Pierwsze wrażenie:
Nie wiem dlaczego, ale ten blog... od początku wzbudzał we mnie bardzo mieszane uczucia. Choć powinnam się cieszyć, bo przecież to moje klimaty - manga i anime, sądząc po adresie. Ale nie - ja kręcę, jak zwykle, nosem. Ale nic, może w trakcie oceny zmienię zdanie o tym blogu. Pożyjemy, zobaczymy, tymczasem zaczynajmy!
Adres bloga krótki, nietrudny w pisowni i fanom mangi i anime Naruto z pewnością od razu rzuca się w oczy. Deidara Tsudo. Okej, Deidarę znamy, to ten artystyczny świr z Akatsuki, dla którego jedyną i prawdziwą sztuką jest wybuch, ale Tsudo? Na pewno to jakaś... Twoja postać. A więc mamy jakiś paring. Dobrze, nie analizujmy tego aż nadto, mogę jedynie dodać, że łatwo się go zapamiętuje.
Na belce mamy powielenie adresu, co mnie lekko zirytowało, ale nadal jestem spokojna, ponieważ dalej widzę kawałek jakiegoś cytatu, wspaniałomyślnie wstawionego w cudzysłów. Niestety nie jestem aż tak zajebista, by go przetłumaczyć, mój zakres znajomości języków zawęża się jedynie do japońskiego, rosyjskiego, niemieckiego i angielskiego, nie licząc ojczystego. Dlatego też... Cieszę się, że jakiś jest, jednak to powielenie skasuj - wystarczy raz nas poinformować o tym, co znajdziemy na blogu.
Och, nadal mam do czynienia z Onetem (a to już prawdziwa rzadkość!), więc mogę podejrzeć, jakie wybrałaś kategorie wybrałaś dla swojej strony. Opowiadania - to oczywiste, niczego innego nie oceniam; RPG i fantasy... No, jakby nie patrzeć, Naruto jest fantastyką, jednakże myślę, że jedna wystarczy - głównie o to tutaj chodzi, czyż nie?
Żal Anonim - czekaj, czekaj... Chyba kojarzę ten pseudonim... Czy przypadkiem nie wypowiadałaś się kiedyś na naszej ocenialni w jakiejś sprawie lub pod oceną? Bo tak mi to przyszło na myśl... W każdym razie pomysłowy pseudonim, łatwo wpadający w oko i zapadający w pamięć.
7/10
Szata graficzna:
Okej, odzwyczaiłam się od Onetu, przyznam szczerze, i zajrzenie na takowy, gdzie widnieją jeszcze znajome, stare szablony, bez przepychu i kodów HTML, przyprawia mnie o... zawrót głowy. Tylko nie wiem czy jest to pozytywne odczucie. Zaraz się przekonamy.
Na pierwszy plan wyłazi mi nagłówek - rysunek - z kolejnym poinformowaniem mnie, że tak, jestem na blogu powieściowym z Deidarą i Tsudo w roli głównej. Serio, cytat może, a nie ciągle jedno i to samo. Doskonale wiem, gdzie jestem i po co, dlatego też przypominanie mi o tym tylko mnie zrazi, a nie zachęci. W każdym razie podczas rutynowego przeglądania bloga przed napisaniem oceny odkryłam, że nagłówek zrobiłaś sama, rysując go. No, dziewczyno, masz naprawdę niezły talent! Nie ma on w sobie jakiegoś przepychu graficznego, jaki można zawsze spotkać na blogach, ale jednak, mimo wszystko, przyciąga uwagę.
Kolor zewnętrzny pasuje tutaj jak pięść do nosa, serio. Jakoś tak... W ogóle mi ten kolor nie pasuje do tego... beżu, jeśli to beżem można nazwać. Grunt, że nie odpycha, a to chyba najważniejsze...
Wszystko wyśrodkowane do jednej kolumny... No nie wiem. Spójrzmy... Okej, mamy jakąś Odę do Radości, czy reż blogerów; potem spis rozdziałów... Linki jeszcze są okej, a potem... Mały bałagan. Strona główna ni z gruchy, ni z pietruchy nagle wielka jak mój dom na działce, wyśrodkowana do lewej, a potem szeroka lista. Albo post ze wszystkim, albo szeroka lista ze wszystkim - kolejne powielanie jednego i tego samego.
Jakoś tak... Panuje tutaj bałagan, pewien nieład i nie podoba mi się to. Jednakże... Nie jest on tak strasznie odpychający, nie nudzi.
5/10
Treść:
Chapter 1
„ Jednak Niektórym (i na szczęście nielicznym) jest zwyczajnie
obojętnym to, jaka jest pogoda.”
„Pewna neutralna restauracja o
nazwie, dajmy na to,
"Konsola" jest miejscem, gdzie
zjeść może każdy, począwszy od zwykłego rolnika, a skończywszy na zabójcy
najwyższej rangi.”
„Mimo pogody, w restauracji panował spory ruch.” – ale jakiej?
Ciepłej? Niesprzyjającej? Zimnej? Bo pogodę zawsze jakąś mamy, trzeba jeszcze
określić, co się za tą pogodą kryje, bo nikt domyślać się nie będzie, o co
chodziło autorowi.
„Nic dziwnego, kiedy w kąciku dla
gachów, świńskie oczka szukają czegoś, na czym można by się zawiesić, ale wróćmy do
kelnerki.”
W zwykłym tekście, będącym powieścią,
nie używamy skrótów, typu nr, np., i tak dalej. Pełne słownictwo przede
wszystkim.
„-To co zwykle! - odpowiedział
Kisame, szczerząc się, zakładając ręce na
brzuch i opierając się wygodnie o plecione oparcie krzesła.”
„Dziewczyna zaczęła coś z
uśmiechem skrobać po kartce, nawet na nią
nie patrząc!”
„Może zastanawiała się, co dolega siedzącemu obok blondwłosemu Deidarze?” – piszemy osobno, jeśli już to
jasnowłosy.
„Bardzo przepraszam, nie
zauważyłam - zaczęła - Co dla pani?” – jeśli
decydujesz się na taki zapis dialogu, czyli bez kropki po „zaczęła’, wtedy
następne słowo po myślniku też jest z małej litery, a wtrącenie narratorskie
traktowane jest jako, swojego rodzaju, przecinek.
„Co za "pani"?! -
wybuchnął nagle blondyn, ucinając melancholię.
- JESTEM FACETEM! - wydarł się jej w twarz, wstając gwałtownie i zwalając przy
tym ze stołu wazon. Jego samopoczucie było gorsze,
niż się wydawało.
„Więc co dla pana? - kelnerka wyraźnie zbita z tropu deptała po odłamkach
wazonu, czerwieniąc się coraz bardziej.”
„Na moją kartkę rzecz jasna. - poklepał poufnie
chłopaka po plecach, uśmiechając się szeroko.”
„Dziewczyna kiwnęła głową i nie
przejmując się zupełnie odłamkami stłuczonego wazonu,
poszła do kuchni.”
„Chodzę do tej knajpki
przynajmniej raz w tygodniu i mam tu reputację do utrzymania! - na dowód tego pomachał do ekspedienta przy barze. -
Trochę wdzięczności, przecież cię kryję.”
„Deidara znów westchnął i kątem
oka obserwował, co się dzieje przed
restauracją.”
„ - Może - uciął blondyn,
który nie znosił jakiegokolwiek utożsamiania go z jego Mistrzem. - Idę do lady.”
„ - Jeszcze będziesz mnie o coś
prosić! Zobaczysz! - krzyknął za nim Kisame, a uśmiech znikł z jego twarzy, jak cień, kiedy słońce chowa się za chmurą.”
„Najwyraźniej szef zauważył, jak Deidara ją skrzyczał i musiała się
pilnować.”
„Trzymając w prawej ręce tacę z
ogromną porcją różnorodnego sushi i dango,
podeszła do lady, by coś przekazać barmanowi.”
„ - Nie mów tak do mnie! -
zawołała nieco mniej grzecznie, niż zamierzała. - Przez ciebie mnie wywalą - wysyczała przez
zaciśnięte zęby, zasłaniając szybko dłonią usta Deidary, bo ten już chciał coś
dodać.”
Tą blondynkę – tę blondynkę
„Szef kuchni zanim zatrzasnął
drzwi, krzyknął do nich:”
Tą zarazę – tę zarazę
Chapter 2
„Przez ułamek sekundy, tylko
ułamek, Deidara czuł się jak ten skończony
kretyn.”
„Kiedy jednak już mu przeszło, zaczął myśleć na swój racjonalny sposób.”
„Zresztą,
co?” – w tak krótkich zdaniach przecinków nigdy nie piszemy.
„Po głosie nie poznała, ze jestem mężczyzną?”
Mała dygresja: Nagato to nie
Pein, tylko Pain, czyli z angielskiego ból. Lepiej to popraw, bo to błąd, a
jakby nie patrzeć, Twoja twórczość to fan fiction, więc nie można sobie
pozwolić na tego typu pomyłki.
„Tobi mówił, że pozwoliłeś mu
"wziąć wolne" i że sam pójdziesz na misję, czy tak? - zmarszczył brwi.”
„No... tak. Chyba.
- blondyn był zdenerwowany.
- Ach... - brwi
znów się uniosły. Pein wstał, prostując
się dumnie. - Więc gdzie go masz?
„[…]tą
nieodpowiedzialną, beztroską duszę.”
„ – Och.
- Deidara zaczynał się pocić, ale starał się nie patrzeć w oczy lidera.”
„ - Kogo? - chłopak
nie panował nad sobą.
- KOGO? KO-GO?! - nie
mogąc się powstrzymać, kopnął stojący obok
rozchwiany stolik, który roztrzaskał się z hukiem wybuchu glinianej bomby. - DEMONA, IDIOTO!
„A gdzieś ty był?! - lider był zbity z tropu.”
„Deidara,
wykorzystując sytuację, trzepnął ręką
Tobiego, aż ten się przewrócił.”
„Nie wrzeszcz tak! - zza drzewa wyłonił się "jashinowiec",
zatykając sobie uszy.”
„Hidan wykazał się niebezpieczną
wiedzą, co potwierdziło obawy Deidary: wieści rozchodzą się tu z prędkością
światła.”
„Hidan poprowadził ich do Wioski
Ryżu, bo jak sam twierdził "kobiety są tam tak dobre jak gorąca sake!"
- Dziewczęta powinny pozostawiać to wynurzenie bez komentarza...” – taki
zapis tych zdań mówi mi, że gdzieś tutaj jest rozpoczęty dialog. Ale chyba
raczej go nie ma, więc albo kontynuujesz wypowiedź z małej litery, a nie dużej,
albo darujesz sobie myślnik i piszesz normalnie.
„Deidara podrapał się po głowie,
udając zamyślenie. - Kelnerka mnie wkurzyła,
a potem rozwaliłem połowę tej chaty i wszyscy żyli krótko i nieszczęśliwie.”
„Hidan odwrócił się na chwilę w
stronę trzech dziewczyn, które siedziały przy stoliku za nimi, chichocząc i machając do nich.”
„Deidara parsknął na ten widok, a
Hidan wyszczerzył się i odmachał, po czym odwrócił się do kolegi. - No więc?”
„Jakoś jej się nie przyglądałem -
odparł Deidara, znów czując się przez chwilę,
jak dureń.”
„A ty tylko o jednym! - wszedł mu
w słowo blondyn. - Jakbyś był w mojej
sytuacji, to też nie zadawałbyś sobie trudu, gapiąc się na jej biust!’
„Mój problem polega na tym, że
jak jestem zdesperowany, tracę nad sobą kontrolę. -
przyznał chłopak, zaciskając pięści na bokach stolika.”
„Kto ogniem wojuje, od wody
ginie. Heh! - kosiarz kiwnął na drugą barmankę,
która podała im kolejną porcję sake. Hidan w podzięce obdarzył ją prowokującym
uśmiechem. - A!”
„Niech zgadnę: Ten gruby koleś z Konsoli, którego tak się bałeś, wywalił cię z knajpy na zbity korytarz,
co?”
„Mówiłem ci, że się poślizgnąłem!
- prawie krzyknął Deidara, więc Hidan (nazywany też jashinistą i kosiarzem,
ze względu na broń, której używał)
odpuścił. - I wcale się go nie bałem! -
dodał po namyśle blondyn. - Kupa tłuszczu i
tyle..”
„Niezrażony wybuchami kompana,
Hidan dopił swoją porcję i machnięciem ręki zamówił jeszcze jedną. - Co z tobą?”
„A teraz znajdziemy ci dziewczynę. - Hidan z uśmiechem zaczął się rozglądać.”
„Kto,
jak to, ale ON?”
„Jak chcesz - odpowiedział
beznamiętnie. - Ale zostałem jeszcze ja!”
„Ekchem.
- jashinista odchrząknął, ale nadal nie
było reakcji.”
„Deidara od niechcenia spojrzał w
stronę kosiarza... i gdyby nie przytrzymał się lady,
niewątpliwie by spadł z krzesła.”
„Patrz,
jaka laska przed chwilą weszła!”
„O co ci,
cholera, cho...?!”
„Hidan rozpromienił się, co w
jego przypadku oznaczało olśnienie. - Proszę
pani!”
„HIDAN! - nie wytrzymał blondyn.”
„Aaaa... – zaczęła. - Mój kat i przyszły pracodawca...”
„Po tych słowach wstała, i, zataczając się, próbowała wymacać blat baru.”
„No więc - przerwała im
dziewczyna - Jakąż to pracęż mi znajdzięż? -
zapytała złamanym głosem, patrząc ciągle na ladę.” – jeśli decydujesz się na
zapis bez kropki (choć ciągle tak piszesz, jakbyś nie wiedziała, że na końcu
zdania stawia się kropkę…), litera rozpoczynająca dalszą część wypowiedzi
pisana jest z małej litery, bo wtrącenie od narratora jest swoistym przecinkiem.
„Wisi mi to! - miał już jej dość i tego jej dziwnego wzroku.”
„Wszystko mu wisi! - dziewczyna zaśmiała się czystym i perlistym, choć
pogardliwym śmiechem, a Hidan usiadł obok niej, tak że teraz dziewczyna
znajdowała się między nimi.”
„Dei, znasz ją? - zapytał
jashinista, siląc się, mimo zdziwienia, na
swój rzekomo męski baryton.”
„Hidan - mruknął teatralnie, jak śpiący tygrys - a tego tutaj chyba znasz?”
„KHE...- gdy
skończyła kaszleć, wypiła zawartość swojego pucharku,
po czym barman podał jej następny.”
„Tsudo,
słysząc stukot szkła o ladę,
zachichotała.”
…
Nie, to bez sensu, musiałabym
skopiować całą Twoją treść i poprawiać wszystkie zdania, bo w każdym tak
naprawdę jest jakiś błąd. Dlatego też oleję sprawę, bo betować Ci wszystkiego
nie będę, nie od tego tutaj jestem, dlatego też przeczytam treść, by dobrze i
rzetelnie się wypowiedzieć na temat pomysłu i bohaterów, a o błędach i ogólnie
treści od strony technicznej powiem już teraz.
Totalna masakra piłą mechaniczną,
jeśli mam być całkowicie szczera. Pisać w sposób „zabawny” można zawsze, bo to
na pewno dobra odskocznia od zwykłego stylu wielu początkujących autorów, ale
jakieś zasady pisowni znać trzeba. Ja od początku odnoszę wrażenie, że piszesz
na „odwal się”, aby było i dać upust swojej wyobraźni. Przepraszam bardzo, ale
nie tędy droga. Bo nawet jeśli nie planujesz nigdy wydać książki i piszesz dla
samej przyjemności pisania, to mimo wszystko coś tam w głowie już na ten temat
masz i wypadałoby pisać w miarę normalnie, jeśli chodzi o część techniczną pisarstwa.
To było słowem wstępu, teraz
spójrzmy na moją magiczną karteczkę, na której mam wypunktowane błędy i rzeczy,
które mam wspomnieć i rozwinąć w jakiś racjonalny, zrozumiały sposób.
Pierwsza rzecz: kropki w
tytułach. Gdy piszesz tytuły, pojedynczej kropki nie ma, jest w domyśle. Znaki
zapytania, wykrzykniki, wielokropki są, ale nie pojedyncza kropka. Jej nie ma,
to taki wyjątek.
Druga rzecz: nie widzę justowania
tekstu i wcięć w tekście. Justowanie to jeszcze małe piwo, ale na pewno jest
ono lepsze, bo poprawia wygląd estetyczny szablonu i lepiej się czytelnikowi
czyta, jednakże akapity to już mały grzech, że tak to ujmę. Akapity to bardzo ważna część treści, nie
dość, że lepiej się czyta, to przy okazji pokazuje nam, gdzie zaczyna się nowa
myśl. W szkole na pewno Cię uczyli, że trzeba je koniecznie robić. Blog to nie
wyjątek. A jeśli o robieniu akapitów mowa… Czasem nie wiesz, kiedy powinnaś je
robić. Gdy zaczynasz pisać rozwlekle opisy o czymś, to zapominasz o ważnej
zasadzie, której trzeba się trzymać: każda nowa myśl, niezwiązana w żaden
sposób z poprzednim zdaniem, winna się zaczynać od nowego akapitu. I radzę to
zapamiętać, przyda się do pisania wypracowań w szkole czy coś…
Trzecia rzecz: nie umiesz pisać
dialogów od strony technicznej. W ogóle tego nie ogarniasz i piszesz na luzie,
jakbyś w ogóle do tego wagi nie przykładała, co pewnie jest faktycznie u Ciebie
stosowane, ale… No, pokażę na jakimś prostym przykładzie, o co mi w ogóle
chodzi.
Przy okazji skopiuję z mojej
ostatniej oceny pewną poradę, dotyczącą przecinków, bo leżą u Ciebie i kwiczą,
co można zauważyć powyżej.
Przecinki u Ciebie leżą i kwiczą na
każdym polu. Nic kompletnie chyba z tego aspektu nie umiesz. A gdy już je
stawiałaś, to chyba na chybił trafił. To nie jest zbyt dobre podejście, nie
uważasz? Okej, omówię tutaj kilka podstaw, ale to w Twojej kwestii leży
dowiadywanie się na bieżąco coraz to nowych rzeczy z tej dziedziny, bo, uwierz
mi, łatwe to nie jest i praktycznie każdy pisarz ma z tym problem.
Przecinki stawiamy przed słowami, kończącymi się na –ąc, -ący, -ące, -ąca,
-ny, -ty. Stawiamy go przed „czy”, przed „co”, „dlaczego”, „czemu”, „gdzie”,
„jaki, jaka, jakie”. Nie stawiamy przed „lub”, „albo” i tym podobne. Często
widziałaś pewnie w błędach, które wyciągnęłam z treści, że do przecinka, który
Ty postawiłaś, dostawiałam też drugi – to wtrącenia. Nie zawsze one muszą
występować i zdanie mogłoby się bez nich obejść, ale chodzi o to, że po
wyciągnięciu danego wtrącenia, będącego jakby takim właśnie przecinkiem, czyli
krótkim zatrzymaniem się, zdanie nadal ma sens. Jak widzisz, przed chwilą ten
manewr zastosowałam. Kasujemy „czyli krótkim zatrzymaniem się” i nadal zdanie
zachowuje sens całości.
Jeśli chodzi o „jak”, musisz zapamiętać ważną rzecz. Przecinek przed tym
słowem nie występuje tylko wtedy, gdy porównujemy coś do czegoś. Czyli „silny
jak skała”. Wtedy go nie ma, w każdym innym przypadku, gdy używasz „jak”,
przecinek na pewno musi być.
Interpunkcja w budowie dialogów także leży, dlatego na prostym przykładzie
wyjaśnię Ci, o co mi chodzi.
- Zjedz to jabłko – powiedziała kobieta stanowczym tonem, patrząc surowym
wzrokiem na swą córkę.
Tutaj mamy do czynienia z brakiem kropki na końcu wypowiedzi postaci,
ponieważ słowo po myślniku określa nam, w jaki sposób bohater wypowiedział to
zdanie. Wszelakie „powiedziała, mruknęła, warknęła, jęknęła, wycharczała,
wyszeptała, itd.” Piszemy z małej litery. Dotyczy to także wszystkich
pozostałych znaków interpunkcyjnych, jakie mogą wystąpić na końcu zdania.
- Zjedz to jabłko. – Kobieta spojrzała surowym wzrokiem na swą córkę,
podając nastolatce owoc do ręki.
Tutaj, jak widzisz, nie wystąpiło słowo określające nam, w jaki sposób
bohater wypowiedział swoją kwestię, więc stawiamy kropkę, a słowo po myślniku
rozpoczynamy od wielkiej litery.
To podstawy budowy dialogów, jak i zastosowania przecinka – musisz kontynuować
jakoś to, co Ci w szczątkowej formie przekazałam, a pewnie o połowie rzeczy
zapomniałam, ale mogę Ci polecić chociażby Wikipedię, czy Katalog Ocenialni,
gdzie smirek – oceniająca jednej z zaprzyjaźnionych ocenialni – pisze bardzo
ciekawe artykuły, oznaczone „[PPP] –
znajdziesz tam wiele przydatnych informacji na tematy dotyczące pisarstwa. To
nie wszystko. Nie sądzę, by podawanie Ci adresu Piórem Feniksa było dobrym
wyjściem, ponieważ Blog Onet przestaje istnieć, jednakże musisz na własną rękę poczytać
książki z tym związane, poszukać o tym na Internecie – w dzisiejszych czasach
mamy ogrom możliwości – wystarczy po prostu z nich skorzystać, a to chyba nie
jest takie trudne, nieprawdaż?
Czymś, co mnie najbardziej
zabiło, to niestawianie kropek na końcu zdań. Wiesz, to raczej zostawię bez
komentarza, a Ty, mam nadzieję, wyciągniesz z tego jakieś sensowne wnioski, bo
mnie to… naprawdę zabiło. Owszem, jest sposób zapisu dialogu, gdzie kropki we
wtrąceniu od narratora nie ma, jednakże… Nie przez cały czas, serio.
Twój styl pisania jest, co by tu
dużo mówić, irytujący. Nie jest on śmieszny, bo na siłę starasz się być
śmieszna i podchodzić do tego wszystkiego z przymrużeniem oka, ale wyszło
zupełnie odwrotnie. I nie mówię tego dlatego, że treść mi się nie podoba,
czepiam się szczegółów i od początku jakoś nie mam chęci na tego bloga.
Potrafię śmiać się, gdy ktoś pisze w ten sposób, znam nawet taką autorkę czy
dwie, one też popełniają błędy, ale Ty się do tego grona nie zaliczasz. To
jest… słabe, jeśli chodzi o tę stronę treści. Ja to czytałam i moja mina była
znudzona, myślałam o niebieskich migdałach i zastanawiałam się, kiedy w końcu
dotrwam do końca. Nie wiem, może to się zmieni za 14 rozdziałów, ale w tym
momencie mam ochotę ocenić następnego bloga z kolejki, a Twojego mieć już z
głowy.
W treści panuje chaos, inaczej
tego nazwać nie mogę. Wszystko tak naprawdę opiera się na dialogu, co mnie
niezmiernie irytuje. Twoim ulubionym klawiszem na klawiaturze jest chyba Caps
Lock, patrząc na ilość wykrzyczanych słów, jakie można znaleźć. Tutaj coś się
dzieje, nagle przeskakujesz do czegoś
nowego, by za chwilę dodać coś od narratora. Serio, zwolnij, bo mnie od tego
wszystkiego głowa rozbolała. Wolniej znaczy lepiej, bo jeśli piszesz na szybko
i nie ogarniasz tego wszystkiego, wychodzi kiszka. I wyszła, bo ja mam kaszanę
w mózgu i nie mogę tego uspokoić.
Sądziłam, że chociaż uda mi się w
spokoju przeczytać całą treść, ale nawet to nie było mi dane. Twój blog wysysa
z człowieka wszelakie pozytywne aspekty oceniania i przez niego na poważnie
myślałam o odejściu. Tak źle dawno mi się nie oceniało. W ogóle nie miałam
ochoty patrzeć w jego stronę. Ale przemogłam się i postanowiła zatrzymać się na
rozdziale piątym i przejść do piętnastego oraz szesnastego, by mój mózg nie
umarł śmiercią tragiczną. Po takiej ilości rozdziałów od Ciebie może uda mi się
go reanimować, choć już teraz ledwo ciągnie.
Och, ledwo zaczęłam czytać te
ostatnie rozdziały, a już wkradła mi się jakaś nieścisłość. W piętnastym rozdziale
ta wilczyca ukradła im gwizdek, aż tu nagle w szesnastym Tsudo wspaniałomyślnie
jakiegoś używa. Och, pewnie ma w torbie zestaw: każdy na inną porę dnia. Serio,
to lekka przesada, skoro się nie wie, co się pisało w poprzednim rozdziale…
Sądziłam, że coś się zmieni.
Zmieniło się niewiele. Nadal nagminne błędy z przecinkami, zero ogarnięcia
aspektu technicznego budowy dialogów, literówki i próba bycia śmieszną. No, na
plus, że w końcu ogarnęłaś, iż Pain się pisze, nie „Pein”. Zawiodłam się, bo
miałam bardzo cichą nadzieję, że dla tego bloga jeszcze nic nie jest stracone.
W każdym razie musisz bardzo
poważnie zastanowić się nad swoim stylem, nad tym, czy naprawdę chcesz to
ciągnąć – w ogóle musisz sporo przemyśleć. Bo jak na razie osoby bardziej obeznane
w pisarstwie odstraszasz. Niezwykle skutecznie, rzekłabym nawet.
5/40
Bohaterowie:
Jako że treść leży i kwiczy, nie
za wiele mogę nawet powiedzieć o tych bohaterach. Wiem, łamię swoją zasadę,
dotyczącą nieczytania wszystkich notek, dostępnych na blogu, ale po prostu
inaczej się już nie dało. Okej, może po prostu przeanalizuję te postaci, które
zapadły mi w jakiś tam sposób w pamięć.
Och, a także magia Twojego pisarstwa
– udało Ci się wzbudzić w czytelnikowi jakieś emocje względem bohaterów –
niechęć.
Deidara – panienka z problemem mówienia
cicho. Ciągle tylko się drze. Ogólnie jest dziwny. I ma jakieś „ale” do Tsudo.
Nie wiem, nie wgłębiałam się w ich zawiłe relacje.
Tsudo – jest niewidoma… Och,
sporo mogę o niej powiedzieć, nie ma co… Ach, należy do tej całej organizacji
Zielony Kot, jest córką założycielki tej organizacji czy jakoś tak… Nie wiem,
chyba w tym momencie grałam w Mahjonga…
Pain aka Pein – ten to wiecznie
zabiegany i dziwny, jak każda postać zresztą…
Konan – miła dla wszystkich,
słodka i niebieska…
Dobra, nie będę się dalej
pogrążać i zniechęcać, mogę powiedzieć jedyni tyle, że nie oddałaś charakteru
postaciom. Nie są takie jak w mandze, co mnie niezmiernie smuci. Chyba bym
wolała czytać coś znajomego, a tak to nie widziałam znajomych mordek tylko coś
innego. Postaci nie zachwyciły mnie żadnymi zaletami, nawet wadami! – co jest
niespotykane aż tak często.
Ostatnio mam jakiegoś pecha do
blogów, ciągle coś jest nie tak jak być powinno…
2/10
Pomysł:
Pomysł na bycie śmieszną spalił
na panewce, a i sama idea powstania tej historii jest dla mnie bliżej
nieokreślona. Okej, wątek z niewidomą jest ciekawy, bo ludzie raczej nie chcą
pisać o takich osobach; nawet ciekawie rozbudowałaś wątek Zielonego Kota i
aspekt tych gwizdków oraz Sieci, z którą miałam przyjemność na samiuteńkim
końcu lektury. To wszystko miałaś nawet przemyślane. Ale z postaciami Kishimoto
nieźle spaliłaś. Nic się nie trzymało kupy, latali, gdzie chwili, istny chaos,
jakieś niedociągnięcia, paradoksy, o których wspomniałam nawet pod koniec
analizowania „treści”. To mi się nie widziało, wszystko potwornie nudziło i się
dłużyło. Każdy normalny zamknie w cholerę kartę (lub okno, w zależności od
przyzwyczajeń) i sobie pójdzie szukać czegoś ciekawszego.
Na drugi raz lepiej postawić na
oryginalność i wszystkich wymyślić samemu niż wyciągać postaci Z mangi i starać
się być śmieszną w ich imieniu, że tak to ujmę. Kompletnie Ci to nie wyszło.
5/15
Podstrony:
Galeria, czyli zbiór Twoich prac- przyznam, że zajrzałam do każdego i wszystkie są naprawdę świetne!
O mnie, czyli opis naszej zacnej autorki. Dosyć nietypowy, ale na oryginalność zwłaszcza powinno się stawiać! Zajrzałam również na zalinkowany nick i też przeczytałam. No, mój rocznik. Matura się kłania, choć ja jeszcze nie piszę, bo siedzę sobie na spokojnie w technikum. Ale z nas dwóch ja będę mieć gorzej... Okej, nie zanudzam!
I linki - odnośniki do wielu zacnych i ciekawych blogów. Nasz link też się przewinął przez stronę główną, więc nie mam żadnych zastrzeżeń.
Skromnie i z umiarem - to lubię!
5/5
Podsumowanie:
Cóż mogę rzec – wszystkie moje
żale można przeczytać u góry, a tutaj mogę skrócić to w formie kilku zdań.
Sodoma i Gomora – oceniałam tego bloga 3 MIESIĄCE. Nigdy w życiu tak się nie
męczyłam z oceną jak z tym blogiem, w dodatku maksymalnie ją skróciłam, bo
dalej się po prostu nie dało. Nigdy więcej, serio. Nigdy więcej.
Dziewczyno, popracuj nad swoim
stylem i pisarstwem – nie mówię, że nie ma dla Ciebie nadziei. Ale to, co
prezentujesz aktualnie, raczej się nie nadaje do lektury dla osób o słabych
nerwach i psychice. Skoro ja mam mocne nerwy i mózg, a wysiadam? Jeju…
0/10
Razem: 35
Ocena: dopuszczająca (2)
***
Przez weekend mnie w ogóle nie będzie, ale od razu mówię, że zaczęłam już prace nad kolejnym blogiem z kolejki. Myślę, że powróciłam z ocenianiem. Ten blog był moją próbą, serio. Raczej już nic mnie nie zaskoczy...
Wyjeżdżam na zawody psich zaprzęgów do Minikowa koło Bydgoszczy - trzymajcie za nasz klub kciuki! Poznam też Igora Tracza - naszego mistrza świata w psich zaprzęgach! *-* To dopiero zajebista wiadomość! *-*
Postaram się oddać następną ocenę do końca października, kochani. Może, jeśli mam bloga z małą ilością notek, ocenię go w pierwszej kolejności, te najdłuższe zostawiając sobie na sam koniec. Sporo z nimi zawsze roboty jest ;)
O, to jakąś godzinę drogi ode mnie ;) Nawet nie wiedziałam, że organizują coś takiego w naszym województwie. Baw się dobrze!
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńPrzejdę do sedna. Osobiście uważam, że się na mnie wyżyłaś. Jeśli mój blog tak cię katował, to trzeba było go nie oceniać, zrozumiałabym, no problem.
Wiem, że pod względem technicznym ssę, moje poczucie humoru, fabuła i bohaterowie mogą ci się nie podobać, czy nawet wkurzać, masz do tego święte prawo. Ale kiedy czytam, to co napisałaś pod sam koniec postu, robi mi się po prostu bardzo przykro.
Proszę, nie traktuj mnie jak niedorobiony komputer.
Pozdrawiam i dziękuję za ocenę, Żal Anonim.
W mojej gestii nie jest wyżywanie się na autorach, tylko ocenianie. Wyżywaniem się nazywamy dzisiaj szczerość? Uwierz mi, nie o to chodziło, chyba po prostu odebrałaś to nie tak jak powinnaś. Nie zamierzam owijać w bawełnę, że jakiś blog jest zły, nietrafiony, a treść leży i kwiczy.
UsuńSzczerze powiedziawszy to nie wiem czy któraś z dziewczyn oceniłaby tego bloga inaczej... W każdym razie aktualnie są chyba tylko dwie osoby do mangi i anime, w tym ja. So - bywa i tak. Nie napisałam nigdzie, że jesteś kompletne dno i powinnaś to rzucić - po prostu jeszcze wiele przed Tobą.
Sen Chu, widzę, że teraz pierwszym blogiem do oceny jest mój. Cieszę się z tego ogromnie i czekam z niecierpliwością, aczkolwiek chciałam przypomnieć (bo nic w kolejce nie jest napisane), że w zgłoszeniu prosiłam o ocenę wyłącznie opowiadanie "Najważniejszy obowiązek wobec dzieci", który został już skończony, co zresztą również zaznaczyłam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Już zaczęłam Twojego bloga oceniać i idzie mi z nim na tyle szybko, że chyba w tym tygodniu oddam ocenę ^^ Pamiętam o wszystkim, więc... teraz wystarczy tylko czekać, aż oddam ocenę, co powinno nastąpić już niedługo ;)
UsuńCzeeeść robaczki! To ja, Parabola! Czy jeszcze mnie pamiętacie? Powiem Wam tak... pierwszy tydzień na uczelni minął nawet spokojnie. Mam trochę wolnego czasu prawie codziennie, więc będę oceniać, no problem. Załatwiam sobie właśnie internet w akademiku, więc pewnie już niedługo będę dostępna częściej niż tylko w weekendy. Mimo tego dziękuję bardzo Sen Chu, że wspomniałaś o tym w poprzedniej notce. Nie wiem kiedy moja ocena się pojawi, ponieważ Pani Ciemności ma strasznie dużo treści i samo kopiowanie zajęło mu mnóstwo czasu xD Proszę o cierpliwość, droga Autorko, jeśli to czytasz :)
OdpowiedzUsuńA jak narazie chora jestem, Amazonka mi z nosa cieknie, chrypę mam jak Stachursky, więc idę się leczyć, póki w domu siedzę.
Pa!
Jestem pierwszy w kolejce Amiry, jednak zauważyłem to dopiero teraz (przypomniało mi się), a dokonałem diametralnej zmiany wyglądu bloga. Proszę nie skreślać mnie z kolejki, jeśli mogę prosić o coś takiego :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, zrozumiem jeśli nie. Wobec tego czy mogę pominąć etap zgłoszenia i prosić o przerzucenie mojego bloga na koniec kolejki? Oczywiście po jej odświeżeniu?
Amira, jesteś wielka! Dziękuję :)
UsuńNie otrzymałam żadnej odpowiedzi pod poprzednim postem, więc pobawiłam się jeszcze trochę jesiennym szablonem: koliber1.blogspot.com (jak wam się podoba mój konik z kasztanów? ^^ Musiałam poświęcić kilka włosów na ogon i grzywę, ale czego się nie robi dla młodszego brata). Na razie szablon jest niedokończony, ale tak mniej więcej wygląda. Chociaż ten czekoladowy bardziej mi się podoba. Ech, to już chyba mój trzeci z kolei szablon dla LK.
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę dzisiaj chwilkę czasu to coś ogarnę. Spodziewajcie się wiadomości na Gadu-Gadu. Bo chcę do końca tygodnia zmienić szablon i po prostu zrobimy jakieś głosowanie na najlepszy szablon i coś się wybierze wspólnie ;)
UsuńTeż się zastanawiam - skoro było Ci aż tak trudno oceniać tego bloga, to dlaczego to zrobiłaś? Taka ocena nie wygląda dobrze i również odniosłam wrażenie, że się wyżyłaś... Z Kikifuko jest trochę jak z Terrym Pratchettem - albo się kocha, albo bardzo nie lubi. U Ciebie jest opcja druga. W takim wypadku trzeba było podziękować za ocenienie albo przenieść do innej osoby. Szkoda Twoich i Kikifuko nerwów. Pozdrawiam, Eule.
OdpowiedzUsuńByć może zrobiłam to dlatego, iż czekał on na ocenę od maja, nikt go nie chciał i nie kwapił się, by go wziąć. Więc ja stwierdziłam, że się za to wezmę.
UsuńTak, tak, jasne - szczerością od dziś zaczniemy nazywać wyżywanie się nad autorką. Ach, co to za świat się robi...
Podczas tej oceny nawet świetnie się bawiłam - ileż ja rzeczy na prywatne blogi napisałam! Więc nie, nie było aż tak strasznie, przynajmniej byłam na bieżąco ze swoją twórczością...
W każdym razie to nie było wyżywanie się, kochana Eule, tylko szczerość. Ja nie głaszczę autorów po główce - jestem tu po to, by ocenić bloga, co właśnie zrobiłam. Nie będę przecież przytakiwać, gdy treści nie da rady czytać, prawda?
Ale to już inna sprawa ;)
Można być szczerym bez takich tekstów. Swego czasu również byłam oceniającą, a także moje blogi były oceniane, więc wiem, że się da. Ale skoro się męczyłaś, to mogłaś zrezygnować - autorka na pewno by się nie obraziła.
UsuńCieszy mnie to, że nie było "aż tak strasznie" ;>
Jeśli nauczyciel w przypływie szczerości wydrze się na ucznia, to co mu to daje?
Nie, nie musisz ich głaskać po głowie. Zakładamy przecież, że autorzy ocenianych blogów są myślącymi ludźmi i potrafią wyciągać wnioski, prawda? Nie trzeba ich łajać jak psy.
I już jestem po zawodach! Oczywiście nie obyło się bez przygód, jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńW piątek wzięłam w trening kobyłę swoją - jak mi przy zagalopowaniu nie strzeliła z dwóch torped! O.O Dostałam szyją w mostek i szczękę, na chwilę straciłam świadomość i wróciła dopiero wtedy, gdy wisiałam na jej szyi, a ona stępowała i słyszałam głos instruktorki. W dodatku złapał mnie potężny skurcz w lewej łydce - ale się utrzymałam na niej! *-* To zakrawa na cud, serio...
Zawody stoją pod znakiem deszczu, błota i bagna - ciężka trasa, wszyscy byli brązowi, sporo upadków, nasz mistrz świata - Igor Tracz - startował ze złamanymi palcami, niestety upadł na trasie i złamał ponownie paluchy.
Niedziela była lepsza, bo nie padało, nawet słońce świeciło, ale błoto nadal było.
W każdym razie nasz team dobrze się spisał, siostra zajęła w Lidze Zaprzęgowej 3 miejsce, w klasyfikacji generalnej (Liga Zaprzęgowa + Puchar Polski) - 5. Ciężko by było jej wygrać z mistrzem świata, no nie? xD Ale i tak to zajebisty start sezonu ^^
W przyszłym tygodniu zawody w Warszawie - wbijać na Młociny!
Także więc weekend spędziłam bardzo ciekawie ^^
Ciężko wracać do szarej rzeczywistości :c Dobrze, że teraz praktycznie co weekend mamy zawody ^^
A ja mam pytanie, jak wygląda sprawa z blogiem, w którym rozdziały z reguły pojawiają się rzadziej niż miesiąc i właściciel bloga o tym poinformuje? Nie mam pojęcia ile będę czekać na ocenę, może się okazać, że zostanę oceniona dopiero w długi czas po Nowym Roku. Mogę przewidywać, że uda mi się aktualizować blog co miesiąc, ale już dziś nie liczę na takie cuda. Realnie patrząc, przez najbliższe pół roku aktualizacje powinny ukazywać się co 2 miesiące. Czy to będzie w porządku i nie zostanę wyrzucona z kolejki? Czy muszę za każdym razem powiadamiać czy można ustalić dla mnie margines dwumiesięczny?
OdpowiedzUsuńPoinformowałaś nas o tym, więc nie będzie większego problemu z wystawieniem oceny. Poza tym kolejka Paraboli jest duża, oceny będą się od niej pojawiać rzadko, więc spokojnie zdążysz na pewno coś jeszcze dodać, zanim ocena w ogóle się pojawi ;)
UsuńNo to cieszę się :)
UsuńCześć, ja tak tylko wpadłam pospamować. Sen Chu pewnie mnie pamięta jeszcze z literackiej krytyki na Onecie :)
OdpowiedzUsuńSporo czasu minęło :D
Przez chwilę myślałam nawet nad powrotem do oceniania, ale boję się, że coś mi wypadnie jak ostatnio i znowu wszystkich zawiodę -.- dlatego, chociaż mnie ciągnie, wolę trzymać się od tego z daleka :P
W każdym razie cieszę się, że nadal się trzymacie i prosperujecie już na innej platformie blogowej :)
Powodzenia w dalszej pracy!
Ja Cię zawsze będę pamiętać, kochana! ;* I fajowo, że tutaj wpadłaś! ;) Troszkę się pozmieniało, prawda? ;P Tutaj jest nam lepiej, wiesz? Jakoś tak mniej stresowo podchodzę do prowadzenia strony, tam to zawsze miałam jakiś ból, bo coś nie działało, coś się nie publikowało, coś się rozwalało... A tak to luzik ;)
UsuńOch, kochana, teraz to każde rączki by się przydały, a jak na razie cisza :c
Ja bardzo chętnie bym się zgłosiła, ale naprawdę nie więcej niż jedna ocena na tydzień, bo studia po prostu POŻERAJĄ mi czas (przyszło mi np. w ciągu trzech dni nauczyć się 5 stron słówek po łacinie :P), a nie chcę po prostu opóźniać pracy :)
UsuńMogłabym poprosić o blokadę kolejki? xD
OdpowiedzUsuńKolejka zablokowana ;)
OdpowiedzUsuńDzięki xD Normalnie masakra jakaś. Ja już nie chcę studiować xD
UsuńE, to i tak długo wytrzymałaś. Chłopak mojej kuzynki miał dość po pierwszym dniu :D Ale podobno najgorzej przeżyc pierwszy rok. Potem jest już lepiej.
UsuńJa też nie... Stad moje pytanie. Kiedy mógłbym spodziewać się oceny od Amiry? Chodzi o to, że w tygodniu jestem częściowo odcięty od świata (co byłoby dziwne, tym bardziej, że na ten czas (roboczy tydzień) mieszkam w mieście... BTW. chciałbym być z tym na bieżąco, tym bardziej, że (jak już Parabola pewnie zauważyła), studiowanie wymaga odpuszczania sobie na pewnych płaszczyznach ;D ??
UsuńWiesz u nas po uczelni krąży taki dowcip, że najtrudniejsze są pierwsze trzy lata studiów, a na drugim roku jest już lepiej xD Ja chciałam zrezygnować po pierwszym tygodniu, jak tylko odkryłam, że wymagany poziom chemii jest grubo powyżej moich umiejętności xD Normalnie płakać mi się chciało, bo ja chemię ostatni raz miałam półtora roku temu i nie za wiele pamiętam. A fizykę to w ogóle skończyłam w drugiej klasie xD Ale postanowiłam, że przynajmniej skończę jeden semestr xD
UsuńNo to faktycznie ciężko. Ja będę mieć na studiach sporo fizyki, której w tym roku nie mam, a jej poziom też nie był zadowalający. Ale nie znajdę raczej drugiego kierunku, na który mogłabym iść, więc jak mi nie wyjdzie, to... w sumie nie wiem, co zrobię xD
Usuńhahaha. Dowcip niezły :D Chemia... Miałem to z trzy lata temu, a fizykę skończyłem po pierwszym, bo jako jedyna klasa w szkole, gdzie uczyło się ponad 1000 osób, mieliśmy jej ponadprzeciętnie dużo.
UsuńNa szczęście w tym roku nie mam ani chemii, ani fizyki. Nawet matmy jeszcze nie ma!
Szczęściarz! Ja mam fizykę, chemię i matmę również. A jak słucham moich znajomych z grupy, co to biol-chem wszyscy kończyli, to jestem bliska załamania.
Usuńhahah :D Mam za to przyrodoznawstwo z cztery rodzaje geografii (pod katem nauczania różnych) i na dniach wejściówkę z rodzaju skał i sposobu odróżniania poszczególnych minerałów...
UsuńA co studiujesz?
UsuńAch, właśnie! Zapomniałam zapytać co robimy w końcu z tym szablonem? Wiadomo już coś?
OdpowiedzUsuńTak, jutro będę pisać litanię do Was na Gadu w tej sprawie :P
UsuńA tego bloga to oceniłaś! A ci się też niepodobał!
OdpowiedzUsuńSkarbie, ale ja nie oceniałam Twojego bloga ;) Nie był on w mojej kolejce. Pragnę zauważyć, że na ocenialni pracuje 5 osób, nie tylko jedna :) ja mam pseudonim Sen Chu i jestem właścicielką ocenialni, a z tego, co dobrze pamiętam, Twojego bloga miała Amira.
UsuńTrzrba patrzeć pod koniec postu, kto jedt jego autorem ;)
Ach, mam internet w akademiku xD Nareszcie!!
OdpowiedzUsuń