Tak, w
końcu powróciłam i muszę już na dobre pogodzić się ze śmiercią Blog Onetu. Taka
żałoba mała odbywała się we mnie przez lipiec, ale teraz otarłam już łzy,
zdążyłam się wkurzyć wczoraj na tę platformę, aż dzisiaj zamierzam przerzucić
wszystkie blogi na blogspot.
Lipiec,
co by tu nie mówić, przeleciał mi szybko, bo nic większego nie robiłam. Teraz
dyżur w szkolnej stajni do soboty i najpewniej prawko.
Pierwsze
wrażenie:
Na samym początku trochę się zagubiłam w tym adresie, bo jeden i jeden, a
dopiero potem jakiś wyjątek. Kurczę! Trochę pogmatwane! W dodatku wkradł się w
odnośnik polski znak, a raczej jego zalążek istnienia, dlatego zaczynam powoli
kręcić na to nosem. Nie lubię, gdy w adresach znajdują się słowa z polskimi
znakami, które i tak nam się nie pokażą, i tak. Więc może lepiej porzucić
pomysł i znaleźć coś lepszego? Może po angielsku? Wiem, wiele osób w tym
momencie się opluje, zaleje śliną monitor i zacznie wrzeszczeć, że jesteśmy
Polakami i takie tam, ale, seriously, można znaleźć wiele świetnych
adresów w obcym języku, który o wiele lepiej odda treść bloga niż ten po
polsku. Ale to już nieważne, mogę dodać jedynie, że nie jest ciężki do
zapamiętania, a i pisownia szczególnie trudna nie jest.
Cytat bardzo do mnie przemówił i niezwykle przypadł do gustu. Powiem więcej -
chyba zaraz go sobie przepiszę na kartkę i użyję w którejś ze swoich powieści
czy one-shotów! Ale czy jest on Twój, czy nie, zaraz się przekonamy, bo, jak
zawsze, poprosiłam o drobną pomoc wujaszka Google i jestem niezwykle ciekawa,
co on mi ciekawego odpowie. Och, wychodzi na to, że jest Twojego autorstwa.
Brawo! Jednak warto o tym gdzieś wspomnieć, żeby nie było, że komuś ukradłaś
czy coś...
Jedna kategoria, czyli Owsik może radośnie przejść do kolejnego podpunktu tego
dużego punktu... A masło jest maślane, jednak ja uwielbiam wręcz pisać takie
kwiatki, nawet świadomie, choć najczęściej wychodzą mi one nieświadomie...
Okej, nie pogrążam się, przejdźmy dalej.
Empatia... Najprawdopodobniej kiedyś spotkałam się z Twoim pseudonimem, bo
jakieś tam historie z tego fandomu zdarzyło mi się czytać, choć nie tak
licznie, jakbym tego chciała. Trafiałam na wiele wspaniałych historii, jednak
brak czasu zupełnie mnie rozbija i to jest też przyczyną nieodkrywania perełek
wśród licznego szmatławca... Anyway - pseudonim dosyć wpadający w ucho i
ciekawy. Mi spodobał się z miejsca, a z pewnością nie udało mi się jeszcze
spotkać na Internecie takiego samego. Dlatego w pewnym sensie jest jedyny i w
swoim rodzaju.
Pierwsze wrażenie jest dobre, ale co będzie z szatą graficzną? Zobaczymy!
8/10
Szata
graficzna:
Aj, aj, aj, aj! Pojawiają się drobne schody, przez które musimy przebrnąć, choć
każdy pewnie chciałby przejść już do treści, dlatego też nie przedłużając -
przejdźmy do szablonu, który w moich oczach nie jest powalający na kolana.
Przede wszystkim tło zewnętrzne nie współgra z resztą szablonu. Szablon
powinien być tak umiejętnie skonstruowany, by łagodnie przechodził w tło
zewnętrzne, a nie był wyrwany z kontekstu, tak jak jest to teraz. Strasznie tu
mrocznie, tak w ogóle. Chyba dawno nie łaziłam po czyichś blogach, być może się
odzwyczaiłam... W każdym razie proponowałabym postawić na bardziej żywe
kolory... Może brązy? Fiolety? Granatowy? Tylko nie czerń, czerwień i biel oraz
szarości - to jest tak oklepane jak maska starego malucha po stu stłuczkach,
serio. O, widzę przejście w tło zewnętrzne nieco niżej, ale to wciąż za mało.
Całość musi ze sobą współgrać, inaczej wygląda to naprawdę kiepsko.
Okej, widzimy dwa zdjęcia Emmy, gdy miała jeszcze długie włosy - i chwała Ci za
to, bo w tych krótkich wygląda jak pół dupy zza krzaka, jeśli nie gorzej. Trzy
słowa, które na pewno wzbudzają ciekawość w czytelniku. Musi się zastanawiać,
dlaczego zostały użyte i co tak naprawdę kryje w sobie treść tego bloga.
Ciekawe rozwiązanie niż jakiś cytat wyjęty z książki czy piosenki.
Środkowa kolumna - coś mi tu nie gra. Może to, że ten button o SPAMie jest
strasznie mały i trochę za nisko, przez co kawał grafiki jest
niezagospodarowany, przez co wygląda to troszkę źle. Jedziemy dalej ku
dołowi... Ramka z informacjami na temat aktualnego stanu autorki, czy też
pisania rozdziału lub działalności bloga. Zazwyczaj źle to wygląda i psuje cały
szablon, a tutaj... Jest podobnie. Niestety ta ramka tutaj nie wygląda dobrze i
warto byłoby ją przenieść w inne miejsce lub usunąć całkowicie. Tytuły mamy
wyraźne i wyśrodkowane, tekst pięknie wyjustowany, więc lecimy dalej. Na samym
dole kolumny środkowej możemy znaleźć szeroką listę i... O, mamy informacje na
temat belki i reszty przydatnych pierdół, które uniemożliwią złośliwym podanie
nas do sądu o kradzież i inne badziewia, których się rzekomo dopuściliśmy. To
mi się podoba, Owsik aprobuje! Przejdźmy może do bocznej kolumny, tam też coś
ciekawego możemy znaleźć...
Nie lubię statystyk, które zawierają w sobie tekst - to wygląda bardzo
nieestetycznie. Same liczby wystarcza, można ewentualnie dodać jakieś znaczki,
serduszka, nutki, inne pierdoły, które nam uwydatnią tak zacny kawał bloga,
jakim jest statystyka, z której zawsze autor jest bardzo dumny (albo i nie...).
Menu! Zdecydowanie zbyt mała czcionka, powiększyłabym ją. Na pewno moje oczy, a
także oczy innych odwiedzających bardzo Ci podziękują za tę wygodę. I ostatni
kwiatek, który ujrzałam... Button? Okej, ale ta kupa tekstu pod spodem? To nie
pomaga szablonowi, wręcz go psuje i sprawia, że staje się brzydszy. Zresztą, who
cares? Przecież Blog Onet nas wydymał jak stary i przestaje istnieć,
więc... Gdyby nadal istniał, radziłabym Ci popracować mocniej nad grafiką, bo
leży i kwiczy, choć nie jest z kolei aż tak zła, po prostu drobne szczegóły
sprawiają, że nieco traci w oczach przypadkowego przechodnia... Przechodnia?
Użytkownika, znaczy się! Och, nie przynudzam już...
4/10
Tekst:
Ostrzegam z góry,
że oceniłam tylko te rozdziały, które udało mi się skopiować na laptopa przed
swoim wyjazdem na wakacje.
czerwony - błąd
podkreślenie -
zwrócenie uwagi na dany fragment/brak spacji
zielony - dodanie
brakujących liter/poprawienie jakiegoś błędu
pomarańczowy -
powtórzenie
fioletowy - wtrącenie
od oceniającej
Rozdział 1
„Chłopak trzymał w
dłoni książkę, drugą
zaś wskazywał miejsce obok.” – to zdanie brzmi tak, jakby nie miał drugiej
ręki, a książkę, którą wskazał na stolik.
Blondwłosa – blond
włosa lub jasnowłosa
„Gdyby wzrok mógłby zabijać, Teodor leżałby już bez życia na podłodze.”
„Walczyłam w przemożną ochotą pobiegnięcia za nim.”
„Zastanawiało
mnie, dlaczego tak nagle wyszedł, oraz o co mu
chodziło, gdy mówił o urazie z dzieciństwa.”
„Zresztą, co to w ogóle był za pomysł!”
Rozdział 2
„Najpewniej po
prostu zapomniał o tamtym zdarzeniu, tak uważałam
przynajmniej.” – tak przynajmniej uważałam
„– Hermiono! – usłyszałam podniesiony głos Harry’ego, który wyrwał
mnie z zamyślenia.”
„Przede mną stał
Teodor Nott, w całej swej okazałości.”
„– Dzięki za
pomoc. – po
czym ruszyłam z Ronem oraz Harrym korytarzem.”
„Wymaga o więcej skupienia oraz koncentracji.” – tylko przy
poprawianiu nie wstawiaj tam „wiele”. Specjalnie zaznaczyłam to na czerwono, bo
gdybyś wstawiła to słowo, wystąpiłoby powtórzenie – zwrot „o wiele” widnieje
już w poprzedzającym to zdaniu.
„A panna Granger?
– spojrzała na mnie wymownie.”
„Ten pierwszy
wyszedł z klasy ze spuszczoną głową, zaś drugi z wysoko uniesioną, na znak kompletnego ignorowania mojej osoby.”
„Niestety moje
obowiązki mi na to nie pozwalają.” – za dużo
zaimków, staraj się ograniczać.
„Oczywiście dnie są właściwie do
ustalenia między wami, jednak uważam, że te byłyby najodpowiedniejsze.” – po co
tam „właściwie”? Przez to słowo zdanie stało się, przynajmniej dla mnie,
niezwykle dziwne.
„Mam coś, no Merlina ciężkiego!”
„Proponuję więc,
by te dodatkowe lekcje o dziewiętnastej tutaj, w tej sali.” – ale co? Umierały?
Wymiotowały? Imprezowały? A może odbywały? Zgubilaś czasownik, kochana.
Rozdział 3
„Ach, tak?!”
„Spojrzał na mnie
dopiero, gdy siadałam na jednej z ławek, mruknął:” – totalny Misz-masz, którego początkowo
nie ogarnęłam. Zamiast tego drugiego przecinka wstaw „i”. Powinno być już okej.
„– A, to ty. - po czym
ponownie skupił wzrok na książce.”
„– Nie? – schował zapałki.”
„– Nie musisz mi
tego mówić, wiem o tym. – zarumieniłam się mocno.”
„– Przeginasz,
Granger. – teraz
już chyba naprawdę go zdenerwowałam.”
„I właśnie wtedy
dotarło do mnie, że w oczy Teodora spojrzę o wiele szybciej, niż bym tego pragnęła.”
Rozdział 3, część II
„Zresztą, ona także święta nie była, co dla niego stanowiło
trzeci powód, przez który nie chciał jej do siebie zrazić.”
„– Hm, pomyślmy… –
udał, że się zastanawia.”
„Zresztą, ładnie się je wymawia.”
Rozdział 4
„Harry stał już między nimi, by tylko nie doszło do rękoczynów
– różdżki zabrałam im już dawno.”
„Zauważyłam łzy z oczach Ginny, a moje serce od razu ścisnęło się z
żalu.”
„– Nie pozwolę, by
moja siostra zachowywała się jak… jak jakaś Ślizgonka!”
„Te słowa
wypłynęły z moich ust szybciej, niż zdążyłam je
przeanalizować.”
„Ja za (to) uważałam
trochę inaczej.”
„Otarłam łzy,
którego po raz kolejny stanęły mi w oczach.”
„I chyba właśnie
wtedy, w zimnym korytarzy, w pełni dotarło do
mnie, że miłość nie zawsze jest szczęśliwa.”
„Byli niemalże
bezbronni, a to, że ojciec wiele, wiele lat temu uczył się karate, nie dawało mu przewagi nad czarodziejami.”
„– W sumie, to gdzie my idziemy? – spytała po chwili Ivy.”
„Pochodnia obok
drzwi rzucała na jej twarz cień, przez co wyglądała
Krukonka wyglądała jeszcze ładniej.”
„Miała
zaczerwienione od płaczu oczy i od łez policzki.”
– ale co z tymi policzkami? Nie mogą być zaczerwienione od łez, to trochę
niedorzeczne, bo, jak już, mogą być jedynie mokre, jeśli niedawno płakała.
„Lecz jeśli tak, to kto?”
Rozdział 5
„Hogwarckie błonia
były zalane ostatnimi promieniami zachodzącego powoli
słońca.”- powoli zachodzącego słońca
„– Zapomnij.
Pierwsza ręki nie wyciągnę, Harry. – wsadziłam wypracowanie do torby.”
„Tak jak kazała
nam McGonagall – wraz z Teodorem siedzieliśmy z
jednej ławce.”
„Zaś jeśli chodzi
o poziom A, jednogłośnie stwierdziliśmy, że
najodpowiedniejsza będzie wasza dwójka, nad trzecią osobą jeszcze się
zastanawiamy.”
„– Pani profesor
mówi poważnie? – głos Teodora ściągnął mnie na
ziemię.”
„Och, tak się
cieszę! – zasłoniłam sobie usta dłońmi, a moja
wyobraźnia pomknęła jak szalona.”
„Schlebiasz mi. – skłonił lekko
głowę, co doprowadziło do pojawienia się u mnie pierwszego stadia furii.”
„On jednak – do
czego chyba powinnam się już przyzwyczaić – nie odpuścił.”
„– Pewnie
szalejesz z radości, co, Granger? – usłyszałam
jego głos.”
„Co ja, taki
niewinny chłopak, ci zrobiłem? – spojrzał na
mnie smutnym wzrokiem, a ja miałam szczerą ochotę parsknąć śmiechem na widok
jego miny.”
„Nigdy jednak nie
tworzyliśmy paczki we czwórkę.”
„Naprawdę nie
wiedziałam, skąd na świecie biorą się tacy przystojni faceci, i nie miałam też pojęcia, dlaczego Ginny, która
posiadała wybitny dar do zauważania naprawdę cieszących oko osobników płci
męskiej, jeszcze go nie wypatrzyła.”
„– Chcę ci kogoś
przedstawić – konturowała Ivy, wskazując mnie
chłopakowi.”- kontynuowała, jak już.
„– Cześć. – szatyn wystawił
dłoń w moją stronę, a ja uścisnęłam ją lekko.”
„Coś pięknego dla postronnego obserwatora.” – postronny obserwator to
taki, który po czyjejś stronie stoi. Bezstronny to ten, który nie stoi po
żadnej, a chyba bardziej o tego drugiego Ci chodziło, nieprawdaż?
„Zresztą, dla nich liczyła się przyjaźń, wzajemne wsparcie,
sama obecność.”
Perłowobiała –
perłowo-biała
„– Hermiono? – usłyszałam głos Ivy.”
Rozdział 6
„Ja jednak byłam
inna – nigdy się nie dawałam się nabrać.”
„Jak coś, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.’
„Trzymając Sieć
liczb oraz (Nie)zwykły przypadek, czyli subtelne wskazówki natury,
powróciłam do stolika.”
„Niestety, moje miejsce było zajęte.”
„– Hm, jakby to
ująć… – zmarszczył brwi, jakby szukając
odpowiedniego słowa. Po chwili znów na mnie spojrzał.”
„Poczułam jakiś
dziwny, niekontrolowany dreszcz
przebiegający mi po plecach.”
Tę moją – tą moją
„– Jesteś urocza,
kiedy się na niego złościsz, wiesz? – zarumieniłam
się jeszcze bardziej, słysząc te słowa.”
Rozdział 7
„W inni mogli już dostać wszystkie najodpowiedniejsze
dla nich przedmioty i została tylko ona.” – nie za bardzo jarzę, o co Ci chodziło
w tym zdaniu. W innych kategoriach? Chyba o to, choć pewna nie jestem…
„– Cześć, Harry –
rzuciłam lekko, stając przez przyjacielem.”
tosta – to błąd, w
dodatku często popełniany przez pisarską młodzież. Piszemy po prostu tost.
Nawet jeśli mówimy, że zjedliśmy na śniadanie tosta.
„„Granger, to
powinnaś zrobić inaczej…”, „Granger, zastanawiam się, dlaczego nazywają cię
najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw. Przecież nawet sklątka
używa większej części mózgu, którego ty chyba
nie posiadasz”, „Granger, znowu udajesz Bazyliszka.” – tej części mózgu, a więc
„której”
„– Jeszcze nie
zjadłam śniadania! – wskazałam na talerz leżący
na stole przede mną, na którym znajdowało się kilka dopiero co przygotowanych
tosty.”
„– Duchy nie mają
zbyt wielu możliwości do spektakularnego przenikania przez nasze ciała. – zastanowiłam
się z udawaną obojętnością.”
„Jeśli zaś nadal z
niej wypływała – fascynowała do tego stopnia, że niemal nie można było oderwać
od niego wzroku.” – nadal jest mowa o
światłości, więc będzie „od niej”.
„– Ach, Teodor! – nauczyciel eliksirów wstał, rozkładając ręce w
zapraszającym geście.”
„Z wahaniem kiwnął
głowę.”
„– Co? – uniosłam brwi, a widelczyk w mojej dłoni zamarł.”
„– Co uważasz na
ten temat? – ton głosu Teodora nadal był
spokojny, przesycony ciekawością.”
„Ten również na
mnie spojrzał, a ja, prócz armii dreszczy na
plecach, znowu poczułam falę mocnego zapachu perfum chłopaka.”
Rozdział 8
„– Wolę mieć
rozrzedzony mózg, niż nie mieć go wcale – odparowałam.”
„Bądź co bądź, miałam jedynie pięć i pół stopy wzrostu, zaś Teodor
– ponad sześć.”
„Nim widno zdążyło odpowiedzieć, ja po raz kolejny
prychnęłam.”
„– Ha, widzisz? – uśmiechnęłam się kpiąco w stronę Ślizgona.”
„Jak zwykle, nie miałam zamiaru przebywać w pobliżu Rona, który
oczywiście ciągle trzymał się blisko Harry’ego.”
„Koniec końców, szłam sama ulicami Hogsmeade, oglądając wystawy
różnych sklepów, a zimny wiatr wyciskał łzy z moich oczu.”
„Po prawej
dostrzegłam unoszącego się nad postumentem kilkucalowego duszka straszącego
miniaturową czarownicę odganiającej (ta czarownica, więc odganiającą) go miotłą
zamaszystymi ruchami i zwoje pergaminów.” – to
zdanie od razu wydało mi się bardzo dziwne. Musiałam je przeczytać kilka razy,
by chociaż ogarnąć umysłem to, co chciałaś przekazać. Zła odmiana, to na
początek, oraz końcówka zdania. Totalnie niepasująca do całości, swoją drogą.
„Karmel rozlał się
po moich podniebieniu.”
„Przez to jej
wyjątkowo gwałtowne powitanie, prawie upuściłam
trzymaną w dłoni słodkość, a szatyn skrzywił się.”
„– Nieważne.
Musiałam gdzieś iść, no ale jestem. – uśmiechnęła się, odgarniając blond włosy z czoła.”
Podsumowanie treści: i koniec. Powiem szczerze, z początku bardzo
przeraziła mnie liczba stron, jaka wyszła po skopiowaniu treści do Worda – 103.
Zastanawiałam się, czy wytrwam, ale, cholera, wciągnęło mnie bez reszty! Byłam
tak oczarowana niezwykłą poprawnością prologu, że już wtedy wiedziałam, iż nie
będą to chwile stracone, a na pewno coś na tym zyskam. Treść oceniało mi się
niezwykle przyjemnie, nie było ani jednej chwili zwątpienia, co czasem mi się
zdarza podczas oceniania czyjejś powieści. O nie, tutaj byłam idealnie skupiona
na czytaniu i wyłapywaniu błędów, które zdarzało Ci się popełniać. A jest ich
stron 6. Sześć do stu. Niesamowite, bo na przykład moja treść bloga fantasy
przedstawia się… tragicznie w porównaniu z Twoim blogiem. Paradoks, nieprawdaż?
Ale czasem tak bywa, że bardziej dbamy o czyjeś niż o swoje – ja jestem tego
idealnym przykładem, choć staram się ten przykry fakt zmienić.
Przejdźmy może do
błędów.
Gdy kopiowałam
sobie radośnie treść pod koniec roku szkolnego, zauważyłam, że nie wszystkie
rozdziały mają ten sam kolor, czcionka bodajże jest akurat taka sama. Wiem, to
wina Onetu, ale… Porządek musi być, nieprawdaż? Choć chyba niechcący któregoś
dnia weszłam na Twój adres, ale z końcówką blogspot. I nie wiem, czy to był
Twój, jednakże… Przeprowadzka dobra rzecz, przy okazji pozbędziesz się tych
wszystkich nieznośnych błędów, jakie się udało znaleźć.
Od strony
technicznej: podzieliłaś niektóre rozdziały na dwie notki. W dodatku są osobno
w szerokiej liście. Brzmi, jakbym się upiła i nie wiedziała, co piszę, prawda?
Nie, właśnie o to mi chodzi. Po prostu na samym końcu notki powinnaś napisać
„czytaj dalej” lub coś w tym stylu i zalinkować e wyrazy odnośnikiem do dalszej
części rozdziału, przy okazji zapisując to jako szkic, który nie będzie
widoczny w szerokiej. Lepiej to wygląda wizualnie? Na pewno. A i wszystko
będzie na swoim miejscu.
Kilka rzeczy na
plus: pierwsza litera większa i pisana ozdobną czcionką – niby bzdety, ale
jednak ktoś taki jak ja zwraca uwagę na tego typu pierdoły. A lubię taką…
estetyczność i dbałość o szczegóły – od razu widać, że dbasz o bloga i zależy
Ci na nim. Dobrze to o Tobie świadczy. Podkłady muzyczne – może nie każdy z
tego korzysta (ja też nie), ale wiele osób zwraca na to szczególną uwagę, a ja
zawsze nagradzam osoby używające tego. Kolejny szczegół na plus. Wyjustowanie i
wcięcia w tekście – niby normalne dla Ciebie czy dla mnie, ale dla niektórych
to rzecz zbędna i wiele osób się o to przyczepia, gdy zwracam uwagę. Cóż – to
bardzo ważny aspekt, dla mnie na przykład bardzo. Bo przynajmniej wiem, że mam
do czynienia z osobą piszącą już na poziomie, dbającą o swojego bloga i treść,
chcącą faktycznie poznać opinię na temat twórczości, jaką pokazuje innym. Duży
plus.
Zdarza Ci się raz
pisać teraźniejszym, raz czasem przeszłym. To poważny błąd – musisz zdecydować
się na jeden czas. Najlepiej się pisze przeszłym, to zrozumiałe, dlatego też
lepiej by było, gdybyś wyzbyła się tego nawyku. Z początku może być ciężko, ale
myślę, że z czasem sobie poradzisz.
Mogę przyznać
jedynie, że czytanie treści nie było czasem straconym, a ja sama chyba
odnalazłam kolejny blog, wart odwiedzania i czytania.
35/40
Bohaterowie:
Wszystko pisane
jest w pierwszej osobie, czyli widzimy historię oczami Hermiony. I to ona jest
tu niezaprzeczalnie główną bohaterką. Myślałam nawet przez moment, że wyszła Ci
o wiele lepsza niż pani Rowling, bo Twoja bardziej do mnie przemawia –
zadziorna, potrafiąca postawić na swoim, posiadająca cięty język i odwagę, by
postawić się chociażby i takiemu Nottowi. I, przede wszystkim, nie jest
wszystkowiedząca, co mnie czasem irytowało w książce, jak i w filmie.
Ron wyszedł Ci…
chyba gorzej niż w książce. Taki cholerny dupek, który za nic sobie ma
dziewczyny. Nie liczy się z tym, że one mają uczucia i mogą zostać urażone. Nie
dziwota, że Hermiona powiedziała stanowcze dość jego osobie. Ja bym go zabiła
na jej miejscu, dosłownie. Palant i tyle. Nie polubiłam go. Jednak nie mówię,
że to źle. Po prostu… wiele osób może taki kontrast mocno razić, jednak zabieg
wykonałaś fajnie.
Harry wyszedł
najgorzej ze wszystkich postaci, które możemy poznać w książce. W jakim sensie?
Jest… bezbarwny. Zero w nim życia, najmniej rzuca się w oczy; jest tylko wtedy,
gdy wymaga tego fabuła, a i wtedy dorzuca swoje marne trzy grosze. Nie widać w
nim chęci do życia, ot – papierowa postać, niewyróżniająca się na tle innych.
Tchnij w niego życie, pokaż jakoś, że to on jest tym Wybrańcem! Na razie jednak
tutaj muszę powiedzieć stanowcze nie. Musisz jakoś pokombinować nad jego
postacią, bo jak na razie jest tylko zarysem, a to za mało.
Teodor Nott… Na
początku parsknęłam śmiechem, gdy przeczytałam jego imię, a moje pierwsze skojarzenie
to ropucha Neville’a – Teodora. I ciągle, za każdym razem, w moich myślach
pokazywała się filmowa ropucha z pierwszej części i ten irytujący dubbing,
podkładany pod oryginalne głosy aktorów. Wróćmy jednak do Twojego Notta. Postać
niezwykle ciekawa, fajnie zbudowana – rzuca się w oczy i każdego czytelnika z
pewnością bardzo ciekawi jego przeszłość. Szczerze? Przez całą treść liczyłam
na jakieś pikantne sceny, ale… długa historia, dlaczego mam takie dziwne myśli.
Powiedzmy że naczytałam się ostatnio zbyt dużo „bromance” i ciągle doszukuję
się w treści jakichś intymnych scen pocałunków lub czegoś innego. Anyway – kolejna bardzo dobrze
nakreślona postać, warta uwagi. Tajemniczy, przystojny (tylko imię trochę razi)
młodzieniec ze Slytherinu, czyli prawdziwa gratka dla naszej kochanej Hermiony.
Pod koniec nawet żałowałam, że na razie jest tylko tyle rozdziałów i nie wiem,
co dalej. Och, od dzisiaj przezywam go Ropuch.
Ivy i ten drugi…
jak mu tam było… Roger! Kolejne nakreślone przez Ciebie postaci, które na
początku przypadły mi do gustu, a potem… Została w moich myślach już tylko Ivy.
Dziewczyna ma typowo szalony charakter, który znam od podszewki, dlatego też
tutaj nie wpadło nic nowego, jednak takie postaci także są potrzebne. Roger za
to wydaje mi się być… cholernie podejrzany. Jakoś tak… mam co do niego złe
przeczucia.
Jedne wyszły Ci
lepiej, inne gorzej – cieszę się tylko, że nie masz natłoku ich wszystkich w
jednym miejscu, bo obawiam się, że mogłabym się w tym wszystkim nie połapać.
Mimo to… Och, na śmierć, zapomniałam o Ginny! To jedna z tych gorzej
zaplanowanych postaci. Niby jest przyjaciółką Hermiony, ale nadal jest jej tak
mało, że nie wybija się ponad inne. Już prędzej Ivy nazwałabym przyjaciółką
Hermiony, bo jej osobowość aż razi czytelnika w oczy, przez co odnosi się
wrażenie, że jest jej w tekście bardzo dużo.
Staraj się
rozbudować te gorzej zbudowane postaci i nie pozwól, by te dobre poszły w
odstawkę. Musisz opanować pewną… harmonię w tekście, by nikt nie czuł się
pominięty i gorszy.
6/10
Pomysł:
Na początek może
powiem o rzeczach gorszych, by następnie przejść do analizy całokształtu
pomysłu na Jeden Jedyny Wyjątek.
Do tekstu wkradły
się dwie bardzo przewidywalne sceny, które nieco mnie rażą w oczy. Zanim
przeczytałam dany fragment do końca, z bezbłędnością przewidziałam finał, przez
co lektura wydała mi się być o wiele mniej ciekawa. Pierwszy, który ciągnie się
przez całą treść, jakby nie patrzeć, to ten z korepetycjami. Wiedziałam, że
opiekunka Gryffindora nie będzie mieć czasu dla Hermiony, więc zwerbuje do tego
Notta, który zaskakująco szybko się zgodził. Pierwsza rzecz: zbyt szybko się
zgodził, powinnaś wymyślić przeciągnięcie tej akcji w jakimś kierunku, na
przykład jakiś zakład między tą dwójką, czy jawna desperacja Hermiony i
„błaganie” Notta o te korki. Druga rzecz? Cała sytuacja cholernie
przewidywalna. Jedynym zaskoczeniem był właśnie ten poprzedni aspekt, który
wspomniałam przed chwilą. Chciałoby się w tym momencie zaśpiewać: „Ale to już było…”
Kolejna
przewidywalna sytuacja? Druga i ostatnia, na szczęście? Ivy i Hermiona oraz
Nott. Gdy Ivy zapytała się Hermionę o osobę, która udziela jej korepetycji, a
ta skłamała, po czym Nott akurat wylazł z klasy i ją zawołał. Wieje
przewidywalnością, a co za tym idzie – nudą. Pamiętaj, że czytelnik czerpie
maksimum przyjemności, gdy nie może w żaden sposób przewidzieć treści, a ja to
zrobiłam dwa razy. I nie, nie uśmiechnęłam się, choć ta druga sytuacja mogłaby
być nawet zabawna.
Trzymasz się tego,
co było w książce – to na pewno na plus, bo jakiś zarys pewnych zdarzeń masz i
w oparciu o nie układasz swoje wątki, dzięki czemu lektura jest ciekawsza i
fajniejsza. Możesz zachować jako taką wiarygodność i szczerze powiedziawszy –
tak łatwiej się pisze, gdy już coś mamy zarysowane, nawet jeśli my sami tego
nie stworzyliśmy.
Nazewnictwo
występuje, dzięki czemu tworzy się klimat w treści; są dosyć barwne opisy
miejsc, dzięki którym możemy sobie wszystko wyobrazić w głowie, jednakże mam
kolejne ale…
Nie za bardzo
wiem, w którym kierunku zmierza Twoja fabuła. Skupiłaś się na Hermionie, przez
co zaczynam rozumieć, iż… głównym wątkiem całej historii jest ona sama wraz z
Teodorem Nottem. Jednakże na razie… ciągnie się to i ciągnie, przez co człowiek
może być nieco skołowany. Nie przyspieszaj, co to, to nie! Po prostu wprowadź
nieco więcej akcji, pisz dłuższe rozdziały – powinno jakoś rozruszać
całość.
9/15
Podstrony:
Strony głównej
nikomu przedstawiać nie muszę, za to możemy przejść do "O opowiadaniu".
Ach, delikatne wprowadzenie w czytelnika w klimat, czy raczej wytłumaczenie,
dlaczego jest wybrana ta para, a nie inna oraz kilka innych ciekawostek, jak,
po co i dlaczego. Gdy zobaczyłam Twój wiek, złapałam się za łeb - masz
czternaści lat?! Więc padam Ci do stóp i walę łbem i glebę. Serio, bardzo
dojrzała i świetnie napisana historia, ja w Twoim wieku tak nie
potrafiłam. Okej, wszyscy się domyślili, że dobrnęłam z niemałymi
komplikacjami Onetu do zakładki z opisem autorki. Nie mam tutaj akurat nic do
zarzucenia, więc możemy przejść spokojnie dalej. Zerknijmy na linki, może
znajdę tam coś ciekawego i wartego uwagi? Ładnie poukładane, wręcz idealnie i
nieco pedantycznie, czego powinnam pozazdrościć, jest też link do naszej
ocenialni. Weszłam w podstronę z zapowiedzią, a tam... Informacja o tym, że
rozdział dwunasty jest w przygotowaniu, a czas publikacji nieznany. Serio, to
bardzo zbędna zakładka, lepiej ją skasuj i o niej zapomnij, zajmuje tylko
niepotrzebnie miejsce. Subskrypcja, czyli lista osóbek, które z ogromną chęcią
odbierają SPAM na komunikatorach wszelkiej maści od autorki. Miło widzieć, że
masz wszystko poukładane tak, jak powinno być. No i Wywiader, czyli polska
próba podrobienia zagranicznego Formspring, któremu jestem wierna na zawsze.
Nie mam nic do zarzucenia prócz tej jednej podstrony, przyjemnie, schludnie i
czysto.
5/5
Podsumowanie:
Dopiero gdy
przeczytałam tę podstronę, która mówi nam o tym, jak powstała ta historia,
uświadomiłaś mi, że Teodor Nott faktycznie istnieje w książce. Zabij mnie, ale
nie pamiętam go. W ogóle go nie kojarzę, ale to też pewnie wina tego, że
ostatni raz Pottera czytałam dobre pięć lat temu. Przepraszam za tak rażący
brak wiedzy, jednak jestem tylko człowiekiem, a książki o Potterze to nie jest pozycja
na szczycie listy książek, które zamierzam zakupić w najbliższym czasie, by
powiększyć moją powoli rosnącą domową bibliotekę.
Może przejdźmy do
rzeczy. Za co mogę dać Ci dodatkowe punkty? Za oryginalność, bo faktycznie w
blogosferze aż roi się od paringu Hermiony i Malfoya czy innych bzdetów, a
tutaj mamy coś innego, coś oryginalnego i niepowtarzalnego.
Kolejne punkty na
pewno polecą za treść, która wciągnęła mnie bez reszty i nakazuje mi już w tej
chwili usiąść i nadrobić stracone przez lipiec rozdziały. Będę jednak twarda i
najpierw zrobię to, co muszę, a dopiero potem będzie czas na
przyjemności.
To była prawdziwa
przyjemność oceniać tego bloga! Spodziewaj się kiedyś komentarza ode mnie!
6/10
Razem:
73
Ocena:
dobra (4)
***
Jutro
pojawi się podsumowanie stażu i ogólne ogarnięcie strony przeze mnie wraz z
kolejną gotową już oceną. Dzisiaj niestety upał w stolicy tak mnie zrujnował,
że jestem nie do życia.
Na początku bardzo, bardzo dziękuję za tak wyczerpującą ocenę :)
OdpowiedzUsuńZanim zapomnę - co do belki, to wszystko jest napisane na dole w "Informacjach", także no, wspomniane jest ;D
Nie rozumiem. No po prostu nie rozumiem, jak kilku oceniających, czytelników i sama autorka nie wyłapało tylu błędów, które znalazłaś Ty. Chylę czoła i chowam za kurtyną wstydu spowodowaną ilością tego... czegoś.
Ughhh, Harry'ego mi wszyscy wypominają, a ja nadal nie wiem, co mam z tym chłopem zrobić, żeby ożył, a nie ciepłe kluchy przez opowiadanie mi wędrują... Może go jakoś wyrobię, gdy Hermiona zacznie rozmawiać z Ronem (be te wu - ja sama nigdy za nim nie przepadałam, więc pewnie dlatego zrobiłam z niego kogoś... takiego). Dziękuję za wytknięcie, bo to utwierdziło mnie w tym, że koniecznie muszę coś z nim zrobić. Ughhh.
Taaak, Nott istnieje w książce! xD Serio, na piątym roku, gdy Harry udzielił wywiadu komuś-tam, Teoś wściekał się, bo Potter wymienił nazwisko ojca Notta :DD
Co do Ginny - powiedziałabym, że wysunięcie Ivy na pierwszy plan to zabieg jak najbardziej celowy. Tyle że skutki są widoczne nieco później ^^' Ugh, dlatego wolę czytać książki, tam wszystko jest razem, bo w późniejszych rozdziałach widzi się wyjaśnienie wątpliwych kwestii z rozdziałów wcześniejszych.
Przewidywalność... To druga rzecz, którą osoba oceniająca mi wytyka, więc chyba coś w tym jest. Jak w przypadku Harry'ego - utwierdziłaś mnie jedynie w tym, że muszę ogarnąć akcję.
Nie, nie, nie! Nie skupię się jedynie na wątku Hermiony i Teodora, to by było nudne xD Dojdzie tego trochę, wierz mi, tylko, no, potrzeba rozdziałów :D
Yes, yes, mam czternaście lat ^^'' Chyba muszę to usunąć z podstrony, bo mi oceniający za każdym razem dostają mini-zawału xD
Raz jeszcze bardzo, bardzo dziękuję za ocenę, a teraz lecę poprawiać te wszystkie błędy, ughh.
Pozdrawiam serdecznie,
Empatia
Ależ nie ma za co - po to tu jestem ;)
UsuńHm, wiem, zauważyłam to dużo później, gdy zagłębiałam się w szacie graficznej :P Wiesz... Jestem cholernie drobiazgowa i nawet najmniejszy błąd potrafię wyłapać, choć przy większej ilości tekstu robi się to nieco nużące, a przy ogromnej ilości tekstu - wiele pomijam, bo przestaję je dostrzegać. U Ciebie akurat tego problemu nie było, na szczęście ;)
Niedługo tam pojawię się u Ciebie już jako prywatna czytelniczka. Trzymaj się!
Tak, ukazała się pierwsza ocena w tym miesiącu, co oznacza, że czas się wreszcie sprężyć i dodać następną. Niestety jutro wieczorem wracam już do domu, a mój kuzyn znów się do nas bezczelnie wprosił tydzień temu. Ja tego dzieciaka kiedyś zakopię żywcem na naszej działce...
OdpowiedzUsuńA tak ze spraw organizacyjnych, to teraz po opublikowaniu każdej kolejnej notki, będziesz musiała ręcznie uzupełniać Archiwum, Sen Chu. Niestety, tu nie działa to tak jak na Onecie. Wszystko trzeba wpisywać samemu.
Wiem, mam tylko nadzieję, że uzupełnianie tego nie jest zbytnio skomplikowane, bo inaczej padnę :P
Usuń47 year-old Programmer Analyst II Hermina Blasi, hailing from Campbell River enjoys watching movies like "Corrina, Corrina" and Flying. Took a trip to Fernando de Noronha and Atol das Rocas Reserves and drives a Ferrari 250 GT LWB Berlinetta Tour de France. mozesz sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń