nawet coś dodała, to będzie to już po tym,
jak opublikuję ocenę. Mówisz, że nie chcesz zmieniać kalendarza, bo jest Ci
dobrze tak, jak jest. Ale spójrzmy na to z tej strony: nowy rok to nowe chwile
z ukochaną osobą, nowi przyjaciele, nowe upadki i wzloty… Tyle ciekawych rzeczy
może się wydarzyć. Nie wszystkie będą dobre, nie raz dostaniemy kopa od życia,
ale potem wstaniemy i jak zawsze zaśmiejemy się tryumfalnie i pójdziemy
dalej.
Podsumujmy całość:
Masz niesamowity styl, magicznie operujesz słowami, okrężnymi drogami
doprowadzasz czytelnika do poznania Ciebie i Twojego życia. Wszystko inne co
miałam powiedzieć, zostało napisane powyżej. Jedyne moje uwagi dotyczą
popełnianych przez Ciebie błędów. Głównie są to niedopatrzenia spowodowane
pewnie pośpiechem czy nieuwagą, jednak musisz też uważać na przecinki. Ogólnie
nie jest źle, ale pamiętaj, że przecinek powinien znaleźć się w zdaniu pomiędzy
dwoma orzeczeniami, bo z tym masz kłopot. Pilnuj więc czasowników,
wstawiaj przecinki, gdzie trzeba i wszystko będzie idealnie.
23/25
Podstrony
A więc klikam w malutki napisie, który przenosi mnie do strony z linkami.
Jest tu strasznie jasno. Tło białe, a litery na paskach z bladego fioletu same
niewiele ciemniejsze. Jest to dość męczące, kiedy trzeba to odcyfrować.
Strona główna, księga gości, dodaj do ulubionych – wiadome.
Autobiografia – zdjęcie, króciutki podpis i tyle. Powiem tylko,
że mamy podobny gust muzyczny.
Archiwum – również wiadomo o co chodzi.
Wishlist – z czymś takim spotykam się po raz pierwszy. Fajne, bardzo fajne…
Potem jeszcze kilka linków i koniec.
5/5
Podsumowanie
Niewiele mi już zostało do powiedzenia. Zbiorę więc do kupy to, co już
mówiłam.
Po pierwsze: Minimalizm w grafice bloga pozwala lepiej skupić
się na jego treści.
Po drugie: To co piszesz jest dobre. Bardzo dobre. Masz
oryginalne spojrzenie na świat, potrafisz w magiczny sposób wodzić czytelnika
za nos, nie mówiąc nic konkretnego, a do przeczytania dając mu tylko zbiór
refleksji i kawałek jakiejś piosenki, która do Ciebie pasuje.
Po trzecie: Nie spiesz się, pisząc. Uważaj na literówki,
pilnuj przecinków, a wszystko będzie perfekt.
Dodać mogę tylko, że nie mówiąc o sobie zbyt wiele, sprawiłaś, że mam
ochotę lepiej Cię poznać, a to nie lada talent. Tak więc zajrzę do Ciebie
jeszcze nie raz i nie dwa.
10/10
Uzyskałaś 53 punkty. Jako że punktacja się nieco zmieniła, a ja nie mam tej starej, nie patrzmy na
punkty i uznajmy ocenę za nieszablonową punktowaną w mój specyficzny sposób. Mam nadzieję, że wybaczycie
mi takie mieszanie ^^’
W każdym bądź razie, dostajesz ode mnie śliczną piąteczkę z
plusikiem, na którą
bezsprzecznie zasłużyłaś. Masz
talent do pisania, nie zmarnuj tego.
Korzystając z okazji życzę wszystkim oceniającym, ocenianym i pozostałym gościom na Literackiej udanej zabawy sylwestrowej, kaca większego niż Mount Everest i tego, żeby ten nowy rok przyniósł Wam wszystko to, co najlepsze!
Błędy poprawiłam :) Czytanie Twojej oceny sprawiło mi wielką przyjemność. Bardzo Ci za nią dziękuję. Wyrazy z notki, ich pierwsze litery http://stimulate-sense.mylog.pl/2012-10-14/_491 to "Cocaine" ( http://youtu.be/rTZ0A5qXNUU ).
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze mogę dodać... Ciesze się, że tak widzisz mój blog i mnie. Nie mam talentu do pisania. Zdecydowanie. A język polski w szkole to była moja Pięta Achillesowa.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Pozdrawiam, Claudia.