Dzisiaj czas na
CherryPie!
Pierwsze
wrażenie
Odkąd
dowiedziałam się o czym będzie blog, wprost nie mogłam się doczekać pisania
oceny. Adres jest łatwy do zapamiętania, co jest zdecydowanie dobre. Jest to
jeden z niewielu angielskich adresów, które mi się podobają.
Jeśli chodzi o
belkę… Na początku nie miałam pojęcia, co to ma być. Wyglądało, jakbyś
strzeliła głową w klawiaturę bez większego zastanowienia. Dopiero potem do mnie
dotarło, że to lustrzane odbicie drugiej części belki. Ciekawie to wygląda. Jak
Ty to zrobiłaś? Serio, moja wiedza na temat blogów, magicznych umiejętności
komputera i blogspotu jest powalająco mała, dlatego wszystko co dziwne i
nietypowe (i czego ja nie potrafię zrobić) jest dla mnie fajne.
Jeśli chodzi o
szatę graficzną… Cóż, na razie nie wiem, jaki ma związek z Tytanami. Bardziej
mi się to kojarzy z łapami krwiożerczych zombie, wrzeszczących: „Arrrr….
Kreeew! Edward, spierdzielaj! To moje!”.
Swoją drogą, masz
niezły nick. Aż mi się ciastka zachciało. Ale może niekoniecznie z wisienkami. Może szarlotka?
8,5/10
Szata graficzna
Niebieska.
Zombiasta. I jeszcze trochę niebieskiego.
Nagłówek jest
nader skromny. Ot, napis „Teen Titans”, upiorne łapy i jeszcze jakieś litery, z
których co nieco rozszyfrowałam. No i taki nieładny, czarny pasek. Albo Ci się
szablon rozjechał, albo to efekt zamierzony, choć w to drugie śmiem wątpić, bo
wyrazy mi na pół przedziabało.
Podobają mi się
też napisy w statystyce. „Zombie” i „Złe żarty” – oryginalnie!
Czarne tło
zewnętrzne bardziej eksponuje niebieskie tło wewnętrzne, ale czy to dobrze? Hm…
Nie jestem pewna, ale nie wygląda to jakoś odrażająco, więc nie będę się
czepiać. Chociaż… Napis „Menu” jest trochę za wysoko. Pod nim plasuje się
nagłówkowy tekst, a samo menu jest jeszcze niżej. Przeteleportowałabym więc
„Menu” pod ten tekst.
Coś jeszcze? A
tak, takie pytanie: Dowiem się, co ma zombie do Tytanów?
7/10
Treść
Ach, w szerokiej
liście widzę posty, które masz zalinkowane. Żeby to ładniej wyglądało,
radziłabym tamte kilka zapisać w formie szkiców. Znikną z szerokiej listy, ale
istnieć będą zakamuflowane w menu.
Czerwone
przecinki to te, których u Ciebie nie było.
Rozdział 1: Klaun cz. I
„- Ale
naprawdę... - chłopak pokręcił gwałtownie głową i otarł łzy z kącików
oczu.” – Jeżeli w dialogu, po myślniku mamy coś, co nie jest czasownikiem w
formie osobowej, to piszemy ten wyraz wielką literą. I kropka, nie zapominajmy
o kropce!
„Tylko dzięki
temu, że Cyborg wcześniej ich ostrzegł, zdołali opuścić miejsce, nazywane dawniej domem, zanim zginęli wraz z nią.”
– „nim”.
Czemu Starfire? A
Gwiazdka źle brzmi? (Może trochę dziecinnie, ale ładnie!). W dodatku nie każdy
może od razu ogarnąć, że chodzi właśnie o nią.
„Dlatego wolałbym
się upewnić. Szczególnie teraz, kiedy mamy... sytuację.” – No, ja też mam
sytuację. Proponuję opisać tę sytuację jakimś dobitnym przymiotnikiem. Może być
nawet „taką sytuację”. Ambitnie, nie ma co!
„Niestety jednak
w życiu superbohatera robiły to częściej niż przeciętnie się zdarzało.” –
Niestety albo jednak.
„Hollywoodzkim
filmie akcji.” – Przymiotnik, litera mała by się przydała.
„Przemówienie
różniło się od całej reszty politycznego bełkotu,
pełnego pustych obietnic, tylko jedną rzeczą.”
„od dłuższego
czasu nie mieli łączności z żadną inną placówką superbohaterów. nie wspominając
o tym, że musieli skądś brać jedzenie.” – Wielka litera Ci umknęła z początku
zdania. Nawet dwie.
„Cyborg, członek
Młodych Tytanów, wojownik w imię dobra, sprawiedliwości i postępu
technologicznego, został aresztowany.”
„- Ależ panowie!
- doszedł go przesadnie teatralny męski głos, który przy niektórych
samogłoskach wznosił się zdecydowanie zbyt wysoko.” – „Doszedł”.
„I on, i żołnierz znajdowali się teraz w zasięgu wzroku
Cyborga”
„- Oh? – klaun, jakby w zaintrygowaniu,
uniósł brwi.” –„Klaun”.
„to było tylko o
krok od postawienia granicy pomiędzy nimi, a ludźmi.” – Wielka litera i
niepotrzebny przecinek.
Ach, i jeszcze
jednak sprawa, która mnie zastanawia. Mój ukochany Word zamienia mi myślniki na
półpauzy… A w Twoich dialogach nie zaobserwowałam tego zjawiska. Dlaczego?
Rozdział
przeczytałam tak szybko, że zaczęłam się zastanawiać, dlaczego jest taki
krótki. Wrzuciłam go więc do Worda i ze zdumieniem zauważyłam, że zajmuje trzy
strony i pół pierwszej linijki czwartej. Nie jest to specjalnie dużo, ale i nie
mało… Czyli w sam raz, żeby czytelnika nie zanudzić i jednocześnie
zainteresować.
Nie zamierzam tu
walnąć streszczenia rozdziału, bo wierzę, że pamiętasz, co napisałaś. Powiem Ci
tylko, że moje odczucia są nader pozytywne. Bohaterowie zachowują się na luzie,
ich specyficzne poczucie humoru i zwyczajowe słowne przepychanki oddałaś w
bardzo trafny sposób. Ale mało mi Raven! Zawsze była moją ulubienicą, za ten
chłodny i obojętny stosunek do świata, które zastępowały tylko troska o
współtowarzyszy i czasami jakiś wybuch gniewu czy rzadkie, acz niekontrolowane,
napady obłąkańczego śmiechu.
Rozdział I: Klaun cz. II
„Trysnęła krew z
połamanego nosa, z Cyborg skrzywił się, mając nadzieję, że odłamki kości
nie wbiły się tam, gdzie nie powinny.” – „a”.
„Wbrew pozorom
złamanie nosa mogło się skończyć śmiercią.”
„Klaun przeczesał
niedbałym gestem włosy, które jednak naprawdę były zielone, i uśmiechnął się krzywo, nieco szaleńczo do Cyborga.”
„Było nie było, potrzebowaliśmy żarcia, a nikt już raczej nie
chciałby z nami uprawiać biznesu...”
„Po otworzeniu
drzwi do sklepu; supermarketu i to jednego z większych; klaun wkroczył do
środka i włączył światło” – Średniki won! Wtrącenia oddzielamy przecinkami,
chyba że są to takie bardziej wyrwane z kontekstu wtrącenia, wtedy używamy
myślników.
„- Oh -
przystanął i zastanowił się przez chwilę” – „Przystanął”.
„- To i owo -
wzruszył ramionami klaun.” – „Wzruszył”.
Wielką literę w
opisie piszemy również wtedy, gdy czynność wykonywana przez bohatera nie ma nic
wspólnego z wypowiedzią. Więc jeżeli mamy: „powiedział”, „szepnął”, „krzyknął”…
Piszemy małą literkę. Ale jeśli mamy coś typu: „podskoczył”, „beknął”,
„zemdlał”… To litera wielka.
Joker. Mnie.
Przeraził. Amen.
Nie ma to jak
upiorny akcencik na zakończenie rozdziału. Ciarki mnie przeszły z góry na dół i
z powrotem. Przyznać Ci trzeba, że umiesz wprowadzić napięcie i sprawić, że
człowiek chce więcej Twojej twórczości. Kolejną rzeczą, za którą Cię pochwalę
jest porządek w pisaniu. Mimo że jednocześnie opisujesz rozmowę Tytanów i
wspomnienia Cyborga, to nawet ja się w tym nie pogubiłam.
Rozdział 2: Uciekaj,
uciekaj! cz. I
„- Jaka sobie
robisz!” – „Jaja”.
„- Będziemy
wiedzieć, czego możemy się spodziewać - dodała Raven. - A skoro jest taki
niebezpieczny,
to chyba
doskonały pomysł, prawda?” – W tym miejscu zaszalałaś całkowicie. A po cóż ten
enter kliknięty był po przecinku?
„Była tylko
kryjówką, przeznaczona była raczej do przeczekania deszczowej pogody
podczas długich misji” – „przeznaczoną”.
„Skarb
trafił kolekcję płyt muzycznych i cały zestaw gier konsolowych razem z konsolą
i świetnym telewizorem” – A nie „szlag”?
„- Nie mam
pojęcia, jak to w ogóle wytłumaczyć. - chłopak
przeczesał dłonią swoje ciemne włosy” – Kropka i wielka litera u chłopaka.
„- To, że po ten
rozmowie ubrała strój klauna” – „tej”. I tak poza tym, zamiast „ubrała” mogłaś
użyć „założyła”. Brzmiałoby to poprawniej.
„A twój szef tego
nei robi” – „nie”.
„Ale Robina, gwiazdki,
Raven, bestii...” – „Gwiazdki”, „Bestii”. Widzę, że porzuciłaś
„Starfire” na rzecz „Gwiazdki” – to dobrze.
„- Ja? - klaun
uniósł brwi.” – „Klaun”.
Krótki ten
rozdzialik jakiś… Cztery wordowe strony to za mało, jak na tak wciągający twór.
Następnym razem skuś się i napisz ze dwie strony więcej. Poza tym… To, jak
Robin opisał Jokera… Psychopata z niego. Lubię go. Masz jakieś namiary na tego
pana może?
Żarty żartami,
ale postać Jokera przedstawiłaś w tak pociągający, fascynujący i intrygujący
sposób, że ciekawość mnie zżera, co będzie dalej, a im dłużej czytam, tym
pozytywniejsze mam odczucia.
Rozdział 2: Uciekaj,
uciekaj! cz. II
„Wydawał się
wiedzieć, to i owo.” – Usuń przecinek.
„Prawdę mówiąc,
czuła się trochę nieswojo, kiedy dowiedziała
się, co jest w stanie zrobić ten człowiek.” – A
kiedy nie wiedziała było okej? Czyli że raz pamiętała, a raz nie? Hm,
skomplikowana operacja. I „odkąd” zamiast „kiedy”.
„Jak potężny
trzeba mieć umysł, żeby poprzez same słowa odmienić lekarza umysłów
do tego stopnia, że ten oszaleje?” – Powtórzenie.
„Bo to
niezrozumiałe coś mogło, prawdopodobnie, ewentualnie i możliwie, mogło
przynieść im kłopoty.” – Proponuję usunąć to pierwsze „mogło”.
To w końcu zwiesz
ją Gwiazdką czy Starfire? Niby wiadomo (przynajmniej mi), że chodzi o jedną
osóbkę, ale wolałabym, żeby była użyta jedna wersja imienia. Chociaż z drugiej
strony ma to swoje plusy, bo nie musisz za bardzo kombinować w wymyślaniu
określeń na opisanie tej konkretnej postaci. W sumie z Bestią jest tak samo.
Hm… To całkiem przydatne, więc nie będę się więcej czepiać.
Rozdział 2: Uciekaj,
uciekaj! cz.III
Rozdział, w którym wszelkie emocje – od
niepewności co do losu bohaterów, przez współczucie i nadzieję na poprawę –
towarzyszyły mi od pierwszego do ostatniego wyrazu. Wyraźnie widać, kiedy
narracja jest przy Robinie, a kiedy przy Bestii – dla kogoś kto oglądał Młodych
Tytanów nie trudno to odróżnić. Zwłaszcza, że jak na bohaterów, których miałaś
już gotowych, pojawił się problem, czy będziesz potrafiła ich dobrze wyczuć i
opisać świat, patrząc na niego ich oczkami. Tobie się to udało i za to należy
Ci się pochwała!
Rozdział 3: Joker cz.I
Cóż Ci mogę
powiedzieć? Czytając Twój opis walki Tytanów, widziałam ich oczami wyobraźni –
chłodną, opanowaną Raiven, szalejącą po nieboskłonie Gwiazdkę, biegnącego
Robina, strzelającego ze swych osobistych działek Cyborga i Bestię, który
wyglądał jak ogromny dinozaur. No i zataczającego się ze śmiechu Jokera.
Ciekawe, naprawdę ciekawe! Akcja była wartka, wciągająca, a rozmowa z szalonym
klaunem to istna wisienka na torcie. No czego chcieć więcej? Może tylko
dłuższych rozdziałów, bo Twoje podejrzanie szybko się kończą, aczkolwiek
urywane są w tak idealnych momentach, że człowiek tylko chce kolejnej części,
żeby się dowiedzieć co będzie dalej.
Rozdział 3: Joker cz.II
No, no, no… Joker
postanowił przez chwilę użyczyć swego geniuszu? Ten zielonowłosy szaleniec jest
moją ulubioną postacią. Swoim zachowaniem, wypowiedziami i całą swoją osobą –
według mnie – wprowadza do historii jakieś urozmaicenie, nie to, żeby było
nudno! Coś jeszcze? Muszę przyznać, że na początku lekko się zgubiłam w tej
retrospekcji i nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero za drugim razem ją
ogarnęłam (a przynajmniej tak mi się wydaje). No i co? Wyjaśniło się, o co
chodzi z tymi zombiakami z nagłówka. Reszta wyjaśnień czeka na mnie w następnym
rozdziale, więc biegnę, jak Struś Pędziwiatr!
Rozdział 4: Droga do Gotham
cz. I
Moje przypuszczenia
się potwierdziły, na szczęście w mniej drastyczny sposób, niż oczekiwałam. Nasz
Robin się nie sklonował, ale miał zastępcę o tym samym pseudonimie. Uf, już się
bałam…
Zadziwiające…
Joker czuje coś, z czym nie potrafi sobie poradzić? Aż tak wielki smutek? Co to
za smutek? Czym jest spowodowany? Powiedz, powiedz! Nie wiem, jak to robisz,
ale moja ciekawość wprost przekracza wszelkie granice. Najchętniej połknęłabym
całą historię na raz, a potem rozkoszowała się znajomością wszystkich tajemnic
bohaterów. I ten Joker… Z czym sobie nie radzi?! To pytanie w połączeniu z
okropną duchotą na pewno spędzi mi sen z powiek.
Rozdział 4: Droga do Gotham
cz. II
Jedno. Wielkie.
Pochwalne. Łał!
Z rozdziału na
rozdział Joker intryguje mnie coraz bardziej. Jego dziwna psychika, te
nieokiełznane myśli i tysiące obrazów… W jakim świecie on żyje i jakim cudem?
Jest jedną, wielką niewiadomą, a, jak wiemy, takie rzeczy przyciągają z
hipnotyczną siłą, której nie sposób się oprzeć.
Niestety, przez
dręczącą mnie ciekawość, nie jestem w stanie napisać nic więcej, więc coś
konkretniejszego skrobnę po przeczytaniu ostatniego rozdziału.
Rozdział 5: Posiadłość
Wayne’a cz. I
„Jej oczy
zalśniły jadowitą zielenią, a z dłoni wystrzeliły pociski, wzbijające w
powietrze tumany kurzu z głośnym hukiem.” – Tumany kurzu wzbijające się w
powietrze z głośnym hukiem? Tak? Dobrze zrozumiałam? Jej. Odważne porównanie!
„Lśniące rude
włosy układały się w powabne fale wokół jej twarzy, pełne usta układały
się w uśmieszek obnażający krawędź górnych zębów, równych i białych.” –
Takie tam powtórzenie.
Podsumujmy
Akcja potrafi
naprawdę człowieka wciągnąć. Nie jest ani za szybka, ani za wolna – jeśli
chodzi o manipulowanie jej tempem i rozwojem jesteś niezrównana. Co do
bohaterów zadanie miałaś ułatwione, bo tylko ich pożyczyłaś. Jedynym problem
było wykreowanie ich takimi, jakimi są w oryginale, a to Ci się udało. Gorzej
za to ze światem przedstawionym. Opisy są, ale zbyt krótkie, zbyt zwięzłe i
zbyt mało mówiące, żeby można sobie było cokolwiek wyobrazić. Chociaż w piątym
rozdziale naprawdę dobrze wyszedł Ci opis Gotham – nie był jakiś powalająco
długi, ale pozwolił mi wykreować sobie w głowie wygląd miasta.
Błędy? Jedynie
literówki, raz na jakiś czas powtórzenie i mała litera zamiast wielkiej – ot
zwykłe niedopatrzenia, które można szybko wyeliminować, czytając rozdział
jeszcze raz. Jedynie się czepię długości notek, bo niektóre są trochę za
krótkie, ale to wszystko. Postaraj się wpleść ciut więcej opisów świata
przedstawionego i będzie naprawdę super!
Dialogi to chyba
moja ulubiona część. Nie musisz nawet pisać kto, co mówi, bo to widać
(przynajmniej dla kogoś, kto wcześniej zapoznał się z Młodymi Tytanami).
35/40
Bohaterowie
Cóż, tutaj
zadanie miałaś ułatwione, bo wystarczyło opisać stworzone już osoby. Chociaż
jest to również wyzwanie dla autora, które pokaże, czy i w jakim stopniu,
potrafi on wczuć się w wykreowaną już postać.
A więc mamy tu Robina – szefa Tytanów,
odpowiedzialnego i opanowanego młodego superbohatera, który niegdyś pobierał
nauki u Batmana. Cóż, nigdy za bardzo nie przepadałam za tym chłopakiem, mimo
że wciąż uważam, że ma fajny kostium. Swoją drogą przydałby się jakiś jego
opis, bo dla czytelników nie znających Teen Titans może to być zagadką.
Kolejna jest Raven. Tak, ją to lubię! Chłodna,
opanowana, wydawałoby się, że nigdy się nie śmieje ani nie bawi, a na jej twarzy zawsze gości powaga.
Oczywiście starzy wyjadacze wiedzą, że dziewczyna również ma poczucie humoru i
jak trzeba potrafi się bawić i śmiać.
Bestia, ten szalony, stuknięty i wesoły dzieciak, którego poczucie humoru nie
zawsze wpasowuje się w gusta kompanów. Zielonoskóry chłopaczek, który szybko
jak mgnienie oka potrafi zamienić się w wielkiego dinozaura albo malutkiego
robaczka. No tak, nie zapominajmy, że wiecznie tryska entuzjazmem, bo to ważne
i jak najbardziej pożądane!
Gwiazdka przyjacielska, troskliwa i wesolutka panienka, pochodząca z innej planety.
Zawsze gotowa nieść pomoc kompanom. A jak się dziewczyna wkurzy to lepiej z nią
nie zadzierać, ot co! Szczerze mówiąc to Młodych Tytanów oglądałam nie tylko
dla ciekawej akcji i fajnych scen walki, ale również po to, żeby się dowiedzieć
jak zakończy się wątek Robin-Gwiazdka. I, kurczę, nadal nie wiem.
Cyborg. Chłopak-maszyna, który chciałby był zwykłym człowiekiem. Lekko
przewrażliwiony na punkcie swej maszynerii, ale w gruncie rzeczy porządny i
odważny, jak na bohatera przystało. Jest też dosyć spokojny, chociaż pamiętam,
że w którymś odcinku kreskówki coś mu się popsuło w komputerze i był nader
naładowany przez ADHD.
Joker. Szalony? Ależ skąd! Aczkolwiek nieco ekscentryczny pan klaun, co to ma w
głowie z lekka niepoukładane i nie potrafi sobie z tym poradzić. Mężczyzna w
wieku około trzydziestu-czterdziestu lat, co jak na superzłoczyncę jest nie
lada wyczynem. Zazwyczaj tacy jak on giną młodo, no ale przecież to Joker. Jest
wyjątkowo skomplikowany i nikt, nawet on sam, do końca nie wie, co mu w głowie
siedzi.
Już wspominałam,
jak to z tymi bohaterami jest, więc teraz tylko to ogarnę, pochwalę i przyznam
punkty.
9/10
Pomysł
Dobry pomysł nie
jest zły! Co prawda pisząc fanfick masz ułatwione zadanie, ale mimo wszystko i
tutaj pojawią się przed Tobą wyzwania, z którymi jak do tej pory świetnie sobie
radzisz. Panujesz nad bohaterami, potrafisz ich wykreować na takich, jacy są w
oryginale, a to jest coś, o czym wiele osób piszących fan fiction zapomina. A
potem się dziwią, że zostają zjechani za Snape’a, co hasa po Hogwarcie w kucyku
i puszcza oczko do wszystkich dziewczyn. Co jak co, ale czasami są z takim
opowiastek dobre komedie (o ile nie przekraczają wyznaczonych norm absurdu!).
Więc bohaterów
masz opanowanym idealnie, gorzej nieco z kreacją świata. Jest, ale dość
skromna. Dodaj chociażby po kilka zdań opisów więcej do rozdziału i od razu
zrobi się ciekawiej. A i opisanie strojów naszych Młodych Tytanów by nie
zaszkodziło, bo Jokera opisałaś nie raz!
Oryginalność
jest? Ano jest. Do tej pory jeszcze się nie spotkałam z blogiem pisanym na
podstawie Młodych Tytanów, chociaż nie wątpię, że takie istnieją. Jednak jest
ich widocznie za mało i podczas moich wędrówek po Onecie na żadnego nie
trafiłam.
A teraz co do
fabuły… No cóż, akcja jest. Raz płynie
wolniej, raz weźmie rozbieg. Wiesz jak nią operować, żeby nie przesadzić z
nudną, wlekącą się sceną, ciągnącą się przez kilka rozdziałów albo ze skakania
z wybuchu na wybuch. Jest po prostu tak… Idealnie. Nie za wolno, nie za szybko.
W sam raz, żeby zaintrygować, zaciekawić i zmusić do ponownego zajrzenia do
Ciebie w oczekiwaniu na ciąg dalszy.
Popracuj jeszcze
nad światem przedstawionym i niczego nie można Ci będzie zarzucić.
13/15
Podstrony
Ogólnie – czyli czego możemy się spodziewać na
blogu. Naprawdę fajny opis. Krótko, zwięźle i na temat, co w tym wypadku wyszło
naprawdę fajnie.
Autorka – hm. Napisałaś w co grasz i jakiej muzyki słuchasz. Chociaż intryguje
mnie Twój wiek, to jest to raczej taka moja osobista ciekawość, bo piszesz tak
fajnie, że można Ci wybaczyć tajemniczość i niechęć do gadania o sobie. Bo, jak
to ładnie ujęłaś: „To opowiadanie, a nie życiorys”. Aczkolwiek można by było
napomknąć, czy jesteś w wieku gimnazjalnym, licealnym czy jeszcze innym.
Linki- wiadome.
Forum – odnośnik wrzuca mnie na forum poświęconym Młodym Tytanom. Ciekawe… Chyba
zwiedzę je po skończeniu oceny.
Playlista – kilka piosenek, które kojarzą Ci się w jakiś
sposób z notkami. Intrygują mnie te tytuły, więc sobie włączę.
Niby mamy
wszystko, ale jednak czuję, jakby mi czegoś brakło… Ale czego?
4,5/5
Podsumowanie
No i co ja mam Ci powiedzieć? Pisz jak piszesz i będzie super. Dopracuj
trochę kreację świata przedstawionego i czytelnikom będzie łatwiej wyobrazić
sobie miejsca akcji. A tak, opisy strojów Tytanów też by nie zaszkodziły, bo
nie każdy wie jak wyglądają, a nie każdemu chce się wejść na Wikipedię, czy
chociażby Google, żeby to sprawdzić.
W tym miejscu
powinnam pewnie wypisać milion wskazówek godnych „Cioci Dobra Rada”. Ale jedyne,
co mogę Ci powiedzieć, to żebyś czytała rozdziały przed publikacją w celu
wyeliminowania literówek i powtórzeń.
8/10
Sumując, wyszło
mi punktów 85, co daje Ci ocenę bardzo dobrą! Uważam, że jest ona jak najbardziej zasłużona!
Pisanie tej oceny
strasznie mi się przedłużyło… Ale zanim odlecę na Mazury zażywać relaksu i
biegać z łukiem po lesie, przysięgam uroczyście dodać jedną ocenę, bo o dwóch mogę
pomarzyć. Chociaż, kto wie…
Ha! Już wiem czego mi brakowało w Menu! Spamownika! Spamownik ważna rzecz, bo dzięki niemu łatwiej ogarnąć chaos powiadomień o NN i cały ten spam...
OdpowiedzUsuńTe litery z nagłówka to fragment tekstu piosenki "This is Halloween" z animacji i zarazem musicalu Tima Burtona "Miasteczko Halooween". Ścieżka dźwiękowa jest niesamowita! Ja już chyba słowa wszystkich piosenek znam na pamięć.
OdpowiedzUsuńNo, no, no ;d
UsuńSkoro tak się sprawy mają to może przesłucham :D
Lepiej obejrzyj! ;) Podziwiam ich za tę animację, naprawdę. Samych główek Jacka Skeletona mieli całą walizkę- każda na inną sylabę i nastrój. Muzyka jest mistrzowska i piosenki też (zarówno w wersji oryginalnej, jak i o dziwo w polskiej). Ale w końcu Danny Elfman nigdy nie zawodzi ;)
Usuńuhuhu, przekonałaś mnie :D
UsuńHej dziewczyny ;)
OdpowiedzUsuńWynikiem stażu wcale nie jestem zaskoczona, bo rzeczywiście jakąś ogromną liczbą ocen się nie pochwaliłam. Wymówek żadnych Wam przedstawiać nie będę, ale koniec końców... no szkoda. Było mi tu z Wami bardzo miło i w sumie cieszę się, że to nie jakość moich ocen przeważyła na niepomyślnym zakończeniu stażu, a coś innego. Tak czy inaczej życzę Literackiej jak najlepiej i na pewno jeszcze będę do Was zaglądać. A Tobie, Aito, jeszcze takie cichutkie "dziękuję" za chęć dania mi szansy.
Pozdrawiam serdecznie całą załogę
Dżem dobry. Piszę dlatego, że mam jedno - malutkie - pytanie. Rekrutacja jest zamknięta czy otwarta? Na Onecie dynda informacja o jej zamknięciu, ale tutaj nie umiem się doszukać żadnej wiadomości :3
OdpowiedzUsuńRekrutacja miała zostać otwarta po powrocie Sen Chu, ale że niedługo znów wyjeżdża, to chyba jednak jej nie otworzymy, choć przydałby się ktoś nowy. Trzeba by zamieścić informację w Aktualnościach, bo faktycznie o naborze niczego nie wiadomo.
UsuńDzięki za odpowiedź. Czyli skaczę dalej, poszukać innej dobrej ocenialnii (w sumie jest takich około 5 - dołujące)... Ciężko wrócić do oceniania po roku przerwy, kiedy wszędzie już pozamykali nabory, a nie chce się wylądować byle gdzie x3
UsuńBelka - jak to zrobiłam? To proste, napisałam wyrazy od tyłu. Wielkiej filozofii w tym nie ma... No i pasowało mi do Jokera, nuta Jokera we wszystkim przede wszystkim!
OdpowiedzUsuńBrzydka, czarna kreska - efekt zamierzony. Lubię tę brzydką, czarną kreskę, dzieli mi szablon na takie kawałki, na jakie chciałam.
Półpauzy - a to zabawna sprawa. Wersję pierwotną piszę w notatniku, potem przeklejam do Worda i tam wykonuję pierwszą korektę wraz ze zmianą wszystkich ćwierćpauz na półpauzy. Onet ignoruje tę ostatnią kwestię uparcie.
Gwiazdka/Starfire, Bestia/Beast Boy - wersji polskich używam jako zdrobnień. O ile z Garfieldem jeszcze sobie dałabym radę, o tyle imię Starfire jest dla mnie absolutnie niemożliwe do powtórzenia. Więc improwizowałam.
Joker - to dobrze, że jest straszny. Jest fascynujący, jest genialny i żartuje w taki sposób, że najpierw człowiek śmieje się do łez, a potem bardzo źle się z tym czuje.
Żeby było śmieszniej, wykorzystuję tylko niektóre elementy kanonu, a resztę powstrzymuję, żeby nie wlazły mi na głowę.
"Szalony? Ależ skąd!"
Jak mu jeden psychiatra chciał udowodnić, że J. szalony nie jest, to Joker kazał mu powtórzyć to swojej śpiączce. Tłukąc go cegłą w tym samym czasie.
Jest szalony jak najbardziej, ale w sposób nieco różniący się od rzucania w lekarzy wydalinkami.
Opisy - to mój słaby punt. Znaczy najpierw były nim zdania długie na kilometr. Zwalczyłam tendencję do ciagnięcia ich w nieskończoność, za to zaczęłam sygnalizować otoczenie bohaterów hasłowo. Muszę jeszcze pokombinować, jak znaleźć neutralny grunt.
W kwestii poprawności - tutaj problem leży w tym, że o ile redakcja cudzych tekstów mi nie straszna i mam sokole oko, o tyle własnych błędów kompletnie nie umiem dostrzec.
Bonusem jest fakt, że praktycznie cały tekst - czyli 30 tysiecy słów z 40 z ogonem - napisałam w ciągu tygodnia. żadna beta nie zniosłaby takiego maratonu.
Jeżeli o wiek idzie - 24.
Stara ze mnie fanfikara ;)
Dzięki serdeczne za ocenę^^
CherryPie