niedziela, 2 czerwca 2013

[564] dziecko-prawdy.blogspot.com



Pierwsze wrażenie
Pozytywne. Ogólnie. Bo pewnym czasie monotonność kolorystyczna szablonu zaczyna nieco działać na nerwy, ale to chyba dlatego, że nie lubię, jak wszystko jest tak podobne, że zaczyna mi się zlewać w jedno. Wszystko jest, gdzie być powinno. Nie ma na co narzekać, jednak nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła. I trafiło na kolory. Nie będę się nad tym rozwodzić, bo kolorystyka bloga to sprawa autorki, a jak mi się nie podoba, to mówi się trudno i żyje dalej.
Pochwalić jednak mogę nagłówek szablonu. Na pierwszy rzut oka jest to nieogarnięty misz-masz, gdzie nic do niczego nie pasuje, ale mi się podoba. Dużo nie znaczy źle, jeśli potrafi się wszystko trzymać pod kontrolą. A klimat, jaki panuje na sklejonych obrazkach, zdecydowanie mi się podoba. Tajemnice, zagadki, stare zamki, zegar… Ten mały cytacik koło zegara nie rzuca się w oczy i w sumie nic nie wnosi do szablonu. Równie dobrze mogłoby go nie być i wszystko wciąż wyglądałoby fajnie. Ale jeśli już, to powinien być trochę większy, bo wtapia się w tło i może nie każdy go zauważy na pierwszy rzut oka.
Co dalej. Po lewej treść właściwa, po prawej spis rozdziałów, kilka odnośników, które utrzymują porządek. Całkiem przyjemnie.
Ale te kolory… Są takie monotonne.
Adres. Niby oryginalny, a jednak mam jeszcze jednego bloga ze słowem „prawda” (teraz już nie, ale on tam był). I jak tak stoją sobie bliziutko w tej mojej niewielkiej kolejce, to strasznie bije mnie to po oczach. Ogólnie jednak brzmi dość ciekawie, chociaż nie jestem pewna, czy na tyle, żeby zachęcić mnie do wejścia jako postronnego gapia.
Cytat na belce jest ładny. Nie wiem, jak nawiązuje do treści, ale mam nadzieję niedługo się przekonać.
7/10

Szata graficzna + Podstrony
Trudne do nazwania kolory. Ni to brąz, ni to fiolet…  Takie pomieszanie z poplątaniem z dodatkiem odrobiny beżu dla rozjaśnienia, rozsmarowane na całym blogu. Osobiście jestem zwolenniczką różnorodności kolorystycznej, bo taka jednolita szata graficzna szybko mnie nudzi. Ale zostawmy już barwy, a skupmy się na szczegółach.
Nagłówek mnie urzekł. Początkowo ta dziewczyna psuła mi jego nastrój, ale potem nawet się do niej przekonałam. Chociaż wciąż mam jej za złe, że nie wygląda tak, jak powinna. Jest ubrana tak nowocześnie, modnie, a za nią co? Stare zamki. Przecież ona powinna mieć na sobie jakąś piękną suknię, a nie skórzaną kurtkę i taką dziwną spódniczkę. Chociaż może ubiór bohaterki na tle reszty nagłówka ma mi sugerować, że będzie ona podróżowała w czasie? Intrygujące.
Jeśli chodzi o treść bloga, to nie narzekam. Litery są odpowiedniej wielkości, koloru, łatwo czytelne. Czyli jest dobrze. Po prawej idealnie, wręcz pedantycznie, uporządkowane menu. Linki w Nawigacji są ułożone w kolejności od najdłuższego do najkrótszego, co daje ładny efekt. Aczkolwiek odnośnik do strony głównej chyba nie jest potrzebny, skoro kliknięcie w nagłówek ma właśnie za zadanie przenieść czytelnika na stronę główną. Ale to już zostawiamy Autorce. Jej blog, jej porządek.
Po krótkim zapoznaniu się z zakładką Opowiadanie stwierdzam, że będzie ciekawie. Niewyjaśnione okoliczności to jeden z moich ulubionych zwrotów. Zapowiada kłopoty, ale i fascynującą przygodę.
Bohaterowie. Nie jestem zwolenniczką dodawania zdjęć do opisów. Wygląd bohatera powinien pozostać sprawą czytającego i jego wyobraźni. Już na samym początku czytania opisów zaczynam się śmiać. A dlaczego? „Nieznacznie przerzedziłam je palcami” zasugerowało mi, że Lizz wyrwała sobie palcami całkiem sporo włosów. Jestem pewna, że chodziło Ci o „przeczesanie” włosów palcami. Przerzedzania nikomu nie polecamy. Doczytując kolejne zdania mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Nietuzinkowość naszej bohaterki ma niby przedstawiać się w tym, że spóźnia się na lekcje i jest egoistką, nieczułą na ludzką krzywdę? Nie zapomnijmy przy tym dodać o długich do połowy ud włosach oraz zamiłowaniu do koloru fioletowego. A i przyjaciele-geje zapewne również dodają jej oryginalności. Dorzućmy do tego ptakofobię i nienawiść do bezbronnych kotków. Pierwsze wrażenie, które było bardzo pozytywne, zaczyna uciekać. Co dalej… Wzruszające, powalające opisy Radforda. Już wiem, że jest międzygalaktycznym pedałem o szmaragdowych oczach i potrafi mknąć niczym gazela.
Język, którym piszesz, powinien być adekwatny do czasów. Takie opisy w niektórych sytuacjach wywołują efekt komiczny, zamiast wprowadzać podniosły nastrój, jak zapewne Autorka chciała. Moje pierwsze wrażenie nie ma siły uciekać, bo tarza się ze śmiechu. Mogłabym poświęcić ze trzy strony na wytykanie Ci takich rzeczy, ale to chyba raczej praca dla analizatorem, nie dla oceniających.
Ta podstrona jest pierwszym krokiem w stronę jednego, wielkiego NIE dla tego bloga. Mam jednak nadzieję, że to co najważniejsze, czyli treść, nie będzie wiało absurdami, czego jakoś zaczęłam się obawiać, i pokażesz mi, że potrafisz zrobić z niczego.
„Lubi wywierać w innych poczucie winy.” – Wywierać to można na innych presję, ale poczucie winy to raczej się wywołuje.
„Jej życiowym celem jest odnalezienie starodawnej Steli, która daje almightianom z przesileniem na nefilim - którym akurat jest Jasmine - wręcz bezgraniczną władzę i moc. Nie ma oczywiście wobec niej żadnych złych zamiarów - chce ją odpowiednio zabezpieczyć, aby nie wpadła w niepowołane ręce.” – Podkreślone części tego akapitu jakoś szczególnie mnie ubawiły. Niestety, im więcej analiz czytam, tym więcej wymagam od autorów. Więcej profesjonalności, mniej absurdów. Więcej myślenia, mniej pisania tego, co akurat przyjdzie do głowy. I mówię to odnośnie całości, a nie tego konkretnego fragmentu.
„„Nathaniel był rozpoznawany z dwóch powodów - przez swoją odmienną orientację seksualną oraz przez nietuzinkową bezczelność i awanturniczość.” – Zdanie miałoby sens, gdybyś dodała, że chłopak chodził z jaskraworóżową tabliczką z napisem GEJ, która oznajmiałaby innym jego orientację.
„Nie brak mu energii i papierosów, zarówno w dobrym, jak i złym kontekście.” – Chyba nie rozumiem, co chciałaś mi przekazać, droga Autorko. To już ostatnie przytoczone tu przeze mnie zdanie z tej podstrony, bo jeszcze narobię smaka analizatorkom.
Autorka. Skromność jest cechą ludzi wielkich. Podobno.
Playlista. Niedopracowana. To miło, że chciałaś się podzielić z czytelnikami piosenkami, które Cię inspiruję, ale śmiem wątpić, czy komukolwiek będzie chciało się słuchać tych kawałków. Ja osobiście, kiedy nie pojawił się link w tytule piosenki, stwierdziłam, że aż tak bardzo mnie to nie interesuje.
Cytaty.  No… Oryginalny pomysł.
Spam. Nareszcie coś konkretnego.
Linki. Jedna uwaga: Byłoby lepiej, gdyby odnośniki otwierały się na nowych kartach.
Blog. Kilka ciekawostek i informacji. I kolejna uwaga. Nie wszystkie wydawnictwa zgadzają się na publikowanie treści, które wcześniej były gdzieś udostępniane. Chociaż jako Pisarka powinnaś to wiedzieć.
Za szablon 7/10, podstrony 2/5.
9/15

Treść
Trzynaście rozdziałów plus prolog. Z tego co już zauważyłam nie robisz błędów praktycznie wcale. Jedynie tu i ówdzie jakieś przeoczenie, które można wyłapać po ponownym przeczytaniu tekstu. Przeczytam więc, co stworzyłaś, i dopiero po lekturze odniosę się do całości. Mam nadzieję, że nie będę rozczarowana, bo zapowiada się nie najgorzej.
„Zapytana odpowiadała zawsze, że ów znaki są jej własnym pomysłem.” (Rozdział 1) – owe znaki.
„Przez twarz zielonookiej kotki przemknął wyraz satysfakcji.” – Też bym się przestraszyła, gdyby okazało się, że mój kot ma twarz. Gwoli ścisłości, koty mają pyszczki.
„Miała na sobie wąskie jeansy i błękitny sweterek, który gładko otulajął jej smukłą figurę.” (Rozdział 2) – Ten sweterek robił co?
„Wpadłam do mieszkania z nadzieją, że rzucę się na łóżko i zasnę, pozostawiając chodź na kilka godzin życie świata własnemu biegowi.” – Idę! Obawiam się, że w tym miejscu ten czasownik nie pasuje. Wiele osób popełnia ten błąd i źle zapisuje to, co powinno wyglądać tak: choć.
„którego większa połowa znalazła się w misce” (Rozdział 9) – Połowy są równe.
A więc… Nie jest źle, moja droga, ale szału również nie ma. Co mi się podoba? Spokojne, umiarkowane tempo akcji. W każdym rozdziale dowiadujemy się czegoś nowego; do naszej układanki wskakuje nowy element, który pozwala na powolne układanie obrazka w całość. Widać, że masz pomysł i dążysz do jak najlepszej jego realizacji. Jesteś bardzo kreatywna i oryginalna. Jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem o takiej tematyce. Co mi się nie podoba? To, że w każdym rozdziale Lizz kogoś podsłuchiwała. Raz czy dwa – rozumiem. Ale w każdym rozdziale? To się zaczęło robić mocno naciągane. Irytujące było również to, że na początku co rusz ktoś poprawiał sobie rękaw bluzy, ale tego na szczęście się pozbyłaś w późniejszym etapie. Poznałaś na weselu matki przystojnego faceta, który powiedział ci, że możesz mu się wygadać? Opowiedz mu historię swojego życia i nie zapomnij wspomnieć, że rozwiązujesz zagadkę, w której istnienie nikt nie wierzy. W końcu kto normalny uznałby cię za wariatkę? Na pewno nie te dwie urocze Japonki, którym również o tym opowiedziałaś. Po oczach bije mnie również przesadne okazywanie sobie uczuć przez Natha i Radforda. To jest po prostu zbyt słodkie, zbyt urocze, zbyt niemożliwe, zbyt kawaii, żeby być prawdziwe. Dlatego ja na ich związek patrzę z przymrużeniem oczu. I jeszcze ta scena przed wylotem do Oslo. Nie wiem jak oni, ale bym się dziwnie czuła, gdyby ktoś się na mnie gapił w takiej sytuacji.
Podsumowując: Nie rozczarowałam się. Opowiadanie może i jest miejscami naciągane, jakby autorce brakło pomysłów na dalszy rozwój akcji (przykładowo to ciągłe podsłuchiwanie w celu zbierania informacji), i  nieco niedopracowane, ale widać, że jest przemyślane.
Miałam na coś jeszcze zwrócić uwagę, ale zapomniałam. Jak sobie przypomnę, to napiszę.
30/40

Bohaterowie
Proponuję Ci wywalić podstronę z opisami bohaterów, bo są one zupełnie niezgodne z tym, co przedstawiasz w opowiadaniu. Ja osobiście najpierw lubię grzebać po zakładkach, a potem dobierać się do treści właściwej. I taki opis bohaterów, jaki przedstawiłaś, sprawiłby, że bez zastanowienia opuściłabym Twojego bloga i nie wiedziałabym, co straciłam.
Elizabeth Kaviste – wciąż kogoś podsłuchuje. Młoda detektyw, która rozwiązuje zagadkę zostawioną jej przez ojca. Ciekawa postać. Chociaż nie nazwałabym jej niewrażliwą egoistką, skoro tak bardzo martwi się o swoją przyjaciółkę. Dlatego proponuję przemyśleć podstronę o bohaterach, a najlepiej w ogóle się jej pozbyć. Jej nietuzinkowości też jakoś nie widzę. Jest normalną – jak na kogoś, kto nie wie, kim dokładnie jest – osobą, dociekliwą, ciekawską, żądną poznania prawdy. Wierna swoim bliskim, gotowa do walki, gdy chodzi o ich bezpieczeństwo i życie. Ogólnie to ją polubiłam.
Radford Brownese – szmaragdowooki gej. Uroczy chłopaczek, w dodatku skrywający wiele tajemnic. Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać, żeby zbyt wiele o nim nie zdradzić. Powiem więc tylko, że trudno go nie polubić. Może jest trochę zbyt idealny, ale to jedyne, co można mu zarzucić.
Nathaniel Woodly – jak nie usuniesz zdjęcia Alexa, to cię zabiję. Nie no, żartuję. Ale Alex naprawdę nie pokrywa się z moim wyobrażeniem o Nathanielu. Nathe jest słodką przylepką, która ciągle chodzi przyczepiona do Radforda. I właściwie dla mnie jest on tylko cieniem Rada, który ciągle by się z nim obściskiwał.
Jasmine Masite – ta to dopiero ma wiele tajemnic. Najlepsza przyjaciółka Lizz, cicha, spokojna, ale potrafi pokazać pazurki. Nie przypadła mi zbytnio do gustu, była trochę taka nijaka i łatwo wtapiała się w tłum innych postaci. Mimo wszystko jednak to właśnie dla niej Lizz gotowa jest przemierzyć Kosmos.
Jess, Jeff, Jessica – cudowne trojaczki, z włosami godnymi Geralta. Jess i Jeff to spoko goście. Tacy zimni, nieczuli, ale czasem łaskawie zrobią coś dla innych. Jessica za to trzyma ich w ryzach.
Jest jeszcze Fabian, Vanessa, Tamitaya, Patrick i inni. Ale oni niespecjalnie zapadli mi w pamięć, poza tym, że Fabian jest gejem, a Vanessa i Tamitaya to lesbijki. I te dwie panie są złe. A Patrick też. I jeszcze Casper.
8/10

Pomysł
Oryginalny, to muszę przyznać. Spotkałam się z opowiadaniem, którego akcja dzieje się gdzieś w Kosmosie, ale nigdy z takim. Co tu dużo mówić – masz rozwiniętą wyobraźnię, dla której chyba nie ma granic. Stworzyłaś całkiem nowy świat, w którym realność przeplata się z fantastyką, w którym trudno oddzielić to, co prawdziwe, od tego, co jest kłamstwem. Podziwiam Twoją pomysłowość i łatwość, z jaką wprowadziłaś całkiem nową planetę do naszej części Wszechświata. Może i nie jest to jeszcze do końca dopracowane i będziesz musiała jeszcze sporo nad tym popracować, ale warto.
O fabule chyba już coś wspominałam. Jest rozbudowana, nie ogranicza się do głównej bohaterki i jej zagadki. W międzyczasie jej matka wyszła za mąż, a pozostali bohaterowie przeżywali swoje rozterki i radzili sobie ze swoimi problemami.
Podoba mi się
13/15

Podsumowanie
Już wiem, o czym miałam wspomnieć. O relacjach Nathaniel-Elizabeth. Są dziwne. Tu droczą się i śmieją jak najlepsi przyjaciele, żeby po chwili ganiać się po parku. A w efekcie Nath ma złamaną rękę. Potem trochę to sprostowałaś, pokazując ich dystans do siebie i słowne przepychanki, ale nadal mi się wydaje, że oni są bardziej przyjaciółmi niż przeciwnikami.
Podsumowując: Szału nie ma, za to jest potencjał. Siedzi tak na wpół zakopany i trzeba by go odkopać. Po zapoznaniu się z zakładką o bohaterach miałam ochotę uciec z tego bloga i nigdy nie wracać, jednak dobrze, że tego nie zrobiłam. Dlatego ostatni raz apeluję, żebyś usunęła tę podstronę. Albo przynajmniej totalnie ją zmieniła. Opisy powinny się zgadzać z rzeczywistym stanem rzeczy i zachęcać do czytania, a nie ośmieszać bohaterów.
Proponuję jeszcze zmienić szablon na coś bardziej pasującego do tematyki opowiadania.

6/10

Punktów: 71
Ocena: DOBRA (4)

1 komentarz:

  1. Dziękuję za ocenę. Postaram się wziąć sobie do serca twoje cenne uwagi. Wiem, że opowiadanie wymaga sporego dopracowania i jeżeli tylko znajdę chwilę, z pewnością poprawię wszystkie rozdziały. Wiem, że zajęłoby to dużo czasu, ale czuję, że muszę to zrobić.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń