No dobrze, oto i kolejna ocena. Tym razem na tapetę biorę Widsee, a ponieważ nie chcę zanadto przedłużać, to dodam szybko ogłoszenie duszpasterskie.
W niedzielę wyjeżdżam na dwa tygodnie do miejsca, które można opisać... hm. Koniec cywilizacji, długo-długo nic, a potem właśnie to miejsce. Zatem wątpię, bym mogła pracować nad oceną, kiedy będę się martwiła, czy złapię zasięg na komórce raz na kilka dni, by dać znać w domu, że żyję. Niniejszym chyba wezmę trochę nienależący mi się urlop, żeby nie było, że się obijam i znikam bez słowa.
Pierwsze wrażenie:
Pierwsze
wrażenie jest bardzo mieszanym uczuciem. Mam wrażenie, że już kiedyś coś do
czynienia z tym blogiem było z mojej strony – ale nic bliższego. Chyba w
czasach Onetu. Tak, chyba, ręki uciąć sobie nie dam. Ale no, adres kojarzy mi
się z… yyy. Adres kojarzy mi się z tym, że go znam. Jeśli teraz spróbowałabym
go o tak z marszu rozbić, to szerokie widzenie. Ale chyba na wszelki wypadek
sprawdzę w słowniku.
No
dobrze, nie ma. Mogłam się domyślić. W takim razie albo gdzieś się okaże, że
Autorka wyjaśniła, albo dalej się będę bawić w Sherlocka Holmesa. W każdym
razie adres na plus, choć sama nie wiem czemu. Niby nie lubię angielskich, ale
to może już bardziej podpada po własne słowotwórstwo. Ach, te dylematy moralne.
Przejdźmy dalej!
Belka
też po angielsku? Krzywię się. Angielski fajny język, ale kurczę, treść pewnie,
opowiadanie jak przypuszczam, bo niczego innego nie oceniam, będzie po polsku.
Chyba że nie. Wtedy to chylę czoła i uzbrajam się w pomoce naukowe; niby dobra
z języka jestem, ale nie bądźmy zbyt pewni siebie. W każdym razie to krótkie
pytanie „gdzie twoja gwiazda?” może mieć różne znaczenie metaforyczne w sumie.
I znowu mam problem z interpretacją, za dużo opcji do wyboru! Gwiazda może być
określeniem szczęścia, miłości, powodzenia, sukcesu, domu, ojczyzny… Topos
ojczyzny jako gwiazdy, taa… Ehem. Albo chodzi o dosłowne pytanie i zaraz
wyląduję w kosmosie. Hm.
A
na blogu… oko. Źle mi z tym, że strona mnie obserwuje, mamusiu. Nie no, w
gruncie rzeczy całkiem schludnie. Nie jestem zachwycona – co tu dużo mówić,
poziom graficzny wyższy był na Onecie. Ale dla chcącego nic trudnego, blogspot
też zdominujemy! No dobrze, nie ma co przedłużać, bo zaraz stworzę pracę
magisterską na temat tej kategorii.
6/10
Szata graficzna:
Szata graficzna:
W gruncie rzeczy jest
całkiem w porządku. Nie chciałabym się zanadto czepiać, bo schludność i
porządek zachowane. Jeśli chodzi o moje odczucia – nijak jest. To oko trochę
dziwne, zatopione w gwiazdach, jakoś tak nie wiem. I tło pod treścią szare, hm.
Nie wiem, nie czuję się porwana, ale też nie umieram.
I nie jestem pewna, czy
to kwestia mojego gigantycznego monitora, czy może jednak tła, ale z prawej
strony trochę się urywa, jest wąska biała linia i od nowa. Pewnie to jednak mój
monitor, który jest… no, duży. Irytuje mnie to trochę, ale trudno się o to
gniewać na Autorkę, skoro to moja wina.
Oj, zapomniałam
stwierdzić, że widzę słowa. To znaczy na tym nagłówku. „Nicość”, powiada
Autorka? Jeszcze więcej skojarzeń z kosmosem. Przezorny ubezpieczony, zatem
zerkam na informację z prawej. Oho. Coś a’la science-fiction? Póki nie będą
mnie kosmici atakować, których się zwyczajnie boję, to dobrze, spróbujemy, już
nie będę aż tak wybredna.
Tymczasem pozostaje mi
pochwalić za porządek i brak bałaganu. Generalnie wszystko ze sobą współgra,
ale nie czuję się zachwycona. No nic, trzeba przejść dalej i już nie marudzić
tyle, bo to bez sensu.
6/10
Treść:
Rozdziałów trochę jest; błędy z pierwszego, ostatniego i każdego piątego. Chyba tym razem udało mi się to trochę jaśniej przedstawić, przynajmniej mam taką nadzieję. To do roboty, a co! I wiem, że Autorka inaczej to dzieli, ale mi będzie wygodniej. No.
Rozdziałów trochę jest; błędy z pierwszego, ostatniego i każdego piątego. Chyba tym razem udało mi się to trochę jaśniej przedstawić, przynajmniej mam taką nadzieję. To do roboty, a co! I wiem, że Autorka inaczej to dzieli, ale mi będzie wygodniej. No.
Rozdział I: Żelazo
1)
„Amat patrzyła na łańcuchy, wprawione w podłogę przed
tronem,
i myślała o czasie.” – zgubione zamknięcie wtrącenia.
2)
„Oto stała - ona, sztucznie powołany do życia golem,
efekt tysięcy lat pracy - w sali audiencyjnej królewskiego pałacu,
unoszącego się w ciemnej, pustej przestrzeni tysiące staj nad powierzchnią
planety, oddzielona od beztlenowej śmierci jedynie metalem, kamieniem i
zaklęciami.” – zbędny.
3)
„Stała w tłumie pięciuset czterdziestu dziewięciu
ludzi, z których
większość przybyła z rzeczonej planety (…) Stała obok maga, który
właśnie niedbałym gestem zmienił układ sali audiencyjnej na amfiteatralny (…)
Tę, którą
przyszli zobaczyć. I mimo że otaczały ją te wszystkie cuda, cuda, których
była bardziej świadoma niż ktokolwiek inny na tej sali, (…)” – powtórzenie.
4)
„I mimo że otaczały ją te wszystkie cuda, cuda, których
była
bardziej świadoma niż ktokolwiek inny na tej sali, kajdany wprawione w podłogę były
żelazne, toporne, niezdarnie wykute przez nienawykłego do pracy bez magii
kowala.” – powtórzenie.
5)
„Kiedy myśleli przez chwilę o tym, czego ona była
świadoma przez cały czas, o tym, jak trudne musiały być te zaklęcia, jak niewiele jest
takich jak ona (…)” – powtórzenie, zgubiony przecinek.
6)
„Kara, która stanowczo odmawiała nazywania tych miejsc
celami, siedziała na plastikowym krześle pod ścianą z głową odchyloną do tyłu.” – można
głowę pochylić (przód), odchylić (tył) bądź przechylić (bok). Nie pamiętam, jak
się ten błąd nazywa, ale to jest z cyklu „cofamy się do tyłu”.
7)
„- Już czas - powiedziała Amat, otworzywszy drzwi.” – zgubiony.
8)
„Dziewczyna przekręciła głowę, by na nią spojrzeć, wykrzywiając
usta, a potem szczerząc zęby w obłąkańczym grymasie, po czym wróciła do
poprzedniej pozycji i roześmiała się gardłowo.” – zgubiony.
9)
„- Chodźmy więc - stwierdziła, wstając i wygładzając prostą
tunikę, którą miała na sobie.” – zgubiony.
10) „To
będzie...Czter...”
– spacja.
11) „Mistrzyni
Amat wykuła jej dłonie z żelaza i nie użyła do tego nawet pół zaklęcia - ból,
jaki poczuł demon zamknięty w ciele Kary, kiedy został taką dłonią zakneblowany, był
najprawdopodobniej nie do opisania.” – zgubione.
12) „Żaden
z pięciuset
czterdziestu widzów, którzy przybyli do królewskiego pałacu, by
zobaczyć najbardziej znienawidzoną kobietę wszechświata, nie miał prawa czuć się
rozczarowany, kiedy żelaznoręki golem wprowadził ją - wwlókł właściwie,
unieruchomioną i zakneblowaną, do sali tronowej.” – bądźmy konsekwentni, było
ich pięciuset czterdziestu dziewięciu! I zgubione przecinki.
Rozdział V: Mistrzyni
1)
„I choć prędzej czy później trzeba było ją przeżyć, iść
spać i stawić czoła wizjom, jakich ludzki umysł nie byłby w stanie
wyprodukować, większość posłanników odwlekało ten moment tak bardzo, jak
tylko się dało.” – zgubiony.
2)
„(…) zabierała z tej kuchni przynajmniej butelkę wina –
i jakieś jedzenie, bowiem zawsze przypominała sobie, że jest „głodna jak wilk”
– wracała do kwater, znów gubiąc się po drodze, (…), która każe
ludziom dokładać wszelkich wysiłków, by zobaczyć to, czego tak nienawidzą i tłumnie
ściągać na każdy egzorcyzm, jakby to była prawdziwa egzekucja mimo
świadomości, że Kara nawet nie pamięta potem bólu.” – zgubione przecinki.
3)
„- Powinni przychodzić w nocy – mamrotała zwykle na tym
etapie, wpatrując się ponuro w drzwi i przyznając wreszcie, co ją tak przez ostatnie kilka
godzin nosiło, jakby w ogóle była potrzeba uświadamiania tego komukolwiek.” –
zgubiony.
4)
„Była w stanie wyobrazić sobie ludzi, którzy wykonują
masę niepotrzebnych, absurdalnych, a czasem głupich czynności z przekonaniem,
że robią je,
bo mają sens same w sobie, a nie po to, by uciec od czegoś innego.” –
zgubione.
5)
„Miała coś do zrobienia, a kobieta, jak na złość, nie
dość, że wykorzystała cały arsenał sztuczek, to jeszcze wydłużyła swoje
pijackie rozważania o wspomnienia o Kaimie, i blondwłosym posłanniku, który, jak
się okazało, nosił imię Lukar.” – zbędny, zgubiony.
6)
„Zasnęła po ładnych kilku godzinach od incydentu z
braćmi, a i wtedy Amat wolała poczekać, aż zacznie się rzucać i płakać.” – zgubiony.
7)
„- Oczywiście – odparła, świadoma faktu, iż
oboje wiedzą, że posłanniczka nie użyłaby zaklęcia mającego ulżyć innym,
nawet,
gdyby o nim pamiętała.” – zgubione, zbędny.
8)
„Mamrocząc formułę, przesunął klejnot wzdłuż framugi – Amat przez
chwilę widziała błękitnawą błonę, której zadaniem było wytłumianie krzyków
kobiety.” – zgubiony.
9)
„Mistrzyni przebywała w swojej wieży, ale rozciągającą
się wokół niej pustynię, którą Amat pamiętała, zastąpił kipiący życiem ogród.”
– zgubiony.
10) „-
Wybacz, pani.
– Amat udało się wreszcie odnaleźć w nowym - tak ciasnym! - miejscu.” –
zgubiona kropka.
11) „-
Tak, pani. Jeden dopiero przybył, a drugi... Musiał być tam już wcześniej.” –
może być małą.
12) „–
I zebrać trochę więcej danych. – odwróciła się z wdziękiem do golema.” – zgubiona
kropka, dużą.
13) „Postaraj
się mieć oko na całą trójkę... I króla.” – małą.
14) „-
Dziękuję.
– mistrzyni
podeszła do niej i cmoknęła miedziany policzek.” – zgubiona kropka, dużą.
Rozdział X: Doki
1)
„Przez całe pokolenia nie wiedzieli zresztą, co z
tym zrobić.” – zgubiony.
2)
„W Mistrzu nie było jednak fałszu, kiedy mówił o tym, że był
przerażony, kiedy
światło go dopadło.” – powtórzenie.
3)
„Nie myślałem, co robię, gdybym myślał, wziąłbym zwierciadło,
ja chwyciłem jednak błyszczący nieopodal diament, moje badania dotyczyły bowiem
kamieni szlachetnych.” – zgubiony.
4)
„Nie dałem rady, oczywiście, poczułem tylko jak
wszystko, co do tej pory pochłonąłem, wpada w moją rękę, przepływa przez nią i
ląduje w kamieniu.” – zgubiony.
5)
„W tym momencie unosił lewą dłoń, która, mimo upływu
tysięcy lat, pokryta była siatką dziwnych, ostrych jakby blizn tam, gdzie
kryształ przerżnął skórę, od razu wypaloną przez demoniczną energię.” –
zbędny.
6)
„Najwyraźniej zależało mu, by jego uczniowie zrozumieli tę
opowieść szybko.” – zgubiony.
7)
„Kiedy Mistrz odkrył, jak przechowywać energię, reszta
była wręcz trywialna – wystarczyło czterdzieści lat, by odkryć prawa nią rządzące –
jak czynić ją przedłużeniem własnej woli, jak rozszczepiać i zaszczepiać w
nowych kamieniach, to, że jedynie ten, kto zamknął energię w krysztale, może
z niej korzystać, jak łączyć magię z alchemią...” – zgubione.
8)
„Demony również odkryto przypadkiem, jednak w tej
kwestii mistrz
nie był tak elokwentny.” – brak konsekwencji.
9)
„Niektóre z nich były wspólne – mając demona,
widziało się w ciemności, można było samą myślą wywołać niewielki płomień w
zasięgu wzroku, rosła odporność na światło i wysokie temperatury.” – zgubione.
10) „Był
tego całkowicie pewien, o ile się orientował, demony nie mogły kłamać w takich
kwestiach.” – zgubiony.
11) „Był w
dokach, o tej porze były całkowicie pustych, zresztą ze względu na tę pustkę
tam przyszedł.” – powtórzenie i literówka.
12) „Był w
dokach, o tej porze były całkowicie pustych, (…). Potrzebował spokoju,
a kwatery posłańców były zaskakująco zatłoczone.” – ciąg dalszy
powtórzeń.
13) „Za
nim rozciągał się ogromny taras, zbudowany na kształt portów na planetach –
kończył się wąskimi, kamiennymi kładkami, pomiędzy którymi pozostawiono miejsce
na statki.” – zbędny.
14) „Od
pustki oddzielało go tylko zaklęcie, zasilane przez błyszczący w ścianie zamku
kamień.” – zbędny.
15) „Wiedza,
w którą się nie wierzy, jest możliwa, bo w ludzkim umyśle możliwe jest
wszystko.” – zgubiony.
16) „Jednak,
podobnie jak inne rzeczy, które możliwymi być nie powinny, sprawia, że człowiek
czuje się,
jakby balansował na krawędzi szaleństwa.” – zgubiony.
17) „Wiedza,
w którą
się nie wierzy jest możliwa, (…) Jednak, podobnie jak inne rzeczy, które
możliwymi być nie powinny,(…)” – powtórzenie.
18) „Bojąc
się, że nie będzie odwrotu. Kaim odwrócił się i ruszył z powrotem na zamek.” –
brzydko stylistycznie.
Rozdział XV: Oczywiście
1)
„Samemu, bo nikt, kto nie chciał być posłańcem, nie
zgodziłby się na taką wyprawę.” – zgubiony.
2)
„Amat wiedziała, że niewiele osób pochwaliłoby fakt, iż
pozwala posłanniczce na siedzenie za sterami (…)” – zgubiony.
3)
„Było w tym wiele racji, ale golem wiedział, że
gdyby odebrać Karze i to, prawdopodobnie by oszalała. To byłaby ucieczka od wyroku, a
algorytm Amat nie pozwalał na działania, które prowadziły do takiego
zakończenia sprawy. Była z tego zadowolona, (…)” – powtórzenia.
4)
„Atmosfera na statku była fatalna, jednak golem nie
przewidywał większych incydentów. Ba, był pewien, że któreś w końcu się odezwie, mimo
wszystko...” – powtórzenie.
5)
„I że stanie się to w ciągu najbliższych minut, sądząc
po fakcie,
iż,
odgłosy kroków Kaima wyraźnie wskazywały na to, iż mężczyzna kieruje się do
kokpitu.” – zgubiony, powtórzenie, zbędny.
6)
„Co było absolutnie bez sensu, biorąc pod uwagę, iż nawet
gdyby nie siedziała plecami do Kaima, ten nie miałby szans dojrzeć jej twarzy w
panującym mroku.” – zgubiony.
7)
„(…) chociaż przecież musiała zdawać sobie sprawę z
tego, że golem nie potrzebuje światła, żeby widzieć.” – zgubiony.
8)
„Kaim jednak nie miał zamiaru pozwolić się ignorować –
po chwili patrzenia w jasne, zebrane z tyłu głowy w niedbały węzeł włosy Kary,
zasiadł na miejscu drugiego pilota.” – zbędny.
9)
„- Wiesz już, co robi twój demon? – zapytał oschle.” –
zgubiony.
10) „Nie
mam pojęcia,
dlaczego pozwala mi prowadzić, prawdopodobnie po to, żebym pamiętała, co
mi zabrano.” – zgubione.
11) „Wiesz,
kiedy jesteś pilotem, możesz w każdej chwili zrobić cokolwiek chcesz
i nikt ci nie przeszkodzi, to jest... Sam wiesz, jakie jest.” – zgubione.
12) „–
Dziękuję ci,
kochanie, możesz już puścić.” – zgubiony.
13) „Amat
nie znosiła,
kiedy kobieta nazywała ją „kochaniem” – prawo do tego miała wyłącznie
Mistrzyni.” – zgubiony.
14) „Zastanawiała
się,
czy posłanniczka o tym wie.” – zgubiony.
15) „Amat
widziała,
jak demon wyciąga po nią łapę, ale tym razem Karze udało się ją zaskoczyć.” –
zgubiony.
16) „(…),
a Amat prawdopodobnie zajmie się zgłębianiem własnego algorytmu, czy co tam
robią golemy,
kiedy się nudzą.” – zgubiony.
Rozdział XVIII: Błąd
1)
„(…) i co wieczór wpadając w coraz większą panikę, zwłaszcza, że na
dobrą sprawę żadne z nich – ani ona, ani bliźniacy Vanthor – nie wiedziało do końca, po
co Lukarowi pobyt na tej planetce.” – zbędny, zgubione.
2)
„Wylądowali na niej już dwa dni wcześniej,
pozostawiwszy statek w porcie, polecieli w strefę równikową i wciąż nie
wiedzieli po co ani gdzie jadą.” – zgubiony.
3)
„Posłańców nie pytało się o takie rzeczy, a nawet gdyby
się pytało, to nie Lukara, który, nosząc dodatkowego demona, miał pewne problemy z panowaniem
nad sobą.” – zgubione.
4)
„(…) rozmyślała nad tym, co planuje jej kochanej, i bała się.” – literówka, zgubiony.
5)
„Nie że strach była jej jakoś szczególnie obcy, przeciwnie, miała
wrażenie, że gdyby któregoś razu przestał jej towarzyszyć...” – literówka.
6)
Umościła się więc w miarę wygodnie, na tyle, na ile to
było możliwe z głową na jego piersi, i wróciła do rozmyślań.” – zgubiony.
7)
„Lukar, ze swoją ciepłą skórą, z bliznami, którym wydawało się, że pochodzą sprzed
kilkunastu lat, podczas kiedy miały ponad trzysta?” – jak tym
bliznom mogło się, na Silthe, wydawać, że pochodzą sprzed iluśtam lat? No i
zgubiony przecinek.
8)
„To było wręcz przerażające, ile można osiągnąć, upodobniając
się do dziecka,
samym wyglądem, grą światła.” – zgubiony, zbędny.
9)
„(…) wracamy do tego samego świata, do miejsc, które są
dokładnie takie,
jak pamiętamy, (…).” – zgubiony.
10) „Tylko
estetyka się czasem różni, ale moda to właściwie cykl, dokładnie wiemy, jaka
estetyka będzie obowiązywała, kiedy wyjdziemy...” – zgubione.
11) „Dokładnie
to samo mówili obserwatorzy, używali właśnie tych argumentów, by
udowodnić, że coś jest nie tak ze światem, że on nie może tak trwać.” –
zgubiony.
12) „-
Gdyby zauważył,
to przecież nic by nie zaszło.” – zgubiony.
13) „Była
przesympatyczną dziewczyną, naprawdę. To była mocno ukryta skaza...” – powtórzenie.
14) „W
którymś momencie musi urodzić się ktoś, kto ma naprawdę bardzo mocno... Nieludzką...
Psychikę.”
– małymi literami.
15) „Dałaby
sobie głowę uciąć, że uśmiechnął się, tym irytującym, rozczulonym uśmiechem, ale nie
była pewna, bo akurat patrzyła w niebo.” – zbędny.
16) „(…)
tylko po to, żeby być bliżej, żeby dowiedzieć się, gdzie są wieże Mistrzów, żeby
dostać się do nich i nauczyć się nosić w sobie demony.” – zgubiony.
17) „Odkąd
podsłuchała rozmowę Lukara i Kaima, wiedziała, że musi się dowiedzieć, o co
w tym wszystkim chodzi – ale wciąż nie była pewna, czy po to, żeby im pomóc, czy
żeby zapobiec kolejnemu kataklizmowi.” – zgubione.
18) „Nie
powinna mieć takich wątpliwości, powinna skontaktować się z pozostałymi
Obserwatorami, ostrzec ich, co się święci...” – zgubiony.
19) „Naprawdę,
jeżeli ktoś tu był pozbawionym moralności błędem w rachunku prawdopodobieństwa, to
ona.” – zgubiony.
Autorka
ma straszny problem z przecinkami, aż sama nie wiem, jaką zasadę najlepiej
Autorce podać, żeby pomóc. Przede wszystkim – oddzielamy orzeczenia w zdaniu.
Należy też odświeżyć sobie podstawowe zasady interpunkcji, przed jakimi
wyrazami przecinki stawiamy, a kiedy nie. Imiesłowy też oddzielamy przecinkami
w zdaniu.
Pragnę
wytknąć długi brak justowania tekstu, to naprawdę utrudniało czytanie. Miałam
wrażenie, że akapity tańczą mi w oczach – na blogspocie łatwo tego
przypilnować, tutaj można w edytorze justować.
No
dobrze, teraz należy przejść do pewnych konkretów. Z jednej strony powinnam się
cieszyć, skoro dostałam właściwie coś w granicy moich upodobań – lekkie fantasy
łamane przez science-fiction, gdzie kosmici nie biegają na każdej ulicy i nie
wyskakują ludziom z brzuchów. Ach, ta moja trauma. Tylko, prawdę mówiąc,
podczas gdy tekst jest naprawdę… mógłby być zwyczajnie dobry, to jedna rzecz
została tragicznie skopana.
Oczywistym
jest, że czytałam ze zrozumieniem. A mimo to czułam się jak tonący, którego co
chwilę przykrywają fale rzucanych, niewyjaśnionych haseł, których nie mogłam
pojąć – i nawet jeśli udawało mi się zaczerpnąć na moment tchu, bo coś stało
nieznacznie wyjaśnione, zaraz znowu przykrywały mnie kolejne fale i znowu
tonęłam. Względnie, kolekcjonując wszystkie strzępki informacji, jakie Autorka
zostawia, wyplątując je ze zdań i dopowiadając sobie to, co trzeba, a potem z
tych zawiłych rozmyślań robiąc notatki – nie ma problemu. Tylko ja sobie nie
wyobrażam czytania z notatnikiem, gdzie muszę notować wszystkie spostrzeżenia,
żeby cokolwiek zrozumieć i nie czytać jak kompletny kretyn.
Jako
czytelnik tak się właśnie czułam – jak kretyn. Jakby Autorka robiła ze mnie
debila, aż mi się nasunęła twórczość z Młodej Polski – tworzenie dla samej
sztuki, a odbiorca niech się chrzani, to nie autora problem, jak nie rozumie i
jest głupi. Kurczę, nie chcę być głupia. Wszelkie informacje, jakie Autorka
raczyła podać, łykałam błyskawicznie, aż się zachłystywałam, ale zbyt często
brakowało dokładniejszych wyjaśnień bądź też jakichkolwiek wyjaśnień w ogóle. Za
dużo pytań, za dużo niewiadomych, poruszamy się po, jak czuję, stworzonym
świecie, ale ja tego w ogóle nie wiem. Nie rozumiem. Przyczepiam się
rozpaczliwie do bohaterów, wierząc, że jeśli będę z nimi, to może przynajmniej
się nie utopię w swoim braku zrozumienia, że może oni coś wyjaśnią. Ale oni
żyją w tym świecie, więc nie zamierzają wyjaśniać. Narrator także. Jestem w
kropce, przerażona ogromem informacji, których potrzebuję, a których nie
otrzymałam.
Rozumiem
konieczność zachowania pewnych tajemnic – to się chwali. Jednak brakuje Autorce
umiejętności w odpowiednim dawkowaniu tekstu i selekcjonowaniu informacji
koniecznych do podania od tych, które można zatuszować, żeby później była
niespodzianka. Czasami powinna Autorka coś opisać albo wyjaśnić nawet kosztem
akcji, jeśli pojawia się pojęcie, które jest kluczowe, a pozostaje czytelnikowi
nieznane. Tak jak mówię – poruszałam się po omacku, gdy natomiast w którymś z
kolei – około dziesiątego (!) rozdziału – coś mi zostało wyjaśnione, aż wstrzymałam
oddech z radości. I potem znowu zaczęły się niedopowiedzenia, niepewności,
gorączkowe tłumaczenie sobie wszystkiego na własną rękę.
Za
dużo. Zdecydowanie. Tekst wiele na tym traci.
Co
do całej reszty – ogólnej kreacji wszystkiego – właściwie nie czepiałabym się,
bo czuć, że świat jest dopracowany. Ale nikt nie chce mi tego pokazać! Gdy są
opisywane miejsca, potrafię je sobie wyobrazić. Co prawda te opisy mnie nie
porywają, nie jest ich też zbyt dużo, czasami niepokojąco mało, jednak
stopniowo się to poprawia. Radziłam sobie ze swoją wyobraźnią, kiedy
otrzymywałam możliwość płynnego używania jej. Czego mi najbardziej z opisów
wszystkich brakuje, to opisu bohaterów – w gruncie rzeczy zapadła mi w pamięć
tylko Amat, cała reszta… Irida także, bo podała mi Autorka informacje o niej
bardzo przystępnie, te dwie panie rozróżniam. Pozostali? Nie jestem w stanie
ich sobie wyobrazić odpowiednio, tworzę obrazy w głowie nieodnoszące się do
treści.
Ponadto
dialogi – same w sobie wypowiedzi są w porządku, nie czułam sztuczności, są w
miarę zróżnicowane, aczkolwiek najmniej dopracowane wydają się męskie. Młody
król jeszcze w porządku, największy problem mam z Kaimem i Lukarem. O tym
jednak trochę później, teraz chciałam przyczepić się do czegoś innego. Mianowicie
często Autorka nie dookreśla wypowiedzi, zostawia je gołe. To często dobry
zabieg, dynamizuje całość, ale Autorka za dużo tego używa. Przy narracji w
dialogach można dokładnie nakreślić bohaterów poprzez ich zachowanie i reakcje,
a kiedy to sobie oraz czytelnikom Autorka odbiera, wtedy tekst traci na
wartości. Tego typu zabiegi można używać podczas mniej spokojnych bądź krótkich
wymianach zdań, ale nie niemalże ciągle. Może przesadziłam, jednak jako
czytelnikowi pozostało mi takie wrażenie, a to o czymś świadczy.
Wreszcie
fabuła. Chyba najlepiej skonstruowana sprawa w całym utworze z tym jednym ale,
o którym mówiłam wcześniej. Gdybym posiadała informacje, nawet bym ją
rozumiała! A tymczasem kaszana, szkoda. Ale rozpaczliwie próbowałam się
połapać, cofałam się w tekście, starałam się poskładać wszystko do kupy i
niemalże ogarniałam. Autorko, tekst niezwykle wiele traci przez to, że
zostawiła Autorka czytelników na lodzie i sobie z nich szydzi, zasypując
niesprecyzowanymi pojęciami. Jestem głupia, nie rozumiem – musi się Autorka
liczyć także z takimi czytelnikami, jak ja. Chciałabym rozumieć, nie otrzymałam
szansy. Szkoda.
Styl
Autorki jest dobry. Widać pewne wypracowane elementy, jednak zdarza się Autorce
tworzyć zbyt skomplikowane zdania, w których idzie się pogubić. Zwłaszcza bez
przecinków! Co pozostaje w tej kwestii rzec – pisać. Dodać opisy, dodać
informacje, malować słowami, nie wyliczać hasłami. To nie jest takie trudne,
ale należy to zrobić w przemyślany sposób. Oszacować, jak dawkować informacje.
28/40
Bohaterowie:
Bohaterowie:
W pamięć
najbardziej zapadła mi Amat. Z wyglądu, z zachowania, z charakteru. Jest
wyrazista, ciekawa, specyficzna, rozpoznaje się ją. Kara także, chociaż mniej,
potem Irida, młody król (Vit albo Wit, pamiętam, że Autorka różnie imię
zapisywała), na końcu reszta osób, które dla mnie są pewnym tłem. Specjalnie
nie przypominałam sobie imion, żeby zobaczyć, jak po jednodniowej przerwie od
lektury ułożyły mi się w głowie. Jak widać, całkiem dobrze, czyli postaci są dość
porządnie wykreowane.
Największy
zarzut mam odnośnie Lukara oraz Kaima. Panowie mi się zlewają, kiedy razem
rozmawiali, gubiłam się w ich wypowiedziach i już nie wiedziałam, który gada do
którego i czym oni się, właściwie, różnią. Nie kojarzę ich wyglądu – pewnie był
gdzieś podany, ale to należy przypominać wprawnie, a nie, rzucić raz i myśleć,
że sprawa załatwiona. Tak więc panowie mi najbardziej leżą, chociaż obaj mają
potencjał. O ile w osobnych scenach jeszcze się jakoś bronią, tak wspólnie –
trudna sprawa.
Pozostali…
każdemu trochę brakuje w jedną albo w drugą, albo i w trzecią stronę. Trzeba
ich dopracować, uwypuklić, skonkretyzować. Naprawdę, najlepiej Autorce wyszła
Amat, Kara z charakteru także jest interesująca, Irida ma potencjał, trzeba go
wykorzystać. A młodego króla już polubiłam, szkoda, że na razie o nim tak
niewiele.
Po
pierwsze – opisy. Po drugie – indywidualne, charakterystyczne dialogi,
wypowiedzi, które bez trudu będzie można przypisać danej postaci. A potem
drobiazgi, szczegóły tworzące pełen obraz. Teraz bohaterowie są nieco
papierowi, nieco mało wymiarowi, ale Autorka posiada wystarczająco dużo
umiejętności, by sobie z tym poradzić bezboleśnie.
6/10
Pomysł:
Pomysł jest. I, kurczę, ciekawy. Czuję, że jest ciekawy, że jest oryginalny, ale nie mogę powiedzieć, że wiem. Nie wiem, bo mi tego Autorka nie opisała!!! *wdech, wydech* Widzi Autorka? Naprawdę bym chciała zrozumieć całość tekstu, a tu, za przeproszeniem, dupa. Musi to Autorka poprawić, bo jestem nawet zaciekawiona, mimo że kosmos to nie mój konik, bo się boję kosmitów.
Pomysł:
Pomysł jest. I, kurczę, ciekawy. Czuję, że jest ciekawy, że jest oryginalny, ale nie mogę powiedzieć, że wiem. Nie wiem, bo mi tego Autorka nie opisała!!! *wdech, wydech* Widzi Autorka? Naprawdę bym chciała zrozumieć całość tekstu, a tu, za przeproszeniem, dupa. Musi to Autorka poprawić, bo jestem nawet zaciekawiona, mimo że kosmos to nie mój konik, bo się boję kosmitów.
Ogółem
jestem na tak i dwa razy na nie przez brak tej cholernej kreacji. Ona nie może
się cichociemnić między akapitami, muszę wszystko dostać niemalże jak krowie na
rowie. Bo tak trzeba – niektóre informacje tłumaczyć jak dzieciom, a niektóre
sprytnie przemycać. Czytelnik będzie wtedy wniebowzięty, bo będzie rozumiał
większość, a niektóre rzeczy – nie wszystkie, na Silthe – zdoła samodzielnie
wydedukować, od razu się dowartościuje.
Tak
więc na ten moment mam mocno mieszane uczucia. Dobry tekst, dobry potencjał,
ciekawa historia się zaczyna, a tu taki babol straszny. No nic, trzeba nad tym
popracować.
8/15
Podstrony:
Mam ładny spis treści oddany do użytku, coś o historii strony – i ha!, dobrze pamiętałam. Znamy się z Onetu, ale Niepamięci nie oceniłam w końcu, bo coś. Nie pamiętam. Haha, niemogę, Niepamięci nie pamiętam…! Ehem, przepraszam. W każdym razie tu brakuje mi justowania tekstu i akapitów, one wszędzie powinny być.
O,
dźwiękowo nie istnieje. Przykro tak. To na minus, zawiodłam się i teraz jestem
smutna, i co Autorka zamierza z tym fantem zrobić? No dobra, to można
podciągnąć pod podłą ironię.
Na
końcu linki i my też tam jesteśmy. Nawet znajduje się tu coś o Autorce! No,
właściwie to ładny komplet tych podstron. Nie będę się nad tym dłużej
roztrząsać.
4/5
Podsumowanie:
Argh, znowu. Dobra, nie będę się rozpisywać, w końcu wszystkie żale i skargi zawarłam powyżej. Niewiele się zmieniło przez ten czas, gdy przewijałam kartkę w Wordzie do tego punktu, zatem przejdźmy do dodatkowych punktów.
Argh, znowu. Dobra, nie będę się rozpisywać, w końcu wszystkie żale i skargi zawarłam powyżej. Niewiele się zmieniło przez ten czas, gdy przewijałam kartkę w Wordzie do tego punktu, zatem przejdźmy do dodatkowych punktów.
Jeden za Amat. Albo i drugi jeszcze. Jeden za demony, lubię demony. I jeden za potencjał. Dałabym też za pomysł, ale figa z makiem, bo
zrobiono ze mnie debila, właśnie strzeliłam focha. Ale niech się Autorka nie
martwi, często strzelam focha na autorów czytanych przeze mnie historii.
Bo
oni nigdy nie robią tego tak, jak ja bym chciała, żeby było!
No
dobrze, w takim razie ilość punktów końcowa, ocena, a potem zwijamy się z
bałaganem, robimy pranie i do pracy. O ludzie.
62/100, czyli dostateczna. I to górna granica, właściwie.
Straciła
Autorka… wie Autorka za co. I za błędy poszło w dół. Generalnie, subiektywnie
rzecz ujmując, uważam, że czwórka z minusem się należy, ale punktów nie będę
zmieniała. Po prostu to powiem, żeby Autorka wiedziała, że takie jest moje
odczucie.
Powodzenia
w dalszym pisaniu!
Chyba zapomniałaś wstawić link do bloga w ocenie ;)
OdpowiedzUsuńNapisz mi dokładnie do kiedy chcesz urlop, to wpiszę go na LK. Myślę, że Sen Chu nie będzie miała nic przeciwko.
Chciałam także ponowić pytanie do administracji spod poprzedniej oceny.
Nie mam nic przeciwko, każdy ma prawo do urlopu :D
UsuńPrzepraszam, że nie dawałam znaku życia, ale do wczoraj byłam na działce z moją starszą siostrą, a ona skutecznie potrafi odciągnąć mnie od telefonu, na którym posiadam cud cywilizacyjny, potocznie zwany Internetem. W każdym razie mowa o archiwum. Nienawidzę cholerstwa z całego serca, tylko psuje wygląd szablonów, ALE.
Jeżeli znacie jakiś cudowny sposób utworzenia archiwum, które będzie podobne do szerokiej listy Blog Onetu (którą zawsze lubiłam i preferowałam) - macie wolną rękę, działajcie i sprawcie, by Wam i innym żyło się lepiej :) To też Wasza ocenialnia, ja nie mam jak czegokolwiek zrobić, więc, kochana Aito, do dzieła! ;)
Dzięki za ocenę.
OdpowiedzUsuń*umarła śmiercią tragiczną* Niby zawsze lepsze to niż brak odzewu... X_x
UsuńSpokojnie, czasu nie miałam wtedy na dłuższy, a podziękować wypadało :P
UsuńWięc przede wszystkim doceniam, że przeczytałaś całość, jakkolwiek wyłapywanie przecinków to nie do końca to, czego oczekuję od oceny (choć też doceniam i pewnie kiedyś część poprawię ;) ). W kwestii wrażeń ogólnych - założenie tekstu jest trochę (bardzo) takie, że czytelnik jest BARDZO wrzucony w środek świata i co złapie to jego. Częściowo wynika to z tego, że strasznie mnie zawsze w fantastyce irytują długie wyjaśnienia odnośnie tego jak dany świat działa - nieważne w narracji czy w dialogach, zawsze wydają mi się sztuczne. W drugiej części z tego, że mam tylko zarys świata, rozwija mi się on w trakcie - już chyba wprawdzie skończył, ale i tak raczej nie zamierzam pisać encyklopedii z wyjaśnieniami, zwłaszcza, że ja to wszystko rozumiem i uważam, że jest banalnie proste: podróże kosmiczne na magii, demony jako podstawa magii i potęgi, czterdziestu dziewięciu posłańców, szkolonych cyklicznie przez siedmioro Mistrzów, którzy są niewiarygodnie starymi magami, proszę Cię, co tu jest do wyjaśniania ;) No, o szkoleniu by można było więcej napisać, ale to się prosi o osobną historyjkę. Którą może kiedyś napiszę, bo ma tę zaletę, że miałaby określoną strukturę i byłaby prosta.
Z "Dźwiękowo" nie mam pojęcia co się stało kiedy czytałaś, ale już je przywróciłam jeśliś ciekawa ;)
Co do bohaterów - Amat jest moją absolutną ulubienicą, więc pochwalam dobry gust ;) Iridę i Karę też lubię, a co do chłopaków, znaczy Kaima i Lukara... Oni są ogólnie dość podobni, wiesz, wyrachowani, małomówni mężczyźni Z Przeszłością, toteż może potrzebują czasu żeby się zróżnicować ;)
Och, a już się zmartwiłam, że mnie zignorowano!
UsuńKurczę no, to może ja jestem takim debilem, że nie nadążam :< Rozumiem koncepcję wrzucenia w świat, ale jednak trochę miałam wrażenie, że jeszcze mi przysypano głowę piaskiem, żebym na pewno tego nie przeżyła. Myślę, że każde wyjaśnienie można wpleść w tekst dość sprawnie, by nie było sztucznie, ale to prawdopodobnie rzeczywiście kwestia gustu ^^ Aczkolwiek dalej optuję za nieco większą wyrozumiałością wobec Czytelników, którzy nie czają bazy za szybko *przypadkiem wskazuje na siebie*
Całkiem możliwe, że muszą się panowie usamodzielnić w tekście, żeby zacząć ich rozpoznawać. Najważniejsze, żeby tego nie zgubić, bo wyjdzie kaszana.
Jeśli chodzi o przecinki... mam nadzieję, że fakt, iż zrobiłam ich korektę, w Twoim odbiorze nie ujmuje reszcie oceny ^^ Zawsze staram się przyłożyć i do tego, i do tego, a zauważyłam, że wielu ma problemy z interpunkcją. Staram się służyć pomocą!
Pewnie można, ale trzeba by po pierwsze pomyśleć i poplanować, a po drugie mieć ten świat przygotowany ze szczegółami, a ja mam świata ogólne zarysy i piszę na żywioł ;)
OdpowiedzUsuńPanowie już się usamodzielniają, Lukar nabrał trochę charakteru w międzyczasie, Kaim jak wróci pewnie też nabierze, nie ukrywam, że uwaga o nich była chyba najcenniejszą w całej ocenie (nie to, że reszta cenna nie była).
Przecinki absolutnie nie umniejszają, przeciwnie, podziwiam, że Ci się chciało, jakkolwiek jak mówię, kiedy zgłaszam się do oceny, nie zgłaszam się po betę ;)