poniedziałek, 29 lipca 2013

Wyjaśnienia i przeprosiny

Pewnie jak przeczytacie tytuł postu, to wiele osób pomyśli sobie: "O-ho! Czułem, że tak będzie!"
A ja nie, wiecie?
Gdy w końcu zakończyłam trzeci rok nauki w technikum i przede mną stała perspektywa spędzenia całych dwóch miesięcy w cudownym towarzystwie, w cudownych miejscach, nie sądziłam, że moje życie tak się... spieprzy. Po ludzku się moje życie spieprzyło i nie widzę aktualnie żadnych pozytywnych perspektyw. Więc aktualnie oddanie ocen to ostatnia z rzeczy, o jakich myślę każdego dnia.
Wychodzę z domu przed 7 rano, a wracam koło 17-18; jestem padnięta, bo nie wykonuję lekkiej pracy, a jedynym dniem wolnym jest niedziela i, serio, gdy zapieprzacie przez cały tydzień, w ten jeden wolny dzień pragniecie zrobić WSZYSTKO. W tym i wyspać się do oporu, odpocząć, poczytać, pograć, porobić zdjęcia, obrobić zdjęcia, popisać... no, słowem wszystko to, co kochacie i lubicie robić.
W moim grafiku nie ma miejsca na skończenie ocen, na rozpoczęcie oceniania tego ostatniego bloga. W sumie mało co siedzi aktualnie w moim grafiku, bo te wieczory po pracy spędzam, nie robiąc praktycznie nic, bo jestem zbyt zmęczona, żeby wykrzesać z siebie chęci na zrobienie czegoś jeszcze.
Uwierzcie mi, miałam dobre chęci, pierwsze dwa blogi z mojej kolejki przeczytałam w całości, ocenę pierwszego mam, i to w sporym kawałku. Ale nie mogę tego skończyć, nie mam czasu... nie chce mi się, najzwyczajniej w świecie. Bo gdy przede mną stoi perspektywa pójścia wcześniej spać lub napisania oceny na ocenialnię, wybieram bez wahania spanie.
Chciałam je ocenić, pragnęłam to zrobić, pragnęłam doprowadzić sprawę do końca. Ale już nie mogę, zbyt dużo się dzieje w moim życiu, żebym mogła to ogarnąć i dodatkowo zrobić jeszcze to. A żeby było mało zmartwień, w piątek miałam wypadek samochodowy i dopiero dzisiaj zaczynam coraz mocniej odczuwać skutki - ledwo ruszam szyją, muszę ją smarować i lekarz odradza mi wszelakie sporty.
Naprawdę, odnoszę wrażenie, że w moim życiu było zbyt pięknie, więc los zaczął wrzucać pod nogi kłody - jedna większa od drugiej. I jedna gorsza od drugiej. 
A już za chwilę matura, już za chwilę kolejne trudne wybory: studia, poszukiwania pracy, co w Warszawie praktycznie graniczy z niemożliwym...
Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać na swoje usprawiedliwienie, choć nie czuję się w żaden sposób winna. Mam po prostu... wyrzuty sumienia, że nie dałam rady, że jest, jak jest...
Jako zadośćuczynienie wrzucam tutaj to, co znalazłoby się w ocenach. Kilka rad ode mnie, żeby nie zapamiętać tego miejsca w negatywny sposób, choć czuję, że i tak się to stanie, nawet bez tego, co Wam oferuję...

Co oprócz tego: 
  • dwa rozdziały w siódmej części - posklejały się wyrazy, w wolnej chwili popraw to, jeśli zostajesz na Onecie. Z pewnością ułatwi to zadanie innym czytelnikom;
  • często wpadają do tekstu literówki, ale to naturalna kolej rzeczy, czasem mogą się zdarzyć;
  • z dialogami coś się posypało. Nie widziałam spacji przy myślnikach, w ogóle myślniki były nie takie, jakie być powinny. Dialogi rozpoczynamy albo "—" lub "–". "-" jest używany do rozdzielania wyrazów, jak na przykład czarno-biały. Druga sprawa to taka, że masz złą budowę techniczną dialogów. Wykorzystam standardowy przykład, żeby wyjaśnić, o co mi chodzi:

  - Zjedz to jabłko – powiedziała kobieta stanowczym tonem, patrząc surowym wzrokiem na swą córkę.

Tutaj mamy do czynienia z brakiem kropki na końcu wypowiedzi postaci, ponieważ słowo po myślniku określa nam, w jaki sposób bohater wypowiedział to zdanie. Wszelakie „powiedziała, mruknęła, warknęła, jęknęła, wycharczała, wyszeptała, itd.” Piszemy z małej litery. Dotyczy to także wszystkich pozostałych znaków interpunkcyjnych, jakie mogą wystąpić na końcu zdania.


- Zjedz to jabłko. – Kobieta spojrzała surowym wzrokiem na swą córkę, podając nastolatce owoc do ręki.

Tutaj, jak widzisz, nie wystąpiło słowo określające nam, w jaki sposób bohater wypowiedział swoją kwestię, więc stawiamy kropkę, a słowo po myślniku rozpoczynamy od wielkiej litery.

 To chyba tyle, jeśli chodzi o moje uwagi, jakie zdążyłam wyłapać w tekście, Ogółem blog zaliczyłby się na mocną piątkę, bo to kawał świetnej historii, która z tomu na tom okazywała się być lepsza, dojrzalsza i jeszcze bardziej wciągająca.

Elle - Twoja historia wciągnęła mnie bez reszty, pochłonęłam ją w niecały tydzień całą, jednak zabrakło mi już czasu, żeby napisać ocenę. Powiem więcej - przeczytałam także drugą powieść Twojego autorstwa i muszę przyznać, że potrafisz oczarować czytelnika. Jestem do reszty zachwycona historią i cholernie żałuję, że już się skończyła. Pocieszam się myślą, że jest jeszcze Utracony cel... W każdym razie nie doszukałam się w Twoim tekście większych błędów poza literówkami, które wkradały się do tekstu od czasu do czasu, ale to się zdarza, oczywiście.  Myślę, że Twój blog miałby szansę na szóstkę, praktycznie nic mu nie brakuje. Jest naprawdę super i już od dłuższego jestem stałą czytelniczką Twoich blogów!


Kunik - kiedyś tam zaczęłam czytać, ale potem porzuciłam ten pomysł, bo wiedziałam, że to będzie grubsza sprawa... W każdym razie, żeby nie było, że zostawię Cię z niczym, choć czekałaś na ocenę bardzo długo (jak każdy zresztą...), postanowiłam rzucić garścią rad, jakie nasuwają mi się, gdy widzę najnowsze rozdziały:
  •  przed "-ąc" stawiamy przecinki. 
  • Nie widzę wcięć - akapitów. Każda nowa myśl niezwiązana w żaden sposób z poprzednim zdaniem zaczyna się od nowego akapitu, także dialogi się do tego zaliczają, ale musi być wcięcie. W Wordzie istnieje linijka - wystarczy na górnej linijce przesunąć przed rozpoczęciem pisania o tyle, ile człowiek uzna za stosowne i gotowe! - wcięcia będę robić się same.
  • Złe myślniki w dialogach. Już tłumaczę, który jest od czego: Dialogi rozpoczynamy albo "—" lub "–". "-" jest używany do rozdzielania wyrazów, jak na przykład czarno-biały.
  •  dialogi. Budowa techniczna dialogów jest zła, dlatego ponownie odwołuję się do swojego popisowego i jakże prostego przykładu, który wytłumaczy, z czym, co się tutaj je:
      - Zjedz to jabłko – powiedziała kobieta stanowczym tonem, patrząc surowym wzrokiem na swą córkę.

    Tutaj mamy do czynienia z brakiem kropki na końcu wypowiedzi postaci, ponieważ słowo po myślniku określa nam, w jaki sposób bohater wypowiedział to zdanie. Wszelakie „powiedziała, mruknęła, warknęła, jęknęła, wycharczała, wyszeptała, itd.” Piszemy z małej litery. Dotyczy to także wszystkich pozostałych znaków interpunkcyjnych, jakie mogą wystąpić na końcu zdania.


    - Zjedz to jabłko. – Kobieta spojrzała surowym wzrokiem na swą córkę, podając nastolatce owoc do ręki.

    Tutaj, jak widzisz, nie wystąpiło słowo określające nam, w jaki sposób bohater wypowiedział swoją kwestię, więc stawiamy kropkę, a słowo po myślniku rozpoczynamy od wielkiej litery. 
Niestety nie mam jak sprawdzić większej iloci błędów, które masz w tekście, ale widzę, że jakieś są. Dlatego mogę jedynie zaoferować się, że w razie wątpliwości lub pytań śmiało pisz - pomogę. W każdym razie, gdy patrzę na tekst, wiem, że jeszcze sporo nauki przed Tobą, ale, oczywiście, jeżeli nie wiążesz z tym żadnej przyszłości, może zostać tak jak jest :)

A teraz kilka słów do blogów z innych kolejek:
Aura z Sekretu kruka - pisałam do Aity jakiś tydzień temu lub więcej, czy odda ocenę, ale do tej pory nie dostałam żadnej informacji. Choć pamiętam, że na początku czerwca mówiła mi, że odda tę ocenę... Cóż... Chyba jej milczenie jest wystarczającą odpowiedzią, także więc... Oceny brak. Choć na ocenialni widnieje zapisany post z dużym kawałkiem oceny, więc nie wiem, co z tym fantem zrobić... W każdym razie na dzień dzisiejszy raczej oceny nie będzie.

Deus ex machina oraz it-never-ends-well - cóż, raczej spodziewałam się, że tych ocen nikt już nie napisze, więc mówię raczej rzecz oczywistą - ocen brak.



_________________________________________________________________

 Pozostaje mi tylko pożegnać się ze wszystkimi, zostawić kilka linków, gdzie możecie mnie znaleźć i... do napisania? 
War Of Dragons | Pieces Of Soul | Fan Page | Photoblog | Twitter 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz