czwartek, 12 lipca 2012

[533] rocketqueen69.blox.pl

             Dzień dobry, dobry wieczór i dobranoc. Ładna nocna pora, ciężki dzień za mną, zostałam przygnieciona przez konia i nóżka boli (och, co za piękna gra słów, ciężki dzień, koń na nodze, niemogę. Ehem, wybaczcie). W każdym razie wzięłam się w garść i oto wynik tego wzięcia się. Ocena! Pierwsza na stażu. Jestem okropną osobą, bo nie czuję się zdenerwowana. Bardziej chce mi się spać, ech. Z góry zatem przepraszam za literówki, ale padam ryjem na pysk. Jak coś znajdziecie, to mnie zabijcie.
            Oto i podsumowanie stanu ogólnego bloga RocketQueen69.

            Pierwsze wrażenie:
            Prawdę mówiąc, w życiu bym nie wpadła na to, że blog zalicza się do moich kategorii, które oceniam. To znaczy po adresie. Prędzej postawiłabym na pamiętnik, na cokolwiek. Hm, nie wiem, nie podoba mi się. Zwłaszcza to „69”, ale może… ach, o nie, skojarzenia z „Dziadami cz. III”, ratunku. „A imię jego czterdzieści i cztery”, tak mi się nasunęło. Ehem, w każdym razie, no, może się mylę i może adres jest właśnie bardzo na miejscu. Ja bym w taki nie kliknęła, ale to ja.
            Belka. Zaczyna to nabierać trochę więcej sensu, prawdę mówiąc. Wiem już, że najpewniej to „Rocket Queen” to przydomek bohaterki – zakładam to z góry, bo oceniam tylko opowiadania, więc no. Myślę, że ślepym trafem mi się udało. Ale cyfra dalej jest dla mnie zagadką, pewnie przekonam się potem. A apostrofu… o rany boskie, zaćmienie. Czy to się nazywa apostrof? W każdym razie – ‘ nie da się wstawić? Bo to tak głupio wygląda, może jak się nie da wstawić, to napisać pełną formą, nie skrótową?
            Blog od osiemnastu lat! Wstrzymać się z oceną do września? Hm.
            Nie.
            Na twoją, Autorko, odpowiedzialność, bo ja jeszcze dziecko niewinne, jeszcze mi się resztki mózgu spaczą albo cokolwiek. No nic, zobaczmy, co za tym ostrzeżeniem mnie czeka.
            Nie podoba mi się tu zbytnio. Bardzo mi nijako tu jest. Och, i nie lubię, kiedy Autor bądź Autorka podpisuję się imieniem głównego bohatera bądź bohaterki. Ciekawe, czy i tym razem tak właśnie jest, bo odnoszę takie wrażenie. Ale dobrze, chyba sprawę wyczerpałam.
            5/10

            Szata graficzna:
            Dobrze, zacznę od kolorystyki. Mam szary, odcień popieli, biały, czarny… i paćk! nagłówek z istną feerią barw. Ech. Nie powiem, żeby mnie to bolało, w sumie zakrawa to na skrajny minimalizm, ale nie zostałabym tu ani minut dłużej, gdybym nie musiała. Nudno, bez polotu, jakieś takie fe. Nie wiem, jakie możliwości oferuje dany portal, ale no, właśnie, będę subiektywna i trudno.
            Na nagłówku przedstawiającym ruchliwe miasto dopatrzyłam się małego, nieczytelnego prawie napisu z belki. Ehem, po co on tam? No bo tak jakby ani go widać, ani coś, czy ma jakąś cudowną funkcję? Jak nie, to myślę, że można go z czystym sumieniem anihilować.
            … Nie, nie mam pojęcia, skąd mi się wzięło to mądre słowo i skąd wiedziałam, co ono znaczy. Objaw geniuszu, czy coś? W każdym razie napis wek, tak po polsku. Dobra, to nie było tak do końca po polsku, bo nigdzie nie zamieściłam dosadnego przekleństwa…
            Ach, grafika, proszę o wybaczenie.
            Poza tym właściwie wszystko jest znośne. Nie ma co za dużo poprawiać w gruncie rzeczy – archiwum jest, w jakiej formie każdy widzi, zakładki są, względny porządek jest, tylko boli mnie, że tyle tekstu na głównej stronie. Nie znoszę tego, ale powtórzę, nie znam portalu. Nie uciekłabym z wrzaskiem, jednak umarłabym z nudów jako przeciętny szary zjadacz chleba.
            5/10

            Treść:
            Rozdziałów jest ponad dziesięć, zatem korektę błędów napiszę z pierwszego, ostatniego, oraz z każdego kolejnego co piątego (moje matematyczne precyzowanie świata zasługuje na osobną nagrodę). Czyli piaty, dziesiąty, piętnasty i tak dalej. Zatem wio!
            Prolog:
1)      „Ktoś jeszcze przyszedł, ktoś się musiał pożegnać, a jeszcze ktoś zapalić.” – zgubiony przecinek.
2)      „Patrząc na te wszystkie rodziny, robiło jej się niedobrze.” – znowu.
3)      „Nienawiść do ludzi za bardzo przeszkadzała jej w tym.” – ależ skopany szyk zdania. Poprawnie będzie: Za bardzo przeszkadzała jej w tym nienawiść do ludzi.
4)      „W tym wszystkim wiedziała też, jakie są realia życia.” – zgubiony.
5)      „Bo te wspomniane życie nigdy nie obchodziło się z nią jak z jajkiem.” – TO, na Silthe, TO!
6)      „Jednak ta sytuacja nie zmuszała jej do użalania się nad sobą.” – to źle brzmi w kontekście. Nie powiedziałabym, że ogólna sytuacja wywierała na nią presję; całość rozłożona została w dużych odstępach czasowych, jak mniemam, zatem żadnego zmuszania nie było. Raczej… sytuacja nie prowokowała, o.
7)      „Zresztą pewnie nie wiedziałaby, jak się z nimi obchodzić.” – zgubiony.
            Rozdział 5:
1)      „Nie wiadomo czemu, ale ten blondyn poprawił mi humor. Nie on, ale to co powiedział.” – powtórzenie.
2)      „Nie on, ale to, co powiedział.” – zgubiony przecinek.
3)      „Dochodzę do wniosku jacy płytcy są tutaj ludzie i jak ważna jest dla nich zasada  sex, drugs & rock n’roll.” – zły znak interpunkcyjny, powinien być cudzysłów.
4)      „- Podaj mi piwo – zwracam się do barmana, jednocześnie wyciągając pieniądze z plecaka.” – zgubiony przecinek.
5)      „Właściwie, to sytuacja z blondynem i widok tego, co wyprawiają fanki, rozpaliła we mnie pożądanie.” – zbędny, zgubiony, zły znak interpunkcyjny, zgubiony.
6)      „Zaprzeczam sama sobie i całkowitą winę zwalam na alkohol.” – całą winę.
7)      „Podaję barmanowi moją torbę, aby jej przypilnował, gdy ja będę tańczyła.” – dwa zgubione przecinki.
8)      „Tańczę, nie zważając na nikogo.” – zgubiony.
9)      „- A spodziewałaś się kogoś innego? – przybliża się jeszcze bardziej do mnie.” – dużą literą.
10)  „- Nie spodziewałam się nikogo, ale w sumie ty też możesz mi pomóc. – kładę dłonie na jego ramionach i staję na palcach, aby ugryźć go w płatek ucha.” – dużą literą, zgubiony przecinek.
11)  „- Jak diabli! – uśmiecha się i zaczyna mnie całować.” – dużą literą.
            Rozdział 10:
1)      „Spoglądam w okno, z którego widzę lekko różowe światło odbijające się z napisu nazwy motelu.” – zgubiony przecinek.
2)      „Mimowolnie skrzywiam się.” – lepiej „krzywię się”.
3)      „Blondyn podnosi głowę i bierze butelkę po mnie, pijąc do dna.” – zgubiony.
4)      „- Taaaa.podnosi się szybko i mówi:chodź ze mną do baru!” – zgubiona kropka, dużą literą, zgubiony dwukropek, dużą literą.
5)      „Unoszę brwi i przyglądam się jego twarzy, próbując odnaleźć jakiekolwiek oznaki tego, że miał to być żart.” – zgubiony.
6)      „- Ani się waż! – szybko wstaję i zaczynam się ubierać.” – dużą literą.
7)      „- No widzisz.skrada mi jeden szybki, przelotny pocałunek.” – zgubiona kropka, dużą literą.
8)      „Oddychaj, Collyn!” – zgubiony.
9)      „Idziemy ulicą, mijając wielu ludzi.” – zgubiony.
10)  „Co chwile przystaje, aby się z kimś przywitać, jednak spieszy mu się do Roxy, gdzie mamy zamiar bawić się tego wieczora.” – literówka.
11)  „- Izzy! Ty stary druhu, pozwól za mną.nie zwracając uwagi na mnie, na niego, odchodzi do najciemniejszego kąta, w którym znajduje się malutki stolik.” – zgubiona kropka, dużą literą.
12)  „Chłopak, do którego wołał, przechodzi obok i spogląda na mnie.” – zgubiony.
13)  „Domyślam się, o czym myśli.” – zgubiony.
14)  „Blondyn z dziewczyną, równa się dziwka.” – zbędny.
15)  „Nie przejmując się nimi, idę do baru.” – zgubiony.
16)  „- Chodź do nas, nie siedź sama.blondyn szepcze mi do ucha.” – zgubiona kropka, dużą literą.
17)  „Widzę całą elitę rockendrolowców.” – zły znak interpunkcyjny.
18)  „Szczerze mówiąc, każdy zajęty jest swoimi… sprawami.” – zgubiony.
19)  „Zauważyłam też, że tylko rudy koleś o nieznanym mi imieniu ma stałą dziewczynę.” – zły znak interpunkcyjny.
20)  „Czasem ktoś ze stolika idzie do ubikacji, aby się zabawić.” – zgubiony.
21)  „Opieram się na kanapie, popijając drinka, i przyglądam się każdemu po kolei.” – zgubione.
22)  „Prycham i biorę stamtąd moją dłoń. Ten niezrażony moim czynem, bierze ją ponownie.” – powtórzenie, zbędny.
23)  „- Nigdy więcej tak nie rób! – cofam się i chcę znowu upić łyk drinka, jednak to, co słyszę, mrozi mi krew w żyłach.” – dużą literą, zgubione.
24)  „- To po co tu jesteś, ślicznotko? – odwracam się jeszcze raz, tym razem powoli, i mocno uderzam go w twarz.” – dużą literą, zgubiony.
            Rozdział 15:
1)      „Mimo bólu rozrywającego mi czaszkę, lekko uchyliłam powieki i w pierwszej kolejności sprawdziłam, czy cokolwiek mnie okrywa.” – zbędny, zgubiony.
2)      „- Bierz tą łapę. - odsunęłam się kawałek, biorąc coś, co miało przypominać pościel, i szczelnie się tym okryłam.” – tę, zgubiona kropka, dużą, zgubione przecinki.
3)      „Duff poruszył się nieznacznie, nie kontaktując, co dzieje się wokół niego.” – zgubiony.
4)      „Tynk odpadający z brudno - białych ścian pomazanych najprawdopodobniej krwią; szafa nie mieszcząca takiej ilości ciuchów, jaką jej właściciele chcieli w nią upchnąć; śmieci na łóżku, śmieci na podłodze.” – bez spacji i myślnika.
5)      „Nic, co by mnie szczególnie miało zaskoczyć.” – zgubiony.
6)      „Koszulka teoretycznie nadawałaby się do wyrzucenia, jednak dzięki mojej wspaniałej kreatywności dało się z tego zrobić cokolwiek. - I co ja mam teraz robić? - szepnęłam, patrząc na śpiącego faceta.” – powtórzenie.
7)      Kilka naczyń w brudnym zlewie, w sprawnych szafkach kilka butelek taniego alkoholu, a w lodówce musztarda.” – powtórzenie.
8)      „Westchnęłam, opierając się o kolumnę, która była zakończeniem murku.” – zgubiony.
9)      „Wracając, zastanawiałam się, po co to robię.” – zgubione.
10)  „Po co kupowałam wszelkie środki czystości i jedzenie. Dlaczego zadałam sobie tyle trudu, skoro kompletnie ich nie znam.” – powinny być pytajniki.
11)  „W mieszkaniu wszyscy jeszcze spali, więc ostrożnie kroczyłam, żeby nie nadepnąć na żadną część ciała, nieważne, czy jakiejś przypadkowej dziwki, czy też mieszkańca tej rudery.” – zgubione.
12)  „Cicho podśpiewując, przygotowywałam ciasto na naleśniki.” – zgubiony.
13)  „- Już dobra, spokojnie, mała. Siadaj. - i jakby na potwierdzenie swoich słów, poklepał siedzenie obok siebie.” – zgubiona kropka, dużą.
14)  „- Bo ten... - wymruczał bardziej do swoich włosów niż do mnie. - chodzi o to, że...” – zgubiona kropka, dużą literą.
15)  „Za to, że, kurwa, w jakiś sposób nam pomogłaś, nie?” – zgubiony.
16)  „A teraz powiem ci jedno: zrobiłam to, by pomóc sobie, nie wam.” – zgubiony.
17)  A teraz powiem ci jedno: zrobiłam to by pomóc sobie, nie wam. A i tak gówno to dało. Teraz zamiast siedzieć tu i piec te pierdolone naleśniki, byłabym w pracy, zarabiała na życie i jakoś umilała sobie czas słuchając muzyki lecącej z płyt w tym sklepie.” – powtórzenia.
18)  „Teraz zamiast siedzieć tu i piec te pierdolone naleśniki, byłabym w pracy, zarabiała na życie i jakoś umilała sobie czas, słuchając muzyki lecącej z płyt w tym sklepie.” – zgubiony.
19)  „Nie wiem, czy wszystko do niego dotarło, jednak przez cały czas kiedy ja dopijałam swoją wodę, siedział cicho.” – zgubiony.
20)  „I wara ode mnie, bo idę spać. - i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź czy reakcję, skierowałam się w stronę jedynego dobrego łóżka w tej hacjendzie.” – zgubiona kropka, dużą literą.
            Rozdział 18:
1)      „Ludzie szli spać lub wstawali, szykując się do pracy i nastawiając na codzienną rutynę.” – zgubiony.
2)      „Minęły równe dwa miesiące mojego pobytu tutaj, a ja siedziałam i zastanawiałam się, dokąd zmierza moje życie.” – zgubiony.
3)      „I ktoś na górze, kto chciał, abym dalej żyła.” – zgubiony.
4)      „Były dni, kiedy czułam się wyśmienicie.” – zgubiony.
5)      „Mimo to, zyskałam przyjaciół.” – zbędny.
6)      „Nienawidziłam tego smutnego wyrazu na ich twarzach, gdy patrzyli, jak wciągam.” – zgubiony.
7)      „Po chwili jednak przychodziła ich kolej, a wtedy te i inne troski chowały w najciemniejszy zakątek umysłu.” – literówka.
8)      „I nie było mu równego w piciu. Ale nadal był to tylko kolega, przyjaciel.” – powtórzenie.
9)      „Dlaczego nie zostawić tego w tak nieskomplikowanej formie, jak jest teraz?” – zgubiony.
10)  „Nie wiem, ile czasu tam siedziałam, ale na pewno była to już pora, aby wrócić do domu.” – zgubiony.
11)  „Póki co wstałam i zaczęłam schodzić ze wzgórza, oczekując na kolejny dzień pełen… przygód.” – zgubiony.
            Po pierwsze – brak justowania oraz akapitów.
            Jak widać, błędów trochę jest. Przede wszystkim przecinki, powtórzenia, zapis dialogów. Przy wypisywaniu byków czuję się jak taki nudny nauczyciel, bez kitu. Przechodząc do sedna – przecinki stawiamy przed imiesłowami, oddzielamy od siebie orzeczenia w zdaniu, w sumie nic trudnego. I kończymy wtrącenia bądź w ogóle je zaznaczamy. Co do dialogów – kropkę po wypowiedzi oraz narrację dużą literą używamy wtedy, kiedy komentarz do słów bohatera nie odnosi się bezpośrednio do treści dialogu.
            Zrozumiał mnie ktoś?
            No dobra, dam przykład.
            – Idź sobie – warknęła, marszcząc w złości nos i odwracając wzrok.
            – A właśnie że nie. – Usiadł z rozmachem na krześle i wyszczerzył nonszalancko zęby.
            No, mniej więcej. Co za powalający dialog.
            Przejdźmy do treści samej w sobie. Nie wiem, czy będzie miło, ale na pewno nie będzie bardzo miło.
            Przez większość czasu spędzonego na czytaniu zastanawiałam się, czy tekst ma jakiś cel. Droga Autorko – ma? Ja go właściwie nie zauważyłam. Sens może gdzieś jest, można go podciągnąć pod to czy pod tamto. Ale nie widzę celu. Fabuła gdzieś zmierza? Lada moment pojawi się dwudziesty rozdział, a ja nie wiem nic. Miotam się po Los Angeles razem z upijającą się bohaterką i nie mam pojęcia, dokąd zmierzam. Gdzieś po drodze dowiedziałam się, o czym to niby planuje być, ale w dalszym ciągu nie jest. Gdzie to wszystko kuleje? W technicznej konstrukcji fabularnej.
            Co poniektórzy mogą właśnie wytrzeszczyć oczy i mruknąć, że mnie zdrowo, ehem, skrzywiło, żeby nie bluzgać, ale to, co się pisze, należy planować. Nie trzeba wypisywać wszystkiego punkcik po punkciku, choć to też metoda i to wcale nie taka sztywna, sama przetestowałam, jednak ogólne pojęcie wypadałoby mieć. Pisanie z rozdziału na rozdział, bo akurat pomysł wpadł w autobusie, to nie metoda. Owszem, wena i natchnienie to dobrzy doradcy, ale wystarczy wspomnieć Kordiana, którego Strach i Imaginacja zeżarły. Nie warto tak do końca ufać swoim demonom.
            Muszę stwierdzić, że dialogi chyba są najmocniejszą stroną. Czasami co prawda zdają się prowadzić donikąd, ale brzmią całkiem naturalnie. Tylko błędny zapis, chyba Autorka zupełnie nie wie, jak z zasady korzystać, co? Mam nadzieję, że jasno wytłumaczyłam, jak nie, to proszę na mnie krzyczeć i wrzeszczeć. W każdym razie – z dialogami iść w tę stronę i powinno być coraz to powoli lepiej.
            Co do opisów… są, ale ich nie ma. Opisy wyglądu, miejsc – to leży, jednak nie kwiczy. Już, jeszcze, trudno orzec. W każdym razie nie jestem usatysfakcjonowana. Mnie trudno usatysfakcjonować, więc w sumie czas zacisnąć zęby. Rzucasz pojedynczymi hasłami, jak tym, że kanapa była czerwona, ale w jakiej okolicy znajduje się knajpka, w której części miasta… nic nie ogarniam. Problem w tego typu pisaniu polega na tym, że trzeba namalować czytelnikowi otoczenie. Autorka tego nie robi, chlapnie kilkoma kolorami w niektórych miejscach płótna i zadowolona. Dlatego ja wezmę ołówek i Autorce na złość pokreślę, no bo jestem leń i nie chcę sama sobie wymyślać miejsc z prozy Autorki. Och, no i trochę czułości dla bohaterów, kolor oczu i włosów to jeszcze nie pełen opis. Z opisem bohaterów chyba jest trochę lepiej, tylko Autorka zapomina nam wiele postaci przedstawić, po czym nagle strzela tysiącem imion. Cóż.
            Styl ma dobre podwaliny. Teraz trzeba szlifować, bo nic nie powala, ale mnie nie bolało. Zatem tu na mały plus, niech się Autorka nie martwi. Trzeba po prostu dużo pisać, trochę eksperymentować, ale nie przesadzać. Szukać swojego miejsca, bo na ten moment nie poznałabym stylu Autorki wśród innych tekstów. Przeciętna poprawność nie jest fajna, fajne jest coś swojego i świeższego. Każdy może to znaleźć.
            I na końcu, żeby się nie pastwić. Autorka wie, że te kilka urywanych pierwszych rozdziałów, gdzieś do dziesiątego, przy dobrym rozmieszczeniu technicznym można sklecić w ledwie dwa rozdziały? Tyle w nich treści i akcji, że prawie zemdlałam z natłoku wrażeń. Tak właśnie, ironia. Potem nagle pojawiał się przedziwny przerywnik. Czy to był rozdział, czy notka odautorska – do tej pory nie wiem. Wyrwane z kontekstu, z treści, ze wszystkiego. Autorka potrzebuje planu i celu. Na razie wszystko się chybotliwie sypie, jest źle. Znudziłam się potwornie, nie wciągnęłam, takie to wszystko nijakie, bez emocji.
            Trzeba nad tym popracować, stworzyć sobie jakiekolwiek ramy działania. Na ten moment… och, nie lubię przydzielania punktów, to jakieś takie niewymierne dla mnie.
            18/40 – bo jestem zła i surowa.

            Bohaterowie:
            Niewiele o nich mogę powiedzieć. Właściwie żaden nie rzucił mi się w pamięć. Ot, wszyscy ćpają, grają, uprawiają seks, całkowita samowolka, kilku blondynów, jedna dziewczyna, co się dzieje? Nawet imion za dobrze nie pamiętam, a przecież nie powinny były wylecieć z pamięci zaraz po lekturze.
            Co do głównej bohaterki – myśląc o niej, wydaje mi się, że mam do czynienia z pewnym wyobrażeniem Autorki o samej sobie. Tak zresztą najczęściej się dzieje przy tego typu tworzeniu; historie o zespołach i wielkiej miłości jednego członka z nastolatką czy młodą kobietą zwykle sprowadzają się do pewnych niewinnych marzeń Autorki czy Autora, w zależności. Częściej Autorki. Dlatego też nie umiem bohaterki określić.
            Nie jest dobrze zarysowana. Miota się ze skrajności w skrajność. Raz ma taki pogląd, raz taki, raz zachowuje się tak, raz tak. Mówi, że ma zasady, ale te zasady są zawsze takie, żeby było wygodnie.
            Jest kiepsko. Wydaje mi się, że tu też brakuje jakiegoś poukładania, jakiegoś pomysłu, jakiegoś czegoś. Bohaterowie to taka szara masa, potrafię wychwycić z tła główną bohaterkę oraz kolesia, z którym sypia. Pamiętam tylko, że to blondyn.
            Brak charakteru, osobowości, wszystkiego. Szkoda.
            4/10

            Pomysł:
            To już było i niestety wróci więcej, parafrazując pewną piosenkę. Mnóstwo jest tekstów o zespołach i dziewczynach, które w jakiś sposób do tych zespołów lub w ich okolice trafiają. Inna sprawa, że ta metoda trafiania jest chyba najbardziej prawdopodobną, którą zdarzyło mi się czytać, za co chwalę. Kryje się w tym oryginalność, cieszy mnie to. Lubię prawdopodobieństwo, więc zapulsowała Autorka.
            Co jeszcze? Potem we wszystkim brakuje, zwłaszcza w ogarnięciu rzeczywistości – technicznym, opisowym, każdym. Mam wrażenie, że to jeden wielki chaos. To źle, nikt nie lubi myśleć, że czyta o chaosie.
            5/15

            Podstrony:
            Dużo ich tu nie ma, ale to może lepiej. Albo nie? Osobiście uwielbiam robić różne podstrony, szmery i bajery, jednak nie narzucam swoich upodobań. Widzę, że Autorka zamieściła tu tylko linki do ocenialni, czytanych stron, do swojego DeviantArta (ja też mam, ja też mam! Witam w klubie), swojej playlisty muzycznej, a wreszcie – własny opis. To ja go sobie przeczytam, o.
            No dobrze, to tego, więcej do oglądania w sumie nie mam. Co się będę rozwodzić, nie jestem tu do oceniania człowieka, zatem – do najważniejszego czas przejść.
            3/5, bo jednak mało. A ja jestem wredną, subiektywną zołzą.

            Podsumowanie:
            No ludzie święci, nienawidzę tego punktu. Przecież już wszystko powiedziałam! Jeśli Autorka ma pytania, to proszę zadawać. Rany, czuję się tak, jakbym łamała jakieś niepisane prawo. Może więc przyznam dodatkowe punkty jakieś, potem się trochę wymądrzę i udamy, że to w zupełności wystarczy?
            Jeden za to, że widzę postęp. Jeden za racjonalne wprowadzenie bohaterki w cały bajzel. Jeden za zajęcie się początkami zespołu. To wszystko.
            Teraz Autorka musi zacząć pracować. Notesik, ołówek, spisujemy pomysły, układamy i dopiero potem bierzemy się za pisanie, żeby uniknąć chaosu. Bo chaos jest zły w pisaniu. Co jeszcze? No, trening czyni mistrza. Nie zniechęcać się i pracować.
            Punktów mamy tyle: 43/100
            To daje nam dostateczną ocenę. I uważam, że tak właśnie się należy.

14 komentarzy:

  1. Mi adres bloga od razu nasunął zboczone skojarzenia i zdecydowanie niemiłe odczucie.
    "Rocket queen" to tytuł jednej z piosenek Guns n' Roses, z którą to nierozerwalnie połączona jest historia o zdradzie, ale w szczegóły wnikać nie będę (jak ktoś ciekaw niech pyta xd). Poza tym po wejściu na tego bloga, niewinne z pozoru "69" to... hm, cóż pozycja podczas stosunku.
    Ta...
    Cóż, witaj w załodze Nearyh! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jednak jestem niewinne dziecko :< Przyjaciółka by mnie wyśmiała xD
      Tak właśnie zaczęłam podejrzewać, kiedy się zorientowałam, że to farfocel o zespole. Ach, mój szybki zapłon...
      Witam <3 Mam nadzieję, że nie przyniosę wstydu xD

      Usuń
  2. Na razie przeczytałam tę ocenę tak pobieżnie i faktycznie trochę literówek się znalazło, chociaż nie zamierzam cię za to zabijać ;) Każdemu zdarzają się takie błędy.
    Zgadzam się z Amirą- niestety pewne skojarzenia nawet ja od razu mam. W każdym razie taka mała rada: jeśli nie rozumiesz jakiejś nazwy lub czegokolwiek innego, zawsze najlepszy rozwiązaniem są Google. Nas to dużo nie kosztuje, a dzięki temu ocena na pewno będzie rzetelniejsza i nikt nie zarzuci nam niedouczenia ;)
    Faktycznie, jeśli chodzi o podstrony, to dałabym punkt więcej, bo nie każdy musi dokładnie opisywać swoje opowiadanie bądź bohaterów. Czasem lepiej, gdy tego nie ma. Podstrony powinny zawierać to, co najważniejsze- resztę możemy wyczytać z treści bloga.
    Niemniej widzę, że Sen Chu dobrze zrobiła przyjmując cię na staż i mam nadzieję, iż rozwiniesz skrzydła na LK. Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam jedną literówkę, ale mam tak nadwyrężoną rękę, że ledwie stukam na klawiaturze. Co za los.
      No niby tak. Ale nie jestem pewna, czy przeciętny czytelnik zaraz by leciał i sprawdzał w Google'ach. Pierwsze wrażenie to pierwsze wrażenie, mam prawo o czymś nie wiedzieć, tak jak część prawdopodobnych czytelników. Dlatego nie zawsze od razu zaglądam do encyklopedii i wyszukiwarek, bo wchodzę z nastawieniem, że mam czytać i dobrze się bawić. A wchodząc na prywatne blogi - nigdy nie wertuję tego typu instytucji, żeby być douczoną ^^
      No, więc teges, już pierwszy bunt na pokładzie, miło mi, to jestem ja xD

      Usuń
    2. Może i masz trochę racji, ale w końcu to blog od lat 18, a większość dorosłych ludzi wie jednak o niektórych rzeczach. Szczególnie w dzisiejszych czasach. Jaki tam bunt? Każdy ma prawo do własnego zdania.

      Usuń
  3. Ach, ile ja bym dała, by w moich ocenach było tyle swobody i wiedzy, jaką prezentuje nam Nearyh *,* Serio, chciałabym tak pisać... Anyway - gdy napisałaś o koniach na samej górze, strasznie z nimi zatęskniłam! Może w ten weekend uda mi się pojechać do kumpla na pensjonat, żeby ruszyć mu konie, ale nie wiem, co z tego wyjdzie - nadal jestem uzależniona od starszej siostry - prawko zaczynam w sierpniu dopiero, a chciałoby się już je mieć, optymalnie z własnym samochodem i pieniędzmi na paliwo. Ale odbiegłam od tematu... Starczać mi musi pies zaprzęgowy - robi się chłodno, więc kto wie - może uda mi się pojeździć z nim na hulajnodze. Yep, I'm crazy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... A chcesz konia na kolana? xD Wyrżnęłam się z moim Młodym, bo stajenny nie zrobił dobrze hali i się poślizgnęliśmy. 520kg żywej wagi na nodze, myślałam, że już nigdy kolana nie wyprostuję xD Ale żyję, nic mi się nie złamało i nie zwichnęło. Tylko ja mam zawody w niedzielę :<
      Więc chyba się przerzucę na psy, mówisz, że to też zabawa całoroczna...? xD

      Usuń
  4. Właśnie mi się coś przypomniało. Mam pytanie do Sen Chu. Co robimy z zakładką oceniające? Zostajemy przy podstronach czy masz może jakąś inną koncepcję? Jak na razie to trudno komuś zgłosić się do konkretnej oceniającej, skoro nie ma nigdzie jej opisu. Myślę, że tym też trzeba by się jak najszybciej zająć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, zbyt dużo by było z tym roboty. Robimy tak: co ocenia, nie ocenia, w ocenach zwraca uwagę na.. Coś jeszcze byście chciały? Można zrobić przed tymi punktami krótki opis danej oceniającej - wiek, zainteresowania... Macie jakieś do tego uwagi, pomysły? Piszcie, trzeba to wspólnie ustalić :)

      Usuń
    2. Ja jestem za, bo do mnie juz się jakieś recenzje zgłosiły, a ja tego nie oceniam Oo Zaraz pod najnowszym postem zorganizuję akcję charytatywną "przygarnij bloga" xD

      Usuń
    3. Może być coś takiego. Chociaż podstrona "Wybierz oceniającego" z Onetu też była dosyć wygodna dla zgłaszającego się. Ale jednak wypadałoby także przeczytać opis oceniającej. Jeśli chodzi o wiek, to nie wiem czy jest on niezbędny. To raczej mało ważne. Można napisać coś o sobie tak jak na naszych starych podstronach. Czyli wszystkie opisy mają być w jednej zakładce? W sumie może to dobry pomysł. Przynajmniej każdy będzie mógł od razu przeczytać opisy wszystkich oceniających.

      Usuń
  5. Kto uzupełnia kolejkę? Mogłabym dostać Panią Ciemności z wolnej?

    OdpowiedzUsuń