niedziela, 30 grudnia 2012

[555] dolcze.blogspot.com

Przyznam, że pisanie tej oceny nie przyszło mi łatwo- zresztą jak każdej ostatnimi czasy. Często po prostu aż brakło mi słów i nie wiedziałam o czym właściwie mogłabym napisać. Pranie mózgu sprawiło, że mam problemy z wysławianiem się, więc pisanie też przychodzi mi dość ciężko. Dlatego też podejrzewam, iż zaserwuję wam kolejną żałośnie krótką ocenę, ale trudno. Liczę, że jakoś ją przełkniecie.


Adres kojarzy mi się z włoskim „dolce”, widniejącym na ostatniej stronie poloneza z „Pana Tadeusza” (ach, te moje skojarzenia...). Z lekcji muzyki coś tam jeszcze pamiętam i o ile się nie mylę mam do czynienia ze słowem „słodko”, choć zdaje mi się, iż spełnia tu ono raczej rolę oksymoronu. Okaże się potem. Wystarczy jedno spojrzenie na nick i wszystko wiadomo- pamiętnik. Adres to jednocześnie twój pseudonim. Cóż, dosyć ciekawe posunięcie, dzięki któremu jasne jest przynajmniej o jaką kategorię bloga chodzi. Podejrzewam coś bardzo osobistego. Adres jest prosty, krótki i nie ma problemów z jego zapamiętaniem. Zastanawia mnie tylko poprawność pisowni, jednak skoro to nawiązanie do twojego pseudonimu, nie powinnam się chyba czepiać.
Dostrzegam jakąś favikonę, lecz niestety ciężko mi stwierdzić, co przedstawia. Nie potrafię tego z niczym skojarzyć, ale mniejsza o to. Wspomniałaś, że słowa z belki to tytuł piosenki- skoro tak, powinien być on ujęty w cudzysłów. Nie mogę jeszcze pojąć, co robi tam kropka. To nie zdanie ani tym bardziej jego równoważnik. Czytałam gdzieś jednak coś na temat tych wszechobecnych kropek, aczkolwiek wydaje mi się to nieco... dziwne. Niby wszystko wytłumaczyłaś, łącznie ze znaczeniem "metaforycznym" używania tego znaku interpunkcyjnego nawet po pojedynczych wyrazach, ale nadal kuje mnie to trochę w oczy. Zawsze irytują mnie takie właśnie szczegóły. Napis na belce oznacza "coś na przeszkodzie" i pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to problemy, które uniemożliwiają nam prowadzenie życia takiego, jakie chcemy mieć. Coś, co podcina nam skrzydła i wali patelnią w łeb. Jak się okazuje po przeczytaniu zawartości bloga, belka jest po prostu idealna. Te zaledwie cztery słowa podsumowują właściwie wszystko, całokształt twojego internetowego zakątka. Zazwyczaj na belkach pojawiają się  "wielce refleksyjne cytaty" jakiś tam "mądrych ludzi", które wyglądają po prostu śmiesznie w zestawieniu z treścią. U ciebie jest zupełnie inaczej.
Mamy więc dolcze, której coś stanęło na przeszkodzie do życia/szczęścia i na deser pięknie wyśrodkowany cytat  z piosenki "Rich kid blues", pełniący rolę nagłówka. Znów brakuje mi cudzysłowu. Poza tym blog prezentuje się przyjemnie dla moich zmęczonych oczu. Żadnych wypełnionych zdjęciami modelek nagłówków, pstrokatego tła ani latających za kursorem jednorożców. Panuje tu skrajny minimalizm, który (o dziwo) nawet mnie zachwycił. Nie ma śladu jakiegokolwiek obrazka lub zdjęcia, a jedyną rzeczą (poza tekstem) odróżniającą się od czerni tła są awatary przy komentarzach. Do tego znajdzie się kilka wyraźnych, zielonych akcentów. Nawiązanie do zielonych Marlboro? Wiesz, to całkiem prawdopodobne- jak mawia mój ojciec "To wszystko kwestia podświadomości". W każdym razie kocham cię za tę czerń na blogu- jestem wielką zwolenniczką wprowadzenia zeszytów z czarnymi kartkami i białych ołówków. Zawsze wolałam coś "biało na czarnym". Dla mnie czerń "zamyka" tekst- sprawia, że skupiamy na nim większą uwagę, nie rozprasza tak jak biel. W dodatku wygodniej się czyta, kiedy tło nie razi w oczy.
W zasadzie to czcionka mogłaby być nieco większa. Wszystko czytałam powiększając stronę o te 10-20%. Sam układ jest jak najbardziej w porządku- wszystkie linki znajdują po prawej i w dodatku ułożone zostały według długości w piramidy (właściwie połowy piramid), co całkowicie zachwyciło mój pedantyczny umysł, który bije teraz pokłony temu czemuś, co skłoniło cię do takiego uporządkowania odnośników. Mówiłam, że odwala mi na punkcie szczegółów. Naprawdę urzekł mnie minimalistyczny wygląd twojego bloga, chociaż nie justujesz tekstu. Coś mi się zdaje, że ten twój "bunt" przejawia się nie tylko w nieużywaniu wielkich liter. Do tego są jeszcze stada dumnych kropek, znikające cudzysłowy i przygwożdżony do lewej tekst. Punktujesz za to podziałami na akapity oraz tą występującą czasem zmianą rozmiaru czcionki, która sprawiają wrażenie, że dosłownie słychać coraz cichszy szept lub jakiś głośniejszy krzyk. Denerwuje mnie odrobinę to "Subskrybuj (...)" i "Starsze posty"- według mnie coś takiego jest w ogóle niepotrzebne, ale na szczęście łatwo to usunąć przy pomocy arkusza CSS. Ach, i jeszcze archiwum na dole strony. W przypadku twojego bloga jest o wiele wygodniejsze od szerokiej listy i nie ukrywam, że ogromnie mi pomogło podczas czytania. Dobrze, to chyba tyle jeśli chodzi o wygląd, adres i te sprawy.
Prawa kolumna to dopełnienie treści bloga- wszystko podzieliłaś na twoje miejsca w sieci, blogi znajomych oraz poradniki itp. Oczywiście należy cię pochwalić za nagłówki gadżetów. Jest jeszcze jakaś podstrona... Niby wspomniałaś, że nie umiesz pisać o sobie, ale to chyba nie do końca prawda. W swoim opisie wyjaśniłaś formalności, jednak przedstawiłaś też swój stosunek do życia i pisania. Jak dla mnie zawarłaś tu wszystkie potrzebne informacje.
Czytałam twojego bloga głównie na iPadzie, a tam nie mam możliwości podkreślania ani zmieniania koloru czcionki i kopiowanie tekstu do notatnika jest trochę czasochłonne, więc odpuściłam sobie wypisywanie błędów. Poza tym było ich naprawdę bardzo niewiele- głównie przecinki, pojedyncze literówki, czasem jakieś niezamierzone powtórzenia, lecz śladów poważniejszych przewinień brak. Ach, i w okolicach 3 sierpnia 2012, o ile dobrze pamiętam, zaatakował mnie jakiś „grabaż”. Tak się zastanawiam czy rzeczywiście popełniłaś błąd, czy też miałaś na myśli Krzysztofa Grabowskiego. W każdym razie to jedyna nieścisłość jaką znalazłam. Zbuntowałaś się jednak przeciwko wielkim literom  (całe szczęście, że nie przeciwko ortografii, choć jeśli się nie mylę i takie przypadki w historii literatury się zdarzały). Cóż, błąd to zawsze błąd, nawet gdy jest on świadomy, ale ciężko mi się do tego jednoznacznie ustosunkować. To akurat kwestia dość dyskusyjna. Na ogół denerwuje mnie, kiedy ktoś gubi wielkie litery, aczkolwiek spędziłam na twoim blogu sporo czasu i w pewnym stopniu się z tym "oswoiłam". Dzięki temu stajesz się rozpoznawalna, wyróżniasz się pośród innych blogów. Zresztą ja brak wielkich liter interpretuję też trochę metaforycznie- tekst przypomina szept, jak gdybyś cicho i nieśmiało wyrzucała z siebie wszystkie emocje. Masz ochotę krzyczeć, lecz nie możesz, gdyż dopada cię jakaś straszna bezsilność. To jak ciche wołanie o pomoc, przynajmniej tak to odbieram albo to kolejna nadinterpretacja. Ogólnie rzecz biorąc, piszesz poprawnie i nie zauważyłam jakichś poważniejszych problemów natury technicznej.
Twój blog na przestrzeni lat oceniany był już tyle razy, że wątpię, bym napisała coś szczególnie odkrywczego. Poza tym sama często określasz sposób w jaki tworzysz. Jesteś świadoma mocnych i słabych stron swojego stylu, więc nie wiem czym mogłabym cię jeszcze zaskoczyć. Na początku faktycznie było trochę bardziej „poetycko”. Przyznam, iż czytając pierwszy post miałam mieszane uczucia i trochę się przeraziłam, aczkolwiek zaintrygował mnie twój sposób przekazywania uczuć i emocji. Nie są to jedynie puste słowa. Aby dokładnie zrozumieć sens tekstu trzeba umieć czytać między wierszami. Nie powinno się także zwracać zbyt dużej uwagi na znaczenie słów, lecz na odczucia, jakie one w nas budzą. To nie zawsze jest proste i wymaga od czytelnika nieco większego skupienia na tekście oraz umiejętności „słuchania” drugiej osoby, a także pewnego rodzaju zaangażowania- nie tylko przeczytania wpisu i wywnioskowania z niego, że „jest fajnie” albo „jest do dupy”. Trudno nie przejąć się problemami, które opisujesz, rozpaczliwym wołaniem o pomoc, powracającymi falami rezygnacji. Z wpisów, szczególnie tych początkowych, dowiadujemy się stosunkowo niewiele o wydarzeniach z twojego życia. Nie jest to pamiętnik, w którym opisany jest każdy szczegół życia, łącznie z ocenami semestralnymi. Czytając twojego bloga nawet nie zauważyłam kiedy zdążyłaś zdać maturę i dostać się na studia. Raz tylko wspomniałaś, że jesteś zadowolona z wyników, ale spodziewałaś się tego- rzeczywiście nie było w tym żadnych emocji. Nie zanudzasz nikogo suchymi faktami ze swojego życia, co czyni wielu blogerów (a przecież czytelników nie interesuje plan dnia autora danego pamiętnika). Wszystko poznajemy od wewnątrz, z zupełnie innej perspektywy- nie znamy przyczyn, za to widzimy skutki takich czy innych wydarzeń. To tak, jakby z powieści usunąć całą fabułę, a pozostawić jedynie przemyślenia oraz uczucia głównego bohatera- albo powstanie z tego niezrozumiały bełkot, albo wspaniałe studium psychologiczne postaci niczym z prozy mojego ukochanego Dostojewskiego. Granica między jednym a drugim jest bardzo cienka, jednak według mnie u ciebie szala przechyla się w stronę opcji drugiej. Później zaczęłaś nieco konkretniej opisywać dane wydarzenia, gubiąc po drodze nieco tej "poetyckości", lecz mimo wszystko nie straciłaś na tym zbyt wiele i zachowałaś swój styl. Wiadomo, że im jest gorzej, tym łatwiej się pisze, a agresja i depresja to najskuteczniejsze leki na niedobór weny. Ból potrafi wywoływać przepiękne w swej przypadkowości słowotoki. To widać wyraźnie na twoim przykładzie. Wolę już jednak czytać o tym, że jest lepiej i prawdopodobnie tak zostanie. Momentami naprawdę zaczynałam się o ciebie bać.
Właściwie mogłabym nazwać twój pamiętnik zapisem przypadkowych myśli, które same układają się w kolejne akapity tekstu, aczkolwiek wydaje mi się, że jest w tym coś więcej. Musi być, skoro twoje słowa są tak bardzo przesiąknięte emocjami. Sposób pisania przypomina mi właściwie mój dziennik, tyle że ja nawiązuję konwersacje z moimi odpowiednikami louis (chyba cierpię na "rozdziesiętnienie jaźni"). W każdym razie podejrzewam, że twój pamiętnik to raczej zapis uczuć- czasem dość chaotyczny lub nie do końca zrozumiały, miejscami wprost kipiący silnymi emocjami, ale to właśnie jego największe zalety. Piszesz o sprawach trudnych, choć powszechnych w dzisiejszym świecie, co sprawia, iż lektura twojego bloga nie jest lekka ani łatwa- zobowiązuje do przemyśleń, zatrzymania się i zastanowienia nad pewnymi sprawami. Nie każdy byłby gotowy do zmierzenia się z takim pamiętnikiem. Ja chyba też nie do końca byłam i może to również przyczyniło się do mojego opóźnienia. Jednak mimo wszystko, twój blog jest niezwykle inspirujący i czytając go miałam kilka wizji- może niezbyt optymistycznych, ale naprawdę realistycznych. Poza tym spisałam sobie kilka cytatów z twoich postów, tak dla siebie. Irytował mnie natomiast okres, w którym byłaś uzależniona od "Jego trujących, niebieskich oczu" (tak to sobie zapisałam, robiąc notatki podczas czytania). Miałam nieustającą ochotę zrobić mu wielką krzywdę. To faceta powinno się traktować jak psa, a nie na odwrót.
Przeżyłaś tyle złego, że aż się w głowie nie mieści. Za to piszesz naprawdę świetnie i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Jakie mogłabym ci dać rady, skoro twój blog jest tak dobrze prowadzony? Jedyne rzeczy, do których można się przyczepić to te kropki, wielkie litery... Tego i tak nie zmienisz, gdyż to twój sposób na wyłamywanie się poza schemat. Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać. Nie ma się po prostu do czego przyczepić. Dlatego z czystym sumieniem mogę przyznać ci ocenę celującą. Dziwię się tylko, że na mnie nie nakrzyczałaś za te opóźnienia. Ale teraz, gdy wróciłaś do LK i jesteśmy już tak jakby rodziną, to może jakoś mi wybaczysz?

Chyba już ze mną lepiej. Zostało tylko wystawienie ocen i studniówka w sobotę. W sumie półtora tygodnia szkoły, a od 14 ferie! Podejrzewał, że wtedy pojawi się też kolejna ocena, a może nawet dwie... Ogólnie w pierwszym tygodniu ferii mamy dziennie po 4-5 godzin zegarowych matematyki (podstawa + rozszerzenie)- świetny pomysł miała moja nauczycielka, nie? :<

11 komentarzy:

  1. Yo :3
    Wybaczcie, że tak się nie udzielam, ale próbuję jak najszybciej opróżnić swoją kolejkę, przy jednoczesnym uczeniu się na kilka sprawdzianów w szkole, więc nie mam zbyt wiele czasu.
    Mam jednak do Sen Chu propozycję odnośnie regulaminu. W 14 punkcie zasad, których powinni przestrzegać oceniający stoi: "W ciągu miesiąca powinny pojawić się co najmniej cztery oceny.". Nie sądzisz, że to za dużo? I tak się z tego nie do końca wywiązujemy, a może to odstraszyć potencjalnych kandydatów. 4 oceny miesięcznie to sporo roboty.
    Uważam, że 2 byłyby wystarczającą ilością, biorąc pod uwagę to, że nie mamy nieograniczonej ilości czasu na pisanie, a i chęci nie zawsze są, żeby siąść i pisać.
    Co Wy na taką zmianę? Nie jest to może nic wielkiego, ale 4 oceny miesięcznie naprawdę mogą przestraszyć potencjalnych rekrutów.
    Trzymajcie się ciepło :3

    PS. Wrzucam komentarz jeszcze raz, żeby żadna go nie przegapiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS2. Ogarnęłam swoją podstronę. Link to: lk-amira.blogspot.com :3

      Usuń
    2. Mnie też się zdaje, że cztery oceny to przesada. Zresztą nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś tyle opublikował. Skoro każda z nas i tak łamie regulamin, to lepiej byłoby go trochę zmienić. ;)

      Usuń
    3. Ale co to za różnica, przecież Wy i tak niespecjalnie trzymacie się regulaminu, nie? W końcu w regulaminie stoi jak byk, że "oceniamy według kolejności kolejki" (punkt 23), a Sen Chu i tak ocenia w takiej kolejności, jak jej akurat pasuje.

      Usuń
    4. Owszem, masz rację, ale jeśli autorom blogów to nie przeszkadza, to innym też nie powinno :)

      Usuń
    5. Drogi Anonimie, w każdej ocenie bardzo wyraźnie podkreślam, że robię to ZE WZGLĘDU NA blogi o ogromnej ilości rozdziałów. Spójrz, proszę, na pierwszy blog w kolejce i zobacz, ile ma notek. Autorka dała mi 700 STRON powieści do przeczytania. Myślisz, że ludzie z kolejki czekaliby od czerwca do stycznia/lutego, aż go ocenię? Nie sądzę. Wolę najpierw ocenić blogi z mniejszą ilością notek, W MIĘDZYCZASIE oceniając te z większą ilością.
      Wystarczy umiejętność poprawnego czytania ze zrozumieniem.
      A już największy psikus zrobię, jak zamknę ocenialnię i nie będzie już żadnej oceny. Bo praca tutaj do tego właśnie zmierza.

      Usuń
    6. Ale tak właśnie jest – tak, jak pisze Anonim. Interpretujecie regulamin, jak Wam się podoba, ale jak przychodzi co do czego, to rzucacie odmowy z powodu przeterminowania dwu-, czterotygodniowego, nawet jeśli ktoś czeka na ocenę po parę długich miesięcy. Macie przykazane: cztery oceny w miesiącu. Wgląd do kolejki jest dostępny każdemu. Nietrudno oszacować, kiedy można się spodziewać opinii. Nie wywiązujecie się z regulaminu, więc dlaczego każecie kogoś, kto również tego nie robi?
      Wiem, że niełatwo jest prowadzić ocenialnię – wiem, bo sama to kiedyś robiłam, jakieś… sto lat temu. Ale wydaje mi się, że takie rzeczy są niedopuszczalne. Chcecie, żeby było jak najlepiej, chcecie każdemu dogodzić, ale NIE DA tego zrobić – po prostu bądźcie sprawiedliwe i popatrzcie krytycznym okiem również na siebie. Bo jęczeć, że jest źle, może każdy. Po co robić coś na pół gwizdka i potem być niezadowolonym z efektów?
      Ja na swoją ocenę czekam już prawie pół roku. Warto dodać, że zgłosiłam się w połowie wakacji. Myślałam, że kiedy przyjdzie nowa oceniająca, to coś ruszy z kopyta, a tu… Psikus. :D Nie wiem, nie moja sprawa, ja tu jestem tylko petentem, mam czekać potulnie i tak dalej, ale… Pamiętajcie, że to Wy jesteście dla ludzi, to Wy deklarujecie pomoc, to Wy robicie to, co chcecie.
      I nie jest to czcze gadanie zniecierpliwionej blogowiczki, ponieważ, jak już napisałam, na ocenę czekam pół roku i nie nastawiam się na nią w najbliższym czasie, ale osoby, która jest w miarę doświadczona w Waszym fachu i która nie lubi patrzeć na takie przykrości, jakie się tutaj dzieją.
      Pozdrawiam, życząc udanego wejścia w Nowy Rok i ocenialni i, co ważniejsze, jej załodze. :)

      Usuń
    7. Anonimie, skoro już powołujesz się na znajomość regulaminu, to może przeczytaj go do końca? Jest jeszcze punkt 24.
      Jeśli chodzi o te cztery oceny w miesiącu, to jest to raczej nie realne. Tydzień na ocenę to wbrew pozorom mało, gdy ma się na głowie szkołę i prywatne życie. Ten punkt regulaminu już dawno powinnyśmy zmienić. Dwie oceny miesięcznie to rozsądne rozwiązanie. Zresztą wszystko zależy również od długości blogów wkolejce.
      W kwestii odmów, wystawiamy je po przeterminowaniu cztero-, a nie dwutygodniowym. Zresztą osobiście czasem naginam ten punkt regulaminu, by nie wystawić odmowy z powodu mojego opóźnienia, ale gdy trafiam na blogi ewidentnie opuszczone, których autorzy nie dają znaku życia, ocenianie ich po prostu nie ma sensu. Tak przynajmniej jest w moim przypadku.
      Zawsze znajdzie się coś do poprawy w regulaminie lub kryteriach, ale cały czas nad tym pracujemy. W końcu nie można stać w miejscu. LK przeżywa kryzys od kilku miesięcy, tak samo jak większość ocenialni. To żadna nowość w blogosferze. Staramy się jak możemy, by wyciągnąć naszą ocenialnię z tego dołka i myślę, że najgorsze mamy już za sobą.

      Usuń
    8. Jeżeli komuś nie pasuje - można zrezygnować z oceny. Proste. Nikogo nie trzymamy na siłę.

      Usuń
    9. Nie chcę tu nikogo bronić ani oskarżać, ani tym bardziej pokazywać palcem, bo sama uważam, że to Wy robicie nam, petentom, przysługę, oceniając nas, a nie na odwrót, ale, Aito, skoro już każesz Anonimowi przyjrzeć się punktowi 24 z regulaminu, mogłabyś się upewnić, że masz rację. Tymczasem jeśli chodzi o część "skontaktuj się z autorami blogów, które widnieją przed tymże blogiem", bo nie przypominam sobie, żeby Sen Chu się ze mną kontaktowała (co do reszty - oczywiście nie wiem), gdy zaczęła oceniać blog poza kolejką (jestem pewna, że był za mną, bo jak byłam piąta w kolejce, tak jestem). Tak jak mówię, nie chcę wywoływać burzy, bo na ocenę grzecznie czekam od lipca i poczekam dalej, bo mi się nigdzie nie spieszy i wcale mi takie ocenianie poza kolejką nie przeszkadza - tak tylko zauważam, że trochę nie w porządku jest w takim razie wypominać komuś nieznajomość regulaminu.

      Natomiast co do tych czterech ocen miesięcznie - całkowicie się zgadzam, to strasznie dużo;)

      Całuję!

      Usuń
    10. Fakt, mój błąd. Po prostu pamiętam jak SenChu wspominała kiedyś, że rozmawia z autorami blogów ze swojej kolejki o opóźnieniach i zmianach kolejności oceniania. To było chyba jeszcze w okresie wakacyjnym. Myślałam, że nadal to praktykuje- stąd moja pomyłka.

      Usuń