Jako że jestem chora - korzystam z wolnych chwil i przysiadłam do swojej kolejki, na kilka chwil starając się zapomnieć o prywatnych blogach, które dziwnym trafem wypełniają przez cały czas moje myśli. Może kogoś zainteresuje www.pieces-of-soul.blogspot.com Niby na razie są tylko shoty związane z zespołem One Direction, ale w najbliższym czasie pojawi się moja ukochana fantastyka. I myślę nad drabble, choć to dosyć ciężki aspekt pisarstwa.
Dobra, nie przynudzam!
Pierwsze wrażenie:
Mam przed sobą adres, w dodatku po polsku. Co mogę o nim powiedzieć? Zainteresował mnie, bo nie zdradza w żaden sposób, z jakim blogiem będę mieć do czynienia. Och, na pewno proza, ale jaki gatunek? Fan fiction? A może romans? Thriller? Horror? Psychologiczny? Kryminał? Okej, zagalopowałam się w tym wymienianiu, przejdźmy dalej. Nie zawiera w sobie ani jednej litery naszego alfabetu polskiego, co się liczy, bo nie muszę rozszyfrowywać barwnych kwiatków, które za każdym razem doprowadzają mnie do szewskiej pasji.A tutaj nie muszę się w żaden sposób męczyć, co się liczy.
Cytat na belce nie jest w żaden sposób wstawiony w cudzysłów, nie jest podpisany żadnym imieniem, więc mniemam, iż jest on Twojego autorstwa i jest on dodatkowo powiązany z adresem bloga. Jednakże spytam się wujaszka Google, co ma mi do powiedzenia na ten temat. On wszystko przyjmie na klatę - nawet najdziwniejsze pytania. Tak, jest Twój. Lepiej jednak w jakiś sposób gdzieś to zaznaczyć, bo różne dziwne sytuacje się zdarzają i lepiej nie ryzykować jakimiś nieprzyjemnościami, wiadomo...
Ew... Kurczę, skądś znam Twój pseudonim... Nie oceniałaś przypadkiem? Na pewno gdzieś oceniałaś... Oceny Legilimens! Tak, tam oceniasz! Oj, oceniałaś, bo odeszłaś... Dlaczego? Ostatnimi czasy mnóstwo osób odchodzi, zwłaszcza właścicieli, nawet Plotkara pisała do mnie w tej sprawie, czy aby ja też nie zamierzam odejść. I to dało mi do myślenia, bo faktycznie sporo odejść właścicieli jest, odkąd zaczął się rok szkolny... No, chyba taki kryzys nastał, jak wtedy, gdy Onet zaczął świrować i ocenialniom wiodło się gorzej, bo nikt nie chciał się męczyć... Anyway - to rozmowa na później, bardziej prywatnie, teraz zajmijmy się pierwszym wrażeniem!
Jestem bardzo ciekawa, choć nieco onieśmielona, bo niecodziennie zdarza mi się oceniać blogi tak zacnych, znanych i lubianych przeze mnie osób. To trochę jak egzamin, bo osoba, która daje bloga, też się na tym zna. Och, może po prostu nie będę o tym myśleć i będzie mi lżej?
8/10
Szata graficzna:
Gdy po raz pierwszy zauważyłam nowy szablon (przed wakacjami był inny, ale już nie pamiętam dokładnie, jak on wyglądał), z miejsca mi się spodobał. Odcienie trochę mnie irytują, bo szablony w szarościach są tak oklepane przez czasy Onetu, iż mnie wychodzą bokiem, jednak tutaj symbolizuje w jakiś sposób delikatność; podkreśla tą niewinność modelki ze zdjęcia, jej rude włosy - w moich oczach to idealna kandydatka na postać Lily. W dodatku motyw kartki jako tła pod treść z blogiem także plusuje na Twoją korzyść.
Na blogu nie panuje jakiś straszny przepych - mamy najważniejsze linki na samej górze, pod zgrabnym cytatem, potem mamy ładnie zadbaną treść z wcięciami i justowaniem, co daje kolejne punkty na Twoje konto. Po prawej stronie możemy zobaczyć niewielką "ramkę", gdzie widnieją aktualne informacje od autorki, kiedy strona została założona (choć to można usunąć, raczej jest to rzecz zbędna), szybki kontakt z autorką, z którego notabene skorzystałam ostatnio, a także archiwum, etykiety i czytelników wraz z tłumaczem. I według mnie są to rzeczy całkowicie zbędne, psujące wygląd szablonu. Archiwum - wszystko znaleźć przecież można w linku z historiami, żadnego postu raczej nie przeoczyłaś. Etykiety - korzysta ktoś z tego w ogóle? Bo ja jakoś nie sądzę, by ktokolwiek na to zwracał większą uwagę. Czytelnicy - masz ich widocznych w panelu blogera, na blogu nie jest to potrzebne. Tłumacz - raczej nikt nie jest na tyle szalony, by tłumaczyć sobie Twojego bloga na afrykański.
Ogółem szablon prezentuje się schludnie, czysto i przede wszystkim - zachęcająco.
7/10
Treść:
czerwony - błąd
zielony - poprawiony błąd, brakująca litera/ coś innego
pomarańczowy - powtórzenie
podkreślenie - zwrócenie uwagi na dane słowo/fragment zdania
Prolog
Daniel’sem – bez apostrofu, gdyż wyraz nie kończy się na
samogłoskę. Gdy imię kończy się na samogłoskę, piszemy wtedy z apostrofem, np.:
Harry’ego. A gdy na spółgłoskę – wtedy nie: Daniels – Danielsem.
„Luna, jak spotkasz gdzieś Harry’ego, to powiedz mu, żeby
zamówił jeszcze jedną kolejkę. – dziewczyna próbowała przekrzyczeć głośną muzykę, która
cały czas dudniła jej w głowie.”
Rozdział 1
Tą cechę – tę cechę
Rozdział 2
„Niestety, nie miała pojęcia, co takiego.”
„- Dobrze, panie Roberts, zapisałam to. – uśmiechnęła się
serdecznie w stronę szefa, a później do brązowowłosej, która odpowiedziała
trochę nieszczerze.”
„- Harry. – kobieta zaśmiała się cicho. – Nie miałam wyjścia, sami
mnie przenieśli – dodała i słysząc, jak po drugiej stronie wszystko milknie,
roześmiała się już głośno.”
„ - Jakie zabranie Zoey? – spytał Harry, raptownie
poważniejąc. – Przecież nie widziałem jej od dwóch dni. Poza tym dzisiaj nawet
do was nie przyszliśmy – zamilkła na chwilę. - Nie mów, że nie ma Zo w
domu?” – chyba raczej on „zamilkł”. Lekka pomyłka.
Rozdział 3
„Niestety, tym razem było
inaczej.”
„Niestety, trwała ona krótki
moment, ponieważ nagle podbiegła do niego jakaś mała dziewczynka, mocno
wtulając się w jego osobę.”
„Pansy – powtórzył, ale zanim zdążył cokolwiek dodać,
Parkinson popatrzyła na niego groźnie, po czym, z rosnącą furią w oczach,
szybkim krokiem wyszła z pomieszczenia, by po chwili słychać było donośnie
trzasnąć drzwiami.”- trzaśnięcie drzwiami, jeśli już.
„Córką ochoczo przytaknęła,
sprawiając, że ten westchnął z ulgą.”
Rozdział 4
„Obyś miała racje –
odetchnęła głęboko szatynka, drapiąc się przy okazji po głowie, przez co jej
brązowe pukle zaczęły delikatnie falować.”
„Ten gest wywołał u Hermiony niechciane rumieńce – za bardzo
kojarzył jej się z czasami szkolnymi, a dokładnie z momentami, gdy ten dopiero co zsiadał spocony z miotły po
wyczerpującym i – jeżeli grali z Gryfonami – przegranym meczu.”
„Po raz pierwszy od jakichś
dziesięciu minut w św. Mungu zrobiło się dość spokojnie.” – raczej w
tekstach nie występują skróty, ewentualnie wtedy, gdy piszesz jakiś dokument,
list lub inny tekst, nie będący zwykłą treścią powieści.
„Draco usiadł po drugiej stronie stołu i widząc, jak Hermiona trochę się uspokaja, z
wdzięcznością patrząc na niego, puścił jej oczko.”
Rozdział 6
„Zaczęła wszystko niespodziewanie,
acz delikatnie pustoszyć.”
„Niestety, jego ślizgoński
charakter mu na to nie pozwalał – a podobno go nie miał, jak sam twierdził.”
„- No więc, przepraszam.”
„Granger, zdając sobie sprawą,
jaką gafę palnęła, podrapała się zawstydzona po policzku.”
„Oczywiście, nie wolno ci
wtedy przeszkadzać.”
„Po chwili namysłu – przecież i tak woli pozostać tutaj, nić wracać do pustego
mieszkania – machnęła różdżką, sprawiając, że krzesło z jej biurka znalazło się
koło Malfoya.”
„Widzę, że coś się dzieję.”
„W momencie kiedy przekraczała jego próg, całkowicie oddała
się rozmyślaniom na temat Zo i tylko one się w tej chwili liczyła. „
– te myśli się liczyły, czy Zoey się liczyła? Trza się zdecydować.
„Ciszę trwającą w całym lokum przerwała głośna melodia
dzwoniącego telefonu i wibracja towarzysząca, jaka jej towarzyszyła.” –
a masło jest maślane.
Rozdział 7
„Oczywiście, miał jeszcze
skrzaty domowe, które wyręczały go w gotowaniu i sprzątaniu, ale jeżeli
chodziło o pojedyncze czynność, wolał je sam wykonać.”
„Zresztą, Z. powiedziała mu
ostatnio, że przerażają ją trochę te „dziwne stwory”.”
„Zresztą, pamiętał jeszcze, jak przez bodajże dwa lata opijał tą felerną –
jak wcześniej mawiał – znajomość, która przyniosła mu więcej szkód niźli była
tego warta.”
„- Proszę – syknął Draco,
w biegu wkraczając do jadalni. Szybko położył przed Zoey kubek z napojem, po
czym z głośnym sykiem złapał się za uszy.”
Wcięcia w tekście fruwają każdy w swoją stronę: jeden akapit
bardziej wcięty, inny mniej… By wszystkie były równe, najlepiej wkleić tekst do
dokumentu programu Word i zrobienia go za pomocą linijki. Wtedy wszystkie będą
równiutkie i schludne.
„- W każdym bądź razie –
ponownie zaczął Draco, mierzwiąc dłonią włosy i niszcząc przy okazji ich
zaczesany ład – zastanawiałem się, czy...” – nie ma takie zwrotu, jest tylko „w
każdym razie”.
„Właściwie to przez tą swoją radość wywołał większe osłupienie
u żony i syna, niż wiedza, że Draco ma córkę.”
„Niemniej, jakoś dziwnie mu
było się tłumaczyć przed ojcem.”
„Dzieci nie bawiły się aż tak chętnie na dworze, bo gdy
wychodzi.ły na zewnątrz i parę minut pobiegały,
natychmiast wracały do środka, w płucach czując ociężałość i brak potrzebnego
do życia tlenu.”
„Niemniej, chciał chociaż
spróbować.”
„Zrezygnowany, wstał,
przeczesując przy okazji włosy palcami.”
„- Dobry wieczór, panu –
przywitał się stróż prawa, zerkając kątem oka na blondyna, który nadal, z wysoko podniesionymi brwiami, się mu
przypatrywał, co po jakimś czasie było dość krępujące.”
„- Zapraszam do salonu – zaproponował grzecznie Malfoy,
pokazując dłonią w tamtym kierunki.”
„Po jej policzkach poleciały
słone krople, które natychmiast wytarła jednym ruchem dłoni.”
Rozdział 8
„Od kiedy Zoey zniknęła, nawet ściany zdawały się płakać, a
ponure okna tak zostały ogarnięte smutkiem, że nie przepuszczały aż tyle
ciepła, co wcześniej.”
„Wszystko tutaj trwało tak samo,
jak parę godzin temu.”
„Kobieta weszła posłusznie do jednego z pokoi, a później
usiadła na wskazanym miejscu naprzeciwko komendanta, który, przyglądając się jej uważnie, splótł palce ze
sobą i oparł łokcie na blacie biurka.”
Niewiadomo – nie wiadomo
„Zresztą, zawsze tak było.”
„Malfoy, czując się lekko
niezręcznie zaistniałą sytuacją, podrapał się w kark.”
„Szybko więc ruszył w tamtą stronę, by po namyśle złapać
całość i podrzeć ją w najdrobniejszy mak.” – w poprzednim zdaniu
napisałaś, że „zauważył badania”, a więc zaimek powinien być „je”, skoro „te
badania”.
Rozdział 9
„Na samo wspomnienie córki,
przeszedł ją zimny dreszcz.”
„Ten aczkolwiek dalej wpatrywał się w bliżej
nieokreślony punkt przed sobą.” – to tak naprawdę synonim „choć” i tak się
zastanawiam… nijak tutaj pasuje, więc nie ogarniam, czemu to słowo się tutaj
znalazło.
„Czuje się bardzo samotna i opuszczona, przez co nie
zachowuje się tak, jak powinna.”
„Sama bym już dawno to zrobiła, gdybym wiedziała, że to w jakikolwiek sposób pomoże!”
„- Niemniej, dziękuję – zamilkł
na chwilę, zastanawiając się nad czymś głęboko.”
„Tym bardziej, iż teraz
wiem, że ją mam.”
„Jesteś kretynem,
wiesz?!”
„- Mamy jeszcze trzy dni, tak? – zapytała, obiecując sobie w
głębi ducha, że ten ostatni czas spędzony z tatą,
będzie najlepszym w jej życiu i nigdy go nie zapomni.”
Stwierdzam, że pszczółki i kwiatki wymiatają! To naprawdę Ci
się udało!
Rozdział 10
„Doskonale zdawał sobie sprawę, że jest ojcem Zoey, i postanowił to wykorzystać.”
„– Po tym wszystkim, co
przeszedł, chciał pobyć sam z Luną i Jamesem – zamilkł na chwilę, po czym
dodał: - Czy coś się stało?”
„Kobieta na samo wspomnienie Zo,
wciągnęła głośno powietrze.”
„I zrobił to w doskonałym momencie, ponieważ parę sekund
Hermiona doskoczyła do Draco, okładając go mocno pięściami w tors.” – parę
sekund co? Chyba Ci wyraz zjadło.
Rozdział 11
poddenerwowana – podenerwowana
„Gdyby był on zwykłym przechodnią, nawet nie
zwróciłby na niego większej uwagi.” – a nie przypadkiem „przechodniem”?
„A tym bardziej po tym, co
się stało… - dopowiedział prawie szeptem, ale na tyle głośnym, że Harry
doskonale usłyszał ostatnie słowa.”
Rozdział 12
„W każdym razie dopóty nie wróciła do niego świadomość, dopóty
nie przypomniał sobie wydarzeń z ostatnich dni, które aż tak bardzo namieszały
w jego życiu.” – zwrot brzmi „dopóty, dopóki”, nie „dopóty, dopóty”.
„Narcyza, widząc swojego
pierworodnego, zmarszczyła ze zdziwieniem czoło.”
„Widzę, że ucięliście sobie dłużą pogawędkę.” – albo
długą, albo dłuższą – na coś trzeba się zdecydować.
„Draco niestety nie miał tyle szczęścia, co panna Granger.”
Rozdział 13
„Zo jednak nie odwzajemniła gestu, czym przypomniała
mężczyźnie, jak bardzo ją zranił.”
„- Drzwi na lewo – dodała jeszcze za pamięci, zanim
jej myśli zajęły się całkiem czymś innym.” – chyba nie za bardzo rozumiem zwrot
„za pamięci”…
Epilog
„Zdawałoby się, że specjalnie przeciągała czas, który dużymi
krokami wciąż przybliżał ją wciąż do tego wyczekiwanego momentu.”
„- Kochanie, daj spokój, Harry ma rację, przestań świrować i chodź tu do mnie –
powiedział Draco opanowanym tonem i rozłożył ku niej swoje ręce.”
„Dopiero po powrocie do domu,
zaczęła dostrzegać podobieństwa.”
Podsumowanie
treści: nie
powiem – bardzo się ucieszyłam na myśl o tym, że będę mogła w spokoju ocenić
Twojego bloga. Być może zajęło mi to odrobinę więcej czasu niż przypuszczałam
na początku, ale ani razu nie miałam uczucia odrzucenia podczas czytania. W
każdym razie przejdźmy do spraw związanych z treścią, a nie moim samopoczuciem,
które swoją drogą jest średnie, zważywszy na fakt, iż jestem chora.
Największy problem dostrzegam w przecinkach, ale chyba każdy
ma z nimi problem – taki mamy już pokręcony, trudny język. Myślę, że to kwestia
„doszkolenia” się w tej dziedzinie, jak na przykład przecinki… no właśnie, z „jak”.
Raz wszystko jest w porządku, a raz widzę, że jednak już nie jest. Zasada jest
prosta: przecinek przed „jak” nie stawiamy tylko i wyłącznie wtedy, gdy coś porównujemy
do czegoś. W każdym innym przypadku ten przecinek już jest.
Kolejna sprawa to lekkie zagubienie szyku i sensu w
dłuższych zdaniach. Czasem coś się sypało i ja musiałam się zastanawiać, o co
tak właściwie chodziło.
Trzecia, dość często spotykana sprawa to zaimki „tą” i „tę”.
Ty z reguły używasz tego pierwszego. A tutaj zasada też jest dosyć prosta –
jeśli rzeczownik kończy się na „ę”, zaimek też będzie kończyć się na „ę”, czyli
„tę”. Tę drogę, tę kopertę. Nawet jeśli przymiotnik kończy się na „ą” – on jest
swoistym wtrąceniem, bo gdy go wyciągniemy, sens pozostaje, a więc nadal mamy
wszystko z „ę”: tę starą kopertę.
Jeśli chodzi o część techniczną – sądzę, że to tyle z
błędów, o których chciałam coś więcej powiedzieć. Po prostu musisz popracować z
tymi przecinkami, bo one w ferworze walki gdzieś zanikają albo pojawiają się
nie tam, gdzie powinny być. To raczej kwestia zapamiętania zasad ich stawiania
i przede wszystkim – pilnowania się tego i sprawdzania czy aby przypadkiem
wszystko jest okej.
Czytało mi się lekko, przyjemnie, wciągało mnie i chciałam
wiedzieć, co będzie dalej. Rozdziały były długie, dzięki czemu moja ochota na
ocenę jeszcze bardziej wzrosła, gdyż uwielbiam, gdy mam sporo materiału do
przeczytania. Nie przynudzałaś w żadnym z momentów lektury. Masz lekki,
przyjemny w odbiorze styl, który nie zniechęca, a raczej przyciąga, co się
liczy.
Rzadko kiedy mam do czynienia z blogami związanymi z Harrym
Potterem, co powinnam jak najszybciej zmienić, gdyż mimo wszystko lubię serię
książek oraz filmów – zaskoczyłaś mnie, w dodatku pozytywnie. Ale o tym
porozmawiamy przy punkcie, związanym z pomysłem. Tutaj skupiamy się na samej
treści, która była, co by tu dużo mówić – naprawdę dobra!
33/40
Bohaterowie:
W tym punkcie nie daje mi spokoju postać Draco. Gdy o nim
myślę, mam przed oczami twarz Toma Feltona z siódmej części, gdy walczył z
Potterem w kiblu. W ogóle od razu mi się on przypomina z Księcia Półkrwi, nie
wiedzieć czemu. I dlatego tutaj razi mnie chyba troszeczkę ten fakt, że nie
widać w nim tego… zła. Tak jakby zniknęło za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki. Nie mówię, żeby był on na wskroś przesiąknięty tym złem Voldemorta,
ale raczej spodziewałam się aroganckiego, złośliwego mężczyznę, który nie
szczędzi sobie szyderstw pod adresem Hermiony, mimo iż w głębi serca ją kocha.
Ja miałam taką wizję, którą nieco mi załamałaś tym dobrem, które od niego bije
w tym opowiadaniu. Nie powiem – miłe zaskoczenie, inny pogląd na postać, nawet
spora dawka dobroci względem niego. Polubiłam go, serio.
Hermiona… Taka histeryczka, ale mimo wszystko walcząca o
swoje, choć cholernie niezdecydowana i nieogarnięta względem Draco. Skłamię,
jeśli powiem, że ją polubiłam w tym opowiadaniu, ale skłamię też, jeśli powiem,
że jej nie polubiłam. Jest ona dla mnie postacią neutralną, która tutaj więcej
namieszała niż to wszystko było warte.
Zoey… Oj, ona to mnie jakoś tak strasznie irytowała. Nie
sądziłam, że moja ogólna niechęć do dzieci będzie na tyle silna, że przeniesie
się też na postaci dzieci w powieściach. Mała jednak za to była sprytna –
czasem aż za sprytna i mądra, ale takie gafy możemy Ci spokojnie wybaczyć,
ponieważ była jaka była – w końcu rodzice to niezłe ziółka.
Rodzice Malfoya – kurczę, bardzo lubię Lucjusza. Jaki by on
nie był – czy dobry, czy zły – zawsze będę go lubić. A to przez to, że jego
rolę zagrał jeden z moich ulubionych aktorów. Naprawdę świetnie sobie poradził!
W każdym razie tutaj moja buźka sama się uśmiechała, gdy była mowa o Lucjuszu i
jego imponującej grze w szachy czarodziejów z Zoey. To musiało wyglądać
przekomicznie!
Ron był dla mnie zaskoczeniem – taki wredny i skłócony?
Święta trójca nie istnieje? Złośliwa gadzina – sama bym mu dokopała, gdyby ktoś
tak do mnie powiedział jak on w szpitalu do Hermiony, co potem dostał od Draco.
Tego żem się nie spodziewała, serio.
Harry i Luna oraz Blaise – namieszałaś mi w głowie tymi
roszadami charakterów, naprawdę namieszałaś! Harry od zawsze był dla mnie
postacią neutralną – nie dość że w filmie, to i w książce oraz w każdym innym
opowiadaniu. Niby główny bohater, a jakoś go za bardzo nie lubię. Tutaj wyszedł
Ci naprawdę fajnie i nie raził tak w oczy.
Jestem pozytywnie zaskoczona postaciami, bo dobrze je
zbudowałaś, nawet jeśli musiałaś wszystko pozmieniać, to i tak wyszło Ci to
naprawdę na plus - świetna robota! Nie
są przerysowane, tchnęłaś w nie życie i samemu chciałoby się wraz z nimi przeżywać
te przygody.
9/10
Pomysł:
Nic nie działo się w Hogwarcie, ale był on często
wspominany. Akcja działa się w Londynie, charaktery postaci zdążyłaś zmienić,
więc nie możemy tu mówić o jakimś kanonie, związanym ze światem, który opisała
Rowling, ale my możemy spojrzeć na to wszystko z troszkę innej perspektywy.
Pomysł był naprawdę dobry, choć zdaję sobie sprawę, że na
Internecie historii Dramione jest całe mnóstwo i pewnie gdzieś już taki pomysł
zdążył się przewinąć niejeden raz. Ale ja ich nie widziałam, więc masz u mnie
duży plus. Na serio muszę więcej tego czytać…
Z początku myślałam, że nie będą razem. Ba! – nawet na to
liczyłam, bo ja ostatnimi czasy przeżywam ciężkie chwile i jakiekolwiek happy
endy mnie irytują, a ja w ogóle przestałam w nie wierzyć, so… Mimo wszystko uśmiechnęłam się, gdy czytałam
końcówkę i jednak domyśliłam się, że wszystko będzie cudownie, pięknie i
kolorowo, choć z ich charakterami z pewnością jeszcze wiele razy będą się
sprzeczać i kłócić. Ale takie życie, prawda?
Nie mam nic do zarzucenia temu blogowi, tej historii przede
wszystkim! – więc nie pozostaje mi nic innego, jak przeczytać po opublikowaniu
oceny reszty Twoich dzieł.
13/15
Podstrony:
W historiach możemy znaleźć zbiór wszystkich opowiadań z opisami oraz dodatkami. Linki są zgrabnie ułożone, czytelne i działające. A subskrypcja to wiadomo, do czego służy. Chyba się tam zapiszę, ale to innym razem... Czego mi brakuje? Na pewno opisu Twojej osoby. Nie ma takiej podstrony, a wiele osób lubi się bawić w takie rzeczy, w tym i ja - lubię czytać opisy innych autorów, by zobaczyć czy mamy ze sobą coś wspólnego niż tylko pasję do pisania. A po kliknięciu na Twój pseudonim raczej profil nie powala rozbudowaniem. Uzupełniłabym to.
3/5
Podsumowanie:
Zastanawiam się, za co dać te dodatkowe punkty, które jeszcze mi przysługują. Na pewno za cierpliwość do naszej ocenialni, bo ostatnimi czasy coś ciężko nam się wiedzie, ale co możemy na to poradzić, skoro w kraju kryzys jest? Na pewno za pozytywne nastawienie do nas, a zwłaszcza do mnie, bo gadałam ,że szybko mi z oceną pójdzie, a guzik prawda! - nie poszło. Na pewno za treść, za postaci, zwłaszcza Draco, za szatę, która przyciąga uwagę i za... całokształt. Oceniało mi się naprawdę przyjemnie i wiele bym dała, żeby każda ocena sprawiała mi tyle przyjemności, co ta z blogiem Melodie Duszy.
I zajrzę do Ciebie, gdy znajdę troszkę więcej czasu, to na pewno.
10/10
Razem: 83
Ocena: dobry + (4+)
__________
Nie, na razie nie odblokuję swojej kolejki. Niby coś się ruszyło, ale za chwilę znów coś stanie na miesiąc i potem będę mieć cholerne wyrzuty sumienia, Cierpliwości, w końcu wszystko się ustatkuje.
Witam cieplutko!
OdpowiedzUsuńNa samym początku pragnę ogromnie podziękować za poświęcony czas, ponieważ z własnego doświadczenia wiem, że wystawienie oceny zajmuje dość sporo czasu. Szczególnie takiej rzetelnej. Dziękuję. :)
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie dodała paru groszy. :D
Po pierwsze, fakt słowa na belce są moje. Nie wstawiałam aczkolwiek żadnej informacji, bo moim zdaniem to jasne, że skoro nie ma cudzysłowu, sekwencja jest własnego autorstwa.
Po drugie, jeżeli chodzi o etykiety i archiwum, to masz rację. Przy zmianie szablonu raczej usunę je ze strony głównej. Co się tyczy w ogóle tłumacza, specjalnie go wstawiłam po wielu rozważaniach, ponieważ kiedy wchodziłam na statystyki bloga widziałam bardzo dużo wejść z innych krajów. Dlaczego więc obcokrajowcy nie mogą sobie szybko przetłumaczyć i przeczytać, jeżeli już wejdą? :)
Po trzecie, wiem, że błędów jest sporo, szczególnie tych "głupich", że tak napiszę. Może to się wyda karygodne, ale po tym, jak napisałam rozdział od razu wysyłałam go do bety, a otrzymując go z powrotem, nie chciało mi się ponownie go sprawdzać. Niemniej w najbliższym czasie planuję przejrzeć tekst "świeżym okiem" i wyłapać wszelkie niedoskonałości.
Po czwarte:
„Dopiero po powrocie do domu, zaczęła dostrzegać podobieństwa.” - Moim zdaniem tutaj nie powinno być przecinka, ponieważ zdanie ma tylko jeden czasownik. Zresztą według mnie bez niego czyta się bardziej spójnie.
Po piąte: "lekkie zagubienie szyku i sensu w dłuższych zdaniach" - całkowicie zdaję sobie z tego sprawę. Próbuję z tym walczyć, ale szczerze mówiąc, przy czytaniu jakiegoś większego zdania sama się w nim gubię i po prostu daję sobie z nim spokój, przechodząc dalej. Wiem, że to mało profesjonalne, ale że jestem okropnie śmierdzącym leniem, to po prostu mi się nie chce. :)
Po szóste, jeżeli chodzi o "tę" i "tą". Jak mówiłam wcześniej, nie sprawdzam dokładnie tekstu przed publikacją, tylko tak pobieżnie. Ogólnie znam zasadę, aczkolwiek w języku potocznym można ją pomijać. Z przyzwyczajenia przelewając myśli na papier, nawet się nad tym dokładnie nie zastanawiam.
Po siódme, całkowicie rozumiem Twój punkt widzenia, jeśli chodzi o charakter Draco. Nie pamiętam, czy tłumaczyłam to gdzieś na stronie, aczkolwiek "Najważniejszy obowiązek" można uznać za swego rodzaju eksperyment. Chciałam po raz pierwszy zetknąć się z "innym" Malfoyem. (A także z "innym" Harry, Hermioną, etc.) Przyznam, że także nie jestem zbyt z niego zadowolona, ale teraz przynajmniej jestem pewna, że nigdy nie powinno zmieniać się tych pierwotnych cech charakteru. Bez względu na wszystko.
Po ósme, happy end miał byś od samego początku. Nie wyobrażałam sobie innego zakończenia, to raz. A dwa, można by powiedzieć, że w pewnym sensie miał być z tego taki leciutki harlequin. Nie wiem, czy mi wyszedł, czy nie, aczkolwiek wiem, że pisząc to opowiadanie, miałam niesamowicie wiele zabawy. :D
Po dziewiąte, opisu mojej osoby nie będzie, choć kiedyś był... Nie widzę potrzeby pisania o sobie. Bądź co bądź według mnie pisanie ma być swego rodzaju ucieczką od rzeczywistości. Nie ucieknę za daleko, kiedy inni bloggowicze będą wiedzieli co nieco na mój temat. Wolę być bardziej anonimowa, takie spojrzenie na świat jest ciekawsze. A i odwiedzające moją stronę osoby przez pewien czas będą mogli pobawić się w Sherlocka Holmesa i czytając odpowiedzi na komentarze, opowiadania czy jakieś inne notatki, będą w stanie co nieco wydedukować na temat skromnej osoby autorki. :)
Cóż, to chyba byłoby na tyle. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za poświęcony czas i ogólnie za całokształt. Aż miło być ocenionym. :))
Pozdrawiam cieplutko,
Ew