Słowem
wyjaśnienia powiem, że w pierwszym wrażeniu pozwoliłam sobie zostawić opis
starszego szablonu. Nowszy uwzględniłam już w kolejnym podpunkcie.
Pierwsze wrażenie
Adres ładny i
wpadający w ucho, jednak „Say farewell” bardziej mi się podobało. Aczkolwiek
słowa „pozwólmy deszczowi padać” brzmią tak poetycko i tajemniczo… I kojarzą mi
się z piękną, polską jesienią. Nie wiem, czy wspominałam Ci o tym przy
poprzedniej ocenie, ale Twój nick jest taki pocieszny. I jest chyba jedynym
pseudonimem, przy którym nie musiałam gimnastykować umysłu, żeby go zapamiętać.
Ot, taki tpiapiac wwiercił mi się do głowy na wieki wieków.
Teraz kolejna
sprawa. Szablonik. Kolory są w porządku, a zieleń ma naprawdę dobrze dobrany
odcień – nie ma tu żadnych fluorescencyjnych oczobijków. Tło zewnętrzne…
Praktycznie nie zwróciłam na nie uwagi. Po prostu jest, ładnie wygląda i nie
rzuca się w oczy, grzecznie czekając, aż ktoś je łaskawie zauważy. Tło
wewnętrzne i barwa czcionki nie gryzą się, więc nie będzie problemów z czytaniem
i, mam nadzieję, moje oczy nie będą potem wołały o pomstę do nieba.
W menu wszystko
jest ładnie ogarnięte, ale to zdjęcie z boku… Kwiatek może być, ale kim jest
ten pan i co tu robi?
Coś jeszcze? Ach
tak. Ostrzegam, że mam wobec Ciebie ogromne wymagania po przeczytaniu Say
Farewell i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
9/10
Szata graficzna
W pierwszym
wrażeniu zostawiłam to, co pisałam o pierwszej szacie graficznej. Tutaj pozwolę
sobie wprowadzić małe porównanie tego co było i tego co jest, bo mimo zmiany
nadal nie ma szału. Zlikwidowałeś napis na nagłówku i postawiłeś na kilka
małych obrazeczków i jeden większy. Cóż. Znów ten pan, który był w poprzednim
szablonie. Chyba powinnam go kojarzyć, ale ja nawet nie znam jego imienia.
Poza tym ten
szablon… to wciąż nie jest to, co być
powinno. Co prawda kolory bardziej pasują do adresu i cytatu na belce, ale ten
nagłówek… Na Twoim miejscu (ale to tylko moja sugestia) postawiłabym na typowo
jesienne barwy – stonowaną pomarańcz, brąz, może nieco czerwieni. Nagłówek? Na
pewno żadnych konkretnych zdjęć. Czytelnik powinien mieć pole do popisu dla
wyobraźni, a nie podane wszystko na tacy. Poza tym mając taki adres, taki cytat
na belce i takie opowiadanie w nagłówek możesz wrzucić niemalże wszystko.
Wystarczy trochę kreatywnego myślenia, pobawienia się z jakąś fotoszopą lub po
prostu wyłożenie pomysłu na jakiejś szablonarni, chwila cierpliwości i
dostajesz pięknego gotowca.
Jedyne, do czego
nie mam zastrzeżeń, to tło wewnętrzne i tekst. Poza tym… Rusz swą twórczą
makówką i pokaż, że nie tylko pisać umiesz świetnie!
7,5/10
Treść
No, i mój
ulubiony moment. Zacieram łapki i biorę się za czytanie.
Prolog
Ach, ukochane
moje SF. Wspominałam już, jak bardzo mi się podoba? Raz, dwa…. Ewentualnie całą
poprzednią ocenę…
Epizod 1
„- John, połóż
ten wieszak na miejsce... John... – brunetka” – Wielka litera.
„Mimo to za
każdym razem, gdy udało się jej uspokoić go na kilkanaście minut znajdując
mu, co raz to różniejsze, wymyślne zajęcia, ten za
każdym razem szybko się nudził i wracał do poprzednich, mniej sugestywnych, czynności.” –
Powtórzenie. Na czerwono zaznaczyłam nadprogramowy przecinek, a na fioletowo
brakujący.
„jednak nie mogła
opusśić stanowiska pracy” – opuścić.
„przy których
mogłaby, choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.”
„Wyrośnie z tego
- tak sobie powtarzała, gdy kilkukrotnie powtarzał jej to samo, a
ta ciągle nie mogła poprawnie odgadnąć, o co ją konkretnie prosił.”
„a z mijającymi
tygodniami zaczęło się to w miarę normować i sprowadzać go na właściwą ścieżkę rozwoju
mowy.” – Chyba nie ogarniam, ale zdradź mi, co zaczęło go sprowadzać na
właściwą ścieżkę rozwoju mowy? Jego seplenienie?
„bo ten gest
umykał jej za sporą, bordową naklejką "-40%", goszczącej na
szybie butiku od początku wiosennego sezonu.” – goszczącą.
„Chciałby,
aby pogładził ją po włosach i powiedział, że wszystko będzie dobrze” –
Chciałaby.
„Wcześniej
ukrywana pod migdałowym kardiganem sukienka przed kolano, której jasny kolor
skutecznie odbijał smugi światła od przewiewnego materiału.” – W tym momencie
wyobraziłam sobie sweterek dłuższy od sukienki, która jarzyła się żółtym
blaskiem. Może zamiast komplikować sobie życie dość dziwnymi porównaniami, po
prostu dowiedz się, co to za materiał i napisz jego nazwę?
„Brunetka
przewróciła teatralnie brązowymi oczami, gest mający oznaczać poddanie został
odebrany przez starszą z sióstr ze śmiechem.” – Zamiast przecinka kropka i nowe
zdanie.
„Mając sprawy na
oku, wsłuchiwała się w plusk wody i oddawała umysł pewnym refleksjom.” – Jakież
to ona sprawy miała na oku?
„ - John? - chłopiec siedział na zielonej
trawie niedaleko fontanny - John, idziemy - wstała z dotychczasowego siedziska.”
– Chyba w każdej ocenie powtarzam, jakie są zasady poprawnego zapisu dialogów.
Teraz jednak tego nie zrobię, będzie to Twoja praca domowa. Tutaj masz pomoc
>KLIK<.
„Dziecko
skutecznie odpychało mężczyzn, którzy niedorośli do rzeczywistości, w
przeciwieństwie do niej samej.” – W tym wypadku mamy czasownik. Czyli spacja.
Rozdział mnie nie
porwał. Był fajny, ale już widzę, że temu opowiadaniu daleko będzie do SF. Nie
będę Ci mówić o czym pisałeś, bo sam dobrze wiesz. Muszę jednak przyznać, że
strasznie mi brakuje tych przemyśleń, refleksji nad życiem, nad miłością…
Plusem jest jednak to, że nie jesteś przywiązany na stałe do jednego stylu i
potrafisz napisać coś bardziej trzymającego się ziemi.
Epizod 2
„Po tacie,
pomyślała szerząc uśmiech.” – Próbowałam, ale nadal nie jestem w stanie
wyobrazić sobie szerzenia sobie uśmiechu.
„"gepardzie"
strugi.,” – Kropka zbędna.
„rzadko aby którakolwiek z nich zbyła
wtedy po śniadaniu.” – Mam wrażenie, że czasami tak się spieszysz z pisaniem,
że nie patrzysz na dodatkowe litery lub znaki. Więc kiedy już napiszesz, na
spokojnie przejrzyj swoje dzieło, szukając błędów. A poza tym to „aby” pasuje
tam jak pięść do nosa. Chociaż wiesz, właściwie całe to zdanie rozbiłabym na
dwa i napisałabym to prościej, nie komplikując sobie życia.
Piżamka a la
strój tygryska? Moje dziecko też będzie taką miało, ot co. (*.*).
Historia rozwija się powoli. I bardzo dobrze. Gdyby pędziła na łeb, na
szyję, to by się potknęła i całe opowiadanie szlag by trafił. A tak jest po
prostu idealnie… I te zielone oczy… Intrygujący wątek.
Epizod 3
Steve, Steve,
Steve… Zapowiada się ciekawa postać. A jego rozmowa z Angelą… Szczera i może
lekko wymuszona, ale rozmowy na trudne tematy nigdy nie przychodzą łatwo. A tu,
w tej rozmowie poczułam smak Say Farewell. Chwila refleksji nad sobą, nad
przeszłością i przyszłością…
Jak się zamyślę,
to nigdy tego nie skończę, więc wracam na Ziemię i czytam dalej.
Epizod 4
„Wspominała, że
to ja uspokaja” – „ją”.
„Owinięta szczelnie białym, puchatym
ręcznikiem, wytarła szybko mokre, zgrabne ciało i szybko wysuszyła
włosy, następnie chwyciła swoją torbę i ruszyła w drogę powrotną.” - W tym ręczniku ruszyła w drogę? Swoją
drogą, dwa zdania później, również jest słowo „szybko”.
„jednak co było
niezaprzeczalne, nie mogła tego zrobić i wyglądając tak oszałamiająco
jednocześnie.” – „i wyglądać tak oszałamiająco jednocześnie”.
„prezentuje jej
śmiały charakter, jaki jej przypisał.”
„Nie widział jej
po raz pierwszy.” – Nie widział jej, ale na nią patrzył i się nią zachwycał. To
ma… niewiele sensu. Aczkolwiek domyślam się, że chodziło raczej o coś takiego:
„Widział ją nie po raz pierwszy”.
„Był chudszy,
teraz po... Po kilkumiesięcznym treningu” – To nie wiedział, co dało taki efekt
i musiał się zastanowić? Nie, nie, nie. Wielokropek radzę po prostu schować na
inną okazję.
„Spojrzała na
miedziany kielich, który zakołysał się nad drzwiami i wydał z siebie przyjemny
brzdęk. Spojrzała w kierunku kolejnego gościa.”
„Szybko skojarzyła go,
z mężczyzną, który odwiedził ją jakiś czas temu, gdy rozpoczynała pracę w sklepie.” – Brakująca litera i
nadprogramowy przecinek.
Nie wiem
dlaczego, ale nie potrafiłam się skupić na tym rozdziale. Dlatego żeby nie
palnąć tu jakiegoś głupstwa, przeczytam go jeszcze raz i od razu przejdę dalej.
Epizod 5, 6
Wiesz, co z
rozdziału 5 zapamiętałam najlepiej? Słowne przepychanki sióstr. Były takie
lekkie, prawdziwe i zabawne. Podobała mi się również scena z prawnikiem Johna.
Już teram wiem, że lubię tego gościa, nawet jeśli nie będzie się zbyt często
pojawiał.
O ile o 5
rozdziale może nie powiem zbyt wiele, o tyle w 6 rozdziale doznałam szoku,
zawału i czegoś jeszcze, czego nie potrafię określić. Podejrzewałam, że uczucia
Angeli skłaniają się ku Steve’owi, mimo wszystko jednak było dla mnie ciosem,
kiedy przeczytałam o tym wprost. Szczerze powiem, że żal mi Josha i mam
nadzieję, że Angela kiedyś się ogarnie i zrozumie jak cudownego faceta ma obok
siebie. Ale z drugiej strony… Gdyby pomiędzy nią i chłopakiem jej siostry
zaiskrzyło mógłbyś z tego zrobić nie lada romans z zaskakującymi zwrotami akcji
i momentami zapierającymi dech w piersi jak na przykład rozmowa sióstr, gdy
Mercy dowie się o uczuciach Angeli… Mogłabym tak gdybać w nieskończoność.
Osobiście jestem fanką Josha, bo tak i już. Uwielbiam go za tą jego niezłomność
w zapraszaniu Angeli na wyjście. Zaimponował mi. A więc… Co dalej, co dalej?
Epizod 7
„Ostatni raz opukała
twarz zimną wodą” – opłukała.
Boru… Jak mogłeś
być tak okrutny wobec Angeli… Aczkolwiek coraz bardziej intryguje mnie co
będzie z nią i Steve’m… Wiem, że ze
spłatą kredytu wszystko się ułoży, więc zacieram łapki, czekając na wątki miłosne,
które rozwijają się powoli, bardzo powoli…
Podsumowując
Let Rainfall jest zupełnie
inne niż Say Farewell. W tym pierwszym dominowała tajemniczość, refleksje na
tematy związane z miłością, a tutaj… To jest takie ludzkie, jeśli mogę się tak
wyrazić. Są uczucia dobrze znane człowiekowi – niepewność, pożądanie…
Fabuła… Jest
ciekawa i intrygująca. Akcja rozwija się powoli, potęgując tylko chęć czytania
dalej i dalej… Druga sprawa to błędy. Zauważam ich więcej niż w SF, jednak są
to głównie literówki i niepoprawny zapis dialogów.
Jak już chyba
wcześniej wspominałam, podziwiam Cię za to, że potrafisz pisać na różne
sposoby. Nie trzymasz się wytartych szlaków, ale raz po raz zaskakujesz.
Szczerze powiedziawszy przygotowywałam się na to, że LR będzie podobne do SF, a
tu taka niespodzianka.
Tak więc co ja Ci
mogę poradzić? Ćwicz, bo ćwiczenie czyni mistrza, ot co.
35,5/40
Bohaterowie
Angela – nasza główna bohaterka, wciąż rozpamiętująca przeszłość, w
teraźniejszości nie znajdująca ukojenia i bojąca się przyszłości, dla której
jedynym światełkiem jest ukochany synek. W tym jednym zdaniu zawarłam chyba
całą jej osobę. Dodać jeszcze mogę… Ale nie, nie będę spojlerować. A nuż się
ktoś skusi na Twoje opowiadanie, więc nie będę nic mówić. W każdym bądź razie
wiedz, że ten wątek miłosny jest intrygujący…
Mercy – starsza siostra Angeli. Kochająca, lekko zakręcona i gotowa nieść
pomoc. Jej postać mnie zbytnio nie porwała, bo szczerze przyznaję, że
najbardziej skupiłam się na Angeli i jej pokręconych uczuciach. Jednak Mercy mi
zaimponowała tym, że potrafi rzucić wszystko i polecieć na pomoc siostrze.
Dobrze ją rozumiem, bo sama mam brata i z przyjemnością rzucam swoją naukę,
żeby się z nim pobawić.
John – dzieciak. Mały, pocieszny i… dziecinny. Jest tu postacią raczej
drugoplanową i nie odgrywa większej roli.
Steve – chłopak-marzenie. Przystojny, pomocny i zawsze miły. Odnoszę
wrażenie, że jest taką cichą wodą, co jeszcze nie raz nas zaskoczy…
Blake – siostra Steve’a. Niewiele o niej wiem, poza tym, że wyswatała
Mercy ze Stevem i nader się z tego cieszyła. Nie jest wredna ani nie zazdrości
bratu miłości, ale cieszy się z jego szczęścia. Urocza siostrzyczka.
Josh – o, tego pana lubię najbardziej. Zakręcony fotograf, który nie
ustaje w próbie zaproszenia Angeli na wspólne wyjście. Mam pewność, że i on
niemało namiesza i wprost nie mogę się tego doczekać.
Sarrah i Matt – piszę o nich razem, bo oddzielnie nie dam rady. Byłoby
tego po prostu za mało. Tak więc powiem, że są to gołąbeczki z pobocznego
wątku, których romans, zauroczenie czy miłość (nie wiem co planujesz) będzie na
pewno czymś ciekawym. Ona jest skromna, a mimo to swoją oryginalnością wybija
się z tłumu. On za to pokazał, że jak chce, to można się za siebie wziąć, a
potem tylko zostaje cieszyć się z efektów swojej ciężkiej pracy.
Była jeszcze jakaś ruda ekspedientka, na początku wredna, która potem się
w miarę ogarnęła, ale była to raczej postać epizodyczna.
No więc cóż… Wszystkie Twoje postaci krążą nad linią dzielącą realność od
bajkowych ideałów. Nie pozwól im przekroczyć tej linii, bo, wierz mi, nikt nie
lubi perfekcyjnych bohaterów. Gdzie są ich ciemne strony? Czekam aż je przed
odkryjesz.
9,5/10
Pomysł
Pomysłów Ci nie
brak. Talentu również. Brak Ci chyba tylko motywacji do przejrzenia napisanych
rozdziałów i poprawienia w nich błędów.
Na pewno mogę Cię
pochwalić za to, że mimo iż rozpocząłeś naukę, wciąż prowadzisz tego i inne
blogi. Mogę nawet przyznać, że Cię za to podziwiam, bo moja szkoła sprawia, że
mam ochotę swoje pisanie rzucić w jakąś bezdenną otchłań i iść spać.
Poza tym czekam
na jakieś zwroty akcji, niespodziewane momenty, wyciskające łzy z oczu sceny i
rozwój tej miłosnej intrygi, która może stać się naprawdę niemiła dla naszych
bohaterów.
I ostatnie, o
czym się wypowiem, to świat przedstawiony. Nie mam pojęcia, jak naprawdę
wygląda Nowy Jork, to Twoje opisy mi wystarczą (nawet jeśli są totalnym
fantazjowaniem, a mam podejrzenie, że nie są). Pisząc, zwracasz uwagę na każdy
najdrobniejszy szczegół, dzięki czemu czuję, że stoję w parku, wokół fontanny
biega roześmiany chłopiec, a matka obserwuje go z czułością w oczach, wspominając
stare czasy…
15/15
Podstrony
Autor – Krótko, zwięźle i na temat. Nic dodać,
nic ująć.
Blog – Po kolei wyjaśniasz wszystko, co
związane z blogiem. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem tego, jak sprytnie
połączyłeś SF i LR. Kto by pomyślał… Zaiste, podoba mi się.
Archiwum – Czyli spis rozdziałów.
Playlista – To, co podoba mi się u Ciebie
najbardziej. I zapewne też wspominałam, że od „Nieba” Ailee zdążyłam się już
uzależnić?
AV – Czyli button.
Bohaterowie – Dochodząc do tej zakładki zaczęłam się
obawiać zdjęć. I moje obawy się ziściły. Zniszczyłeś mi życie. Zadźgam Cię
łyżką i pokroję linijką. Ja bohaterów wyobrażam sobie zupełnie inaczej i w
ramach buntu zostanę przy swoich wyobrażeniach.
Po głębszym
zastanowieniu, doszłam do wniosku, że zakładka może być. Jednak Angelę nadal
będę sobie wyobrażać po swojemu.
Linki – Przerzuciło mnie na SF… Ach, jak znajdę
wolną chwilę, to przeczytam to jeszcze raz.
Widzowie – Nie działa. Dlaczego?
SPAM – Oczywiste.
5/5
Podsumowanie
Naprawdę nie
wiem, co mogę Ci powiedzieć. Przypominam tylko o poprawnym zapisie dialogów
(link podałam wcześniej). I tyle. Naprawdę.
Co miałam do
powiedzenia, powiedziałam przy SF. LR jest inne, bardziej przyziemne,
traktujące o sprawach bliższych ludziom: o ich problemach miłosnych,
wspomnieniach przeszłości i strachu przed przyszłością…
Nagana należy się
za niedbałość, jeśli chodzi o sprawdzanie rozdziałów przed publikacją. Nikomu
nic się nie stanie, jeśli notka pojawi się dzień później, za to poprawiona i pozbawiona
błędów. Powiedziałabym nawet, że zaoszczędzi to niektórym wypisywania Ci całej
litanii literówek i powtórzeń w komentarzach.
8,5/10
Z liczbą punktów
90 na 100 otrzymujesz ocenę bardzo
dobrą. Cieszmy się i radujmy, ale najpierw chodźmy spać.
Przepraszam za
opóźnienia i proszę o cierpliwość autorów blogów z mojej kolejki. Pierwsze
miesiące w nowej szkole są najgorsze, nauka sprawia, że już ledwo żyję. Błędy
również proszę wybaczyć. Pisałam tę ocenę różnymi porami dnia i nocy, kiedy
byłam bardziej lub mniej zmęczona, więc efekt mógł wyjść różny.
Dziękuję serdecznie za ocenę ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze czekałem tylko na to przez cały tydzień, jeśli udało mi się na chwilę buchnąć kuzynce kompa... XD
Do błędów się przyznaję, nie ucieknę od tego, postaram się w miarę możliwości to wszystko naprawić, ale to potem ;)
Ja tam przed pisaniem, zawsze się wysypiam te 22 minuty (idealna drzemka, potwierdzona badaniami - wstajesz rześki/a i wypoczęty/a) i od razu chęć powraca, a i siły witalne ;D
Tak, LR jest inne, ale jednocześnie jest pewnego rodzaju łącznikiem pomiędzy tym, co było, a i tym, co jeszcze się wydarzy - tłumaczenie adresu w metaforycznym odniesieniu do czasu (w zakładce możesz doczytać).
Zwroty będą, a zacznie się pomiędzy S&M :)
Bohaterowie - w nagłówku jest Paul Wesley(Paweł Wasilewski), odtwórca roli Stefana w serialu TVD, ona to Nina Dobrev, jego koleżanka z planu i chyba najładniejsza kobieta świata (wg. mnie) i uważam, że cholernie do siebie pasują (to tak odgórnie, nie w sensie opowiadania, a może... ^^).
Reasumując- dziękuję :) Big<serducho dla Ciebie :*