Witajcie, moi mili! To druga i, niestety, ostatnia ocena w sierpniu, gdyż
wycyckano mnie na cacy i jednak w sobotę po południu wracam z powrotem na
działkę byczyć się w towarzystwie psów północy. Bardzo poważnie myślę nad
zgarnięciem jakichś blogów z wolnej kolejki, ale nadal się waham, bo nie sądzę,
bym zdążyła je wszystkie ocenić.
I teraz mały SPAM w moim wykonaniu, bo przecież reklama dźwignią handlu, nieprawdaż?
www.pieces-of-soul.blogspot.com - one-shoty w moim wykonaniu i zbiór wszystkich
powieści, jakie wyszły spod moich łapek. Może komuś coś wpadnie w oko? ;)
Pierwsze wrażenie:
Trochę mnie ten adres odrzucił. Tak, bo jest po
polsku i zawiera w sobie nasze polskie litery alfabetu. Wychodzą niekiedy przez
takie operacje kwiatki rodem z języka marsjańskiego na Wenus. Już wolę po
angielsku, przynajmniej każdy spokojnie zrozumie, o co chodzi, a tutaj? Wyszło
coś dziwnego, choć ten twór jest nawet łatwy do zapamiętania. W pisowni? Kilka
razy źle go napisałam, więc postawiłaś poprzeczkę nieco wyżej niż powinno być.
Adres powinien łatwo wpadać w pamięć i byk tak prosty w pisowni, by nikt nie
musiał robić sobie na karteczkach ściągawek.
Cytat nieco zalatujący w moją stronę pięknym
zapachem fantastyki, jednakże nie widzę cudzysłowu, czyżby to były Twoje słowa?
Może spytamy się wujaszka Google? On może mi coś podpowie? Och, chyba Twoje! W
takim razie powinnaś gdzieś coś o tym napisać, żeby nikt Cię nie posądził o
kradzież, czy coś...
Blogspot nie ma kategorii, jak Onet, więc mogę bez
przeszkód przejść do pseudonimu... Gdzie ja go sobie znajdę? Pomyślmy... Moore.
Prawie jak More. Chyba skądś kojarzę Twój pseudonim, ale ja wiele pseudonimów
kojarzę, bo już mam tyle blogów odwiedzonych, ocenionych i przeczytanych za
sobą, że te nicki gdzieś mi uciekają po drodze i potem ma mętlik w głowie. Krótki,
ładny, zgrabny i wpadający w ucho.
Bez zbędnych słów możemy przejść do szaty
graficznej, nieprawdaż?
6/10
Szata graficzna:
Na pierwszy plan wysuwa mi się gigantyczny
nagłówek, który aż przytłacza swoją wielkością. Trochę za duży, na pewno
powinnaś pomyśleć nad tym, by zdecydować się na coś mniejszego i może...
bardziej skomplikowanego, bo on jest tak prosty jak moja linijka. Dodany taki
sam cytat jak na belce i jakiś obrazek z Internetu, który znam tak dobrze jak
mojego kumpla z technikum. Może by tak zamówić coś lepszego u profesjonalnych
grafików z jakiejś szabloniarni? To byłoby o wiele lepsze, bo jak na razie jest
źle.
Okej, lubię takie tła zewnętrzne, zawsze mi się podobał
ten styl vintage w szablonach jako tło, bo to dodawało uroku, jednakże tutaj
jest tego... za dużo i jest zbyt mocno nakreślony. Wiesz, co psuje efekt?
Przezroczyste tło wewnętrzne. Gdybyś ustawiła jakiś kolor, a piękne tło
zewnętrzne było widoczne tylko tam, gdzie jego miejsce - od razu spojrzałabym
na to wszystko przychylniejszym okiem. A tak mamy naćkane tego wzroku wszędzie,
gdzie tylko się da i już teraz mam ochotę stąd wyjść, choć nie mogę,
oczywiście. Muszę dotrwać do końca oceny, nieprawdaż?
Tytuł rozdziału zlewa się nieco z tłem, w dodatku
jest stanowczo za mały. Kolumny oddzieliłabym jakąś linią, nie musi być jakoś
strasznie gruba, ale sam fakt, by były oddzielnie, bo tak to wygląda szablon
nieco kiepsko... Lecimy dalej! Tekst wyjustowany, to bardzo dobrze, kolor
fajnie współgra z tłem, na dole żadnego bałaganu nie ma, więc szybko
przechodzimy do bocznej kolumny... Ramka z informacjami powinna być
wyjustowana, idąc tym tokiem. Menu schludne i ładnie się prezentujące, jednakże
archiwum... To zło największe wszystkich blogów świata (prócz tumblr, on mi
ratuje życie, ale to inna bajka)!Może warto zrobić jakieś odnośniki do
poszczególnych rozdziałów zamiast tego archiwum? Ono jest brzydkie i psuje
tylko całość, serio. Albo można zrobić to, co mym mamy - szeroką listę rodem z
Blog Onetu!
Co by tu jeszcze? Ach, ważni bywalcy - to chyba zbędne,
skoro masz stronę z linkami. Po co powielać to samo? Zbędna ramka, naprawdę.
Okej, szablon leży i kwiczy, więc może warto byłoby nad
nim nieco popracować?
4/10
Treść:
Przypominam, że oceniałam tylko te rozdziały, które udało mi się skopiować
przed 1 lipca.
Prolog
„To właśnie ta cisza otulała niemal całą Eyę,
niczym kochanek.”
„W praktyce, nikt nie wychodził cało z
takiej potyczki.”
Rozdział 1
„Podczas tego obrzędu kandydatki na kapłanki są okadzane wszelkimi
wonnościami, na znak swojego
oddania świątyni.”
„Gładka, marmurowa posadzka zionęła chłodem nocy, ale ludziom, zebranym w komnacie zdawało się to nie
przeszkadzać.”
„- Ludu Valadii! – złotowłosa kobieta
wspięła się na podwyższenie, by przemówić do zebranych w świątyni.”
„Dwanaście najznamienitszych dziewcząt, które
przez dwanaście wiosen gromadziły wiedzę pod okiem kapłanek, staje dziś przed wami w pokorze.”
„Za jej murami słońce już całkowicie wynurzyło się zza horyzontu, nadając niebu złocistą barwę.”
Rozdział 2
„Elisa klęczała, ściskając w spoconych
dłoniach mirtl, który zdążył już nieco oklapnąć.”
„Złotowłosa kobieta stanęła nieco z boku, by przyszłe kapłanki mogły
swobodnie przejść na podwyższenie i,
pochylając się nisko, złożyć mirtle na
kamiennym bloku.”
„Dziewczęta po kolei wstawały i z należytą im gracją składały kwiaty, wyszeptując imiona, jakie miały przybrać po
zostaniu kapłankami Białej Świątyni.”
„Niemal czuła, jak wkracza w otaczającą
go aurę majestatu i świętości. Drżącą rękę z kwiatem wyciągnęła w stronę
ołtarza i, pochylając się, wyszeptała: […]”
„Kiedy dziewczyna wróciła już na swoje miejsce,
Elilena skinęła głową przed świeżo upieczonymi kapłankami.”
„- Witajcie, kapłanki Białej Świątyni! –
zawołała, rozkładając dłonie.”
„Jakby coś wielkeigo rytmicznie uderzało w
zabarykadowane drzwi Świątyni.” – wielkiego
„Najważniejszy w tej chwili był chłopiec. Nimnar już była pod drzwiami
do świątyni, w które nadal coś uderzało
rytmicznie.”
„Nimnar, widząc to, tylko przyspieszyła.”
„Kiedy przepchała się przez przerażony tłum do ołtarza, zaniemówiła”
„Jej siostry rozdawały ludziom broń, a oni, zamiast
uciekać, odwracali się w stronę drzwi.”
„To Twój wybór – stwierdziła Elilena, tym
samym kończąc rozmowę i odchodząc.”
„Nimnar stała w bezruchu, patrząc, jak
ludzie ustawiają się w szeregi.”
„Nie namyślając się wiele, odsunęła
kamienną płytę i, rzucając ostatnie spojrzenie na Elilenę, wskoczyła do dziury.”
Rozdział 3
„Słońce stało już dosyć wysoko, więc dziewczyna, nie chcąc ryzykować przyłapania,
ruszyła w głąb lasu.”
„Jednak błądząc po lesie, Nimnar miała
ochotę zerwać sznurek i wyrzucić woreczek jak najdalej.”
„Módl się, żebyś nie odnalazła się na tamtym świecie – usłyszała za sobą i
poczuła, jak coś twardego i ostrego opiera
się miedzy jej łopatkami.”
„A co jeżeli jej nie zabiją tylko poddają
jakimś wymyślnym torturom?” – poddadzą
„Greto! Chodź tu szybko! Mam coś! – oprawca
zawołał głośno.”
„Nie... – blondynka przekrzywiła głowę, jak mała dziewczynka.”
„Gdybyś nie była moją siostrą, uznałbym
cię za wariatkę...”
„Greta wzruszyła ramionami, jakby opinia
Thorona o stanie jej umysłu, mało ją
obchodziła.”
„Nagle zdała sobie sprawę, że skoro ta dwójka widziała, jak Nimnar ucieka to Karmazynowi Rycerze też!”
„Odsuń się, Greta! – zawołał nagle
Thoron i wyciągnął miecz. Odpychając swoją siostrę do tyłu, przysunął ostrze do ucha Nimnar. Ta zamknęła
oczy, wiedząc, o co chodzi chłopakowi.”
„Jak można się cieszyć, że ma się doczynienia z
mieszańcem?” – do czynienia
„Nimnar trudno było w to uwierzyć, zwłaszcza,
że Thoron patrzył na nią z wyraźną odrazą.”
Rozdział 4
„Thoron zaśmiał się głośno, a jego siostra
obrzuciła go karcącym spojrzeniem i bez słowa pomogła wstać kapłance.”
Zpojrzała – spojrzała
„Nie wiem, jak mogli do tego dopuścić! –
warknął z tyłu Thoron.”
„Po pierwsze, drogi Thoronie, moje imię
nie oznacza tchórz, a – jeżeli chcesz je tłumaczyć ze starożytnego języka – pół-tchórza.”
„Kapłanka gestykulowała zawzięcie rękami.
– Po drugie, nie opuściłam na zawsze
świątyni.”
„Zgoda – westchnęła półelfka, omijając wystające
korzenie.”
„Musisz mi to przypominać? – jęknęła brunetka,
wstając.”
„W dodatku nie wiedziała, dokąd idzie i
czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy Białą Świątynię.”
„Do Darionu – odpowiedział Thoron, przedziarając
się przez zarośla.” – przedzierając
„Darion to najbliższe wielkie miasto leżąca
na wschód od Valadii.” – miasto i leżąca? Chyba jednak miasto leżące na wschód. Rodzaju przez noc ten rzeczownik
nie zmienił.
„Szli przez las bardzo długo, nie mówiąc
zbyt wiele.”
„Kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi,
Greta ułożyła się na miękkim mchu, polecając
zrobić to samo kapłance.”
Rozdział 5
„Zza zakrętu, jedna za drugą, wynurzały
się szkarłatne postacie.’
„Nimnar rozpoznała Elilenę i pozostałe
dziewczęta. Z oczu popłynęły jej łzy i już
chciała wyskoczyć z kryjówki, kiedy Greta i Thoron przytrzymali ją. Blondynka
pokręciła ze smutkiem głową, a Nimnar patrzyła, jak
obok nich przechodzą kolejni piechurzy, by w końcu konnica mogła zamknąć ten
korowód.”
„Kiedy ostatni Karmazynowy Rycerz zniknął za horyzontem, wędrowcy odczekali
jeszcze chwilę, po czym wrócili na Trakt i
szybko ruszyli w przeciwnym kierunku, niż
tajemniczy pochód.”
„Nimnar siedziała w kącie, przysłuchując
się rozmowie Thorona ze starszymi mieszkańcami.”
„Czy wiecie, co z nimi zrobią? – zapytała Nimnar,
przybliżając się do kręgu mężczyzn.”
Pragnęła chłonąc – pragnęła chłonąć
„Nimnar, odejdź stąd i przyłącz się do
dziewcząt.”
„A ona zamierzała dowiedzieć się wszystkiego o Karmazynowych Rycerzach.”
Rozdział 6
„Dookoła było już jasno, a ona leżała
wśród miękkiej pościeli.”
„Wstawaj, leniu! - usłyszała chwilę później głos Grety.”
„Nie mówiąc nic, kapłanka zwlekła się z łóżka,
ze zdumieniem stwierdzając, że ma na sobie
długą koszulę nocną.”
„Przebierz się w ten strój – powiedziała Greta,
wskazując na przewieszony przez oparcie drewnianego krzesła zielonkawy
materiał.”
„Sprawiało to dość miłe wrażenie, toteż
Nimnar od razu poczuła się swobodnie.”
„Daj spokój tym głupotom, Sit! – warknął Thoron,
uderzając pięścią w stół.”
„Ciekaw jestem, w takim razie, co ty o tym myślisz?”
„Ktoś za tym stoi, a ty, Thoronie,
dobrze wiesz kto.”
„Czego? – warknął rudzielec, odwracając
się w stronę kolegi. Ten ruchem głowy wskazał na Nimnar,
stojącą w progu i wszyscy natychmiast zamilkli.
- Przepraszam, nie chciałam... – zaczęła kapłanka,
czując, jak jej twarz pokrywa się
szkarłatem.”
„Nie obchodzi mnie zdanie mieszańca, więc nie próbuj udawać jednej z nas!”
„Słuchaj mnie ty... wybryku natury! – chłopak
pomachał palcem wskazującym przed nosem Nimnar.”
„Uwierz mi, gdybym chciał zobaczyć takie dziwadło,
odwiedziłbym błaznów ulicznych...”
„Wszędzie lepiej, niż z tobą – warknął
Thoron, odwracając się i wychodząc z pokoju.”
„Dobra – syknęła, z trudem powstrzymując
łzy wściekłości. – Czy ktoś powie mi w końcu,
o co tu chodzi?”
Rozdział 7
„Zdradź mi jego imię – poprosiła kapłanka,
wychylając się do przodu.”
„Strzeż się go, Nimnar.”
„Nie dowiesz się jak i kiedy, a będziesz
stała w jego szeregach. Wszyscy będziemy...”
„Nieprzywykła do takiego zachowania i
spróbowała pogłaskać starego siwka.” – w tym kontekście zdania
piszemy to wyrażenie osobno.
„Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale Thoron
zgodził się tu zostać! – krzyknęła Greta do ucha kapłanki. – Co prawda, najwyżej dwa dni, ale to już coś!”
„Nawet nie wiesz, jak bardzo... – kapłanka minęła blondynkę, kierując się w stronę
wyjścia z gospody.”
„Zdziwiło ją, że w środku dnia nie ma tu
gości, biorąc pod uwagę, że jest to jedyna tawerna w wiosce.”
„Nie zauważyła go nigdzie,
więc z głośnym jękiem powlekła się w stronę stajni.”
„Sama nie chciałaś stąd odchodzić – powiedział chłopak, odwracając się tyłem do kapłanki.”
Rozdział 8
„Kapłanka sama nie wiedziała, co ma
teraz robić.”
„A ja... – głos Nimnar załamał się
gwałtownie.”
„Nimnar, przestań wygadywać bzdury i
wróć do nas.”
„Spokojnie... – poprosiła Greta, zakładając
kosmyk włosów za ucho.”
Cieńki – cienki
„Wybacz, ale nie rozumiem, do czego
zmierzasz. – Sit stał w jasno oświetlonym pokoju. Obok niego, z założonymi
rękami, siedział Damir.”
„Widząc zaciekawione twarze mężczyzn,
uśmiechnęła się lekko i nabrała powietrza.”
„Ty, Damirze, również jesteś ciekaw ich
tajemnicy, prawda?”
„Szli niemrawo, po prawej stronie mając
las, a po lewej rozległe pustkowie.”
„Damir, prowadzący całą trójkę, nagle
skręcił, zagłębiając się w las.”
„W końcu poznasz Rivę. – Sit zmierzwił
włosy swojego przyjaciela.”
„Rivę? – zdziwiła się Nimnar, słysząc
tak dziwne imię.”
Rozdział 9
„Riva okazała się piękną kobietą o ciemnych włosach,
opadających falami aż do bioder.”
„Jej policzki zawsze pokrywał delikatny rumieniec, a w dużych, ciemnych oczach igrały iskierki.”
„Tak jak zwykle – odparł Sit, jakby nie
było w tym nic dziwnego.”
„Oh, nie powiedzieliście jej jeszcze,
jak zarabiacie na życie? – oburzyła się Riva.”
„Kiedyś pomagaliśmy biednym, ale teraz zwyczajnie kradniemy – powiedział
Damir, spuszczając wzrok na swoje dłonie,
ułożone na kolanach.”
„Nie jest źle – stwierdził Sit.”
„Jeżeli wolisz podróżować razem ze swoim bratem i siostrą pieszo, proszę
bardzo – odezwał się Sit, grzebiąc
pogrzebaczem w żażących się drwach. (żarzących)
- To nie mój brat i nie moja siostra – warknęła Nimnar, zaciskając dłonie na kolanach.”
„Niech dokończy! – zarządała kapłanka,
odwracając się twarzą do mężczyzn.” – zażądała
„Z tego, co wiem,
nie, a przynajmniej żadnych nie zauważyłam. -
Kapłanka uśmiechnęła się lekko.”
„Wiedzieli, na czym jej zależy i nie
kwestionowali tego.”
„Minęła chwila, zanim dziewczyna
zorientowała się, że pytanie skierowane było do niej i teraz wszyscy uważnie ją obserwują.”
Rozdział 10
„Zgodnie z planem, ustalonym tak, by Riva nic nie podejrzewała, Nimnar, Sit
i Damir mieli wymknąć się w nocy, zabrać potrzebne rzeczy i wyruszyć w drogę
czym prędzej.”
„Z tego co pospiesznie wyjaśnił jej Sit, miała jechać z Damirem po jedzenie
i ubrania dla niej.”
„Dziewczyna bez sprzeciwu wsiadła na konia,
czując niemiłe wstrząsy, kiedy omijali poszczególne drzewa.”
„Następnie Nimnar, grzebiąc wytrychem w
zamku pod czujnym okiem Damira, włamała się do domu krawca, gdzie znalazła
kilka zapasowych ubrań dla siebie i mężczyzn.”
„Ciii... – syknął mężczyzna, unosząc
rękę do góry.”
Lejce – a teraz szanowna Sen Chu zabłyśnie zbieraniną doświadczeń odnośnie
jeździectwa. Lejce są w powożeniu; to wodze są w zwykłym ogłowiu, który każdy
może podziwiać w jeździe klasycznej. To dwie różne rzeczy i dość głupio by
wyglądało, gdyby koń wierzchowy miał przypięty do kółek wędzidła długie lejce
od powożenia – komiczny wręcz obrazek. Pamiętaj więc też, że nie możesz używać
lejców jako synonimu do wodzy.
„Nagle kapłanka poczuła, jak coś zimnego
dotyka jej ramienia i krzyknęła przeraźliwie, spadając z konia.”
„Teraz wszyscy wiedzą, gdzie
jesteśmy...”
„Nimnar ścisnęła łydkami boki klaczy, która z cichym rżeniem ruszyła do przodu.”
Rozdział 11
„Jesteś przecież kapłanką. Powinnaś
wiedzieć, że będziesz nas rozumieć!”
„W dzisiejszych czasach wy, młodzi, nic
nie rozumiecie...”
„Na kilka sekund, zdawających się trwać
godziny, zapadła cisza.” - zdających
„Pierwsza odpowiedź, jaka przyszła jej
do głowy to: przed samą sobą.”
„Damir dawał im jakieś znaki dłonią, ale
dziewczyna kompletnie ich nie rozumiała. Nagle mężczyźni wjechali w zarośla i
kapłance nie pozostało nic innego, jak
podążyć ich śladem.”
„Nimnar zerknęła w dół, na swoje ubranie,
i stwierdziła, że cała okolica szyi pokryta jest ciemnymi plamami krwi.”
„Świetnie – pomyślała. – Nie dość, że była w
środku puszczy, pełnej dzikich zwierząt, to
jeszcze krwawiła.” – dlaczego zaznaczyłam myślnik jako błąd? Bo wychodziłoby na
to, że Nimnar mówi do siebie w myślach w stul Kali jeść, Kali pić.
„W każdej chwili spodziewała się, że rzuci się na nią wygłodniały wilk, lub inne mroczne stwory, o których słyszała w
legendach.”
„Już miała zawołać Sita, albo Damira, kiedy ktoś rzucił się na nią i powlaił na ziemię.” – powalił
„Nie rozumiała, o co im chodzi.”
„Jej ciało domówiło jej posłuszeństwa i
poczęła rzucać się po ziemi.” – odmówiło
„Sit! – brunet podniósł głos, a jego
przyjaciel powoli przeniósł na niego wzrok.”
„Czy to źle? – pomyślała, zerkając na poplamioną krwią rękę Damira.”
Rozdział 12
„Jakoś wątpię w lecznicze właściwości twojej plwociny – mruknęła kapłanka, z obrzydzeniem patrząc na swoją dłoń.”
„Damir zaśmiał się głośno, po czym
podłożył drwa do ogniska i zasiadł na posłaniu z mchu.”
„Niezatrzymywana przez Damira, zagłębiła się w gąszcz.”
„Przepraszam. Nie wiedziałam... – zarumieniła się
Nimnar.” – nawet nie wiem, jak to wyjaśnić… Chodzi o to, że nie ma
czegoś takiego, jak „zarumieniła się” jako rzecz odnosząca się do sposobu wypowiedzi
danego dialogu. Zrozumiesz pewnie, o co mi chodzi, gdy w podsumowaniu treści
wyjaśnię na przykładzie, o co mi chodzi z budową techniczną zdań.
„Ten stwór, o którego pytasz, to
straszliwa poczwara. Z wyglądu jest nieco podobny do wilka. Tyle, że chodzi na dwóch tylnich łapach, ma ze dwa metry
wysokości i nieźle gryzie.”
„No, chyba, że ktoś go sobie podporządkuje.”
„Jęczypisk żyje zwykle głęboko w lesie, albo
w starych grotach.”
„Jęczypisk, dobrze wytrenowany, jeżeli tylko
dostanie odpowiedni rozkaz, nie spocznie, póki nie złapie tego, kogo mu kazano.” – by nie
było zbyt dużo zamieszania w tym dziwacznym zdaniu, lepiej zacząć je tak:
„Dobrze wytrenowany Jęczypisk…”
„Jeżeli już do bronią, albo czarami – zamyśliła się sosna. – Ale jeżeli Jęczypisk jest w
rękach Karmazynowych Rycerzy to nic ci nie
grozi, miła kapłanko.”
„Oto przed nią stała postać,
przypominająca wilka.”
spowrotem – z powrotem
„Materiał puścił i na plecach Nimnar zostały jedynie cienkie paski, pomiędzy którymi widoczne były długie szramy, z
których tryskała krew.” – bez przesady. Tryskać krew to sobie może z
tętnic, a chyba takowych na grzbiecie nie mamy, prawda? Krew mogła płynąć,
owszem, ale nie… tryskać. Nieco wiarygodności w tym, co piszesz, nawet jeśli
jest to fantastyka. Takie… rzeczy muszą być opisane zgodnie z rzeczywistością,
mimo wszystko.
„Nie uciekniesz przede mną, mieszańcu! –
krzyknął potwór.”
„Nagle poczuła, jak coś uciska jej
brzuch, do ust napłynęła jej krew, a ciało zostało odwrócone twarzą do
góry.” – dlaczego? Co dokładnie się stało? Przegryzła wewnętrzną stronę
policzka? Odgryzła kawałek języka? Więcej opisów, dziewczyno!
„W ostatniej chwili przeturlała się na bok, ale i tak poczuła, jak potwór wyrwał
jej kępkę włosów.”
„Dziewczyna wzdrygnęła się i zaczęła
uciekać w stronę lasu. Nagle poczuła, jak
poczwara rzuca się na nią i przygniata do ziemi.”
„Nimnar wezwała w myślach wszytskich znanych
jej bogów i zacisnęła zęby.” – wszystkich
„Zabiję go! – wrzasnął nagle mężczyzna.”
„Pilnował mnie! – Nimnar czuła, jak drżą
jej kolana, a obraz zamazuje się.”
„Mam zamiar się przebrać... – powiedziała, a Sit zmieszany, cofnął się.”
„Ostrożnie zbliżyła się do swojej siwej klaczy i z torby wiszącej
nieopodal niej wyciągnęła nowe ubrania. Skryła się za krzakami i zanim zaczęła
się przebierać, obróciła w dłoni
niewielki przedmiot, wyjęty z sakiewki wiszącej na jej szyi. W chwilę
potem po jej ranach nie było śladów i dziewczyna bez problemu zmieniła
ubranie.” – mam kilka pytań. Tak, niestety, a to wszystko przez to, że o niczym
nie piszesz! Anyway – skoro w pobliżu
był Jęczypisk, a akcja, z tego co udało mi się wywnioskować i domyślić,
rozgrywała się koło ich obozowiska, a więc obok miejsca, gdzie stały konie. A
zwierzęta te są piekielnie mądre i gdy wyczują zagrożenie w postaci takiego
stworzenia, na pewno zaczną być niespokojne, rżeć, grzebać kopytami w ziemi,
odsadzać się… Nic o tym nie wspomniałaś. Next
question: co to za niewielkie przedmiot w sakiewce, jak on wygląda, czy ma
magiczne właściwości, do czego konkretnie służy, czy jest ich więcej, skąd go
ma, jaka jest jego historia… Nic mi o nim nie wiadomo. I kolejna rzecz: po
użyciu tego… niewielkiego przedmiotu z sakiewki zawieszonej na szyi Nimnar,
rany zagoiły jej się. Ale co – ot tak? Nie było żadnego światła, głosu z
zaświatów, błękitnej aury, pierdnięcia muchy? Za mało opisujesz i przez to
czytelnik jest w czarnej… czarnym lesie, kochana.
„Przepraszam – mruknął, a kapłanka, poczuła, jak Damir pociąga nosem.” – prędzej usłyszy niż
poczuje, że ktoś pociąga nosem.
„Eee... – dziewczyna oblała się rumieńcem. –
Zagoiły się.” – eeeeeeeeeee…. Jak to w ogóle wygląda? Nie lubię, gdy ktoś
przeeeeeeciąga wyrazy. Nie bez powodu Word podkreśla te… litery. Bo coś takiego
w polskim słowniku nie występuje i radziłabym się wyzbyć przyzwyczajenia.
Rozdział 13
„Nie potrafiła sobie poradzić bez jej
pomocy.”
„Co rozumiesz, mówiąc ,,
dziwne rzeczy”? – zapytał podejrzliwie Sit.”
„Niestety, Nimnar nie wiedziała, czemu miała służyć sakiewka.”
„Rozmyślała, co by zrobiła, gdyby Sit i
Damir ją zostawili.”
„Nie była jednak pewna, czy przekroczy
kiedykolwiek granicę.”
„Będą ją torturować, by zdradziła swoje
sekrety i wyznała nazwiska innych mieszańców. Co prawda,
nie znała ich zbyt wielu.”
„Nagle, zupełnie niespodziewanie, usłyszała
huk i zobaczyła, jak Sit pada na ziemię.”
„Rozległ się kolejny huk i Damir, który kręcił się dookoła z tępym
sztyletem, upadł. Kapłanka znów krzyknęła.
Poczuła, jak jej nogi uginają się powoli, a
kolana drżą. Omiotła spojrzeniem ścianę drzew, a kiedy po raz kolejny się
obróciła, poczuła,
jak niewyobrażalnie silny podmuch wiatru zwala ją z nóg. Kuła ją klatka piersiowa, a
całe ciało drętwiało. – kuć można żelazo, póki jest gorące. Kłuć
można igłą i to jest to słowo, które powinno tam być.
„Uśmiechnęła się do siebie, zanim pozwoliła powiekom opaść.”
Rozdział 14
„Z wielkim trudem obróciła głowę,
słysząc nieprzyjemne strzyknięcie w karku.”
„Nagle tuż przed jej nosem zafalowały długie włosy i poczuła, jak ktoś klęka obok niej.”
„Nie rozumiała jak mężczyzna, którego kochała,
mógł się tak zmienić.”
„Nie wiesz? – mężczyzna ścisnął dłońmi
policzki kobiety tak mocno, że odpłynęła z nich krew.”
„Nasz syn! Nasz! – krzyknęła kobieta,
podnosząc się niepewnie na nogi.
- Twój syn – powtórzył spokojnie Lurtagh. – Teraz
powiedz mi, gdzie jest tamto dziecko?”
„To plugastwo nosi twoje imię i nie spocznę,
póki nie zniknie z tego świata!”
„Nie wiadomo, co w tym jest, a ty poisz
nimi każdego.”
„Nie wiedziała, dlaczego Nimnar tak
długo się nie budzi i powoli zaczynała się niepokoić.”
„Nie miała pojęcia, co mógł oznaczać,
gdyż nigdy nie widziała tych elfów na oczy.”
„Sama już nie wiedziała, co ma myśleć.”
„Czy każdemu, kogo zna kilka dni, może
ufać?”
Tą decyzję – tę decyzję
Rozdział 15
„Pewnie tyle, co ta przeklęta
dziewczyna, może więcej.”
„Chyba właśnie tyle. Przechodząc przez dziedziniec swojego warownego zamku, nawrzeszczał na kilku obijających się służących
i zaklął, na czym świat stoi.”
„Od dawna nie opuszczał swojej siedziby, więc był zdziwiony zmianami, jakie zaszły w tym czasie.”
„Ciekaw był, jak z wychowaniem chłopca
poradzili sobie magowie.”
„Na każdej z nich jeździec zauważył kilku łuczników._W oddali widział
płonące pochodnie.”
„Dla nich ważne było jedynie to, by żyć w spokoju,
z dala od zgiełku świata.”
„Dzisiaj miał skończyć dwadzieścia sześć
lat, zatem także stać się pełnoprawnym magiem.”
„Potem mag powietrza, Lurf, kazał mu
posprzątać największą z komnat bez użycia magii.”
„Nie mogę ci go oddać bez inicjacji. – głos maga drżał.”
„Zaciekawiony siedmiolatek podjechał do niego, a wtedy mężczyzna wciągnął
go na siodło, wpychając brudną szmatę do
ust.”
„Nie rozumiał jedynie, dlaczego mag
pozwala na to, by inicjacja odbywała się na oczach kogoś, kto nie zna się na
magii?”
„Nie. – Sassan wstał.”
„Nie ruszył nawet dłonią, a Sassan poczuł,
jakby miliony noży wbijały się w jago ciało. Zawył. Nie znał tej magii i nie
wiedział, jak się przed nią bronić. Upadł, nie przestając krzyczeć.”
Podsumowanie treści: Odetchnęłam z ulgą, gdy dotarłam do samego końca i
dziękowałam Stwórcy za to, że nie ma tego więcej. Dość brutalne słowa,
nieprawdaż? Ale, cóż… Innych ciężko było tutaj użyć. Zacznijmy od samego
początku tych rzeczy związanych z samą treścią, bo sporo mam też do powiedzenia
w innych punktach. Tutaj jednak skupmy się na czym innym, a nie na fabule.
1.
Piszesz krótkie, pojedyncze zdania, przez co nie mogłam wręcz złapać oddechu.
Najdłuższe Twoje zdanie liczyło bodajże trzy linijki i nawet nie wiesz, jak
wtedy skakałam radości. A potem znów
nastała szara rzeczywistość i nic już nie było takie samo… Nie pisz każdej
myśli pojedynczymi zdaniami, bo niewiele brakuje Twojej treści, by wyglądała
tak: „Usiadła. Napiła się. Odstawiła kubek na stół. Odeszła.” Kurde! Fajnie by
Ci było tak czytać jakąś książka, która liczy sobie… czterysta stron? Na pewno
byś ją wyrzuciła przez okno po piątej stronie, a przynajmniej ja bym tak
zrobiła, uprzednio ją podpalając. Gdy piszesz – patrz, czy nie dałoby rady
dwóch zdań połączyć w jedno, rozbudowuj je, stawiaj… O, tutaj przechodzimy do
kolejnego punktu.
2.
Przecinki u Ciebie leżą i kwiczą na każdym polu. Nic kompletnie chyba z tego
aspektu nie umiesz. A gdy już je stawiałaś, to chyba na chybił trafił. To nie
jest zbyt dobre podejście, nie uważasz? Okej, omówię tutaj kilka podstaw, ale
to w Twojej kwestii leży dowiadywanie się na bieżąco coraz to nowych rzeczy z
tej dziedziny, bo, uwierz mi, łatwe to nie jest i praktycznie każdy pisarz ma z
tym problem.
Przecinki stawiamy przed słowami, kończącymi się na –ąc, -ący, -ące, -ąca,
-ny, -ty. Stawiamy go przed „czy”, przed „co”, „dlaczego”, „czemu”, „gdzie”,
„jaki, jaka, jakie”. Nie stawiamy przed „lub”, „albo” i tym podobne. Często
widziałaś pewnie w błędach, które wyciągnęłam z treści, że do przecinka, który
Ty postawiłaś, dostawiałam też drugi – to wtrącenia. Nie zawsze one muszą
występować i zdanie mogłoby się bez nich obejść, ale chodzi o to, że po
wyciągnięciu danego wtrącenia, będącego jakby takim właśnie przecinkiem, czyli
krótkim zatrzymaniem się, zdanie nadal ma sens. Jak widzisz, przed chwilą ten
manewr zastosowałam. Kasujemy „czyli krótkim zatrzymaniem się” i nadal zdanie
zachowuje sens całości.
Jeśli chodzi o „jak”, musisz zapamiętać ważną rzecz. Przecinek przed tym
słowem nie występuje tylko wtedy, gdy porównujemy coś do czegoś. Czyli „silny
jak skała”. Wtedy go nie ma, w każdym innym przypadku, gdy używasz „jak”,
przecinek na pewno musi być.
Interpunkcja w budowie dialogów także leży, dlatego na prostym przykładzie
wyjaśnię Ci, o co mi chodzi.
- Zjedz to jabłko – powiedziała kobieta stanowczym tonem, patrząc surowym wzrokiem
na swą córkę.
Tutaj mamy do czynienia z brakiem kropki na końcu wypowiedzi postaci,
ponieważ słowo po myślniku określa nam, w jaki sposób bohater wypowiedział to
zdanie. Wszelakie „powiedziała, mruknęła, warknęła, jęknęła, wycharczała,
wyszeptała, itd.” Piszemy z małej litery. Dotyczy to także wszystkich
pozostałych znaków interpunkcyjnych, jakie mogą wystąpić na końcu zdania.
- Zjedz to jabłko. – Kobieta spojrzała surowym wzrokiem na swą córkę,
podając nastolatce owoc do ręki.
Tutaj, jak widzisz, nie wystąpiło słowo określające nam, w jaki sposób
bohater wypowiedział swoją kwestię, więc stawiamy kropkę, a słowo po myślniku
rozpoczynamy od wielkiej litery.
To podstawy budowy dialogów, jak i zastosowania przecinka – musisz
kontynuować jakoś to, co Ci w szczątkowej formie przekazałam, a pewnie o
połowie rzeczy zapomniałam, ale mogę Ci polecić chociażby Wikipedię, czy
Katalog Ocenialni, gdzie smirek – oceniająca jednej z zaprzyjaźnionych
ocenialni – pisze bardzo ciekawe artykuły, oznaczone „[PPP] – znajdziesz tam wiele przydatnych
informacji na tematy dotyczące pisarstwa. To nie wszystko. Nie sądzę, by
podawanie Ci adresu Piórem Feniksa było dobrym wyjściem, ponieważ Blog Onet
przestaje istnieć, jednakże musisz na własną rękę poczytać książki z tym
związane, poszukać o tym na Internecie – w dzisiejszych czasach mamy ogrom
możliwości – wystarczy po prostu z nich skorzystać, a to chyba nie jest takie
trudne, nieprawdaż?
3.
Wiele błędów, które znaleźć możesz wyżej, mówi mi, iż nie sprawdzasz notek
przed publikacją. Owszem, ich poprawność jest dobra, jednakże tak głupie błędy,
jak brak wciśnięcia alt na pewno rzuca się w oczy, jeśli, oczywiście, pisze się
w Wordzie. Albo ma się przeglądarkę Mozilla Firefox. Zarówno Mozilla, jak i
Word podkreślają wyrazy źle napisane lub takie, które nie występują w słowniku
danego języka, który masz ustawiony. Dzięki takiej drobiazgowości uniknęłabyś
przynajmniej kilku upomnień z mojej strony i reprymendy tutaj. To ważne, żeby
notki sprawdzać, zwłaszcza że są tak krótkie. O, tutaj przejdźmy do kolejnego
punktu programu.
4.
One są tragicznie krótkie, kochana. Półtorej strony? Bez przesady! Tyle to ja
piszę wypracowanie na języku polskim i dostaję z niego najwyżej trzy, ale nie
mieszajmy w to mojej dziwacznej polonistki z technikum, niech, cieszy się
wakacjami bez mojej klasy. Mój najdłuższy rozdział liczy sobie 17 stron, a
średnia nie schodzi poniżej 14 stron. Twoją całą treść piętnastu rozdziałów
mogłabym wsadzić w półtora rozdziała mojej fantastyki! Wiesz, jaka byłam
przerażona, gdy to wszystko odkryłam? I smutna, bo liczyłam na coś naprawdę
świetnego. Ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Serio, czytelnikowi korona z
głowy nie spadnie, jeśli zaserwujesz mu rozdział po miesiącu pracy nad nim, ale
przynajmniej będzie mógł przeczytać kawał ciekawej, wciągającej lektury! Cztery
pierwsze rozdziały, jakie mi sprezentowałaś, połączyłabym w jeden, cztery
kolejne – w następny. To nie tak, żeby napisać w ciągu godziny i oddać, ażeby
tylko jak najwięcej osób skomentowało. Wiesz, ludzie nie lubią osób, które lecą
na komentarze, a nie na jakość prezentowanych przez siebie tworów. Musisz
wyzbyć się tego przeświadczenia i zacząć pisać dłuższe rozdziały, a co za tym
idzie… Opisy i dialogi.
5.
ZA MAŁO OPISÓW. Wiesz, poniekąd na tym wszystkim opiera się fantastyka. By
czytelnik miał frajdę z czytania, musi wszystko opisać tak dokładnie, by osoba
czytająca twór mogła to sobie bez problemu wyobrazić w mózgu. U Ciebie ten
aspekt leży i kwiczy na całej długości. Potrafiłaś opisać przydzielenie magii w
piętnastym rozdziale w pięciu zdaniach. PIĘCIU. Co najmniej dwa akapity, zdrowo
naszpikowane opisem zmian, zachodzących w postaci, zmianie otoczenia,
odczuciach ludzi zebranych wokół, jakieś zjawiska nadprzyrodzone, jak wiązki
magii, światła… Ruszyć wystarczy głową. Och, trzeba jeszcze chcieć i mieć na to
czas. Za tym wszystkim idzie jeszcze nieskupianie się na szczegółach –
wędrowali sobie dobre kilka dni, a nic nie było wspomniane o tym, żeby chociaż
próbowali zdobyć jedzenie (mowa o bohaterce i tym rodzeństwie). A podobno Greta
była głodna. Sorry, ale ja ledwo jestem w stanie myśleć po całym dniu bez
jedzenia, a co dopiero jakiś tam szmat czasu. Człowiek nie jest w stanie tak
wytrzymać. A Ty postanowiłaś sobie darować to, a co tam, by po prostu przejść
dalej. Nie! Trzeba takie rzeczy opisywać, skupiać się na drobiazgach. Od
szczegółu do ogółu lub na odwrót, jakoś tak… W każdym razie musi być tego o
wiele więcej niż jest teraz. Nie goń akcji, rozgrywaj wszystko powoli, dokładnie
wszystko opisując, skupiaj się na szczegółach – takie pierdoły potrafią
niesamowicie wydłużyć tekst i sprawić, że wszystko stanie się bardziej
wiarygodne i rzeczywiste, dzięki czemu czytelnik bez problemu wejdzie w świat,
który mu przedstawisz.
Analogiczna sytuacja z gonieniem akcji, której nie mogę przeboleć i w
pewnym momencie po prostu zachichotałam, mocno tym wszystkim rozbawiona: Nimnar
się budzi, w następnym zdaniu zaczynają gadać do niej drzewa, a kilka chwil
później pędzi konno, uciekając przed Karmazynowymi Rycerzami. Przepraszam, ale
to było tak zabawne, że musiałam po prostu zacząć się śmiać. To taka…
niedorzeczność w tym wszystkim, serio. Rozumiesz, o co mi chodzi? Musisz
wszystko opisać. To, jak na przykład zatrzymała się i rozejrzała, spytała swych
towarzyszy, czy coś mówili, ich zdziwienie na jej słowa, ponowne głosy, tym
razem zaczęła się rozglądać dookoła… Och, nie będę Ci układać rozdziału – po
prostu masz kolejne zadanie domowe: opisuj w ramach treningu pewne rzeczy. Swój
pokój na co najmniej jedną stronę A4 i tak, by nikt nie zasnął po dziesiątym
zdaniu z nudów. Ciężkie, ale nie jest to niewykonalne. Bo, jak to mówią, nie ma
rzeczy niemożliwych.
6.
Jeżeli nie opisy leżą, to i dialogi nie potrafią pokazać mi ogromu swego doświadczenia
i jakości. W pewnym momencie do dialogów wkradła się, swego rodzaju,
dziecinność – one po prostu nie miały sensu i nie wnosiły nic dobrego do
treści, jedynie mnie wpędzały w jeszcze większe przygnębienie i dołek
emocjonalny na myśl o analizowaniu tego wszystkiego… Okej, teraz wręcz tryskam
energią, ale mimo wszystko dialogi to kolejny aspekt, nad którym należy
popracować. I już nie mowa tu o samej budowie technicznej. Nie mają siły, nie
mają polotu, nie porywają. Co w nich jest nie tak? Och, chyba mają za mało
uczucia! Ciężko mi to określić słowami, ale… Męczyło mnie czytanie ich. W
dodatku, poniekąd, to na dialogach opiera się Twoja treść, a uwierz mi, to nie
jest najważniejsze. Owszem, są potrzebne, ale nie na każdym kroku. Umiałaś
pisać dłuższe fragmenty opisami, to prawda, jednakże te dialogi… Ach, kolejne
ćwiczenie, nudna się robię, wiem to. Zapisuj sobie na kartkach najciekawsze
powiedzonka i dialogi. Ja tak w wielu kwestiach robię. Jeżeli jest coś fajnego,
co mi się podoba, a chcę to wykorzystać w którejś z powieści, którą piszę –
zapisuję w zeszycie, w którym zapisuję różne rzeczy dotyczące mojego pisarstwa.
Może to pomoże Ci jakoś rozwinąć dziedzinę pisania dobrych, porywających
dialogów. Polecam też książki Martina – jego książki to idealny przykład na
wspaniałe dialogi i opisy, które wciągają bez reszty!
7.
Akapity to część techniczna całej treści. Zauważyłam, że często gęsto nie wiesz
za bardzo, kiedy one tak naprawdę powinny być. A istnieje pewna ważna zasada,
której się trzymam i którą straszę swoją polonistkę (och, miałyśmy dać jej
spokój!): każda nowa myśl, niezwiązana w żaden sposób z poprzednim zdaniem,
powinna być zapisana od nowego akapitu. W Twojej treści było kilka takich
sytuacji, ba! – kilkanaście nawet, gdy przydałoby się ten nowy akapit
zastosować. Pamiętaj o tym i staraj się stosować tę zasadę.
Co najgorsze w tym wszystkim – robisz je od spacji. To bardzo poważny błąd.
A wystarczy, że otworzysz Worda i na linijce, która widoczna jest (lub ukryta i
wysuwa się po najechaniu na górną linię pod narzędziami głównymi) na stronie.
Przesuwasz górnym suwakiem nieco w prawo, na przykład na numer jeden, i gotowe!
To nie takie trudne, ale jak najbardziej poprawne. Proponuję po prostu zacząć
pisać swoje notki w Wordzie.
8.
Cytaty masz na plus, bo to fajowy dodatek, za który zawsze nagradzam. Plusem
jest także justowanie, bo to pokazuje, że w jakimś tam stopniu zależy Ci na tym
tekście.
9.
Na sam koniec chciałabym powiedzieć coś o całości tekstu. Zero emocji, zero
polotu, totalne zero. Wiało nudą, wiele razy siedziałam przed laptopem i
trzymałam w ręku swojego Samsunga Galaxy Note, grając na nim w Mahjonga, więc
coś z Twoim tekstem na pewno jest nie tak. Bo ja tak nigdy nie robię, gdy w grę
wchodzi fantastyka! Zawsze załączam sobie muzykę filmową, robię herbatę, może
jeszcze dorzucam jakieś ciasteczka, i siadam przed laptopem, całkowicie
skupiając się na tekście. A tutaj? Grałam w gry, siedziałam na Twitterze,
obejrzałam po raz piąty kilka odcinków ukochanego serialu Knight Rider… Musisz
bardzo mocno zastanowić się, co z tym fantem dalej zrobić. Kontynuować treść i
mieć mnie głęboko gdzieś, czy może jednak wziąć sobie rady prosto do bijącego
mocno serduszka i zacząć działać. Po pierwsze i najważniejsze: musisz
posiedzieć nieco na Internecie i poćwiczyć swoją pisaninę w oparciu o różnego
rodzaju poradniki, jakich jest naprawdę mnóstwo. Książki z radami także jak
najbardziej mile widziane, bo to podstawa, nieprawdaż? Co jeszcze… Czytaj
mnóstwo książek fantastycznych, skoro w te rejony uderzyłaś. Martin, Sapkowski,
autorzy książek, które wydaje wydawnictwo Fabryka Słów – mogę z całą
stanowczością polecić. Nawet stamtąd możesz wiele wynieść odnośnie
interpunkcji, dialogów i opisów. Musisz więcej opisywać, więcej pisać, wyrzucić
dziecinność z tekstu i podejść do tego wszystkiego nieco poważniej.
Zawiodłam się na treści bardzo mocno, jednak nie tracę nadziei, bo
światełko w tunelu zawsze jest. Dlatego trzeba przysiąść i potrenować, by
kiedyś pisać naprawdę bardzo dobrze. Długa droga przed Tobą, ale przecież każdy
kiedyś zaczynał, nieprawdaż?
10/40
Bohaterowie:
Jedna rzecz w tym punkcie udała Ci się w stu procentach: wzbudzenie w
czytelniku emocji pod względem postaci. Cóż… żadnego nie lubię. Kij z tym, że jakaś
postać powinna być przez czytelnika lubiana – Ty przecierasz nowe szlaki,
sprawiasz, że czytelnik nie lubi nikogo.
Nimnar – ta to jest najgorsza. Dziecinna w swych działaniach do szpiku
kości, cholernie naiwna i tak tchórzliwa, że mnie po prostu śmiać się chciało
za każdym razem, gdy była o niej wzmianka. Przykro mi, ale żadną swoją cechą
czy działaniem nie wzbudziła we mnie pozytywnych uczuć wobec niej. Półelf durny
do kwadratu, doprawdy.
Greta – osóbka, której miało być dużo; taki chochlik, niczym Alice ze Zmierzchu. Nie wyszło i jej też nie
lubię. Brat… Thonor? Nothor? Nie, Thonor prędzej… Okej, on także wkurzający –
taki chodzący gbur, choć Greta zapewnia, że przy bliższym poznaniu jest
naprawdę fajny. Śmiem wątpić, ale cóż mi z tego? Jego nie da się lubić pomimo
zapewnień Grety.
Dwójka złodziei… Sit i Dimar? – oni także irytujący i niezbyt fajni. Niby
pomagają, aż tu nagle wychodzi na jaw, że zdrajcy. Nieładnie, doprawdy
nieładnie z och strony. Pieniądze to nie wszystko, szczęścia nie dają, choć patrząc
na moje marzenia – pomogłyby mi je spełnić.
Inne postaci epizodyczne niczym się nie wyróżniły w tłumie innych
irytujących bohaterów, więc nic ciekawego na ich temat z pewnością nie napiszę,
jednak na pewno trzeba jakoś podsumować moje barwne spostrzeżenia.
Twoje postaci nie krzyczą do mnie swoimi opisami, swoim charakterem – są
papierowe, bez życia. Owszem, mogą mnie irytować, ale właśnie przez tą
dziecinność i brak… barwności. Bohaterowie muszą być dobrzy i źli – tak było od
zawsze. Są też tacy, którzy zgrywają się i udają złych, jednak w głębi duszy są
dobrzy, choć swoimi działaniami ranią innych – taki Damon z Pamiętników Wampirów. Chodzi o to, byś
tchnęła w nich życie, byś poprzez opisy i barwne dialogi pokazała, jaki jest
ich charakter, osobowość, sposób bycia i poglądy na życie. Owszem, to z
początku może być trudne, ale im lepiej będziesz wszystko pisać, tym łatwiej
będzie Ci stworzyć takie postaci, które nie będą tylko irytujące, ale kochane
przez czytelników lub znienawidzone do szpiku kości. O to w tym chodzi.
2/10
Pomysł:
Och, tutaj mam bardzo wiele do powiedzenia i bynajmniej nie są to rzeczy
zawsze słodkie i przyjemne. Może najpierw omówię wiele nieścisłości i
niedociągnięć, jakie wpadły do Twojej treści. Jest ich… sporo.
Pierwszą (i chyba jedyną) przewidywalnością, jaka zdarzyła się w tekście,
następuje już na samym początku. Chodzi mi o scenę wyczytywania kapłanek.
Czytam je, czytam i myślę sobie: zapewne ostatnia wyczytana będzie główną
bohaterką. Bach! – zgadłam. To częsty zabieg w książkach, więc takie
rozwiązanie po prostu mnie rozczarowało. Nie lepiej wsadzić głównej bohaterki
gdzieś w środek listy, by czytelnik od razu nie dowiadywał się, komu będziemy
kibicować w pokonaniu zła i występku przez atomową siłę Atomówek? Jasne, że
lepiej! Dzięki temu połowa ludzi czytających to nie zostanie pozbawiona
elementu zaskoczenia.
Nieścisłości może teraz, bo chyba tych teraz będzie najwięcej.
Nimnar zwiała ze świątyni, uciekając przed Karmazynowymi Rycerzami. Okej,
niech sobie biegnie. Ale jakim sposobem zasypia na mchu całkiem spokojnie,
skoro gdzieś w pobliżu może czaić się nieprzyjaciel? Albo wilk? Albo
niedźwiedź? Albo inne stworzenie, równie groźne, co wyżej wymienione?
Przepraszam bardzo, ale ja bym lała po gaciach ze strachu, będąc samej w lesie
po ciemku – na pewno nie zasypiałabym w najlepsze na mchu, wśród robaków i
innych pełzających insektów.
Według tekstu, jaki przedstawiłaś nam w tych piętnastu rozdziałach, w
krainie nastały bardzo ciężkie czasy. Więc jakim sposobem ludzie są zajebiście
mili dla obcych, goszczą ich u siebie i dają jeść? Ja bym zamknęła im drzwi
przed nosem i kazała smażyć się w piekle razem z Karmazynowymi Rycerzami. Może
i w mieście by jeszcze na to przymknąć oko, ale nie w wiosce wśród głuszy,
gdzie nigdy nie wiadomo, co za człeka wiatry przywieją. Takich chłopów cechuje
powściągliwość, podejrzliwość i gburowatość oraz brak chęci na jakiekolwiek
rozmowy. Na pewno by jeść nie dawali obcym, na którą tak ciężko pracowali przez
cały rok.
Kolejna sprawa to naiwność postaci, o której wspominałam wcześniej. Bo kto
normalny, uciekając przed Karmazynowymi Rycerzami, zaufałby obcym ludziom tak
po prostu? Ja na pewno nie, kto wie, kim są? Czego chcą? Dla kogo pracują? Czym
się parają? Mnóstwo niewiadomych, ale nie – Nimnar radośnie przyklaskuje do
taktu i bum! – ma już wspaniałych przyjaciół. Sorry, ale nawet w rzeczywistości
tak to wszystko nie działa.
Kolejne niedociągnięcie: Nimnar okropnie się piekli o to, że jej nowi
towarzysze karzą jej kraść, po czym pięć zdań dalej radośnie się zgadza na ich
plan i sama nawet coś kradnie przy niewielkiej ich pomocy. Przepraszam bardzo,
ale kto normalny tak szybko zmienia swoje przekonania i poglądy? Skoro nie
kradnie, to brnie w zaparte i wali w czapkę fakt, iż oni chcą, by to robiła. To
się też nazywa gonienie akcji, ale po prostu chciałam pokazać wyraźnie aluzję
do tego, iż zwaliłaś sprawę z tym wątkiem.
Kolejna sprawa to pisanie o czymś, co siedzi w Twojej głowie, lecz nie do
końca tą rzecz przelewasz na papier. Ty wiesz, o co chodzi, póki o tym
pamiętasz i jesteś na tyle podniecona tym faktem, iż nie ogarniasz, że
czytelnik nie potrafi zajrzeć do Twojej głowy i domyślić się całej sprawy. W
czym rzecz? Chodzi mi o tę sytuację: Nimnar dotknęło coś zimnego, jak zwykle
niemalże padła na zawał ze strachu, spadła z konia i bum! – pogoń. To cholernie
irytujące, gdy czytasz coś i nawet nie wiesz, o co chodzi autorowi i nie daje
Ci potem żadnej możliwości rozwiązania tej dziwacznej zagadki. Bo potem w
tekście nie było już o mowy o tym… czymś. Gdy coś zaczynasz – kończ to, a nie
zostawiasz na pastwę losu. Trzeba być dokładnym, zwłaszcza w tak zawiłym
świecie, jakim jest fantastyka. Tak opisana przez Ciebie rzecz może oznaczać
dosłownie wszystko. Lepiej więc oświecić biednego żuczka czytelnika, żeby nie
osiwiał z frustracji, bo to nie pomoże Ci w zdobyciu ich przychylności.
Znów kłaniają się lekcje biologii, na których chyba ktoś nie uczestniczył
zbyt aktywnie. A więc japoński owsik musi się na chwil kilka zamienić w
seksowną panią biolog i wyjaśnić kilka spraw związanych z anatomią człowieka. I
nie chichrać mi się tam na tyłach klasy! To poważna sprawa! Okej, a więc zwykłe
rozcięcie policzka nawet po dostaniu z liścia od natury, tudzież gałęzi, nie
spowoduje, by z takiej rany krew ciekła ciurkiem. Uwierz mi, mam w tym dosyć
spore doświadczenie… Nie, zboczeńcy, nie kotłuję się po krzakach tylko
kulturalnie jeżdżę konno po świecie i czasem zwierzę pode mną się zagalopuje i
zapomni, że nad sobą ma żywą istotę. I, tak, sporo gałęzi na twarzy mam za
sobą. I nawet po najgorszym uderzeniu mój policzek był rozcięty przez całą
długość i uwierz mi, w ranie pojawiła się krew, ale nie pociekła, tylko po
prostu została tam, gdzie była, i po chwili zaschła. Ona musiałaby mieć
rozorany ten policzek tak głęboko, że napastnik czubkiem ostrza mógłby jej
pogrzebać w siódemce na do widzenia. Albo musiałby jej zafundować uśmiech a’la
Joker z Batmana.
Kolejne niedopowiedzenie, przez które czytelnik siwieje na skroni, rozwala
sobie doszczętnie szkliwo, zgrzytając zębami i cierpi na bezsenność. Zawył
wilk, a Nimnar ni stąd, ni zowąd zaczęła się wić na ziemi jak piskorz, przez co
dwóch rosłych gościów nie mogło jej utrzymać. Wilk milknie, a ta wstaje z gleby
jak gdyby nigdy nic i jeszcze ostentacyjnie otrzepuje kurz z ubrania.
Przepraszam, ale tego też nie wytłumaczyłaś biednym żuczkom. A ta sytuacja to
milion znaczeń, które każdy może sobie dopowiedzieć i stworzyć tak niestworzone
historie, że ktoś by pomyślał, iż to fantastyka… A nie, to jest fantastyka. Anyway – nie siedzimy w Twej pięknej
główce, więc musisz być precyzyjna w tym, co piszesz.
Okej, lekcja biologii numer dwa lub trzy, never mind – kolejna w każdym razie. Nimnar otrzymała paskudny cios
od Jęczypiska. W plecy od pazurów. Ma zorane plecy i ma siłę wstać, by przed nim wiać. Powiem Ci, co mnie się
przydarzyło. Spadłam z konia, paskudna sprawa, bo klacz zdołała mnie kopnąć w
nogę i w brzuch, przy okazji zdzierając z niego całą skórę (blizna do tej pory
zdobi mój brzuch i druga, malutka na plecach, którą odkryłam niedawno, a
wypadek miałam niemalże cztery lata temu). Ledwo doszłam do stajni, a przez
następne dwa tygodnie kulałam i moja rodzina modliła się, bym nie miała
krwotoku wewnętrznego w miejscu, gdzie widać było piękne kopyto mojej ukochanej
klaczy. I Ty mi mówisz, kobieto, że Nimnar była w stanie wstać i biec z
ogromnymi szramami na plecach, krwawiącymi i bolącymi jak cholera ze szczyptą
pieprzu? Posypaną solą? Nie, to nie przejdzie. Człowiek nie jest fizycznie w
stanie sprostać takiemu czemuś, nawet jeśli dostaje ogromny zastrzyk
adrenaliny. A ona ma w sobie krew człowieka, więc jest z natury słabsza.
Napiszę Ci to, co napisałam sobie na małej kartce z notatnika, czyli mojej
pomocy w trakcie czytania ocenianych blogów – spisuję na takie kartki wszelkie
uwagi, które potem rozwijam w odpowiednim punkcie. Uwaga, cytuję: „Wysunęła
patyk i akurat dźgnęła go w oko – kiddin’ me, right? LOL.” Koniec cytatu. Ta
sytuacja jest tak żenująco słaba, że aż śmieszna. Laska wysunęła jakiś kawałek
natury w stronę wielkiego Jęczypiska, a on w ferworze walki nadział się na
niego, podwinął kiecę i zwiał z pola walki, jęcząc niczym Jęcząca Marta w
kanale odpływowym z Harry’ego Pottera. Przepraszam, dziubaku, to też nie
przejdzie. To na pewno mądre zwierzę, wnioskując z lektury Twojej powieści,
więc tak durny ruch ze strony tej laski mógłby zbyć niezłym śmiechem i na
koniec jeszcze beknąć, by podsumować to wszystko.
I w końcu ostatnia rzecz (tak, skaczmy z radości, japoński owsik w końcu
zamknie jadaczkę i przejdzie do rzeczy milszych), jaka rzuciła mi się w oczy. W
rozdziale czternastym jest wspomnienie, które określiłaś jako sen Nimnar, w
którym toczy się rozmowa pomiędzy dwoma elfami – najwyraźniej rodzicami laski.
Nie rozumiem jednak jednej rzeczy – czemu facet użył jej imienia, które
przyjęła na ceremonii, skoro wcześniej nazywała się zupełnie inaczej? Ups, wtopa, ale żeby aż taka? Nieładnie.
Jak widzisz – pomysł leży i kwiczy, a także woła o pomstę do nieba. Przykro
mi, ale tutaj nie zachwyciło mnie nic, a każda rzecz prosi się o poprawę.
Mnóstwo niedopowiedzeń, przesadzeń, niedomówień, niedociągnięć – zero
przemyślenia tematu i rzucenie się na głęboką wodę. Przykro mi, ale koło
ratunkowe najwyraźniej miało dziurę i na razie idziesz na dno, ale spokojnie.
Następnym razem, gdy zabierzesz się za pisanie, najpierw dokładnie przemyśl
temat. Opisz na kartce w punktach zarys treści. Główne wątki z początkiem i
kulminacyjnym zakończeniem. Następnie przechodzisz do poszczególnych
rozdziałów, rozpisując je na dokładniejsze plany wydarzeń. Dopiero potem, gdy
wszystko będziesz mieć dopracowane i przemyślane – zabierasz się za pisanie.
Inaczej wszystko się wali i leży w gruzach, nie mając sił, by się podnieść.
Wiele pracy przed Tobą, ale wiadomo – kto się nie poddaje, ten… Ten potem
nie żałuje, o!
2/15
Podstrony:
Tawerna, czyli inna nazwa spamownika. Przejdźmy więc dalej, nie będę
się nad tym zbytnio rozwodzić. Kolejny link o dziwnej nazwie, której nawet nie
mogę wymówić bez połamania sobie języka. Klikam w niego bardzo zaciekawiona, a
tam... Subskrypcja. Okej, tego się nie spodziewałam!
Nie rozumiem, po co istnieje "Pożółkła Kartka". To jakiś rodzaj
prologu? Nie wiem, po prostu jest to tak wyrwane z kontekstu, że aż sama jestem
zdziwiona. Linki! Widzę ocenialnię... A nawet mojego bloga z fantastyką! Jej,
czytasz to? Przecież to gniot, jestem z niego bardzo mocno niezadowolona... Ale
ja nie o tym! Fajnie poukładane, przejdźmy dalej. Fajne rysunki, choć opcja
bohaterów mi nie odpowiada. Jestem zwolenniczką poznawania postaci poprzez
treść, no ale jeżeli ktoś to lubi, to czemu nie... Kolejny fragment wyrwany z
kontekstu - wrzuć to może w jedną podstronę, bo inaczej Twoje menu niedługo
rozrośnie się do niebotycznych rozmiarów! O, widzę mapę i opisane wszystkie
ważniejsze miejsca - coś, co u mnie zostało zaczęte i porzucone przez brak
czasu. Ach, bardzo dobrze, idziemy dalej! Widzimy Słownik, czyli coś, co ja
muszę dopracować... Jej, świetnie masz to wszystko przemyślane! Pod względem
technicznym jesteś bardzo dobrze przygotowana! Kalendarium to też świetna
sprawa, bardzo ładnie to wszystko wygląda! I ostatnia podstrona - zakątek z
muzyką. Widzę fajne zespoły!
Bardzo fajnie to wygląda, gdyby nie te dziwaczne podstrony wyrwane z kontekstu.
4/5
Podsumowanie:
Jestem bardzo zawiedziona, bo widać, że jakoś się starasz, ale to za mało.
Tekst leży i kwiczy na całej linii, co zresztą widać na pierwszy rzut oka. Niby
szablon zachęca, niby menu ciekawie zbudowane, niby jest wyjustowanie i
przygotowanie na wszystko, ale ten środek... Niedobrze. Musisz wszystko
dokładnie przemyśleć, bo jak na razie... Jakoś tego nie widzę.
2/10
Razem: 30
Ocena: dopuszczająca (2)
Może uznasz mnie za wariatkę, ale bardzo dziękuję za ocenę, no! :3
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś się nie rozpływał w zachwycie i powiedziała konkretnie, że muszę się wziąć za to opowiadanie! Przecinków nigdy nie rozumiałam i ciągle mi się to wszystko myli. Nic to. Poczytam, doszkolę się. Będzie cacy ^^
Co do reszty uwag, zgadzam się całkowicie, że nic z tego, co planowałam nie wyszło. Dlatego już wypisuję sobie plan opowiadania w podpunktach i biorę się za poprawianie!
Dzięki, Sen Chu za danie mi kopa w tyłek :D :3
W takim razie bardzo się cieszę, że mogłam w ten sposób pomóc! ;)
UsuńHej, hej!
OdpowiedzUsuńPisałam Sen Chu z prośbą o przedłużenie o kilka dni urlopu. Jako że nie zostało to aktualizowane napiszę również tutaj, że już dzisiaj wyjeżdżam. Wrócę 26, tak jak jest zapisane w zakładce o urlopach.
Trzymajcie się ciepło!
:*
Osz cholera, na śmierć zapomniałam wpisać - przepraszam, bbe! ;c Zalatana byłam nieco i pewnie w ferworze walki nie zrobiłam tego.
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńPrzybywam z drobnym pytaniem. Otóż pod kolejką Sen Chu nadal widnieje informacja o blokadzie do końca lipca - a mamy już całkiem rozwinięty sierpień. Czy blokada nadal obowiązuje?
Pozdrawiam ciepło,
Zdaje się, że nadal obowiązuje, ponieważ Sen Chu znowu wyjeżdża (lub już wyjechała), a wraca dopiero we wrześniu.
UsuńTak, skończyły mi się praktyki zawodowe już i przez brak kursu na prawko, które jednak zaczynam we wrześniu, wracam z powrotem na działkę. Jeśli komuś jednak bardzo zależy na ocenie - nie widzę przeszkód, by się ten ktoś do mnie zgłosił. Ocena po prosru pojawi się we wrześniu i jeśli ktoś zechce czekać - zapraszam! ;)
UsuńDziękuję za odpowiedź. :)
UsuńAito kochana, napisz pod moją kolejką, że można się zgłaszać, ale oceny pojawią się we wrześniu :) Tak będzie najlepiej ;)
OdpowiedzUsuńZałatwione ;)
UsuńI mam jeszcze takie pytanie. Czy mogłabym na czas twojej nieobecności ustawić swój profil jako drugiego administratora? Nie musiałabym wtedy logować się na twój profil i skakać między jednym kontem a drugim. Tak byłoby mi wygodniej zarządzać LK.
Jasne, możesz tak zrobić, nie ma problemu :)
UsuńHej! Mogę dostać urlop na ten i następny tydzień? Do 26 sierpnia. Czas w końcu skorzystać z najdłuższych wakacji w życiu :)
OdpowiedzUsuńNie ma problemu. W końcu każdemu należy się urlop. Miłych wakacji ;)
UsuńHm, z tego wynika, że chyba zostanę sama na LK ;( Chociaż Nearyh miała wrócić na początku tygodnia.
PYTANIE DO Nearyh :
OdpowiedzUsuń12 miną, a mnie okropnie zżera ciekawość, mogę się zapytać ładnie i grzecznie, czy w tym tygodniu dostanę ocenę?! ; )
Wiem, że dopiero co się zgłosiłam, ale chciałabym zrezygnować z oceny bloga - www.dyktator.blogspot.com. Przepraszam za zamieszanie. Pozdrawiam ciepło. :)
OdpowiedzUsuńOK, nie ma problemu
UsuńHeeeej, co tutaj jest tak cicho?! Toż to do nas niepodobne, ludziska!
OdpowiedzUsuńAmira i Parabola na urlopie, Nearyh nie wiem czy już wróciła, a ja jeszcze kończę ocenę, gdyż przeczytanie kolejnego bloga z mojej kolejki zajęło mi nieco więcej czasu niż sądziłam (w końcu to było jakieś 1300 postów ;P). Ale wyrobię się z robotą przez weekend.
UsuńA na LK pusto jak w sklepach za komuny...
U mnie w tym wszystkim najgorsze jest to, że za każdym razem, gdy włączam laptopa, piszę swoje powieści i shoty, a nie zajmuję się ocenianiem :c
UsuńMuszę to jakoś przezwyciężyć, bo inaczej będzie źle...
U mnie jest tak, że w zasadzie zamiast pisać zaczęłam rysować postacie do moich opowiadań, więc jest jeszcze gorzej... Już nie wspomnę o zaproszeniach na osiemnastkę- bo oczywiście nie mogę jak normalny człowiek iść do sklepu i kupić gotowce, tylko uparłam się, że sama wszystko narysuję i wydrukuję. Niestety mam dziwną tendencję do komplikowania sobie życia.
UsuńTak, trzeba się doprowadzić do porządku i skończyć tę ocenę.
Chciałabym się dowiedzieć, dlaczego moje zgłoszenie - http://e-skapizm.blogspot.com - zostało zignorowane.
OdpowiedzUsuńH. Sŭzdatel
Dziwne. Pamiętam, że wpisywałam go do kolejki. Chyba kiedy usuwałam jeden blog z kolejki Nearyh z powodu rezygnacji autorki, to musiałam przez przypadek usunąć także twój.
UsuńNajmocniej przepraszam. Już wszystko naprawiłam ;)
Kurde, chyba wszystko jest przeciwko mnie. Gdy zawzięłam się w sobie i postanowiłam dokończyć ocenę bloga i zacząć następną...popsuł mi się laptop ._______.
OdpowiedzUsuńOd wczoraj chodzę wściekła na cały świat i klnę, na czym on stoi. Owszem, mam tryb awaryjny, ale na dłuższą metę jest on tragiczny... To jakiś koszmar! :c
Anyway plus jest taki, że wracam w przyszłym tygodniu do Warszawy, a tam mam stary komputer stacjonarny. Nie jest on szczytem moich marzeń, ale myślę, że wystarczy, by dodać choć z jedną ocenę lub dwie, jak mi się uda ocenić. A co potem? Czas pokaże, jak poważną awarię złapał mój Acer Shelby. Choć podejrzewam, że mi siadł Windows -,-'
To faktycznie nie za ciekawie... U mnie jak tylko siadł stary komputer, to na drugi dzień zamówiliśmy nowy. W sumie to był tylko pretekst, żeby kupić lepszy sprzęt ;)
UsuńAle laptopa to szkoda.
Może po tygodniu, ponowię moje pytanie? A dokładniej, zadałam je 14 sierpnia. Podobno już miała być dawno... : )
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza w kolejce u Paraboli, która ma urlop do 26 sierpnia. Informuję, że zmieniam nagłówek.
OdpowiedzUsuńJa chcę poinformować, że zmieniam postacie. Nie wiem czy o zakładkach też mam informować, ale chcę być rzetelna, żeby nie było później nieprzyjemności. Mimo, że moja oceniająca nie daje o sobie znaku życia.
OdpowiedzUsuńJutro wracam do Warszawy. Jeśli mi laptop zadziała, wejdę na Gadu i napiszę do Nearyh, co tam się u niej dzieje. Może po prostu jej się komputer popsuł albo nie ma Internetu. Różne sytuacje się zdarzają, więc na razie nie panikujmy.
OdpowiedzUsuńDobrze, po prostu dość dawno wrócić miała. A ja czekam, i się martwię poniekąd.
UsuńAhoooj!
OdpowiedzUsuńWróóóóciłam :D
Wypoczęta jak nigdy, tęskniąca za ludźmi z obozu, a także pełna chęci do pisania xD
Jutro Toramee może spodziewać się oceny :D
A co u was słychać? Dużo się działo, jak mnie nie było?
:)
znaczy no, to ja :D
UsuńChciałam zapytać co z oceną mojego bloga miała być już na początku miesiąca, a już jest prawie jego koniec
OdpowiedzUsuńPrzypominam tylko, że są wakacje i każda z nas wyjechała sobie w pizdu. Nie spędzamy przed komputerem całego swojego wolnego czasu - będziemy to robić na pewno w roku szkolnym. Niedługo wszystko się unormuje.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji moja sytuacja jest na tyle opłakana, że wszystkie rzeczy związane z ocenialnią mam na dysku zewnętrznym, bo mi laptop padł. Przypadkirm zadziałał, jednak padły wejścia USB, so od tygodnia siedzę z założonymi rękami i dopiero jutro wracam do domu, gdzie będę mieć i Internet, i stary komputer stacjonarny. Jak widzicie - losowy przypadek i nic nie mogę zrobić. Więc calm down i cierpliwie czekajcie. Serio - gfybym była w stanie opróżnić wszystkie kolrjki oceniających w ciągu wakscji - z chęcią bym to zrobiła.
spoko tak tylko pytam :) Bo już czekam ponad dwa miesiące
OdpowiedzUsuńDługo nie poczekasz. Wypadł mi tydzień z życiorysu, ale już planuję jak przechytrzyć mamę i dorwać się wreszcie na parę godzin do komputera. Zresztą muszę dokończyć wszystkie sprawy przed poniedziałkiem, gdyż mam wtedy pierwszą jazdę do Konina i nie jestem pewna czy z niej wrócę...
UsuńWróciłam do Warszawy i, o dziwo, wszystko mi działa bez zarzutów. Po prostu laptop nie wydolił wilgoci, jaką mam na działce i się zepsuł. W takim razie w tym tygodniu postaram się oddać chociaż jedną ocenę.
OdpowiedzUsuńNapisałam już do Nearyh i proszę o resztę ekipy o powolne, spokojne zaczęcie udzielania się pod postami, żeby ta strona zatętniła życiem ;]