poniedziałek, 31 grudnia 2012

[556] stimulate-sense.mylog.pl




Blog zaczęłam oceniać zgodnie ze starymi kryteriami i tak też dokończę.

Pierwsze wrażenie
Jak tu biało. Jedyne co odcina się od tej wszechobecnej bieli to dwa skromne obrazeczki w nagłówku, blog i skromne menu po prawej. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to że wszystko jest tu strasznie… malutkie. Zupełnie jakby te wszystkie elementy chciały ukryć się przed wzrokiem czytelnika.
Chociaż przyznać Ci muszę, że mimo iż pierwsze wrażenie jest niekoniecznie pozytywne, to po dłuższym pobycie na Twoim blogu, ten minimalizm przypadł mi do gustu. Jest taki… oryginalny. Na niektórych  stronach, jakie odwiedzałam i odwiedzam, występują takie szablony, że można oczopląsu dostać. Dlatego za szablon już masz u mnie plusa. Dodatkowo napisy na nagłówku. Niby krótkie, ale niosą ze sobą przekaz. Pewnie każdy z nas zadaje sobie to pytanie: „Jeśli nie teraz, to kiedy?”. A potem jak zwykle oblatuje nas strach i tchórzymy. I tak cały czas. Błędne koło.
Na głównej stronie widnieje nawet wyjaśnienie, drobniutkim maczkiem wypisane, kim jest ten pan z nagłówka. Tajemnicze „thecorations” to ciekawie wyglądająca szablonarnia, u której, jak mniemam, zamówiłaś szatę graficzną.
Litery są małe, co na pewno pasuje do wszechobecnego minimalizmu, ale będzie trochę męczące dla moich oczu. Jednak z tego co widzę, notki długie nie są, więc nie będzie źle. Poza tym wszystko mam czarno na białym, więc tym bardziej nie mam co narzekać.
A Twojego nicku ni widu, ni słychu. Tudzież po przeszukaniu strony ze zgłoszeniami, oznajmiam tryumfalnie, że znalazłam. Claudie, tak? Wzięte od imienia, czy z niczym nie związane? (Jednak od imienia, jak się dowiedziałam).
8/10

Szata graficzna
Biało, bieluśko, bieluteńko…
Na nagłówku pan Brandon Boyd, z którym mam przyjemność się zapoznać, i serce. Ale nie takie dziecięce, różowiutkie i słodziutkie, tylko takie prawdziwe. Co prawda szare, ale to akurat nie robi różnicy. O szacie graficznej nie można już zbyt wiele powiedzieć, bo nie ma jej tu za dużo. Jedyny kolorowy akcent stanowią paski (chyba w kolorze musztardowym, ale ja tam nie wiem), na których umieściłaś tytuły notek, napis „menu” i „thecoracja”.
No… I to chyba tyle. Ja osobiście nie mogłabym mieć na blogu takiego szablonu, ale u Ciebie mi się to podoba. Miło jest od czasu do czasu popatrzeć na coś oryginalnego.
7/10

Treść
Dużo tego, oj dużo. Ale wydaje mi się, że notki nie są powalająco długie, przynajmniej teraz. Także przeczytam i ocenię prawdopodobnie wszystko z ostatnich dwóch lat. Pod uwagę wezmę błędy z tych kilku najnowszych, bo i tak nie ma sensu, żebyś poprawiała notki sprzed kilkunastu miesięcy.

Styczeń 20114 notki. Smutniejsza, weselsza, smutniejsza, weselsza. Piszesz krótko. 4, może 6 zdań. A wiesz, co jest w tym najlepsze? Że w tak krótkim tekście, zawierasz tak dużo przekazu. Nie rzucasz słów na wiatr; piszesz krótko, zwięźle i na temat. I jest to coś, czego Ci zazdroszczę, bo ja tak nie potrafię.
Luty 20112 notki.  Podziwiam Cię, dziewczyno, naprawdę. Cztery zdania, piętnaście słów, a ja jestem pod wrażeniem. Żadnych wykrzykników do podkreślania emocji nie potrzebujesz. Umiejętnie operujesz słowami. Są Ci bezapelacyjnie posłuszne. Magia, po prostu magia.
Marzec 2011 – 4 notki.
„Wkońcu przejde ten kilometr mojego życia w poprawną stronę.” – Brak spacji, ogonka i te nieszczęsne końcówki.
O swoim życiu nie piszesz ani słowa. W Twoich notkach pojawiają się raczej przemyślenia, być może będące efektem różnych wydarzeń z życia. Na podstawie Twoich słów możemy się tylko domyślać, co się u Ciebie dzieje.
Kwiecień 2011 – 2 notki. Co do tej pierwszej: mówienie o Bogu, o tym czy istnieje, czy nie, jest rzeczą ciężką i bardzo skomplikowaną. Ludzie bez Boga mają swoje piekła, do których nie wejdziesz, chyba że sama porzucisz wiarę. Zaś notka druga jest nieco chaotyczna i mama wrażenie, że pisana na szybko, jakbyś chciała jak najszybciej wyrzucić z siebie te słowa. Efekt wyszedł taki, że mam filozoficzny mętlik w głowie, a Ty zrobiłaś kilka niewielkich błędów.
Maj 2011 – 1 notka. Uczucia, które tutaj opisujesz, czyli brak motywacji, zwątpienie we własne możliwości, są mi bliskie. Niestety, każdy miewa chwile słabości i nic nie możemy na to poradzić.
Czerwiec 2011 – 3 notki, pisane dzień po dniu. Łączy je na pewno wspomnienie o Twoich urodzinach i kilka słów o tym, że ubiegły rok nie był najlepszy i chciałabyś go zacząć od nowa. Każdy błąd, każde popełnione przez nas głupstwo powinno nas czegoś uczyć. Mam nadzieję, że w Twoim wypadku tak się stało.
Lipiec 2011 – 7 notek. Jak na razie rekordowa ich ilość w tym roku. Opisujesz swoje uczucia, znów każesz się czytelnikowi domyślać, co się u Ciebie dzieje na podstawie przemyśleń przelanych na bloga. W jednej z notek poruszyłaś temat bardzo intymnych przeżyć. I znów pokazał się Twój dar do idealnego dobierania słów. Ze zwykłych wyrazów utworzyłaś niezwykłą opowieść. Co prawda krótką, ale perfekcyjnie odzwierciedlającą targające Tobą emocje. Pewnie już wspominałam, że Cię podziwiam, ale na pewno powtórzę to jeszcze nie raz.
Co jeszcze mi się podobało? Odwołanie do piosenek Linkin Park. Moim skromnym zdaniem jest to zespół składający się z samych ideałów i gdzieś w głębi duszy mi się marzy spotkanie z nimi. A piosenka Easier to run ma szczególne miejsce u mnie w sercu.
Sierpień 2011 – 5 notek. Im dłużej czytam, co piszesz, tym bardziej się dziwię. Mam czasami wrażenie, jakbym czytała o sobie i zastanawiam się, jakim cudem potrafisz wejść w mój umysł, wyciągnąć z niego to, co tak skrycie tam ukrywam i w kilku prostych, ale dosadnych słowach, to opisać. Ja często mam problem z dobieraniem odpowiednich wyrazów, wydają mi się one niewłaściwe i banalnie proste. A Tobie przychodzi to z taką łatwością, wręcz od niechcenia… Jak Ty to robisz?
Wrzesień 2011 – 3 notki. Kolejne zaskoczenia. Pierwszy raz spotykam się z osobą, która prosto z mostu mówi, że prawda nic ją nie obchodzi. Inni zazwyczaj chcą prawdy, nawet tej bolesnej, zamiast słodkich kłamstw. Cechuje Cię bezpośredniość, bolesna wręcz szczerość i coś, co trudno mi zdefiniować. Może jest to ta łatwość opisywania swoich emocji? Albo ta nuta autoironii i sarkazmu, która pokazuje Twój dystans do życia i coś jakby cień specyficznego poczucia humoru autorki.
Październik 2011 – 1 notka. Tylko jedna, bardzo krótka, ale wiele mówiąca. Niełatwo jest okazywać uczucia komuś, kto zawsze trzymał wszystkich na dystans i teraz też chce to robić, ale nie ma rzeczy niemożliwych.
Listopad 2011 – 5 notek. Jednak są to wpisy najkrótsze ze wszystkich dotychczasowych. Dwa zdania, może odrobinę więcej, ale na tym koniec. I tutaj po raz kolejny widzimy, jak świetnie radzisz sobie z tak krótkimi wypowiedziami. Być może ta długość spowodowana jest bijącym ze słów zagubieniem, potrzebą odnalezienia się. Użyłaś kilku wyrazów, żeby opisać swoje uczucia… I po raz kolejny opisałaś je po prostu perfekcyjnie.
Grudzień 2011 – 2 notki. Widać, że zaczęłaś podnosić się z listopadowego upadku i wychodzisz na prostą. Jednak zastanawiam się, gdzie Ty piszesz notki, że nie podkreśliło Ci się coś takiego jak „uobdoprniłam”. Jest to pewnie efekt pośpiechu i nerwowego uderzania palcami w klawiaturę, jednak powinnaś zauważyć coś tak kosmicznego, jak stworzone przez Ciebie słowo. Druga notka ujawniła u Ciebie oblicze geniusza zła, może na miarę doktora Dundersztyca. Dobra, zbijam się, ale każdy potrzebuje trochę uśmiechu w taką pogodę (jest grudzień, a u mnie zielono jak na wiosnę). Rzeczywiście, w tej drugiej notce pokazałaś się z tej groźniejszej, bardziej nieobliczalnej strony. To dobrze wiedzieć, że nie drzemie w Tobie coś takiego, bo na pewno Ci się to przyda.

Rok 2011 – Pokazałaś siebie, jako spokojną, normalną dziewczynę; kochająca, mająca marzenia, czasem w lepszym nastroju, czasem w gorszym, ale zawsze będącą sobą. Przedstawiłaś czytelnikom bardzo ciekawą postać, która na pewno warta jest bliższego poznania, a mimo to trzyma wszystkich na odpowiedni dystans. Sądzę, że kolejny rok będzie tym ciekawszy w Twoim wydaniu. Pisząc, nie popełniasz zbyt wielu błędów, ale gdy już to robisz, są to zazwyczaj literówki, spowodowane prawdopodobnie zbyt szybkim uderzaniem w klawiaturę i zwykłym przeoczeniem. Jednak Twój specyficzny styl zachęca do dalszego czytania, więc nie zwlekając, skaczę do roku 2012.

Styczeń 2012 – 8 notek. Czyli nowy rok rozpoczynasz z grubej rury. Z każdej notki bije Twoja niepewność, strach przed tą poważną rozmową z kimś dla Ciebie ważnym. Pierwsza rozmowa? Nieśmiałe rozeznanie się w sytuacji, przyspieszone bicie serca, lęk i szczęście jednocześnie. To piękne uczucie, choć wiąże się z wieloma trudnościami.
Owszem, sądzę, że Robert Bourdon to seksowny facet. Według mnie (nie mówcie Mike’owi, Chesterowi, Phonixowi i Joe’mu) Rob jest najprzystojniejszy z nich wszystkich. Ale to takie tam moje prywatne odczucia.
Luty 2012 – 12 notek. Wpisy znów przepełnione są spokojnymi, zmuszającymi do myślenia refleksjami. Są one zaskakująco długie w porównaniu do wcześniejszych. I kolejna niespodzianka: nieważne, ilu używasz słów i czy piszesz krótko, czy długo, zawsze robisz to dobrze. Zawsze idealnie operujesz słowami, zawsze precyzyjnie dobierasz wyrazy. Jesteś jak artystka, a zdania to Twoje prywatne dzieła sztuki, którymi czytelnik może się pozachwycać.
Marzec 2012 – 14 notek. Piszesz coraz więcej i więcej. Aż chce się czytać. Zaczęłam się zastanawiać, co czwartki mają w sobie tak wyjątkowego, że są dla Ciebie czymś szczególnym… Hm… Mam nadzieję, że potem uchylisz rąbka tajemnicy, bo strasznie mnie to zaintrygowało. Im dalej zagłębiam się w czytanie, tym mnie rozumiem. To co piszesz, jest zrozumiałe pewnie tylko dla Ciebie i tych kilku osób, które znają się mniej-więcej w Twojej sytuacji. Jestem coraz bardziej ciekawa tego, co spotka mnie dalej. Podziwiam Cię. Teraz jednak nie za to, jak piszesz, ale za niezachwianą wiarę w Boga. Ja wierzę na swój własny sposób, jednak obawiam się, że Kościół by tego nie zaakceptował. Nie potrafię znieść narzucanych przez nich zasad, boli mnie to, że duchowni bezczeszczą to, co sami zaakceptowali. Ale odłóżmy to na bok, bo sprawa mojej wiary jest zbyt skomplikowana, żeby się nad nią rozwodzić w ocenie. Od takich rzeczy mam swój blogowy pamiętnik.
Kwiecień 2012 – 9 notek. Każda bardziej zagmatwana niż poprzednia, zupełnie, jakbyś miała w głowie bałagan, którego nie potrafisz ogarnąć. Wpisy z tego miesiąca odbieram jako szczególnie chaotyczne. Jest smutek i cień szczęścia, chęć poddania się i silna wola walki. Mimo wielu targających Tobą sprzeczności idziesz wciąż przed siebie, pokonujesz przeszkody i, choć nie jest Ci łatwo, walczysz o swoje marzenia.
Maj 2012 – 4 notki i inny szablon. Fascynująca sprawa. A we wpisach znów tajemniczość, która każe mi się domyślać, co się takiego w Twoim życiu dzieje. Opisujesz to, kręcąc się wokół głównego tematu, muskając delikatnie jego powierzchnię, ale nigdy się w niego nie zanurzając. To też jest niezwykłym talentem. Zupełnie nieświadomie wzbudzasz w czytelniku chęć bliższego poznania osoby, która tak pisze.
Czerwiec 2012 – 6 notek. Znów nastrój we wpisach nieco melancholijny… Boru mój, jakże ja Ci zazdroszczę tego, że byłaś na koncercie Linkin Park… Marzę o tym, marzę, marzę! Hm… O czym to mówiłyśmy? Ach tak, o tym, że w Twoje notki znów wkradła się nuta smutku. Zazdrość… Tak… Ludzi, którzy nie cieszą się ze szczęścia innych, jest więcej, niż mogłoby się nam wydawać. Niektórzy potrafią świetnie odgrywać idealnego przyjaciela, będącego dumnym z sukcesu znajomych. Tak to już bywa, nic na to nie możemy poradzić. Powerless… Jeden z najpiękniejszych utworów z płyty Living Things.
Lipiec 2012 – 8 notek. Nie wiem, czy wspominałam, ale zauważyłam, że od początku tego roku piszesz dłuższe notki. I to dobrze, bardzo dobrze. Pierwszy wpis z tego miesiąca był tym, który do tej pory trafił do mnie najlepiej. Może dlatego, że sama dobrze wiem, jak to jest? Każde nieszczęście, każdy problem i przeciwność sprawiają, że nasza radość jest tym większa. Człowiek to dziwna istota. Uczy się na błędach, uśmiechem pokonuje ból, a po upadku podnosi się silniejszy niż był dotychczas. Potem mamy jedną biologiczną notkę, z której pewnie niewiele osób coś zrozumie, a następnie znów wbijamy się w Twój tajemniczy, refleksyjny ton…
Sierpień 2012 – 9 notek. Odniosłam wrażenie, że z każdej z nich bije jakaś niezwykła determinacja w dążeniu do celu. Pod słowami o ludzkim egoizmie, trudach życia, problemach i udawaniu odpornego na ból, tchnie od Ciebie siła, moc, wola walki tym silniejsza, im więcej masz na swej drodze do pokonania. Ale – jak już mówiłam – ludzie to nader zadziwiające istoty. Może i niektóre z Twoich stwierdzeń brzmią dość dziwnie i nader ekscentrycznie, ale tylko na pierwszy rzut oka. Po dogłębnym przeanalizowaniu tych słów każdy odnajdzie w nich sens. Nie będą one jednakowe, bo co człowiek, to inne spojrzenie na świat, ale jednak będą.
Wrzesień 2012 – 8 notek. Problemy ludzka rzecz… Tajemnice rzecz stworzona przez ludzi… A terapeuci to chyba wymysł jakiegoś wrednego demona. Dorosłość opisujesz jako coś trudnego i wymagającego niezwykłych umiejętności dostosowania się… Ja na szczęście mogę się rozkoszować młodzieżowymi latami (na tyle, na ile pozwala mi góra nauki w szkole). Na dorastanie dla każdego przyjdzie pora.
Październik 2012 – 6 notek. I znów ta refleksyjna melancholia… Jest to chyba nieodłączna część Twojej pisaniny, która nadaje jej taki charakterystyczny ton. Chaos… Kilka wyrazów, na pierwszy rzut oka dobranych na chybił trafił, a jednak tworzących razem spójną, logiczną całość. Po raz setny zadaję sobie pytanie: „Jak ona to robi?”.
Listopad 2012 – 8 notek. Z tych kilku wpisów wnioskuję, że to nie był dla Ciebie łatwy okres. Jednak mam pewność, że jak zawsze znajdziesz w sobie siłę i już niedługo ruszysz z nową mocą, żeby pokonać wszystkie przeciwności na Twojej drodze.
Grudzień 2012 – 1 notka. Co prawda grudzień nam się jeszcze nie skończył, ale jeśli byś nawet coś dodała, to będzie to już po tym, jak opublikuję ocenę. Mówisz, że nie chcesz zmieniać kalendarza, bo jest Ci dobrze tak, jak jest. Ale spójrzmy na to z tej strony: nowy rok to nowe chwile z ukochaną osobą, nowi przyjaciele, nowe upadki i wzloty… Tyle ciekawych rzeczy może się wydarzyć. Nie wszystkie będą dobre, nie raz dostaniemy kopa od życia, ale potem wstaniemy i jak zawsze zaśmiejemy się tryumfalnie i pójdziemy dalej.

Podsumujmy całość:
Masz niesamowity styl, magicznie operujesz słowami, okrężnymi drogami doprowadzasz czytelnika do poznania Ciebie i Twojego życia. Wszystko inne co miałam powiedzieć, zostało napisane powyżej. Jedyne moje uwagi dotyczą popełnianych przez Ciebie błędów. Głównie są to niedopatrzenia spowodowane pewnie pośpiechem czy nieuwagą, jednak musisz też uważać na przecinki. Ogólnie nie jest źle, ale pamiętaj, że przecinek powinien znaleźć się w zdaniu pomiędzy dwoma orzeczeniami, bo z tym masz kłopot. Pilnuj więc czasowników, wstawiaj przecinki, gdzie trzeba i wszystko będzie idealnie.
23/25

Podstrony
A więc klikam w malutki napisie, który przenosi mnie do strony z linkami. Jest tu strasznie jasno. Tło białe, a litery na paskach z bladego fioletu same niewiele ciemniejsze. Jest to dość męczące, kiedy trzeba to odcyfrować.
Strona główna, księga gości, dodaj do ulubionych – wiadome.
Autobiografia – zdjęcie, króciutki podpis i tyle. Powiem tylko, że mamy podobny gust muzyczny.
Archiwum – również wiadomo o co chodzi.
Wishlist – z czymś takim spotykam się po raz pierwszy. Fajne, bardzo fajne…
Potem jeszcze kilka linków i koniec.
5/5

Podsumowanie
Niewiele mi już zostało do powiedzenia. Zbiorę więc do kupy to, co już mówiłam.
Po pierwsze: Minimalizm w grafice bloga pozwala lepiej skupić się na jego treści.
Po drugie: To co piszesz jest dobre. Bardzo dobre. Masz oryginalne spojrzenie na świat, potrafisz w magiczny sposób wodzić czytelnika za nos, nie mówiąc nic konkretnego, a do przeczytania dając mu tylko zbiór refleksji i kawałek jakiejś piosenki, która do Ciebie pasuje.
Po trzecie: Nie spiesz się, pisząc. Uważaj na literówki, pilnuj przecinków, a wszystko będzie perfekt.
Dodać mogę tylko, że nie mówiąc o sobie zbyt wiele, sprawiłaś, że mam ochotę lepiej Cię poznać, a to nie lada talent. Tak więc zajrzę do Ciebie jeszcze nie raz i nie dwa.
10/10

Uzyskałaś 53 punkty. Jako że punktacja się nieco zmieniła, a ja nie mam tej starej, nie patrzmy na punkty i uznajmy ocenę za nieszablonową punktowaną w mój specyficzny sposób. Mam nadzieję, że wybaczycie mi takie mieszanie ^^’


W każdym bądź razie, dostajesz ode mnie śliczną piąteczkę z plusikiem, na którą bezsprzecznie zasłużyłaś. Masz talent do pisania, nie zmarnuj tego.

Korzystając z okazji życzę wszystkim oceniającym, ocenianym i pozostałym gościom na Literackiej udanej zabawy sylwestrowej, kaca większego niż Mount Everest i tego, żeby ten nowy rok przyniósł Wam wszystko to, co najlepsze!

1 komentarz:

  1. Błędy poprawiłam :) Czytanie Twojej oceny sprawiło mi wielką przyjemność. Bardzo Ci za nią dziękuję. Wyrazy z notki, ich pierwsze litery http://stimulate-sense.mylog.pl/2012-10-14/_491 to "Cocaine" ( http://youtu.be/rTZ0A5qXNUU ).
    Nie wiem co jeszcze mogę dodać... Ciesze się, że tak widzisz mój blog i mnie. Nie mam talentu do pisania. Zdecydowanie. A język polski w szkole to była moja Pięta Achillesowa.
    Jeszcze raz bardzo dziękuję.
    Pozdrawiam, Claudia.



    OdpowiedzUsuń