środa, 8 sierpnia 2012

[540] zwyciestwo-bywa-porazka.blogspot.com

Witajcie, moi mili! To druga i, niestety, ostatnia ocena w sierpniu, gdyż wycyckano mnie na cacy i jednak w sobotę po południu wracam z powrotem na działkę byczyć się w towarzystwie psów północy. Bardzo poważnie myślę nad zgarnięciem jakichś blogów z wolnej kolejki, ale nadal się waham, bo nie sądzę, bym zdążyła je wszystkie ocenić. 
I teraz mały SPAM w moim wykonaniu, bo przecież reklama dźwignią handlu, nieprawdaż? www.pieces-of-soul.blogspot.com - one-shoty w moim wykonaniu i zbiór wszystkich powieści, jakie wyszły spod moich łapek. Może komuś coś wpadnie w oko? ;) 


Pierwsze wrażenie:

     Trochę mnie ten adres odrzucił. Tak, bo jest po polsku i zawiera w sobie nasze polskie litery alfabetu. Wychodzą niekiedy przez takie operacje kwiatki rodem z języka marsjańskiego na Wenus. Już wolę po angielsku, przynajmniej każdy spokojnie zrozumie, o co chodzi, a tutaj? Wyszło coś dziwnego, choć ten twór jest nawet łatwy do zapamiętania. W pisowni? Kilka razy źle go napisałam, więc postawiłaś poprzeczkę nieco wyżej niż powinno być. Adres powinien łatwo wpadać w pamięć i byk tak prosty w pisowni, by nikt nie musiał robić sobie na karteczkach ściągawek.
     Cytat nieco zalatujący w moją stronę pięknym zapachem fantastyki, jednakże nie widzę cudzysłowu, czyżby to były Twoje słowa? Może spytamy się wujaszka Google? On może mi coś podpowie? Och, chyba Twoje! W takim razie powinnaś gdzieś coś o tym napisać, żeby nikt Cię nie posądził o kradzież, czy coś...
     Blogspot nie ma kategorii, jak Onet, więc mogę bez przeszkód przejść do pseudonimu... Gdzie ja go sobie znajdę? Pomyślmy... Moore. Prawie jak More. Chyba skądś kojarzę Twój pseudonim, ale ja wiele pseudonimów kojarzę, bo już mam tyle blogów odwiedzonych, ocenionych i przeczytanych za sobą, że te nicki gdzieś mi uciekają po drodze i potem ma mętlik w głowie. Krótki, ładny, zgrabny i wpadający w ucho.
     Bez zbędnych słów możemy przejść do szaty graficznej, nieprawdaż? 

6/10

Szata graficzna:

     Na pierwszy plan wysuwa mi się gigantyczny nagłówek, który aż przytłacza swoją wielkością. Trochę za duży, na pewno powinnaś pomyśleć nad tym, by zdecydować się na coś mniejszego i może... bardziej skomplikowanego, bo on jest tak prosty jak moja linijka. Dodany taki sam cytat jak na belce i jakiś obrazek z Internetu, który znam tak dobrze jak mojego kumpla z technikum. Może by tak zamówić coś lepszego u profesjonalnych grafików z jakiejś szabloniarni? To byłoby o wiele lepsze, bo jak na razie jest źle.
    Okej, lubię takie tła zewnętrzne, zawsze mi się podobał ten styl vintage w szablonach jako tło, bo to dodawało uroku, jednakże tutaj jest tego... za dużo i jest zbyt mocno nakreślony. Wiesz, co psuje efekt? Przezroczyste tło wewnętrzne. Gdybyś ustawiła jakiś kolor, a piękne tło zewnętrzne było widoczne tylko tam, gdzie jego miejsce - od razu spojrzałabym na to wszystko przychylniejszym okiem. A tak mamy naćkane tego wzroku wszędzie, gdzie tylko się da i już teraz mam ochotę stąd wyjść, choć nie mogę, oczywiście. Muszę dotrwać do końca oceny, nieprawdaż?
     Tytuł rozdziału zlewa się nieco z tłem, w dodatku jest stanowczo za mały. Kolumny oddzieliłabym jakąś linią, nie musi być jakoś strasznie gruba, ale sam fakt, by były oddzielnie, bo tak to wygląda szablon nieco kiepsko... Lecimy dalej! Tekst wyjustowany, to bardzo dobrze, kolor fajnie współgra z tłem, na dole żadnego bałaganu nie ma, więc szybko przechodzimy do bocznej kolumny... Ramka z informacjami powinna być wyjustowana, idąc tym tokiem. Menu schludne i ładnie się prezentujące, jednakże archiwum... To zło największe wszystkich blogów świata (prócz tumblr, on mi ratuje życie, ale to inna bajka)!Może warto zrobić jakieś odnośniki do poszczególnych rozdziałów zamiast tego archiwum? Ono jest brzydkie i psuje tylko całość, serio. Albo można zrobić to, co mym mamy - szeroką listę rodem z Blog Onetu! 
     Co by tu jeszcze? Ach, ważni bywalcy - to chyba zbędne, skoro masz stronę z linkami. Po co powielać to samo? Zbędna ramka, naprawdę.
     Okej, szablon leży i kwiczy, więc może warto byłoby nad nim nieco popracować?

4/10

Treść:

Przypominam, że oceniałam tylko te rozdziały, które udało mi się skopiować przed 1 lipca. 


Prolog
„To właśnie ta cisza otulała niemal całą Eyę, niczym kochanek.”
„W praktyce, nikt nie wychodził cało z takiej potyczki.”

Rozdział 1
„Podczas tego obrzędu kandydatki na kapłanki są okadzane wszelkimi wonnościami, na znak swojego oddania świątyni.”
„Gładka, marmurowa posadzka zionęła chłodem nocy, ale ludziom, zebranym w komnacie zdawało się to nie przeszkadzać.”
„- Ludu Valadii! – złotowłosa kobieta wspięła się na podwyższenie, by przemówić do zebranych w świątyni.”
„Dwanaście najznamienitszych dziewcząt, które przez dwanaście wiosen gromadziły wiedzę pod okiem kapłanek, staje dziś przed wami w pokorze.”
„Za jej murami słońce już całkowicie wynurzyło się zza horyzontu, nadając niebu złocistą barwę.”

Rozdział 2
„Elisa klęczała, ściskając w spoconych dłoniach mirtl, który zdążył już nieco oklapnąć.”
„Złotowłosa kobieta stanęła nieco z boku, by przyszłe kapłanki mogły swobodnie przejść na podwyższenie i, pochylając się nisko, złożyć mirtle na kamiennym bloku.”
„Dziewczęta po kolei wstawały i z należytą im gracją składały kwiaty, wyszeptując imiona, jakie miały przybrać po zostaniu kapłankami Białej Świątyni.”
„Niemal czuła, jak wkracza w otaczającą go aurę majestatu i świętości. Drżącą rękę z kwiatem wyciągnęła w stronę ołtarza i, pochylając się, wyszeptała: […]”
„Kiedy dziewczyna wróciła już na swoje miejsce, Elilena skinęła głową przed świeżo upieczonymi kapłankami.”
„- Witajcie, kapłanki Białej Świątyni! – zawołała, rozkładając dłonie.”
„Jakby coś wielkeigo rytmicznie uderzało w zabarykadowane drzwi Świątyni.” – wielkiego
„Najważniejszy w tej chwili był chłopiec. Nimnar już była pod drzwiami do świątyni, w które nadal coś uderzało rytmicznie.”
„Nimnar, widząc to, tylko przyspieszyła.”
„Kiedy przepchała się przez przerażony tłum do ołtarza, zaniemówiła”
„Jej siostry rozdawały ludziom broń, a oni, zamiast uciekać, odwracali się w stronę drzwi.”
„To Twój wybór – stwierdziła Elilena, tym samym kończąc rozmowę i odchodząc.”
„Nimnar stała w bezruchu, patrząc, jak ludzie ustawiają się w szeregi.”
„Nie namyślając się wiele, odsunęła kamienną płytę i, rzucając ostatnie spojrzenie na Elilenę, wskoczyła do dziury.”

Rozdział 3
„Słońce stało już dosyć wysoko, więc dziewczyna, nie chcąc ryzykować przyłapania, ruszyła w głąb lasu.”
„Jednak błądząc po lesie, Nimnar miała ochotę zerwać sznurek i wyrzucić woreczek jak najdalej.”
„Módl się, żebyś nie odnalazła się na tamtym świecie – usłyszała za sobą i poczuła, jak coś twardego i ostrego opiera się miedzy jej łopatkami.”
„A co jeżeli jej nie zabiją tylko poddają jakimś wymyślnym torturom?” – poddadzą
„Greto! Chodź tu szybko! Mam coś! – oprawca zawołał głośno.”
„Nie... – blondynka przekrzywiła głowę, jak mała dziewczynka.”
„Gdybyś nie była moją siostrą, uznałbym cię za wariatkę...”
„Greta wzruszyła ramionami, jakby opinia Thorona o stanie jej umysłu, mało ją obchodziła.”
„Nagle zdała sobie sprawę, że skoro ta dwójka widziała, jak Nimnar ucieka to Karmazynowi Rycerze też!”
„Odsuń się, Greta! – zawołał nagle Thoron i wyciągnął miecz. Odpychając swoją siostrę do tyłu, przysunął ostrze do ucha Nimnar. Ta zamknęła oczy, wiedząc, o co chodzi chłopakowi.”
„Jak można się cieszyć, że ma się doczynienia z mieszańcem?” – do czynienia
„Nimnar trudno było w to uwierzyć, zwłaszcza, że Thoron patrzył na nią z wyraźną odrazą.”

Rozdział 4
„Thoron zaśmiał się głośno, a jego siostra obrzuciła go karcącym spojrzeniem i bez słowa pomogła wstać kapłance.”
Zpojrzała – spojrzała
„Nie wiem, jak mogli do tego dopuścić! – warknął z tyłu Thoron.”
„Po pierwsze, drogi Thoronie, moje imię nie oznacza tchórz, a – jeżeli chcesz je tłumaczyć ze starożytnego języka – pół-tchórza.”
„Kapłanka gestykulowała zawzięcie rękami. – Po drugie, nie opuściłam na zawsze świątyni.”
„Zgoda – westchnęła półelfka, omijając wystające korzenie.”
„Musisz mi to przypominać? – jęknęła brunetka, wstając.”
„W dodatku nie wiedziała, dokąd idzie i czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy Białą Świątynię.”
„Do Darionu – odpowiedział Thoron, przedziarając się przez zarośla.” – przedzierając
„Darion to najbliższe wielkie miasto leżąca na wschód od Valadii.” – miasto i leżąca? Chyba jednak miasto leżące na wschód. Rodzaju przez noc ten rzeczownik nie zmienił.
„Szli przez las bardzo długo, nie mówiąc zbyt wiele.”
„Kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, Greta ułożyła się na miękkim mchu, polecając zrobić to samo kapłance.”

Rozdział 5
„Zza zakrętu, jedna za drugą, wynurzały się szkarłatne postacie.’
„Nimnar rozpoznała Elilenę i pozostałe dziewczęta. Z oczu popłynęły jej łzy i już chciała wyskoczyć z kryjówki, kiedy Greta i Thoron przytrzymali ją. Blondynka pokręciła ze smutkiem głową, a Nimnar patrzyła, jak obok nich przechodzą kolejni piechurzy, by w końcu konnica mogła zamknąć ten korowód.”
„Kiedy ostatni Karmazynowy Rycerz zniknął za horyzontem, wędrowcy odczekali jeszcze chwilę, po czym wrócili na Trakt i szybko ruszyli w przeciwnym kierunku, niż tajemniczy pochód.”
„Nimnar siedziała w kącie, przysłuchując się rozmowie Thorona ze starszymi mieszkańcami.”
„Czy wiecie, co z nimi zrobią? – zapytała Nimnar, przybliżając się do kręgu mężczyzn.”

Pragnęła chłonąc – pragnęła chłonąć

„Nimnar, odejdź stąd i przyłącz się do dziewcząt.”

„A ona zamierzała dowiedzieć się wszystkiego o Karmazynowych Rycerzach.”


Rozdział 6

„Dookoła było już jasno, a ona leżała wśród miękkiej pościeli.”

„Wstawaj, leniu!  - usłyszała chwilę później głos Grety.”

„Nie mówiąc nic, kapłanka zwlekła się z łóżka, ze zdumieniem stwierdzając, że ma na sobie długą koszulę nocną.”

„Przebierz się w ten strój – powiedziała Greta, wskazując na przewieszony przez oparcie drewnianego krzesła zielonkawy materiał.”

„Sprawiało to dość miłe wrażenie, toteż Nimnar od razu poczuła się swobodnie.”

„Daj spokój tym głupotom, Sit! – warknął Thoron, uderzając pięścią w stół.”

„Ciekaw jestem, w takim razie, co ty o tym myślisz?”

„Ktoś za tym stoi, a ty, Thoronie, dobrze wiesz kto.”

„Czego? – warknął rudzielec, odwracając się w stronę kolegi. Ten ruchem głowy wskazał na Nimnar, stojącą w progu i wszyscy natychmiast zamilkli.
     - Przepraszam, nie chciałam... – zaczęła kapłanka, czując, jak jej twarz pokrywa się szkarłatem.”

„Nie obchodzi mnie zdanie mieszańca, więc nie próbuj udawać jednej z nas!”

„Słuchaj mnie ty... wybryku natury! – chłopak pomachał palcem wskazującym przed nosem Nimnar.”

„Uwierz mi, gdybym chciał zobaczyć takie dziwadło, odwiedziłbym błaznów ulicznych...”

„Wszędzie lepiej, niż z tobą – warknął Thoron, odwracając się i wychodząc z pokoju.”

„Dobra – syknęła, z trudem powstrzymując łzy wściekłości. – Czy ktoś powie mi w końcu, o co tu chodzi?”


Rozdział 7

„Zdradź mi jego imię – poprosiła kapłanka, wychylając się do przodu.”

„Strzeż się go, Nimnar.”

„Nie dowiesz się jak i kiedy, a będziesz stała w jego szeregach. Wszyscy będziemy...”

Nieprzywykła do takiego zachowania i spróbowała pogłaskać starego siwka.” – w tym kontekście zdania piszemy to wyrażenie osobno.

„Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale Thoron zgodził się tu zostać! – krzyknęła Greta do ucha kapłanki. – Co prawda, najwyżej dwa dni, ale to już coś!”

„Nawet nie wiesz, jak bardzo... – kapłanka minęła blondynkę, kierując się w stronę wyjścia z gospody.”

„Zdziwiło ją, że w środku dnia nie ma tu gości, biorąc pod uwagę, że jest to jedyna tawerna w wiosce.”

„Nie zauważyła go nigdzie, więc z głośnym jękiem powlekła się w stronę stajni.”

„Sama nie chciałaś stąd odchodzić – powiedział chłopak, odwracając się tyłem do kapłanki.”


Rozdział 8

„Kapłanka sama nie wiedziała, co ma teraz robić.”

„A ja... – głos Nimnar załamał się gwałtownie.”

„Nimnar, przestań wygadywać bzdury i wróć do nas.”

„Spokojnie... – poprosiła Greta, zakładając kosmyk włosów za ucho.”

Cieńki – cienki

„Wybacz, ale nie rozumiem, do czego zmierzasz. – Sit stał w jasno oświetlonym pokoju. Obok niego, z założonymi rękami, siedział Damir.”

„Widząc zaciekawione twarze mężczyzn, uśmiechnęła się lekko i nabrała powietrza.”

„Ty, Damirze, również jesteś ciekaw ich tajemnicy, prawda?”

„Szli niemrawo, po prawej stronie mając las, a po lewej rozległe pustkowie.”

„Damir, prowadzący całą trójkę, nagle skręcił, zagłębiając się w las.”

„W końcu poznasz Rivę. – Sit zmierzwił włosy swojego przyjaciela.”

„Rivę? – zdziwiła się Nimnar, słysząc tak dziwne imię.”


Rozdział 9

„Riva okazała się piękną kobietą o ciemnych włosach, opadających falami aż do bioder.”

„Jej policzki zawsze pokrywał delikatny rumieniec, a w dużych, ciemnych oczach igrały iskierki.”

„Tak jak zwykle – odparł Sit, jakby nie było w tym nic dziwnego.”

„Oh, nie powiedzieliście jej jeszcze, jak zarabiacie na życie? – oburzyła się Riva.”

„Kiedyś pomagaliśmy biednym, ale teraz zwyczajnie kradniemy – powiedział Damir, spuszczając wzrok na swoje dłonie, ułożone na kolanach.”

„Nie jest źle – stwierdził Sit.”

„Jeżeli wolisz podróżować razem ze swoim bratem i siostrą pieszo, proszę bardzo – odezwał się Sit, grzebiąc pogrzebaczem w żażących się drwach. (żarzących)
     - To nie mój brat i nie moja siostra – warknęła Nimnar, zaciskając dłonie na kolanach.”

„Niech dokończy! – zarządała kapłanka, odwracając się twarzą do mężczyzn.” – zażądała

„Z tego, co wiem, nie, a przynajmniej żadnych nie zauważyłam. - Kapłanka uśmiechnęła się lekko.”

„Wiedzieli, na czym jej zależy i nie kwestionowali tego.”

„Minęła chwila, zanim dziewczyna zorientowała się, że pytanie skierowane było do niej i teraz wszyscy uważnie ją obserwują.”


Rozdział 10

„Zgodnie z planem, ustalonym tak, by Riva nic nie podejrzewała, Nimnar, Sit i Damir mieli wymknąć się w nocy, zabrać potrzebne rzeczy i wyruszyć w drogę czym prędzej.”

„Z tego co pospiesznie wyjaśnił jej Sit, miała jechać z Damirem po jedzenie i ubrania dla niej.”

„Dziewczyna bez sprzeciwu wsiadła na konia, czując niemiłe wstrząsy, kiedy omijali poszczególne drzewa.”

„Następnie Nimnar, grzebiąc wytrychem w zamku pod czujnym okiem Damira, włamała się do domu krawca, gdzie znalazła kilka zapasowych ubrań dla siebie i mężczyzn.”

„Ciii... – syknął mężczyzna, unosząc rękę do góry.”

Lejce – a teraz szanowna Sen Chu zabłyśnie zbieraniną doświadczeń odnośnie jeździectwa. Lejce są w powożeniu; to wodze są w zwykłym ogłowiu, który każdy może podziwiać w jeździe klasycznej. To dwie różne rzeczy i dość głupio by wyglądało, gdyby koń wierzchowy miał przypięty do kółek wędzidła długie lejce od powożenia – komiczny wręcz obrazek. Pamiętaj więc też, że nie możesz używać lejców jako synonimu do wodzy.

„Nagle kapłanka poczuła, jak coś zimnego dotyka jej ramienia i krzyknęła przeraźliwie, spadając z konia.”

„Teraz wszyscy wiedzą, gdzie jesteśmy...”

„Nimnar ścisnęła łydkami boki klaczy, która z cichym rżeniem ruszyła do przodu.”


Rozdział 11

„Jesteś przecież kapłanką. Powinnaś wiedzieć, że będziesz nas rozumieć!”

„W dzisiejszych czasach wy, młodzi, nic nie rozumiecie...”

„Na kilka sekund, zdawających się trwać godziny, zapadła cisza.” - zdających

„Pierwsza odpowiedź, jaka przyszła jej do głowy to: przed samą sobą.”

„Damir dawał im jakieś znaki dłonią, ale dziewczyna kompletnie ich nie rozumiała. Nagle mężczyźni wjechali w zarośla i kapłance nie pozostało nic innego, jak podążyć ich śladem.”

„Nimnar zerknęła w dół, na swoje ubranie, i stwierdziła, że cała okolica szyi pokryta jest ciemnymi plamami krwi.”

„Świetnie – pomyślała. Nie dość, że była w środku puszczy, pełnej dzikich zwierząt, to jeszcze krwawiła.” – dlaczego zaznaczyłam myślnik jako błąd? Bo wychodziłoby na to, że Nimnar mówi do siebie w myślach w stul Kali jeść, Kali pić.

„W każdej chwili spodziewała się, że rzuci się na nią wygłodniały wilk, lub inne mroczne stwory, o których słyszała w legendach.”

„Już miała zawołać Sita, albo Damira, kiedy ktoś rzucił się na nią i powlaił na ziemię.” – powalił

„Nie rozumiała, o co im chodzi.”

„Jej ciało domówiło jej posłuszeństwa i poczęła rzucać się po ziemi.” – odmówiło

„Sit! – brunet podniósł głos, a jego przyjaciel powoli przeniósł na niego wzrok.”

„Czy to źle? – pomyślała, zerkając na poplamioną krwią rękę Damira.”


Rozdział 12

„Jakoś wątpię w lecznicze właściwości twojej plwociny – mruknęła kapłanka, z obrzydzeniem patrząc na swoją dłoń.”

„Damir zaśmiał się głośno, po czym podłożył drwa do ogniska i zasiadł na posłaniu z mchu.”

Niezatrzymywana przez Damira, zagłębiła się w gąszcz.”

„Przepraszam. Nie wiedziałam... – zarumieniła się Nimnar.” – nawet nie wiem, jak to wyjaśnić… Chodzi o to, że nie ma czegoś takiego, jak „zarumieniła się” jako rzecz odnosząca się do sposobu wypowiedzi danego dialogu. Zrozumiesz pewnie, o co mi chodzi, gdy w podsumowaniu treści wyjaśnię na przykładzie, o co mi chodzi z budową techniczną zdań.

„Ten stwór, o którego pytasz, to straszliwa poczwara. Z wyglądu jest nieco podobny do wilka. Tyle, że chodzi na dwóch tylnich łapach, ma ze dwa metry wysokości i nieźle gryzie.”

„No, chyba, że ktoś go sobie podporządkuje.”

„Jęczypisk żyje zwykle głęboko w lesie, albo w starych grotach.”

Jęczypisk, dobrze wytrenowany, jeżeli tylko dostanie odpowiedni rozkaz, nie spocznie, póki nie złapie tego, kogo mu kazano.” – by nie było zbyt dużo zamieszania w tym dziwacznym zdaniu, lepiej zacząć je tak: „Dobrze wytrenowany Jęczypisk…”

„Jeżeli już do bronią, albo czarami – zamyśliła się sosna. – Ale jeżeli Jęczypisk jest w rękach Karmazynowych Rycerzy to nic ci nie grozi, miła kapłanko.”

„Oto przed nią stała postać, przypominająca wilka.”

spowrotem – z powrotem

„Materiał puścił i na plecach Nimnar zostały jedynie cienkie paski, pomiędzy którymi widoczne były długie szramy, z których tryskała krew.” – bez przesady. Tryskać krew to sobie może z tętnic, a chyba takowych na grzbiecie nie mamy, prawda? Krew mogła płynąć, owszem, ale nie… tryskać. Nieco wiarygodności w tym, co piszesz, nawet jeśli jest to fantastyka. Takie… rzeczy muszą być opisane zgodnie z rzeczywistością, mimo wszystko.

„Nie uciekniesz przede mną, mieszańcu! – krzyknął potwór.”

„Nagle poczuła, jak coś uciska jej brzuch, do ust napłynęła jej krew, a ciało zostało odwrócone twarzą do góry.” – dlaczego? Co dokładnie się stało? Przegryzła wewnętrzną stronę policzka? Odgryzła kawałek języka? Więcej opisów, dziewczyno!

„W ostatniej chwili przeturlała się na bok, ale i tak poczuła, jak potwór wyrwał jej kępkę włosów.”

„Dziewczyna wzdrygnęła się i zaczęła uciekać w stronę lasu. Nagle poczuła, jak poczwara rzuca się na nią i przygniata do ziemi.”

„Nimnar wezwała w myślach wszytskich znanych jej bogów i zacisnęła zęby.” – wszystkich

„Zabiję go! – wrzasnął nagle mężczyzna.”

„Pilnował mnie! – Nimnar czuła, jak drżą jej kolana, a obraz zamazuje się.”

„Mam zamiar się przebrać... – powiedziała, a Sit zmieszany, cofnął się.”

„Ostrożnie zbliżyła się do swojej siwej klaczy i z torby wiszącej nieopodal niej wyciągnęła nowe ubrania. Skryła się za krzakami i zanim zaczęła się przebierać, obróciła w dłoni niewielki przedmiot, wyjęty z sakiewki wiszącej na jej szyi. W chwilę potem po jej ranach nie było śladów i dziewczyna bez problemu zmieniła ubranie.” – mam kilka pytań. Tak, niestety, a to wszystko przez to, że o niczym nie piszesz! Anyway – skoro w pobliżu był Jęczypisk, a akcja, z tego co udało mi się wywnioskować i domyślić, rozgrywała się koło ich obozowiska, a więc obok miejsca, gdzie stały konie. A zwierzęta te są piekielnie mądre i gdy wyczują zagrożenie w postaci takiego stworzenia, na pewno zaczną być niespokojne, rżeć, grzebać kopytami w ziemi, odsadzać się… Nic o tym nie wspomniałaś. Next question: co to za niewielkie przedmiot w sakiewce, jak on wygląda, czy ma magiczne właściwości, do czego konkretnie służy, czy jest ich więcej, skąd go ma, jaka jest jego historia… Nic mi o nim nie wiadomo. I kolejna rzecz: po użyciu tego… niewielkiego przedmiotu z sakiewki zawieszonej na szyi Nimnar, rany zagoiły jej się. Ale co – ot tak? Nie było żadnego światła, głosu z zaświatów, błękitnej aury, pierdnięcia muchy? Za mało opisujesz i przez to czytelnik jest w czarnej… czarnym lesie, kochana.

„Przepraszam – mruknął, a kapłanka, poczuła, jak Damir pociąga nosem.” – prędzej usłyszy niż poczuje, że ktoś pociąga nosem.

„Eee... – dziewczyna oblała się rumieńcem. – Zagoiły się.” – eeeeeeeeeee…. Jak to w ogóle wygląda? Nie lubię, gdy ktoś przeeeeeeciąga wyrazy. Nie bez powodu Word podkreśla te… litery. Bo coś takiego w polskim słowniku nie występuje i radziłabym się wyzbyć przyzwyczajenia.


Rozdział 13

„Nie potrafiła sobie poradzić bez jej pomocy.”

„Co rozumiesz, mówiąc ,, dziwne rzeczy”? – zapytał podejrzliwie Sit.”

„Niestety, Nimnar nie wiedziała, czemu miała służyć sakiewka.”

„Rozmyślała, co by zrobiła, gdyby Sit i Damir ją zostawili.”

„Nie była jednak pewna, czy przekroczy kiedykolwiek granicę.”

„Będą ją torturować, by zdradziła swoje sekrety i wyznała nazwiska innych mieszańców. Co prawda, nie znała ich zbyt wielu.”

„Nagle, zupełnie niespodziewanie, usłyszała huk i zobaczyła, jak Sit pada na ziemię.”

„Rozległ się kolejny huk i Damir, który kręcił się dookoła z tępym sztyletem, upadł. Kapłanka znów krzyknęła. Poczuła, jak jej nogi uginają się powoli, a kolana drżą. Omiotła spojrzeniem ścianę drzew, a kiedy po raz kolejny się obróciła, poczuła, jak niewyobrażalnie silny podmuch wiatru zwala ją z nóg. Kuła ją klatka piersiowa, a całe ciało drętwiało. – kuć można żelazo, póki jest gorące. Kłuć można igłą i to jest to słowo, które powinno tam być.

„Uśmiechnęła się do siebie, zanim pozwoliła powiekom opaść.”


Rozdział 14

„Z wielkim trudem obróciła głowę, słysząc nieprzyjemne strzyknięcie w karku.”

„Nagle tuż przed jej nosem zafalowały długie włosy i poczuła, jak ktoś klęka obok niej.”

Nie rozumiała jak mężczyzna, którego kochała, mógł się tak zmienić.”

Nie wiesz? – mężczyzna ścisnął dłońmi policzki kobiety tak mocno, że odpłynęła z nich krew.”

Nasz syn! Nasz! – krzyknęła kobieta, podnosząc się niepewnie na nogi.
     - Twój syn – powtórzył spokojnie Lurtagh. – Teraz powiedz mi, gdzie jest tamto dziecko?”

To plugastwo nosi twoje imię i nie spocznę, póki nie zniknie z tego świata!”

„Nie wiadomo, co w tym jest, a ty poisz nimi każdego.”

„Nie wiedziała, dlaczego Nimnar tak długo się nie budzi i powoli zaczynała się niepokoić.”

„Nie miała pojęcia, co mógł oznaczać, gdyż nigdy nie widziała tych elfów na oczy.”

„Sama już nie wiedziała, co ma myśleć.”

„Czy każdemu, kogo zna kilka dni, może ufać?”

Tą decyzję – tę decyzję


Rozdział 15

„Pewnie tyle, co ta przeklęta dziewczyna, może więcej.”

„Chyba właśnie tyle. Przechodząc przez dziedziniec swojego warownego zamku, nawrzeszczał na kilku obijających się służących i zaklął, na czym świat stoi.”

„Od dawna nie opuszczał swojej siedziby, więc był zdziwiony zmianami, jakie zaszły w tym czasie.”

„Ciekaw był, jak z wychowaniem chłopca poradzili sobie magowie.”

„Na każdej z nich jeździec zauważył kilku łuczników._W oddali widział płonące pochodnie.”

„Dla nich ważne było jedynie to, by żyć w spokoju, z dala od zgiełku świata.”

„Dzisiaj miał skończyć dwadzieścia sześć lat, zatem także stać się pełnoprawnym magiem.”

„Potem mag powietrza, Lurf, kazał mu posprzątać największą z komnat bez użycia magii.”

„Nie mogę ci go oddać bez inicjacji.głos maga drżał.”

„Zaciekawiony siedmiolatek podjechał do niego, a wtedy mężczyzna wciągnął go na siodło, wpychając brudną szmatę do ust.”

„Nie rozumiał jedynie, dlaczego mag pozwala na to, by inicjacja odbywała się na oczach kogoś, kto nie zna się na magii?”

„Nie. – Sassan wstał.”

„Nie ruszył nawet dłonią, a Sassan poczuł, jakby miliony noży wbijały się w jago ciało. Zawył. Nie znał tej magii i nie wiedział, jak się przed nią bronić. Upadł, nie przestając krzyczeć.”


Podsumowanie treści: Odetchnęłam z ulgą, gdy dotarłam do samego końca i dziękowałam Stwórcy za to, że nie ma tego więcej. Dość brutalne słowa, nieprawdaż? Ale, cóż… Innych ciężko było tutaj użyć. Zacznijmy od samego początku tych rzeczy związanych z samą treścią, bo sporo mam też do powiedzenia w innych punktach. Tutaj jednak skupmy się na czym innym, a nie na fabule.

1.      Piszesz krótkie, pojedyncze zdania, przez co nie mogłam wręcz złapać oddechu. Najdłuższe Twoje zdanie liczyło bodajże trzy linijki i nawet nie wiesz, jak wtedy skakałam  radości. A potem znów nastała szara rzeczywistość i nic już nie było takie samo… Nie pisz każdej myśli pojedynczymi zdaniami, bo niewiele brakuje Twojej treści, by wyglądała tak: „Usiadła. Napiła się. Odstawiła kubek na stół. Odeszła.” Kurde! Fajnie by Ci było tak czytać jakąś książka, która liczy sobie… czterysta stron? Na pewno byś ją wyrzuciła przez okno po piątej stronie, a przynajmniej ja bym tak zrobiła, uprzednio ją podpalając. Gdy piszesz – patrz, czy nie dałoby rady dwóch zdań połączyć w jedno, rozbudowuj je, stawiaj… O, tutaj przechodzimy do kolejnego punktu.

2.      Przecinki u Ciebie leżą i kwiczą na każdym polu. Nic kompletnie chyba z tego aspektu nie umiesz. A gdy już je stawiałaś, to chyba na chybił trafił. To nie jest zbyt dobre podejście, nie uważasz? Okej, omówię tutaj kilka podstaw, ale to w Twojej kwestii leży dowiadywanie się na bieżąco coraz to nowych rzeczy z tej dziedziny, bo, uwierz mi, łatwe to nie jest i praktycznie każdy pisarz ma z tym problem.
Przecinki stawiamy przed słowami, kończącymi się na –ąc, -ący, -ące, -ąca, -ny, -ty. Stawiamy go przed „czy”, przed „co”, „dlaczego”, „czemu”, „gdzie”, „jaki, jaka, jakie”. Nie stawiamy przed „lub”, „albo” i tym podobne. Często widziałaś pewnie w błędach, które wyciągnęłam z treści, że do przecinka, który Ty postawiłaś, dostawiałam też drugi – to wtrącenia. Nie zawsze one muszą występować i zdanie mogłoby się bez nich obejść, ale chodzi o to, że po wyciągnięciu danego wtrącenia, będącego jakby takim właśnie przecinkiem, czyli krótkim zatrzymaniem się, zdanie nadal ma sens. Jak widzisz, przed chwilą ten manewr zastosowałam. Kasujemy „czyli krótkim zatrzymaniem się” i nadal zdanie zachowuje sens całości.
Jeśli chodzi o „jak”, musisz zapamiętać ważną rzecz. Przecinek przed tym słowem nie występuje tylko wtedy, gdy porównujemy coś do czegoś. Czyli „silny jak skała”. Wtedy go nie ma, w każdym innym przypadku, gdy używasz „jak”, przecinek na pewno musi być.
Interpunkcja w budowie dialogów także leży, dlatego na prostym przykładzie wyjaśnię Ci, o co mi chodzi.

- Zjedz to jabłko – powiedziała kobieta stanowczym tonem, patrząc surowym wzrokiem na swą córkę.

Tutaj mamy do czynienia z brakiem kropki na końcu wypowiedzi postaci, ponieważ słowo po myślniku określa nam, w jaki sposób bohater wypowiedział to zdanie. Wszelakie „powiedziała, mruknęła, warknęła, jęknęła, wycharczała, wyszeptała, itd.” Piszemy z małej litery. Dotyczy to także wszystkich pozostałych znaków interpunkcyjnych, jakie mogą wystąpić na końcu zdania.

- Zjedz to jabłko. – Kobieta spojrzała surowym wzrokiem na swą córkę, podając nastolatce owoc do ręki.

Tutaj, jak widzisz, nie wystąpiło słowo określające nam, w jaki sposób bohater wypowiedział swoją kwestię, więc stawiamy kropkę, a słowo po myślniku rozpoczynamy od wielkiej litery.

To podstawy budowy dialogów, jak i zastosowania przecinka – musisz kontynuować jakoś to, co Ci w szczątkowej formie przekazałam, a pewnie o połowie rzeczy zapomniałam, ale mogę Ci polecić chociażby Wikipedię, czy Katalog Ocenialni, gdzie smirek – oceniająca jednej z zaprzyjaźnionych ocenialni – pisze bardzo ciekawe artykuły, oznaczone  „[PPP] – znajdziesz tam wiele przydatnych informacji na tematy dotyczące pisarstwa. To nie wszystko. Nie sądzę, by podawanie Ci adresu Piórem Feniksa było dobrym wyjściem, ponieważ Blog Onet przestaje istnieć, jednakże musisz na własną rękę poczytać książki z tym związane, poszukać o tym na Internecie – w dzisiejszych czasach mamy ogrom możliwości – wystarczy po prostu z nich skorzystać, a to chyba nie jest takie trudne, nieprawdaż?

3.      Wiele błędów, które znaleźć możesz wyżej, mówi mi, iż nie sprawdzasz notek przed publikacją. Owszem, ich poprawność jest dobra, jednakże tak głupie błędy, jak brak wciśnięcia alt na pewno rzuca się w oczy, jeśli, oczywiście, pisze się w Wordzie. Albo ma się przeglądarkę Mozilla Firefox. Zarówno Mozilla, jak i Word podkreślają wyrazy źle napisane lub takie, które nie występują w słowniku danego języka, który masz ustawiony. Dzięki takiej drobiazgowości uniknęłabyś przynajmniej kilku upomnień z mojej strony i reprymendy tutaj. To ważne, żeby notki sprawdzać, zwłaszcza że są tak krótkie. O, tutaj przejdźmy do kolejnego punktu programu.

4.      One są tragicznie krótkie, kochana. Półtorej strony? Bez przesady! Tyle to ja piszę wypracowanie na języku polskim i dostaję z niego najwyżej trzy, ale nie mieszajmy w to mojej dziwacznej polonistki z technikum, niech, cieszy się wakacjami bez mojej klasy. Mój najdłuższy rozdział liczy sobie 17 stron, a średnia nie schodzi poniżej 14 stron. Twoją całą treść piętnastu rozdziałów mogłabym wsadzić w półtora rozdziała mojej fantastyki! Wiesz, jaka byłam przerażona, gdy to wszystko odkryłam? I smutna, bo liczyłam na coś naprawdę świetnego. Ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Serio, czytelnikowi korona z głowy nie spadnie, jeśli zaserwujesz mu rozdział po miesiącu pracy nad nim, ale przynajmniej będzie mógł przeczytać kawał ciekawej, wciągającej lektury! Cztery pierwsze rozdziały, jakie mi sprezentowałaś, połączyłabym w jeden, cztery kolejne – w następny. To nie tak, żeby napisać w ciągu godziny i oddać, ażeby tylko jak najwięcej osób skomentowało. Wiesz, ludzie nie lubią osób, które lecą na komentarze, a nie na jakość prezentowanych przez siebie tworów. Musisz wyzbyć się tego przeświadczenia i zacząć pisać dłuższe rozdziały, a co za tym idzie… Opisy i dialogi.

5.      ZA MAŁO OPISÓW. Wiesz, poniekąd na tym wszystkim opiera się fantastyka. By czytelnik miał frajdę z czytania, musi wszystko opisać tak dokładnie, by osoba czytająca twór mogła to sobie bez problemu wyobrazić w mózgu. U Ciebie ten aspekt leży i kwiczy na całej długości. Potrafiłaś opisać przydzielenie magii w piętnastym rozdziale w pięciu zdaniach. PIĘCIU. Co najmniej dwa akapity, zdrowo naszpikowane opisem zmian, zachodzących w postaci, zmianie otoczenia, odczuciach ludzi zebranych wokół, jakieś zjawiska nadprzyrodzone, jak wiązki magii, światła… Ruszyć wystarczy głową. Och, trzeba jeszcze chcieć i mieć na to czas. Za tym wszystkim idzie jeszcze nieskupianie się na szczegółach – wędrowali sobie dobre kilka dni, a nic nie było wspomniane o tym, żeby chociaż próbowali zdobyć jedzenie (mowa o bohaterce i tym rodzeństwie). A podobno Greta była głodna. Sorry, ale ja ledwo jestem w stanie myśleć po całym dniu bez jedzenia, a co dopiero jakiś tam szmat czasu. Człowiek nie jest w stanie tak wytrzymać. A Ty postanowiłaś sobie darować to, a co tam, by po prostu przejść dalej. Nie! Trzeba takie rzeczy opisywać, skupiać się na drobiazgach. Od szczegółu do ogółu lub na odwrót, jakoś tak… W każdym razie musi być tego o wiele więcej niż jest teraz. Nie goń akcji, rozgrywaj wszystko powoli, dokładnie wszystko opisując, skupiaj się na szczegółach – takie pierdoły potrafią niesamowicie wydłużyć tekst i sprawić, że wszystko stanie się bardziej wiarygodne i rzeczywiste, dzięki czemu czytelnik bez problemu wejdzie w świat, który mu przedstawisz.
Analogiczna sytuacja z gonieniem akcji, której nie mogę przeboleć i w pewnym momencie po prostu zachichotałam, mocno tym wszystkim rozbawiona: Nimnar się budzi, w następnym zdaniu zaczynają gadać do niej drzewa, a kilka chwil później pędzi konno, uciekając przed Karmazynowymi Rycerzami. Przepraszam, ale to było tak zabawne, że musiałam po prostu zacząć się śmiać. To taka… niedorzeczność w tym wszystkim, serio. Rozumiesz, o co mi chodzi? Musisz wszystko opisać. To, jak na przykład zatrzymała się i rozejrzała, spytała swych towarzyszy, czy coś mówili, ich zdziwienie na jej słowa, ponowne głosy, tym razem zaczęła się rozglądać dookoła… Och, nie będę Ci układać rozdziału – po prostu masz kolejne zadanie domowe: opisuj w ramach treningu pewne rzeczy. Swój pokój na co najmniej jedną stronę A4 i tak, by nikt nie zasnął po dziesiątym zdaniu z nudów. Ciężkie, ale nie jest to niewykonalne. Bo, jak to mówią, nie ma rzeczy niemożliwych.

6.      Jeżeli nie opisy leżą, to i dialogi nie potrafią pokazać mi ogromu swego doświadczenia i jakości. W pewnym momencie do dialogów wkradła się, swego rodzaju, dziecinność – one po prostu nie miały sensu i nie wnosiły nic dobrego do treści, jedynie mnie wpędzały w jeszcze większe przygnębienie i dołek emocjonalny na myśl o analizowaniu tego wszystkiego… Okej, teraz wręcz tryskam energią, ale mimo wszystko dialogi to kolejny aspekt, nad którym należy popracować. I już nie mowa tu o samej budowie technicznej. Nie mają siły, nie mają polotu, nie porywają. Co w nich jest nie tak? Och, chyba mają za mało uczucia! Ciężko mi to określić słowami, ale… Męczyło mnie czytanie ich. W dodatku, poniekąd, to na dialogach opiera się Twoja treść, a uwierz mi, to nie jest najważniejsze. Owszem, są potrzebne, ale nie na każdym kroku. Umiałaś pisać dłuższe fragmenty opisami, to prawda, jednakże te dialogi… Ach, kolejne ćwiczenie, nudna się robię, wiem to. Zapisuj sobie na kartkach najciekawsze powiedzonka i dialogi. Ja tak w wielu kwestiach robię. Jeżeli jest coś fajnego, co mi się podoba, a chcę to wykorzystać w którejś z powieści, którą piszę – zapisuję w zeszycie, w którym zapisuję różne rzeczy dotyczące mojego pisarstwa. Może to pomoże Ci jakoś rozwinąć dziedzinę pisania dobrych, porywających dialogów. Polecam też książki Martina – jego książki to idealny przykład na wspaniałe dialogi i opisy, które wciągają bez reszty!
7.      Akapity to część techniczna całej treści. Zauważyłam, że często gęsto nie wiesz za bardzo, kiedy one tak naprawdę powinny być. A istnieje pewna ważna zasada, której się trzymam i którą straszę swoją polonistkę (och, miałyśmy dać jej spokój!): każda nowa myśl, niezwiązana w żaden sposób z poprzednim zdaniem, powinna być zapisana od nowego akapitu. W Twojej treści było kilka takich sytuacji, ba! – kilkanaście nawet, gdy przydałoby się ten nowy akapit zastosować. Pamiętaj o tym i staraj się stosować tę zasadę.
Co najgorsze w tym wszystkim – robisz je od spacji. To bardzo poważny błąd. A wystarczy, że otworzysz Worda i na linijce, która widoczna jest (lub ukryta i wysuwa się po najechaniu na górną linię pod narzędziami głównymi) na stronie. Przesuwasz górnym suwakiem nieco w prawo, na przykład na numer jeden, i gotowe! To nie takie trudne, ale jak najbardziej poprawne. Proponuję po prostu zacząć pisać swoje notki w Wordzie.

8.      Cytaty masz na plus, bo to fajowy dodatek, za który zawsze nagradzam. Plusem jest także justowanie, bo to pokazuje, że w jakimś tam stopniu zależy Ci na tym tekście.

9.      Na sam koniec chciałabym powiedzieć coś o całości tekstu. Zero emocji, zero polotu, totalne zero. Wiało nudą, wiele razy siedziałam przed laptopem i trzymałam w ręku swojego Samsunga Galaxy Note, grając na nim w Mahjonga, więc coś z Twoim tekstem na pewno jest nie tak. Bo ja tak nigdy nie robię, gdy w grę wchodzi fantastyka! Zawsze załączam sobie muzykę filmową, robię herbatę, może jeszcze dorzucam jakieś ciasteczka, i siadam przed laptopem, całkowicie skupiając się na tekście. A tutaj? Grałam w gry, siedziałam na Twitterze, obejrzałam po raz piąty kilka odcinków ukochanego serialu Knight Rider… Musisz bardzo mocno zastanowić się, co z tym fantem dalej zrobić. Kontynuować treść i mieć mnie głęboko gdzieś, czy może jednak wziąć sobie rady prosto do bijącego mocno serduszka i zacząć działać. Po pierwsze i najważniejsze: musisz posiedzieć nieco na Internecie i poćwiczyć swoją pisaninę w oparciu o różnego rodzaju poradniki, jakich jest naprawdę mnóstwo. Książki z radami także jak najbardziej mile widziane, bo to podstawa, nieprawdaż? Co jeszcze… Czytaj mnóstwo książek fantastycznych, skoro w te rejony uderzyłaś. Martin, Sapkowski, autorzy książek, które wydaje wydawnictwo Fabryka Słów – mogę z całą stanowczością polecić. Nawet stamtąd możesz wiele wynieść odnośnie interpunkcji, dialogów i opisów. Musisz więcej opisywać, więcej pisać, wyrzucić dziecinność z tekstu i podejść do tego wszystkiego nieco poważniej.

Zawiodłam się na treści bardzo mocno, jednak nie tracę nadziei, bo światełko w tunelu zawsze jest. Dlatego trzeba przysiąść i potrenować, by kiedyś pisać naprawdę bardzo dobrze. Długa droga przed Tobą, ale przecież każdy kiedyś zaczynał, nieprawdaż?

10/40

Bohaterowie:

Jedna rzecz w tym punkcie udała Ci się w stu procentach: wzbudzenie w czytelniku emocji pod względem postaci. Cóż… żadnego nie lubię. Kij z tym, że jakaś postać powinna być przez czytelnika lubiana – Ty przecierasz nowe szlaki, sprawiasz, że czytelnik nie lubi nikogo.
Nimnar – ta to jest najgorsza. Dziecinna w swych działaniach do szpiku kości, cholernie naiwna i tak tchórzliwa, że mnie po prostu śmiać się chciało za każdym razem, gdy była o niej wzmianka. Przykro mi, ale żadną swoją cechą czy działaniem nie wzbudziła we mnie pozytywnych uczuć wobec niej. Półelf durny do kwadratu, doprawdy.
Greta – osóbka, której miało być dużo; taki chochlik, niczym Alice ze Zmierzchu. Nie wyszło i jej też nie lubię. Brat… Thonor? Nothor? Nie, Thonor prędzej… Okej, on także wkurzający – taki chodzący gbur, choć Greta zapewnia, że przy bliższym poznaniu jest naprawdę fajny. Śmiem wątpić, ale cóż mi z tego? Jego nie da się lubić pomimo zapewnień Grety.
Dwójka złodziei… Sit i Dimar? – oni także irytujący i niezbyt fajni. Niby pomagają, aż tu nagle wychodzi na jaw, że zdrajcy. Nieładnie, doprawdy nieładnie z och strony. Pieniądze to nie wszystko, szczęścia nie dają, choć patrząc na moje marzenia – pomogłyby mi je spełnić.
Inne postaci epizodyczne niczym się nie wyróżniły w tłumie innych irytujących bohaterów, więc nic ciekawego na ich temat z pewnością nie napiszę, jednak na pewno trzeba jakoś podsumować moje barwne spostrzeżenia.
Twoje postaci nie krzyczą do mnie swoimi opisami, swoim charakterem – są papierowe, bez życia. Owszem, mogą mnie irytować, ale właśnie przez tą dziecinność i brak… barwności. Bohaterowie muszą być dobrzy i źli – tak było od zawsze. Są też tacy, którzy zgrywają się i udają złych, jednak w głębi duszy są dobrzy, choć swoimi działaniami ranią innych – taki Damon z Pamiętników Wampirów. Chodzi o to, byś tchnęła w nich życie, byś poprzez opisy i barwne dialogi pokazała, jaki jest ich charakter, osobowość, sposób bycia i poglądy na życie. Owszem, to z początku może być trudne, ale im lepiej będziesz wszystko pisać, tym łatwiej będzie Ci stworzyć takie postaci, które nie będą tylko irytujące, ale kochane przez czytelników lub znienawidzone do szpiku kości. O to w tym chodzi.

 2/10

Pomysł:

Och, tutaj mam bardzo wiele do powiedzenia i bynajmniej nie są to rzeczy zawsze słodkie i przyjemne. Może najpierw omówię wiele nieścisłości i niedociągnięć, jakie wpadły do Twojej treści. Jest ich… sporo.
Pierwszą (i chyba jedyną) przewidywalnością, jaka zdarzyła się w tekście, następuje już na samym początku. Chodzi mi o scenę wyczytywania kapłanek. Czytam je, czytam i myślę sobie: zapewne ostatnia wyczytana będzie główną bohaterką. Bach! – zgadłam. To częsty zabieg w książkach, więc takie rozwiązanie po prostu mnie rozczarowało. Nie lepiej wsadzić głównej bohaterki gdzieś w środek listy, by czytelnik od razu nie dowiadywał się, komu będziemy kibicować w pokonaniu zła i występku przez atomową siłę Atomówek? Jasne, że lepiej! Dzięki temu połowa ludzi czytających to nie zostanie pozbawiona elementu zaskoczenia.
Nieścisłości może teraz, bo chyba tych teraz będzie najwięcej.
Nimnar zwiała ze świątyni, uciekając przed Karmazynowymi Rycerzami. Okej, niech sobie biegnie. Ale jakim sposobem zasypia na mchu całkiem spokojnie, skoro gdzieś w pobliżu może czaić się nieprzyjaciel? Albo wilk? Albo niedźwiedź? Albo inne stworzenie, równie groźne, co wyżej wymienione? Przepraszam bardzo, ale ja bym lała po gaciach ze strachu, będąc samej w lesie po ciemku – na pewno nie zasypiałabym w najlepsze na mchu, wśród robaków i innych pełzających insektów.
Według tekstu, jaki przedstawiłaś nam w tych piętnastu rozdziałach, w krainie nastały bardzo ciężkie czasy. Więc jakim sposobem ludzie są zajebiście mili dla obcych, goszczą ich u siebie i dają jeść? Ja bym zamknęła im drzwi przed nosem i kazała smażyć się w piekle razem z Karmazynowymi Rycerzami. Może i w mieście by jeszcze na to przymknąć oko, ale nie w wiosce wśród głuszy, gdzie nigdy nie wiadomo, co za człeka wiatry przywieją. Takich chłopów cechuje powściągliwość, podejrzliwość i gburowatość oraz brak chęci na jakiekolwiek rozmowy. Na pewno by jeść nie dawali obcym, na którą tak ciężko pracowali przez cały rok.
Kolejna sprawa to naiwność postaci, o której wspominałam wcześniej. Bo kto normalny, uciekając przed Karmazynowymi Rycerzami, zaufałby obcym ludziom tak po prostu? Ja na pewno nie, kto wie, kim są? Czego chcą? Dla kogo pracują? Czym się parają? Mnóstwo niewiadomych, ale nie – Nimnar radośnie przyklaskuje do taktu i bum! – ma już wspaniałych przyjaciół. Sorry, ale nawet w rzeczywistości tak to wszystko nie działa.
Kolejne niedociągnięcie: Nimnar okropnie się piekli o to, że jej nowi towarzysze karzą jej kraść, po czym pięć zdań dalej radośnie się zgadza na ich plan i sama nawet coś kradnie przy niewielkiej ich pomocy. Przepraszam bardzo, ale kto normalny tak szybko zmienia swoje przekonania i poglądy? Skoro nie kradnie, to brnie w zaparte i wali w czapkę fakt, iż oni chcą, by to robiła. To się też nazywa gonienie akcji, ale po prostu chciałam pokazać wyraźnie aluzję do tego, iż zwaliłaś sprawę z tym wątkiem.
Kolejna sprawa to pisanie o czymś, co siedzi w Twojej głowie, lecz nie do końca tą rzecz przelewasz na papier. Ty wiesz, o co chodzi, póki o tym pamiętasz i jesteś na tyle podniecona tym faktem, iż nie ogarniasz, że czytelnik nie potrafi zajrzeć do Twojej głowy i domyślić się całej sprawy. W czym rzecz? Chodzi mi o tę sytuację: Nimnar dotknęło coś zimnego, jak zwykle niemalże padła na zawał ze strachu, spadła z konia i bum! – pogoń. To cholernie irytujące, gdy czytasz coś i nawet nie wiesz, o co chodzi autorowi i nie daje Ci potem żadnej możliwości rozwiązania tej dziwacznej zagadki. Bo potem w tekście nie było już o mowy o tym… czymś. Gdy coś zaczynasz – kończ to, a nie zostawiasz na pastwę losu. Trzeba być dokładnym, zwłaszcza w tak zawiłym świecie, jakim jest fantastyka. Tak opisana przez Ciebie rzecz może oznaczać dosłownie wszystko. Lepiej więc oświecić biednego żuczka czytelnika, żeby nie osiwiał z frustracji, bo to nie pomoże Ci w zdobyciu ich przychylności.
Znów kłaniają się lekcje biologii, na których chyba ktoś nie uczestniczył zbyt aktywnie. A więc japoński owsik musi się na chwil kilka zamienić w seksowną panią biolog i wyjaśnić kilka spraw związanych z anatomią człowieka. I nie chichrać mi się tam na tyłach klasy! To poważna sprawa! Okej, a więc zwykłe rozcięcie policzka nawet po dostaniu z liścia od natury, tudzież gałęzi, nie spowoduje, by z takiej rany krew ciekła ciurkiem. Uwierz mi, mam w tym dosyć spore doświadczenie… Nie, zboczeńcy, nie kotłuję się po krzakach tylko kulturalnie jeżdżę konno po świecie i czasem zwierzę pode mną się zagalopuje i zapomni, że nad sobą ma żywą istotę. I, tak, sporo gałęzi na twarzy mam za sobą. I nawet po najgorszym uderzeniu mój policzek był rozcięty przez całą długość i uwierz mi, w ranie pojawiła się krew, ale nie pociekła, tylko po prostu została tam, gdzie była, i po chwili zaschła. Ona musiałaby mieć rozorany ten policzek tak głęboko, że napastnik czubkiem ostrza mógłby jej pogrzebać w siódemce na do widzenia. Albo musiałby jej zafundować uśmiech a’la Joker z Batmana.
Kolejne niedopowiedzenie, przez które czytelnik siwieje na skroni, rozwala sobie doszczętnie szkliwo, zgrzytając zębami i cierpi na bezsenność. Zawył wilk, a Nimnar ni stąd, ni zowąd zaczęła się wić na ziemi jak piskorz, przez co dwóch rosłych gościów nie mogło jej utrzymać. Wilk milknie, a ta wstaje z gleby jak gdyby nigdy nic i jeszcze ostentacyjnie otrzepuje kurz z ubrania. Przepraszam, ale tego też nie wytłumaczyłaś biednym żuczkom. A ta sytuacja to milion znaczeń, które każdy może sobie dopowiedzieć i stworzyć tak niestworzone historie, że ktoś by pomyślał, iż to fantastyka… A nie, to jest fantastyka. Anyway – nie siedzimy w Twej pięknej główce, więc musisz być precyzyjna w tym, co piszesz.
Okej, lekcja biologii numer dwa lub trzy, never mind – kolejna w każdym razie. Nimnar otrzymała paskudny cios od Jęczypiska. W plecy od pazurów. Ma zorane plecy i ma siłę wstać, by przed nim wiać. Powiem Ci, co mnie się przydarzyło. Spadłam z konia, paskudna sprawa, bo klacz zdołała mnie kopnąć w nogę i w brzuch, przy okazji zdzierając z niego całą skórę (blizna do tej pory zdobi mój brzuch i druga, malutka na plecach, którą odkryłam niedawno, a wypadek miałam niemalże cztery lata temu). Ledwo doszłam do stajni, a przez następne dwa tygodnie kulałam i moja rodzina modliła się, bym nie miała krwotoku wewnętrznego w miejscu, gdzie widać było piękne kopyto mojej ukochanej klaczy. I Ty mi mówisz, kobieto, że Nimnar była w stanie wstać i biec z ogromnymi szramami na plecach, krwawiącymi i bolącymi jak cholera ze szczyptą pieprzu? Posypaną solą? Nie, to nie przejdzie. Człowiek nie jest fizycznie w stanie sprostać takiemu czemuś, nawet jeśli dostaje ogromny zastrzyk adrenaliny. A ona ma w sobie krew człowieka, więc jest z natury słabsza.
Napiszę Ci to, co napisałam sobie na małej kartce z notatnika, czyli mojej pomocy w trakcie czytania ocenianych blogów – spisuję na takie kartki wszelkie uwagi, które potem rozwijam w odpowiednim punkcie. Uwaga, cytuję: „Wysunęła patyk i akurat dźgnęła go w oko – kiddin’ me, right? LOL.” Koniec cytatu. Ta sytuacja jest tak żenująco słaba, że aż śmieszna. Laska wysunęła jakiś kawałek natury w stronę wielkiego Jęczypiska, a on w ferworze walki nadział się na niego, podwinął kiecę i zwiał z pola walki, jęcząc niczym Jęcząca Marta w kanale odpływowym z Harry’ego Pottera. Przepraszam, dziubaku, to też nie przejdzie. To na pewno mądre zwierzę, wnioskując z lektury Twojej powieści, więc tak durny ruch ze strony tej laski mógłby zbyć niezłym śmiechem i na koniec jeszcze beknąć, by podsumować to wszystko.
I w końcu ostatnia rzecz (tak, skaczmy z radości, japoński owsik w końcu zamknie jadaczkę i przejdzie do rzeczy milszych), jaka rzuciła mi się w oczy. W rozdziale czternastym jest wspomnienie, które określiłaś jako sen Nimnar, w którym toczy się rozmowa pomiędzy dwoma elfami – najwyraźniej rodzicami laski. Nie rozumiem jednak jednej rzeczy – czemu facet użył jej imienia, które przyjęła na ceremonii, skoro wcześniej nazywała się zupełnie inaczej? Ups, wtopa, ale żeby aż taka? Nieładnie.

Jak widzisz – pomysł leży i kwiczy, a także woła o pomstę do nieba. Przykro mi, ale tutaj nie zachwyciło mnie nic, a każda rzecz prosi się o poprawę. Mnóstwo niedopowiedzeń, przesadzeń, niedomówień, niedociągnięć – zero przemyślenia tematu i rzucenie się na głęboką wodę. Przykro mi, ale koło ratunkowe najwyraźniej miało dziurę i na razie idziesz na dno, ale spokojnie. Następnym razem, gdy zabierzesz się za pisanie, najpierw dokładnie przemyśl temat. Opisz na kartce w punktach zarys treści. Główne wątki z początkiem i kulminacyjnym zakończeniem. Następnie przechodzisz do poszczególnych rozdziałów, rozpisując je na dokładniejsze plany wydarzeń. Dopiero potem, gdy wszystko będziesz mieć dopracowane i przemyślane – zabierasz się za pisanie. Inaczej wszystko się wali i leży w gruzach, nie mając sił, by się podnieść.
Wiele pracy przed Tobą, ale wiadomo – kto się nie poddaje, ten… Ten potem nie żałuje, o!

2/15

Podstrony:

 Tawerna, czyli inna nazwa spamownika. Przejdźmy więc dalej, nie będę się nad tym zbytnio rozwodzić. Kolejny link o dziwnej nazwie, której nawet nie mogę wymówić bez połamania sobie języka. Klikam w niego bardzo zaciekawiona, a tam... Subskrypcja. Okej, tego się nie spodziewałam!
Nie rozumiem, po co istnieje "Pożółkła Kartka". To jakiś rodzaj prologu? Nie wiem, po prostu jest to tak wyrwane z kontekstu, że aż sama jestem zdziwiona. Linki! Widzę ocenialnię... A nawet mojego bloga z fantastyką! Jej, czytasz to? Przecież to gniot, jestem z niego bardzo mocno niezadowolona... Ale ja nie o tym! Fajnie poukładane, przejdźmy dalej. Fajne rysunki, choć opcja bohaterów mi nie odpowiada. Jestem zwolenniczką poznawania postaci poprzez treść, no ale jeżeli ktoś to lubi, to czemu nie... Kolejny fragment wyrwany z kontekstu - wrzuć to może w jedną podstronę, bo inaczej Twoje menu niedługo rozrośnie się do niebotycznych rozmiarów! O, widzę mapę i opisane wszystkie ważniejsze miejsca - coś, co u mnie zostało zaczęte i porzucone przez brak czasu. Ach, bardzo dobrze, idziemy dalej! Widzimy Słownik, czyli coś, co ja muszę dopracować... Jej, świetnie masz to wszystko przemyślane! Pod względem technicznym jesteś bardzo dobrze przygotowana! Kalendarium to też świetna sprawa, bardzo ładnie to wszystko wygląda! I ostatnia podstrona - zakątek z muzyką. Widzę fajne zespoły! 
Bardzo fajnie to wygląda, gdyby nie te dziwaczne podstrony wyrwane z kontekstu.

4/5

Podsumowanie:

Jestem bardzo zawiedziona, bo widać, że jakoś się starasz, ale to za mało. Tekst leży i kwiczy na całej linii, co zresztą widać na pierwszy rzut oka. Niby szablon zachęca, niby menu ciekawie zbudowane, niby jest wyjustowanie i przygotowanie na wszystko, ale ten środek... Niedobrze. Musisz wszystko dokładnie przemyśleć, bo jak na razie... Jakoś tego nie widzę.

2/10

Razem: 30
Ocena: dopuszczająca (2)


36 komentarzy:

  1. Może uznasz mnie za wariatkę, ale bardzo dziękuję za ocenę, no! :3
    W końcu ktoś się nie rozpływał w zachwycie i powiedziała konkretnie, że muszę się wziąć za to opowiadanie! Przecinków nigdy nie rozumiałam i ciągle mi się to wszystko myli. Nic to. Poczytam, doszkolę się. Będzie cacy ^^
    Co do reszty uwag, zgadzam się całkowicie, że nic z tego, co planowałam nie wyszło. Dlatego już wypisuję sobie plan opowiadania w podpunktach i biorę się za poprawianie!
    Dzięki, Sen Chu za danie mi kopa w tyłek :D :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo się cieszę, że mogłam w ten sposób pomóc! ;)

      Usuń
  2. Hej, hej!
    Pisałam Sen Chu z prośbą o przedłużenie o kilka dni urlopu. Jako że nie zostało to aktualizowane napiszę również tutaj, że już dzisiaj wyjeżdżam. Wrócę 26, tak jak jest zapisane w zakładce o urlopach.
    Trzymajcie się ciepło!
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osz cholera, na śmierć zapomniałam wpisać - przepraszam, bbe! ;c Zalatana byłam nieco i pewnie w ferworze walki nie zrobiłam tego.

      Usuń
  3. Witam!
    Przybywam z drobnym pytaniem. Otóż pod kolejką Sen Chu nadal widnieje informacja o blokadzie do końca lipca - a mamy już całkiem rozwinięty sierpień. Czy blokada nadal obowiązuje?
    Pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że nadal obowiązuje, ponieważ Sen Chu znowu wyjeżdża (lub już wyjechała), a wraca dopiero we wrześniu.

      Usuń
    2. Tak, skończyły mi się praktyki zawodowe już i przez brak kursu na prawko, które jednak zaczynam we wrześniu, wracam z powrotem na działkę. Jeśli komuś jednak bardzo zależy na ocenie - nie widzę przeszkód, by się ten ktoś do mnie zgłosił. Ocena po prosru pojawi się we wrześniu i jeśli ktoś zechce czekać - zapraszam! ;)

      Usuń
  4. Aito kochana, napisz pod moją kolejką, że można się zgłaszać, ale oceny pojawią się we wrześniu :) Tak będzie najlepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Załatwione ;)
      I mam jeszcze takie pytanie. Czy mogłabym na czas twojej nieobecności ustawić swój profil jako drugiego administratora? Nie musiałabym wtedy logować się na twój profil i skakać między jednym kontem a drugim. Tak byłoby mi wygodniej zarządzać LK.

      Usuń
    2. Jasne, możesz tak zrobić, nie ma problemu :)

      Usuń
  5. Hej! Mogę dostać urlop na ten i następny tydzień? Do 26 sierpnia. Czas w końcu skorzystać z najdłuższych wakacji w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu. W końcu każdemu należy się urlop. Miłych wakacji ;)
      Hm, z tego wynika, że chyba zostanę sama na LK ;( Chociaż Nearyh miała wrócić na początku tygodnia.

      Usuń
  6. PYTANIE DO Nearyh :
    12 miną, a mnie okropnie zżera ciekawość, mogę się zapytać ładnie i grzecznie, czy w tym tygodniu dostanę ocenę?! ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że dopiero co się zgłosiłam, ale chciałabym zrezygnować z oceny bloga - www.dyktator.blogspot.com. Przepraszam za zamieszanie. Pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Heeeej, co tutaj jest tak cicho?! Toż to do nas niepodobne, ludziska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amira i Parabola na urlopie, Nearyh nie wiem czy już wróciła, a ja jeszcze kończę ocenę, gdyż przeczytanie kolejnego bloga z mojej kolejki zajęło mi nieco więcej czasu niż sądziłam (w końcu to było jakieś 1300 postów ;P). Ale wyrobię się z robotą przez weekend.
      A na LK pusto jak w sklepach za komuny...

      Usuń
    2. U mnie w tym wszystkim najgorsze jest to, że za każdym razem, gdy włączam laptopa, piszę swoje powieści i shoty, a nie zajmuję się ocenianiem :c
      Muszę to jakoś przezwyciężyć, bo inaczej będzie źle...

      Usuń
    3. U mnie jest tak, że w zasadzie zamiast pisać zaczęłam rysować postacie do moich opowiadań, więc jest jeszcze gorzej... Już nie wspomnę o zaproszeniach na osiemnastkę- bo oczywiście nie mogę jak normalny człowiek iść do sklepu i kupić gotowce, tylko uparłam się, że sama wszystko narysuję i wydrukuję. Niestety mam dziwną tendencję do komplikowania sobie życia.
      Tak, trzeba się doprowadzić do porządku i skończyć tę ocenę.

      Usuń
  9. Chciałabym się dowiedzieć, dlaczego moje zgłoszenie - http://e-skapizm.blogspot.com - zostało zignorowane.

    H. Sŭzdatel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne. Pamiętam, że wpisywałam go do kolejki. Chyba kiedy usuwałam jeden blog z kolejki Nearyh z powodu rezygnacji autorki, to musiałam przez przypadek usunąć także twój.
      Najmocniej przepraszam. Już wszystko naprawiłam ;)

      Usuń
  10. Kurde, chyba wszystko jest przeciwko mnie. Gdy zawzięłam się w sobie i postanowiłam dokończyć ocenę bloga i zacząć następną...popsuł mi się laptop ._______.
    Od wczoraj chodzę wściekła na cały świat i klnę, na czym on stoi. Owszem, mam tryb awaryjny, ale na dłuższą metę jest on tragiczny... To jakiś koszmar! :c
    Anyway plus jest taki, że wracam w przyszłym tygodniu do Warszawy, a tam mam stary komputer stacjonarny. Nie jest on szczytem moich marzeń, ale myślę, że wystarczy, by dodać choć z jedną ocenę lub dwie, jak mi się uda ocenić. A co potem? Czas pokaże, jak poważną awarię złapał mój Acer Shelby. Choć podejrzewam, że mi siadł Windows -,-'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie nie za ciekawie... U mnie jak tylko siadł stary komputer, to na drugi dzień zamówiliśmy nowy. W sumie to był tylko pretekst, żeby kupić lepszy sprzęt ;)
      Ale laptopa to szkoda.

      Usuń
  11. Może po tygodniu, ponowię moje pytanie? A dokładniej, zadałam je 14 sierpnia. Podobno już miała być dawno... : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pierwsza w kolejce u Paraboli, która ma urlop do 26 sierpnia. Informuję, że zmieniam nagłówek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chcę poinformować, że zmieniam postacie. Nie wiem czy o zakładkach też mam informować, ale chcę być rzetelna, żeby nie było później nieprzyjemności. Mimo, że moja oceniająca nie daje o sobie znaku życia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jutro wracam do Warszawy. Jeśli mi laptop zadziała, wejdę na Gadu i napiszę do Nearyh, co tam się u niej dzieje. Może po prostu jej się komputer popsuł albo nie ma Internetu. Różne sytuacje się zdarzają, więc na razie nie panikujmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, po prostu dość dawno wrócić miała. A ja czekam, i się martwię poniekąd.

      Usuń
  15. Ahoooj!
    Wróóóóciłam :D
    Wypoczęta jak nigdy, tęskniąca za ludźmi z obozu, a także pełna chęci do pisania xD
    Jutro Toramee może spodziewać się oceny :D
    A co u was słychać? Dużo się działo, jak mnie nie było?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałam zapytać co z oceną mojego bloga miała być już na początku miesiąca, a już jest prawie jego koniec

    OdpowiedzUsuń
  17. Przypominam tylko, że są wakacje i każda z nas wyjechała sobie w pizdu. Nie spędzamy przed komputerem całego swojego wolnego czasu - będziemy to robić na pewno w roku szkolnym. Niedługo wszystko się unormuje.
    Przy okazji moja sytuacja jest na tyle opłakana, że wszystkie rzeczy związane z ocenialnią mam na dysku zewnętrznym, bo mi laptop padł. Przypadkirm zadziałał, jednak padły wejścia USB, so od tygodnia siedzę z założonymi rękami i dopiero jutro wracam do domu, gdzie będę mieć i Internet, i stary komputer stacjonarny. Jak widzicie - losowy przypadek i nic nie mogę zrobić. Więc calm down i cierpliwie czekajcie. Serio - gfybym była w stanie opróżnić wszystkie kolrjki oceniających w ciągu wakscji - z chęcią bym to zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  18. spoko tak tylko pytam :) Bo już czekam ponad dwa miesiące

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo nie poczekasz. Wypadł mi tydzień z życiorysu, ale już planuję jak przechytrzyć mamę i dorwać się wreszcie na parę godzin do komputera. Zresztą muszę dokończyć wszystkie sprawy przed poniedziałkiem, gdyż mam wtedy pierwszą jazdę do Konina i nie jestem pewna czy z niej wrócę...

      Usuń
  19. Wróciłam do Warszawy i, o dziwo, wszystko mi działa bez zarzutów. Po prostu laptop nie wydolił wilgoci, jaką mam na działce i się zepsuł. W takim razie w tym tygodniu postaram się oddać chociaż jedną ocenę.
    Napisałam już do Nearyh i proszę o resztę ekipy o powolne, spokojne zaczęcie udzielania się pod postami, żeby ta strona zatętniła życiem ;]

    OdpowiedzUsuń